20. Ingenium

Nie sądziłam, że jakiś inny bohater potrafiłby być bardziej surowy niż Aizawa, jeśli chodzi o trening. A jednak - to było możliwe.

- Kuro Neko! Chcesz być bohaterką czy nie?! Potrafisz to wytrzymać! Potrafisz! - krzyknął po raz kolejny na mnie Kumai Woods.

Byłam w trakcie treningu. Moim zadaniem było przejść tor przeszkód zbudowany z jego drewna. Jednak w międzyczasie co minutę kazał mi się zmieniać, raz w człowieka, raz w panterę. To było niewykonalne!

Zmieniłam się ponownie w człowieka ukazując się w swoim kostiumie. Tak, zgadza się, problem z moją nagością po zmianie zniknął. Mój kostium dostał małe poprawki i został wykonany ponownie na zlecenie Kumai Woodsona. Wszystkim się zajął, bez pytania mnie o zdanie, chodź teraz jestem mu oczywiście wdzięczna. Nie było to żadną filozofią, wystarczyło chwilę pomyśleć. Mój kostium bohaterski został zmieniony tak, by był jak najbardziej elastyczny. W ten sposób po zmianie w panterę, dalej go miałam na sobie tylko tak się dostosowywał bym mogła się w nim zmieścić w formie dużego kota. Żegnaj nagości!

Dobiegłam do momentu gdzie na przeciwko mnie stał w gotowości Arata. Bez namysłu ruszyłam ponownie na niego myśląc, że zdążę mu skopać tyłek, jednak ponowny krzyk wytrącił mnie z równowagi.

- Zmiana! - krzyknął drewniak. Nie zdążyłam wyhamować i wpadłam prosto na pięść Araty, który bez żadnej taryfy ulgowej walnął mnie całą swoją siłą w brzuch. Jęknęłam i wylądowałam na ziemi.

- Ty mała cholero... - wyjęczałam z bólu.

- Nie wiń go, wiń siebie - pouczał mnie Kumai Woods.

- Za szybko powiedziałeś żebym się zmieniła Kumai Woods! Powinnam mieć jeszcze 10 sekund! - krzyknęłam dalej leżąc na ziemi.

- Wiem, cieszy mnie to, że zdajesz sobie z tego sprawę. Powinnaś się mnie nie posłuchać i obezwładnić Arate. Sprawdzałem twoją koncentrację, niestety nie byłaś skupiona na swoim czasie jaki ci został - powiedział zakładając ręce w krzyżyk. Jęknęłam ponownie z wycięczenia - Omowazu, dobry cios - pochwalił Arate, na co sapnęłam niezadowolona.

- Dziękuję - powiedział z delikatnym uśmiechem czarnowłosy. Pff, każdy wie, że w środku się cieszy jak dziecko, że został pochwalony!

To był nasz trzeci dzień praktyk, a ja miałam naprawdę już dość. Aizawa mnie tak nie cisnął jak drewniak! A ja myślałam, że Shinji będzie wyrozumiały a tu takie zaskoczenie! Naprawdę poważnie brał to do siebie, żeby nas czegoś nauczyć.

Oczywiście, nie tylko ja dostawałam taki wycisk. Bardzo starał się nauczyć dużo Araty, uczył go jak skutecznie kogoś powalić i uderzyć tak by bolało. Nasz słodki Arata, jak się okazało, był dobry tylko w bieganiu i celności. I grzebaniu ludziom w mózgu.

- To nie było miłe - odezwał się nagle Arata. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem na co on przestał mnie muskać swoją dłonią, odsuwając się ode mnie krok w tył.

- Miałeś przestać mi czytać w myślach - powiedziałam bijąc go w brzuch z pięści. Na pewno zrobiłam to lżej niż on wcześniej mi walnął.

- Wiem, wybacz. Czasem to silniejsze ode mnie - powiedział i wyszczerzył się jak głupek. Już miałam go ponownie uderzyć, ale przerwał mi w tym Kumai Woods.

- Spisaliście się dzisiaj - zaczął mocnym głosem, chcąc przerwać nam naszą rozmowę, która w każdej chwili mogłaby się przerodzić w kłótnie - Z tej okazji chciałbym was zabrać gdzieś gdzie jest niebezpieczniej. Ufam, że poradzicie sobie z małymi bójkami i złodziejaszkami... Przekonamy się o tym, więc zabieram was na wycieczkę - powiedział na co spojrzałam niepewnie w stronę złotookiego, który jedynie wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło gdzie wyląduje. Byle by się czegoś nowego nauczyć.

- To daleko? - zapytałam bardziej ciekawa gdzie się udajemy.

- Nie, przejedziemy się super szybkim pociągiem. W drogę - powiedział i już wypuścił swój pęd drewna w stronę jakiegoś budynku. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam za nim biegiem, a za mną oczywiście Arata.

Nie miałam pojęcia co znaczy ta cała wycieczka, ale skoro mieliśmy gdzieś pojechać to bardzo możliwe, że jedziemy gdzieś gdzie jest bardziej zaludnione miejsce. W takich przypadkach jest więcej "złodziejaszków" bądź ulicznych bijatyk. Idealne na praktyki.

***

- Czemu jedziemy tam teraz? Czy nie lepiej jakbyśmy pojechali rano? - zaczęłam marudzić czekając na stacji.

- W nocy są największe burdy. Najwyżej będziemy tam nocować - stwierdził Kumai Woods w momencie gdy pociąg stawał przy nas. Ruszyłam do drzwi i w jednej chwili mignęło mi po prawej stronie coś zielonego, więc szybko tam spojrzałam. Midoriya?

- Na co czekasz? Pojedziemy bez ciebie! - powiedział Arata więc szybko weszłam do pociągu. Ponownie spojrzałam w prawo, ale niczego zielonego nie wyhaczyłam. Pewnie mi się zdawało, że to włosy chłopaka. Usiedliśmy w trójkę na siedzeniach a po chwili pociąg ruszył. Zaczęłam się rozglądać po pociągu z nudów, ponieważ księżniczka obok mnie musiała usiąść przy oknie. Mój wzrok zatrzymał się na telewizorku z kolejnymi stacjami.

- Ten pociąg przejeżdża obok Hosu? - zapytałam spoglądając na bohatera, który siedział na przeciwko nas.

- Zgadza się - kiwnął mi głową.

- A co? Masz chłopaka z Hosu? Misaki-chaaan? - zaczął Arata pyrgając mnie w mój bok.

- Jeszcze raz tak zrobisz a wsadzę ci palec w oko - powiedziałam, jednak to go nie zniechęciło i ponownie mnie pyrgnął więc zaczął tym samym wojnę. Zaczęliśmy się przepychać nawzajem się zaczepiając.

- Matko... Jak z dziećmi... - westchnął Kumai Woods, kręcąc głową. Mój uśmiech rozbawienia zszedł kiedy w wagonie obok ktoś zaczął coś mówić podniesionym głosem.

- Bójka? - zapytał się nas Arata, tak jakbyśmy mieli w magiczny sposób wiedzieć co się dzieje w drugim wagonie.

- Prosimy pasażerów o natychmiastowe zajęcie miejsc - powiedziała kobieta z głośników i w tym samym momencie coś walnęło i wszyscy pasażerowie wywalili się do przodu.

- Co do... - nie skończyłam bo zostałam zagłuszona przez krzyki z drugiego wagonu.

- Zostańcie tu! - krzyknął Kumai Woods, ale oczywiście ani ja, ani Arata nie posłuchaliśmy go i pobiegliśmy razem z nim do drugiego wagonu.

- Gran Torino!! - wraz z wejściem do drugiego wagonu przywitał nas krzyk Midoriyi wyglądającego przez dziurę w pociągu.

- Midoriya?! - tym razem to ja krzyknęłam w szoku. Co on tu robi?

- Misaki-chan?! - również krzyknął w szoku.

- Co ty tu robisz?! - tym razem oboje krzyknęliśmy w tym samym czasie.

- To nie jest teraz ważne, Midoriya tak? Co tu się stało? - zapytał Kumai Woods wyglądając również z dziury w pociągu.

- Do pociągu nagle wpadł Nomu wraz z bohaterem! Gran Torino go stąd wyrzucił jednocześnie sam wypadając z pociągu! - krzyknął na jednym wydechu.

- Co?! Nomu?! - krzyknęłam niedowierzając. To ten stwór tak załatwił Aizawę - Myślałam, że przechwyciła go policja!

- Bo tak jest... - powiedział cicho do siebie Kumai Woods.

- Ten Nomu był inny od tego pierwszego! - krzyknął Midoriya rozemocjonowany.

Pociąg w końcu stanął a do środka wagonu wpadł konduktor.

- Prosimy o spokój! Pasażerowie są proszeni o powrót na miejsca! - krzyknął obejmując kogoś na ziemi dłonią. To chyba był ten bohater - Prosimy zaczekać na bohaterów!

- Spadamy! - złapałam Arate za ramię i wyskoczyłam z pociągu ciągnąć go za sobą - Przepraszam! - krzyknęłam do konduktora, który zaczął za nami krzyczeć, że to niebezpieczne. Na szczęście zdążyłam usłyszeć, jak Kumai Woods go uspokaja i mówi, że jesteśmy z nim. Biegnąc dostałam mocno w głowę z ręki od drewniaka - Ała!

- Masz się słuchać moich poleceń, to nie jest już trening Kuro Neko - powiedział wychodząc na porzód - Midoriya, póki nie ma przy tobie Gran Torino, to ciebie również się dotyczy. Nie ma czasu na poznanie się nawzajem, mam nadzieję, że umiesz dobrze skakać - powiedział i pofrunął na swoim pnączu drewna na jakiś budynek. Przystanęłam i spojrzałam w stronę Izuku.

- Potrafisz dobrze skakać? - zapytałam zmartwiona. Pamiętam, że jak skoczył na egzaminie by powalić dużego robota to złamał swoje obydwie nogi...

- Przekonamy się, czego się nauczyłem - powiedział i po sekundzie przy jego sylwetce pojawiły się zielone iskierki. Coś jak elektryczność Kaminariego, lecz to nie było to. Wyskoczył do góry i nie wyglądało na to, że złamał swoje nogi. Poczułam ogarniającą mnie dumę, jakbym to ja osiągnęła coś niezwykłego, a to jedynie mój przyjaciel się czegoś nowego nauczył.

- Uśmiechasz się - powiedział nagle Arata. Zapomniałam, że dalej przy mnie jest.

- Wcale nie - powiedziałam i złapałam go pod ramię, zmieniając w tym samym momencie nogi w łapy. Zamachnęłam ogonem uderzając Arate w tyłek i wyskoczyłam do skoku lądując zgrabnie na dachu budynku. Wcześniej oczywiście, puszczając czarnowłosego, tak by upadł.

- Ała? - wystękał podnosząc się na rękach wielce niezadowolony. Podeszłam do Kumai Woodsona na krańcu dachu, olewając chłopaka.

- Co robimy proszę Pana? - zapytałam się bohatera spoglądając na ogień w oddali.

- Przede wszystkim macie zakaz rozdzielania się. Pomóżcie ludziom tym, którzy są w niebezpieczeństwie, ale jednocześnie dbajcie o swoje własne bezpieczeństwo. Wasza pomoc mi się przyda, nie radzę sobie w akcjach gdzie jest pożar... - powiedział i ruszył na przód nie oglądając się za siebie.

- Poradzisz sobie gniocie? - zapytałam się Araty odwracając się do tyłu.

- Wiem co chcesz zrobić! Chcesz mnie zgubić w tłumie! Mieliśmy się nie rozdzielać! - powiedział Arata podchodząc do mnie, jednocześnie strzepując swoje spodnie z brudu po tym jak go upuściłam.

- Zajmij się ratowaniem Arata, nie masz szans z Nomu, nikt praktycznie nie ma z nim szans. W Hosu jest nasz kolega, znajdziemy go przy okazji i połączymy siły - powiedziałam wskazując w trakcie monologu na Midoriye - My potrafimy skakać, odstawie cię na ziemię i wymkne się. W takim harmiderze Kumai nie powinien mieć oto do mnie problemu, że się zgubiłam.

- Misaki... Ty masz węch kota! Jak ty chcesz się "zgubić", normalnie byś nas wyniuchała - powiedział marszcząc brwi.

- Nie w trakcie harmideru - zauważyłam wzruszając ramionami i bez pytania łapiąc go znowu pod ramię. Przyszykowałam się do wyskoku i ruszłam na przód a tuż za mną cichy Midoriya, który pewnie obmyślał jakiś plan działania. Po wylądowaniu szybko zeskanowałam ulicę wzrokiem. W oddali zauważyłam Shinjiego, który ratował już cywili.

- Idziesz ze mną - powiedział Arata ściskając mi moje ramię, którym go obejmowałam.

- Chroń mi tyły - odpowiedziałam i spróbowałam się wyszarpać. To mi jednak nie wyszło i pewnie bym się sama nie wyszarpała, ale z pomocą mi przyszedł nagły wybuch tuż przed naszymi nosami. Zakryłam oczy, tak samo jak dwójka chłopaków obok mnie. Szybko się otrząsnęłam i złapałam Izuku za dłoń - Uważaj na siebie! I nie martw się, nie dam się zabić! - krzyknęłam jeszcze w stronę Araty odbiegając w drugą stronę.

- Misaki...! Cholera!! Sam cię zabije jak mi się pokażesz znowu na oczy! Szlag! - zaczął krzyczeć za nami, ale w końcu odpuścił i pobiegł w kierunku wybuchu.

- Na pewno możemy go tak zostawić? - zapytał się mnie Midoriya ściskając mocniej moją dłoń, kiedy chciałam go puścić. Myślałam, że mu to może przeszkadzać, ale wygląda na to, że specjalnie nie chce mnie puścić... To miłe uczucie.

- Cóż... Da sobie radę. Polepszył się ostatnimi czasy w walce, po za tym jest z Kumai Woodsonem. To wspaniały bohater... - powiedziałam i przystanęłam gwałtownie w miejscu.

- Coś się... - zaczął Midoriya.

- Shhht! - uciszyłam go zasłaniając mu usta dłonią i ponownie nasłuchując.

- Tenya-kun!

- Słyszałeś to? - zapytałam na co zielonowłosy pokrecił głową. Po chwili ponownie mogliśmy usłyszeć kogoś paniczny krzyk, tym razem na tyle głośny by Midoriya mógł go usłyszeć.

- Tenya-kun? Ktoś woła Lide! - powiedział Iuzku i pociągnął mnie w stronę głosu. Gdy wybiegliśmy z jednej uliczki dostrzegliśmy autobus, który był rzucony w naszą stronę.

- Uważaj! - krzyknęłam i pociągnęłam Izuku do tyłu. Tuż przed naszymi oczami autobus wybuchł i zaczęły go pożerać płomienie. Zakryłam chwilowo oczy przez blask jaki mnie oślepił. Jednak nie na długo mogłam na to sobie pozwolić, ponownie wyostrzyłam słuch i usłyszałam ten okropny dźwięk jaki myślałam, że już nie usłyszę. Ryk Nomu.

- Niemożliwe... Co tu się dzieję?! - powiedział Midoriya niedowierzając. Przed nami była dwójka Nomu. Jeden latał! To był widok jakiego się w życiu nie spodziewałam.

- Manual! Zgaś płomienie! - krzyknął jakiś bohater z rogami na głowie.

- Tak! - krzyknął inny bohater.

- Ten głos... To on wtedy krzyczał imię Lidy! - spostrzegłam ściskając dłoń Izuku.

- Więc to u niego Lida musi mieć praktyki! - powiedział i znowu pociągnął mnie do biegu w kierunku bohatera.

- Że też musiałeś teraz, w takim momencie zniknąć Tenya-kun... - powiedział bohater i skierował strumień wody na płomienie.

- Zniknął? - powiedziałam stając w miejscu.

- W takim momencie? - dokończył Midoriya cofając się krok w tył.

- Ej! Przeszkadzacie, odsuncie się! - zwróciła się w naszym kierunku jakaś blondynka, za pewne zawodowa bohaterka.

- Przepraszamy! - powiedział Izuku pociągając mnie do swojego boku jakby miał mnie zaraz zgubić z oczu. Co z tego, że dalej nasze dłonie były złączone w mocnym uścisku.

- Zajmiemy się nimi! A wy ewakuujcie się wedle zaleceń policji! - powiedziała i pobiegła na przód.

- Gdzie się podziewasz Lida-kun... - wymamrotał bohater, prawdopodobnie tymczasowy nauczyciel naszego przyjaciela.

- Coś tu nie gra Misaki... - zwrócił się do mnie zielonowłosy więc spojrzałam na niego - Lida oddalił się, mając przed sobą incydent na taką skalę? Ten porządny Lida...? - zapytał niedowierzając. Wtedy do głowy wpadły mi nieprzyjemne myśli.

- Izuku... Jesteśmy w Hosu, złoczyńcy wyglądają jak Nomu... Lida, Hosu... Zabójca bohaterów... - zaczęłam wymieniać patrząc na jego reakcję. Co sekundę jego wyraz twarzy zaczął się zmieniać. Otworzył szerzej oczy a jego usta mimowolnie, delikatnie się otworzyły.

- Czyżby...! - w końcu krzyknął, przez co się wzdrygnęłam. Następnie ruszył do biegu nie puszczając jednak mojej dłoni przez co znowu mnie pociągnął za sobą.

- Wiesz gdzie biegniesz?! - krzyknęłam, jednak mi nie odpowiedział. Zmieniłam swoje nogi w łapy by za nim nadążać. Zatrzymywaliśmy się przy każdej możliwej uliczce. Po jakiś dziesięciu minutach bezcelowego biegu mój słuch się wyostrzył kiedy usłyszałam dobrze mi znany krzyk - Lewo! - krzyknęłam i puściłam jego dłoń kiedy on dalej biegnąc skręcił w lewo i w rozbiegu skoczył na ścianę by następnie odbić się i przywalić z pięści "zabójcy bohaterów".

Otworzyłam usta w szoku. Wow... Czy to dobry moment żeby powiedzieć, że wyglądał niesamowicie dobrze? Te iskierki dodawały mu uroku dobrego i silnego bohatera.

- Midoriya-Kun...? - odezwał się zszokowany Lida leżący na ziemi.

- Przyszliśmy cię uratować! Lida-kun! - krzyknął nawet się nie odwracając. Podbiegłam do przyjaciela zasłaniając usta dłonią. Jego ramię było przybite na wylot. Dość mocno krwawił, ale nie na tyle, żebyśmy musieli się martwić o wykrwawienie. Wyjęłam z kombinezonu marną bordową chusteczkę i zacisnęłam ją na ramieniu Lidy, tak, żeby chociaż zatrzymać krwotok.

- Misaki-san? Jak...? - zapytał niedowierzając. Położyłam na jego głowie swoją dłoń głaszcząc jego włosy. Jak bardzo musiał cierpieć, skoro znalazł się przy tym, który zranił jego brata...?

- Mówili o tym w telewizji. 60% ofiar zabójcy bohaterów znaleziono w odludnych miejscach. Z tego względu pobiegłem szukając was z dala od centrum zamieszania... Po za tym Misaki-chan ma super słuch - dodał odwracając się w moim kierunku i posyłając mi krzywy uśmiech, który postarałam się oddać.

- Możesz wstać? Przenieśmy się na większą ulicę. Potrzebujemy wsparcia zawodowców - powiedziałam głaszczac jego włosy.

- Nie mogę się ruszyć... Odkąd wbił we mnie miecz... To chyba jego indywidualność - powiedział cały się trzęsąc, pewnie walcząc z własnym ciałem.

- Czyli tak jak zgadywali komentatorzy! Cięcia aktywują moc? - zapytał sam siebie Midoriya. Podniosłam wzrok z Lidy i rozejrzałam się. Przy ścianie był ktoś jeszcze! Jakiś prawdopodobnie bohater, który również wyglądało na to, że nie mógł się podnieść.

- Hej wy... Nie mieszajcie się! Nie macie z tym nic wspólnego! - powiedział Lida podnosząc głos.

- O czym ty bredzisz...? - zapytałam się go marszcząc brwi.

- Przyjaciel mówiący "przyszedłem cię uratować", niezła kwestia. Ale moim obowiązkiem jest zabić tych ludzi. Jeśli któryś z was zamierza się wtrącić, miejcie na uwadze, że słabi zostaną zgładzeni - odezwał się swoim szorstkim głosem złoczyńca. Spięłam każdy mięsień na jego słowa. Nie zapowiadało to niczego dobrego - Więc... Co zrobicie? - zapytał mrużąc oczy.

Izuku spojrzał na mnie i dyskretnie wskazał na swoją kieszeń. Wyostrzyłam wzrok i podniosłam się z klęczek podchodząc do niego jakby nigdy nic. Zielonowłosy zakrył mnie swoim ciałem jakby chciał mnie osłonić przed złoczyńca. Wtedy ja dyskretnie wyjęłam telefon z jego kieszeni i wysłałam naszą lokalizację na grupie klasowej. Nie miałam żadnego innego pomysłu. Oby ktoś jeszcze był wraz z nami w Hosu.

- Gramy na czas Misaki... Gotowa? - szepnął do mnie Izuku.

- Zawsze - wymruczałam pod nosem wydłużając swoje pazury.

- Przestańcie! Uciekajcie stąd! Chyba wam powiedziałem, że to nie ma z wami nic wspólnego! - krzyczał za nami Lida.

- Z takim nastawieniem bohater nikogo nie uratuję! W końcu sam All Might powiedział... Wtrącanie nosa w nie swoje sprawy to kwintesencja bycia bohaterem! - powiedział Izuku zaciskając pięści i wystawiając je w kierunku złoczyńcy. Oblizałam usta i schyliłam się do biegu. Pierwszy podbiegł Izuku więc poczekałam chwilę by zaobserwować ruchy złoczyńcy. Zielonowłosy świetnie ominął jego miecz i wyskoczył do góry by walnąć go ponownie pięścią tyle, że od góry. Już miałam się wyprostować uważając, że Midoriya nie potrzebuje wcale mojej pomocy gdy ten jednak zaczął się dziwnie zachowywać. Jakby... Nie mógł się ruszyć.

- Izuku! - krzyknęłam w panice.

- Zabrakło ci siły. Nie prześcignąłeś mnie, zamiast tego, wymknąłeś mi się z pola widzenia i poruszyłeś się tak, by zdjąć mnie jednym atakiem. Dało się wyczytać z twoich ruchów. Ludzi zdolnych jedynie do czczego gadania jest na pęczki, ale ty jesteś wart tego, by zostawić cię przy życiu. Nie jesteś tacy jak oni. A ty...? - zaczął zbliżając się w moim i Lidy kierunku - Co ty mi pokażesz?

- Dziwak - powiedziałam i zaczęłam na niego biec. Nic ci nie pokaże zboczeńcu! Odbiłam się od ziemi i w zastraszającym tempie zaczęłam go atakować swoimi pazurami jednocześnie uciekając od jego mieczy.

- Misaki! Nie daj mu się skrzywdzić! - krzyknął Izuku.

- Robię co mogę! - syknęłam i ponownie byłam zmuszona odskoczyć od jego ostrza. W przepływie chwili nawet na niego syknęłam.

- Hou...? Indywidualność kota? Imponujące - stwierdził złoczyńca. Zaczęłam na niego warczeć machając ogonem na boki. Jak ja mam pokonać tego dziwaka?! Jest niezwykle szybki.

W chwili kiedy o tym pomyślałam on w moment stanął przy mojej twarzy. Przestraszona odskoczyłam do tyłu jednak on i tak już zdołał zarysować mi policzek. Syknęłam łapiąc się za szczypiącą ranę. Spojrzałam na złoczyńcę w tym samym momencie, w którym on polizał moja krew z ostrza. W sekundę poczułam jak moje ciało się spina i nie mogę się ruszyć.

- Szlag! - krzyknęłam starając się poruszyć. Czyli chodziło o krew? Durna indywidualność.

- Masz potencjał, nieźle się ruszasz i przede wszystkim nie jesteś taką szumowiną jak twój przyjaciel. Na całe szczęście, już niedługo martwy przyjaciel - powiedział omijajcie mnie i ruszając w kierunku Lidy.

- Stój!! Nie wąż się go dotykać ty... - zaczęłam, ale zamknęłam się zdając sobie sprawę, że to nic mi nie da a nawet mogę pogorszyć swoją i tak kiepską sytuację.

- Przestań! Stój!! - krzyczał Izuku mogąc dotrzec co robi złoczyńca. Wstrzymałam powietrze i w chwili gdy myślałam, że już po nas w załuku rozjaśniło się i zrobiło się jakoś tak... Cieplej. Szczególnie na moich plecach.

- Sss... Auć! Gorąco! - syknęłam niezadowolona, że atak Shoto dotknął i mnie. Tylko jedna osoba kojarzyła mi się z takim ogniem! I nie chodzi tu o Endevora.

- Jeden za drugim... Strasznie dużo ludzi wchodzi mi dziś w drogę - powiedział złoczyńca.

- Midoriya, na przyszłość przesyłaj więcej szczegółów. Prawie się spóźniłem - odezwał się jakże dobrze mi znany głos.

- To ja przesłałam ci nasza lokalizację i byłaby ona z większą ilością szczegółów gdybym nie była mierzona morderczym wzrokiem zabójcy bohaterów! - powiedziałam wywracając oczami. Sobie szczegółów zażyczył chłopczyna! Pff, jakbym miała czas to bym mu je podała z końcową emotką serduszka na koniec!

- Todoroki ty też...? - zapytał Lida zdziwiony.

- Co ty tu robisz? - zapytał się Midoriya patrząc na mnie w szoku. Zanim zdążyłam coś powiedzieć Shoto ponownie się odezwał.

- Co tu robię? Miałem was spytać o to samo. Chwilę mi zajęło zrozumienie wiadomości Misaki. Wysłała tylko lokalizację, ale wiedziałem, że nie było to bezcelowe - powiedział i nagle moje ciało otoczył lód przesuwając mnie na prawo i tak bym widziała w końcu co się tak naprawdę dzieje. Lód objął również Midoriye i bohatera obok mnie - Chcieliście pokazać tym, że macie kłopoty i wzywacie pomoc. Nie martwcie się, zawodowcy będą tu za parę minut - powiedział biegnąc już w stronę złoczyńcy. W trakcie gdy atakował go ogniem nas przeniósł z góry lodowej tuż pod swoje nogi więc teraz byliśmy wszyscy razem chociaż w jednym miejscu.

- Todoroki... - zaczęłam chcąc go ostrzec, jednak ten ponownie się odezwał.

- Informacje o tobie były celne. Nie pozwolę ci ich zabić zabójco bohaterów - powiedział znowu zapalając swoją lewą stronę.

- Todoroki! Nie daj się mu nawet drasnąć mieczem! - krzyknęłam kiedy w końcu zakończył swój monolog.

- Wydaje mi się, że odbiera przeciwnikom panowanie nad ciałem przez spożycie krwi. Właśnie tak nas załatwił! - dodał Midoriya leżąc tuż obok mnie.

- Spija krew, żeby unieruchomić przeciwników. To dlatego używa ostrzy. W takim razie zachowam dystans i... - zaczął, lecz złoczyńca rzucił w jego stronę sztylet który przeciął mu jego policzek.

- Szlag! - odezwałam się szybciej niż Shoto zdążył dobrze zareagować.

- Masz dobrych przyjaciół Ingenium! - powiedział złoczyńca jednocześnie już wyskakując by dobrać się do policzka Todorokiego, z którego spływała strużka krwi. Shoto okazał się być jednak szybszy i rozpalił wokół ogień tak by złoczyńca był zmuszony się wycofać.

- Było blisko! - krzyknął Shoto i zaczął atakować zabójcę bohaterów tym razem lodem.

- Jak dasz mu swoją krew to jesteśmy w kropce! - przypomniałam zestresowana.

- Nie pomagasz Watanabe! - krzyknął nie przerywając ataku.

- Czemu to robicie? - odezwał się gdzieś z tyłu głos Lidy - Dlaczego? Przestańcie! Odziedziczyłem imię mojego brata. Muszę to zrobić. On jest mój! - krzyczał jak w jakimś obłędzie.

- Odziedziczyłeś? A to ciekawe - powiedział Todoroki jednocześnie wysyłając swojego przeciwnika na górze lodowej do góry tak by go opóźnić - Nigdy nie widziałem Ingieniuma z takim wyrazem twarzy - powiedział zerkając na niego na ułamek sekundy - W twojej rodzinie też wiele się dzieje za kulisami, co? - powiedział zaciskając zęby. Ta... A moja rodzina jaka jest kolorowa.

- Blokowanie sobie widoczności w walce z przeciwnikiem, który jest od ciebie szybszy... Co za głupi plan! - krzyknął złoczyńca rozwalając lód na swojej drodze.

- Głupi? Na pewno? - zapytał Todoroki rozpalając ogień jednak oberwał ponownie małymi sztyletami.

- Nad tobą! - krzyknęłam jednak zamiast oczekującej reakcji Todorokiego zaraz obok mnie Midoriya wyskoczył do skoku i odepchnął złoczyńcę od bohatera obok mnie - Midoriya!!

- Z jakiegoś powodu znowu mogę się poruszać! - krzyknął sunąc swoim przeciwnikiem po ścianie.

- Limit czasowy? - zapytał Todoroki.

- Nie ma mowy! Mnie jako ostatnią dorwał. A przede mną był Midoriya, Lida i bohater obok nas, którzy dalej nie mogą się ruszać. Tak samo jak ja - powiedziałam odrzucając jego myśl - Być może chodzi o ilość spożytej krwi? - zapytałam w tym samym momencie co złoczyńca odepchnął zielonowłosego.

- Wracaj Midoriya! - krzyknął Todoroki stwarzając lód aby Izuku mógł ponownie do nas podejść.

- Zjada krew przeciwnika, żeby go unieruchomić. Skoro odzyskałem władze ciała jako pierwszy, widzę trzy przyczyny - powiedział Midoriya gdy już do nas ponownie podszedł. Aż trzy? Ja znalazłam tylko jedno rozwiązanie.

- Efektywność spada wraz z kolejnymi ofiarami, ilość spożytej krwi wpływa na czas działania albo czas trwania krwi jest zależny od grypy krwi!

- Grupa krwi? Ja mam A... - odezwał się bohater obok mnie.

- Ja mam B - odezwał się Lida. Cudownie... Ja również mam grupę krwi A.

- Hm... Zgadza się. Grupa krwi - powiedział przerażająco się uśmiechając.

- Ale to, że znamy mechanikę działania jego mocy, niewiele zmienia - powiedział Midoriya.

- Chciałem szybko wynieść tych trzech, ale ze swoim refleksem unika zarówno ognia, jak i lodu. Dopadł by nas. Najlepiej będzie grać na czas i trzymać go na dystans, dopóki nie zjawią się zawodowcy - powiedział jakbyśmy już o tym nie wiedzieli! To samo chcieliśmy zrobić, a to, że nam nie wyszło to już inna kwestia.

- Todoroki-kun straciłeś już dużo krwi. Zajmę go, a ty wspieraj tyły! - powiedział Midoriya ponownie "aktywując" tą nową umiejętność gdzie zaczyna obok niego świecić zielonymi iskierkami.

- Ryzykowne, ale niech będzie. Razem ich obronimy - powiedział Todoroki szykując już się do ataku.

- Dwóch na jednego? Nie będzie łatwo - powiedział złoczyńca i zaczęła się walka na poważnie. Izuku był tak szybki, że czasami nie mogłam nadążyć za nim wzrokiem. Todoroki zaś robił wszystko by ostrze nie dosięgnęło naszego przyjaciela. Jednak w walce coś się zmieniło. Ten drań stał się jeszcze szybszy! Gdy ponownie drasnął ostrzem Midoriye nie powstrzymałam się od krzykniecia jego imienia. Szlag! Podnieś się Misaki! Podnieś się!!

- Przestańcie... Już nie... - usłyszałam słaby głos Lidy więc spojrzałam w górę w jego kierunku. Widząc jego łzy zacisnęłam zęby.

- Lidl ty durniu... - powiedziałam cicho.

- Jeśli chcesz, żebyśmy przestali, to się podnieś! - krzyknął Todoroki na co się wzdrygnęłam - Skup się na tym, kim naprawdę chcesz zostać! - ponownie krzyknął rozpalając swoją lewą stronę. Spojrzałam w górę na Lide, który zaciskał swoje oczy. Wsysnęłam głośno powietrze. Mój przyjaciel Lidl nie zachowuje się jak przegryw! To jest porządny facet!

- Ingenium! Masz być bohaterem, który nazywa się Ingenium! - krzyknęłam by pomóc mu się otrząsnąć.

Cóż... Zadziałało? I to jak. Wygramy tą walkę.

C.D.N

************************

Gorąco, jakże gorąco się rozkręciła akcja! Kocham to, że zawsze muszą się wpakować w kłopoty XD

Życzę miłego dnia dla was Misiaki (a bardziej do wieczoru) 🎀❤️

Kocham słowo Misiaki, to trochę tak jak "Misaki" hehe

3980 słów!

Juliette_10

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top