2. Pierwszy dzień szkoły
Minął tydzień od egzaminu praktycznego. Każdy kandydat czekał z niecierpliwością na przysłanie odpowiedzi czy się dostałeś czy nie. Dziś jest ostatni dzień więc postanowiłam spędzić czas przy oknie, żeby obserwować czy idzie listonosz.
- Misaki, miałaś leżeć w łóżku - odezwał się Aizawa. Ten gagatek pewnie już wie kto się dostał a kto nie, ale jak na złość nie chce mi nic powiedzieć! Po za tym strasznie się zmartwił kiedy trafiłam do szpitala z moją nogą. Na początku mnie skrzyczał, że bohater musi uważać na swoje ruchy, potem mnie przeprosił za to, że krzyczy a potem leżał ze mną cały dzień na łóżku przytulając mnie i dając wykład gdzie popełniłam błąd.
- Już mnie nie boli. Recovery girl złagodziła ból - powiedziałam nie odrywając wzroku od okna.
- Wiesz, że jak będziesz patrzyć się w okno to szybciej nie przyjdzie? - zapytał i z westchnieniem opadł na kanapę.
- Mhm... - mruknęłam ze zmrużonymi oczami - U u u! - podskoczyłam na miejscu trzy razy kiedy zobaczyłam faceta z czapką i z ogromną torba. Wstałam z miejsca i poczłapałam delikatnie kulejąc do drzwi.
- Misaki, masz siedzieć na tyłku! - krzyknął za mną Aizawa, ale olałam go i szybko wyszłam z domu, żeby wziąć swój list.
- Dzień dobry! Czy mógłby Pan mi dać jeden list? Ten z logo U.A - spytałam miło się uśmiechając.
- Oczywiście. Proszę bardzo - powiedział dając mi list i jakieś pudełko - Co z resztą listów?
- Proszę je schować do skrzynki - powiedziałam oglądając z każdej strony list. Młody chłopak schował resztę listów do skrzynki i spojrzał na mnie z dużym uśmiechem.
- Życzę powodzenia! Jeszcze proszę podpisać - powiedział więc podpisałam się w odpowiednim miejscu. Listonosz poszedł w swoją stronę, a ja podekscytowana podskoczyłam w miejscu zapominając o swojej nodze. Nagle zostałam brutalnie podniesiona do góry. Zarzuciłam jedną rękę za szyję Aizawy piszcząc krótko z zaskoczenia.
- Nie znoszę cię - mruknął i po zabraniu listów ze skrzynki zabrał mnie do domu na rękach jak księżniczkę.
- I tak wiem, że mnie uwielbiasz - zaśmiałam się i poprawiłam na kanapie na której mnie położył.
- To jak? Otwierasz? - zapytał siadając na końcu kanapy i rzucając listami na stolik kawowy. Kiwnęłam głową i wzięłam głęboki wdech. Błagam, błagam, błagam... Otworzyłam list gdzie był płaski projektor. Odpaliłam go i nagle przede mną pojawił się hologramowy All might w swojej większej wersji.
- Witaj droga Misaki! Gratuluję zdania egzaminu! - powiedział, a ja nie mogąc się powstrzymać pisnęłam na cały dom - Zdobyłaś 24 punkty za zniszczenie złoczyńców jak i 35 punktów ratunkowych za pomoc młodemu Midoriyi wylądować i pomoc Uararace Ochako - nie wierzę... Punkty ratunkowe. Czyli Miroriya ma możliwość zdania! - Widzimy się w poniedziałek! W liście znajdziesz również plan zajęć i wszystko co powinien znać uczeń Akademii U.A! Wiedziałem, że dasz radę młoda - powiedział pod koniec mrugając i hologram zniknął.
-ZDAAAŁAAAM! - krzyknęłam i rzuciłam się na Aizawe.
- Uważaj na nogę - powiedział skwaszony, ale i tak przytulił mnie do siebie.
- Jezus chyba zaraz się popłaczę! - krzyknęłam podnosząc głowę tak abym mogła patrzeć na mężczyznę.
- Nie przystoi to przyszłej bohaterce - powiedział aż za poważnie.
- Midoriya był innego zdania... - zaśmiałam się na wspomnienie o chłopaku który zaczął płakać i panikować kiedy znalazł się w szpitalu. Uspokoiłam go i szybko przestał, ale wyglądał wtedy jak płochliwe zwierzę.
- Polubiłaś tego chłopaka co? - zapytał Aizawa mimo, że dobrze znał odpowiedź. Kiedy tylko wróciliśmy do domu zaczęłam opowiadać o całym egzaminie nie zwracając uwagi na to, że przecież on wszystko widział. Musiałam wyładować emocję a tylko on był pod ręką.
- Jest uroczy a wiesz, że mam słabość do wszystkiego co urocze - prychnęłam schodząc z jego klatki piersiowej z zadziornym uśmiechem.
- Dobrze... Zapamiętam... - szepnął do siebie a na twarz przybrał tą typową minę którą pokazuje kiedy wpada na jakiś pomysł.
- Oj przestań - kopnęłam go w brzuch kiedy zdałam sobie sprawę co on chcę zrobić. Zamierza go przycisnąć bardziej niż resztę. Widzę to po jego oczach. Z dwa lata temu miał jednego ucznia który miał indywidualność taką co mu się nie podobała i tak go cisnął, że w końcu chłopak sam opuścił U.A. Aizawa jest bardzo surowym nauczycielem... I trenerem... Okej, jest po prostu bardzo surowy we wszystkim co ma dla niego jakieś znaczenie. Jeśli coś dla niego nie ma znaczenia po prostu to olewa. Cóż... Ja tak łatwo nie odpuszczam, ale inni nie potrafią wytrzymać jego nauczania - Co ci się w nim nie podoba?
- Oprócz tego, że w ogóle do ciebie gada co mi się nie podoba, to jego moc go przerasta. Sama widziałaś. Nie nadaję się na bohatera - powiedział wzruszając ramionami.
- Eee pieprzenie! Moc trzeba udoskonalać i jestem pewna, że mu się uda! - powiedziałam z pewnym siebie głosem - Po za tym ja w wieku dziesięciu lat też nie do końca panowałam nad swoją mocą. Pamiętasz jak do naszego domu sprowadziłam przez sen z trzydzieści kotów? Nie narzekałeś.
- To nie to samo - mruknął pod nosem.
- Jak nie jak tak? Co prawda on ma teraz z piętnaście lat, ale wielkiej różnicy nie widzę. Zobaczysz, on stanie się jeszcze następcą All mighta - powiedziałam pewna swoich słów. Nawet nie wiedziałam jak bardzo są prawdziwe te słowa.
***
Nastał w końcu dzień kiedy musiałam iść do szkoły. Wkurzona na Aizawe, że mnie nie obudził, zdenerwowana na budzik, który nie zadzwonił i zestresowana przez to, że jestem już spóźniona wbiegłam przez bramę a potem wpadłam jak petarda na drzwi do Akademii. Z tego co mi mówił Aizawa w szkole jest klasa 1A i 1B na szczęście ja jestem w klasie A gdzie wychowawcą jest mój opiekun. Jedyne o czym muszę pamiętać to o tym, że nie mogę rozmawiać tak jak zawsze z Aizawą. Mam być tak jak inni uczniowie. Kiedy w końcu dobiegłam do wysokich drzwi z tabliczką 1A zobaczyłam stojącego przed drzwiami znajomego mi zielonowłosego chłopaka.
- Midoriya! - krzyknęłam szczęśliwa, że jednak zdał.
- Misaki? Ty też zdałaś, tak się cieszę! - powiedział i z tego całego szczęścia przytulił mnie do siebie. Odwzajemniam uścisk sama będąc bardzo szczęśliwa - W-wybacz! - przeprosił odsuwając się.
- Nic się nie stało! - machnęłam lekceważąco ręką - Wchodzimy? - zapytałam a on jedynie kiwnął głową i otworzył drzwi.
- Zdejmij nogi z ławki! - od razu na wejściu zobaczyłam tego okularnika stojącego nad blondynem z czerwonymi oczami, którego już też miałam okazję widzieć.
- He? - blondyn spojrzał na niego wyzywająco. Wygląda jakby w każdej chwili mógłby mu przywalić.
- Nie masz szacunku do absolwentów ani tego, kto je zrobił? - spytał wymachując ręką okularnik.
- Nie mam! Skąd się urwałeś frajerze? - powiedział blondyn uśmiechając się cwanie. Spojrzałam na Izuku który wyglądał na przerażonego widokiem tych dwojga.
- Prywatne gimnazjum Soumei, Tenya Lida - powiedział dumnie się prostując. Kiedy oni zaczęli się wykłócać ja klepnęłam dwa razy w ramię Midoriyi, żeby zwrócić jego uwagę na mnie.
- Znasz tego blondasa? - zapytałam marszcząc brwi.
- Od przedszkola... Zawsze miał taki charakter. No może jak był mały to mniej. Od małego mnie nie trawi, ale ja zawsze chciałem się z nim trzymać bo go podziwiałem. Ma niesamowity dar... - powiedział krzywic się.
- Wy... - spojrzałam z powrotem na okularnika i blondasa. Każdy w klasie się na nas patrzył przez co Izuku podskoczył w miejscu zestresowany, że wszyscy mierzą go wzrokiem. Co się dziwić, niezły występ dał powalając tego robota - Witajcie, prywatne gimnazjum Soumei...
- Słyszeliśmy - powiedziałam kiedy Izuku wyglądał na za bardzo zakłopotanego żeby coś powiedzieć. Jednak szybko się ogarnął i odezwał.
- Jestem Midoriya Izuku, a to moja... Koleżanka Watanabe Misaki. Miło cię poznać Lida - odezwał się zielonowłosy.
- Yo Lidl - zasalutowałam mu.
- Jestem Lida! - powiedział podniesionym głosem.
- Tak, wiem - uśmiechnęłam się chytrze w jego stronę. Nadal wydaję mi się podejrzany.
- Midoriya rozgryzłeś na czym polega egzamin prawda? - odezwał się do zielonowłosego olewajac mnie.
- He? - zielonowłosy nie do końca wiedział o co mu chodzi.
- Ja się nie połapałem. Źle cię oceniłem. Ciebie też dziewczyno z uszami - powiedział patrząc na nas oboje. Uniosłam brew w górę. Mam imię tępy ośle - Niestety przyznaję, że byłeś ode mnie lepszy... - powiedział z westchnieniem a Izuku wyglądał tak jakby sam się w tym nie połapał przez co prychnęłam cicho śmiechem.
- Oo! Nieśmiały, rozczochrany chłopak i urocza dziewczyna z uszami! - odezwał się nagle uroczy głos za naszymi plecami. Odwróciłam się razem z Izuku. Przed nami stała ta niska szatynka co ją uratował zielonowłosy - Cieszę się, że zdaliście! Ten cios był super! - mówiła podekscytowana i z szybkością karabinu maszynowego.
- N-no wiesz, jestem tutaj bo się za mną wstawiłaś - powiedział cały czerwony odwracając wzrok. Wstawiła się za nim? O co może chodzić? Podejrzane.
- Skąd wiesz? - zapytała przestając machać ręką w geście ciosu który zrobił Midoriya.
- To... - zaczął, ale szatynką znowu zaczęła paplać. Zmrużyłam na nią oczy i wystarczyłaby chwila żebym na nią zasyczała. Muszę się ogarnąć. Potrząsnęłam głową i wzięłam głęboki wdech.
- Ciekawe kto będzie nas uczył - wyłapałam jej ostatnie zdanie.
- Jeśli chcecie się bawić to nie tutaj - powiedział głos za nami. Oczywiście wiem czyj to głos. Aizawa w swoim ukochanym śpiworze leżał na podłodze. Izuku wystraszony cofnął się do tyłu wpadając centralnie na mnie. Tobie życie nie miłe? Nie na jego oczach, przecież Aizawa cię stłucze na kwaśne jabłko - To wydział bohaterów - dodał nużącym głosem i odpiął trochę śpiwór, żeby napić się czegoś z tubki. Wywróciłam dyskretnie oczami. I pojawia się nużący Aizawa. Miny moich trzech towarzyszy były bezcenne. W końcu mężczyzna wstał i odpiął do połowy śpiwór tak aby z niego wyjść - Uspokojenie zajęło wam aż osiem sekund, czas to pieniądz nie jesteście zbyt ogarnięci co? - zapytał wychodząc całkowicie ze śpiwora. Na sobie miał czarne spodnie, metalowy pasek do spodni, czarną koszulkę z długim rękawem, czarny płaszcz i jego niezniszczalny szary szal. Do tego rozpuszczone włosy i zarost. Tydzień temu kiedy go zapytałam czemu się nie chce golić odpowiedział, że musi mieć zarost jak wróci do szkoły bo wtedy wygląda groźniej. Teraz jak go widzę to nie zaprzeczam. Wygląda groźnie i gdybym go nie znała to pewnie sama bym trzęsła portkami tak jak moi trzej towarzysze obok mnie.
- Shouta Aizawa. Wasz wychowawca, miło mi - powiedział spoglądając teraz na resztę klasy. Każdy aż wstrzymał powietrze niedowierzając, że to on jest naszym wychowawcą - Przebierzcie się i spotkamy się na placu treningowym - dokończył wyciągając ze śpiwora jeden ze strojów sportowych. Był niebieski z elementami białego i czerwonego. Aizawa rzucił w moją stronę ubranie przez co szybko je złapałam z moim refleksem - Czas nagli - dodał, a ja westchnęłam. Czeka nas trening pełen wrażeń.
***
- Sprawdzian z opanowania daru?! - krzyknęło parę osób zdziwione tym co powiedział Sensei. Ja za to ziewnęłam znudzona tym wszystkim. Chciałabym już mieć jakiś pożądny trening dla bohaterów a nie taki zwykły szkolny, który przerabiałam w gimnazjum.
- A co z dniem adapcyjnym? - zapytała cicho szatynką po mojej prawej. Z tego co wiem nazywa się Uraraka.
- Jeśli chcecie zostać bohaterami nie mamy czasu na takie bzdety - powiedział przez co niektórzy wydali z siebie dźwięk zaskoczenia - W U.A nauczycielom się niczego nie narzuca. Prowadzimy zajęcia wedle uznania. Przeszliście już testy sprawnościowe lecz nie wolno wam było używać darów. Bakugo był najlepszy na egzaminie wstępnym, jak daleko rzucałeś piłką w gimnazjum? - zadał pytanie blondynowi o czerwonych oczach. Czyli ma na imię Bakugo.
- Na 67 metrów - powiedział zniesmaczony.
- To teraz rzuć piłką z darem - powiedział podając mu piłkę i odsuwając się - Możesz rzucić jak chcesz. Pokaż na co cię stać - mruknął wsadzając dłonie do kieszeni. Blondyn zaczął rozciągać swoje ramię, żeby nic mu się nie stało, a ja coraz bardziej się zastanawiałam ile mu wyjdzie.
- Niech będzie - wymruczał blondyn i ustawił się do rzutu - SHHHINE! - wykrzyczał rzucając piłką. Na niebie pojawił się dym razem z wybuchem a sama piłka poleciała w siną dal.
- "Shine"? - powtórzył słowo blondyna Izuku. Zachwycona rzutem blondyna klasnęłam dwa razy w dłonie. Może jednak nie będzie tak nudno. Poklepałam Midoriye w ramię i cicho zagadałam.
- I to właśnie on za tobą nie przepada? - zapytałam.
- Tak... Tak, właśnie on... - szepnął z rozszerzonymi oczami.
- A... Upewniałam się - kiwnęłam głową lekko przerażona. Kompletnie dwa różne charaktery.
- Musicie poznać swoje granice, to najsensowniejszy sposób na ocenę możliwości bohatera - powiedział Aizawa i pokazał nam wszystkim urządzenie do naliczania metrów. Każdy wydał z siebie odgłos podziwu.
- Rzucił 705 metrów? - zadał niedowierzające pytanie jakiś blondas.
- Będzie zabawa! - krzyknęła różowo skóra dziewczyna.
- Moce bez ograniczeń? Czad! Midoriya? - zwróciłam się do zielonowłosego - Jak myślisz przebijesz ten wynik? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- N-nie sądzę! Sama widziałaś jak mnie traktuję moja moc... - powiedział spuszczając wzrok.
- Musisz się jej przeciwstawić. To nie moc ma mieć nad tobą kontrolę tylko ty masz mieć kontrolę nad swoją mocą, rozumiesz? - wytłumaczyłam a on po chwili kiwnął głową.
- Dziękuję Misaki-chan! - powiedział i zarumienił się uśmiechając do mnie.
- Możemy używać darów bez ograniczeń - podekscytował się jeden z chłopaków.
- Myślicie, że to zabawa? - zadał pytanie Aizawa a każdy od razu się zmieszał - Jak z takim nastawieniem chcecie zostać bohaterami? No dobra... Kto uzyska najmniej punktów po ośmiu zadaniach zostanie uznany za beznadziejnego i wydalony ze szkoły - powiedział z chytrym uśmiechem. Każdy wydał z siebie odgłos zaskoczenia. Rozszerzyłam oczy kiedy zauważyłam, że Aizawa patrzy wprost na Midoriye.
- Czy to nie przesada? - zapytałam zakładając ręce na piersi. Każdy na mnie spojrzał z podziwem, że zadałam takie pytanie. Cóż, chyba jako jedyna potrafię się tutaj postawić Aizawie bo go znam. Inni się go boją i dopiero uczą o charakterach nauczycieli. Ja ich wszystkich znam osobiście i nie mam problemu im pod pyskować bo wiem, że nie wylecę ze szkoły. Nie, że będę się stosować do tego co powiedziałam. Wszystkich tutaj lubię a oni lubią mnie... Przynajmniej tak mi się zdaję. Aizawa przeniósł na mnie wzrok który wręcz ciskał we mnie piorunami. Jeśli myślał, że przez ten cały czas będę siedzieć cicho to się grubo mylił. Uniosłam brew posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie dam mu wywalić mojego jedynego kolegi! Zwłaszcza tak uroczego. Znaczy się... Po prostu nie dam mu go wywalić!
- To test. Na sprawdzenie kto z was jest najsłabszy, więc radzę się postarać - mruknął i przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu mężczyzna odwrócił głowę i kontynuował mówienie - Nauczyciele mają pełną władzę nad uczniami. Także... Witam, to wydział bohaterów U.A!
- Ale to nasz pierwszy dzień! Po za tym to absurd - odezwała się szatynka obok mnie.
- Katastrofy, klęski żywiołowe i egoistyczni złoczyńcy nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy się pojawią. Bohaterowie muszą zadbać o porządek. Przez te trzy lata będziecie wystawiani na liczne próby. Jeszcze dalej, Plus ultra. Przekraczajcie swoje granice - powiedział a każdy na boisku zaczął się spinać gotowy do zdobycia jak największego wyniku - Koniec powitania, pora na poważniejsze sprawy - dodał i znowu uśmiechnął się w ten swój przerażający sposób. Czasem i mnie ten człowiek przeraża.
Na początku był bieg na 50 metrów. Pierwsza para to był Lida i jakaś dziewczyna o zielonych włosach. Z tego co zauważyłam Lida ma silniki na łydkach co dodaję mu szybkości. Za to dziewczyna ma dar żaby, ponieważ skakała jak ona i powiedziała pod koniec "kum". Taaa... To żabka. Druga para to była Uraraka razem z chłopakiem co ma ogon. Uraraka ma dar grawitacji. Kiedy czegoś dotyka potrafi to unieść. Wszystko oczywiście wiem z obserwacji. Trzecia para to była różowo skóra dziewczyna która nie użyła swojego daru jak i blondyn który wystrzelił laserem z brzucha. Następnie byłam ja z blond włosym chłopakiem z czarnym piorunem na włosach. Kiedy się ustawiałam do biegu wpadłam na pomysł, żeby się zmienić w panterę. Po usłyszeniu start szybko zaczęłam biec a kiedy blond włosy chłopak mnie wyprzedził zamieniłam się w ogromną panterę i wyprzedzając blondyna przyszłam przez metę. Kiedy się zamieniam na krótką chwilę pojawią się obok mnie czarny dym. Odwróciłam łeb w stronę robota który naliczał sekundy.
- 4.00 sekundy! - powiedział mechanicznym głosem, a ja zaryczałam szczęśliwa ze swojego wyniku. Jestem szybsza niż w gimnazjum.
- Wow! Ale urocza! - odezwał się ten blondyn i pogłaskał mnie po głowie. Zmieniłam się z powrotem w człowieka a obok mnie znowu pojawił się dym. Teraz blondas trzymał rękę na mojej głowie kompletnie skamieniały i cały czerwony, ale dzielnie patrzył mi w oczy. Każdy chłopak w jednej sekundzie odwrócił wzrok oprócz jakiegoś małego wypierdka z fioletowymi kulkami na głowie.
- Mrauu! Dzięki blondasie! - powiedziałam kładąc ręce na biodrach. Chłopak odskoczył jak poparzony i odwrócił się do mnie tyłem speszony.
- M-M-Misaki! U-Ubranie! - wrzasnął Izuku zakrywając twarz i oczy dłońmi.
- Ajć... Wybaczcie, zapomniałam o tak ważnej rzeczy - podrapałam się po głowie zakłopotana i zasłoniłam swoje piersi ogonem na tyle ile mogłam. Nagle na moje ramiona spadło czarne okrycie więc odwróciłam się do osoby która mi dała swój czarny płaszcz.
- Nie wytrzymam z tobą... - mruknął do mnie Aizawa.
- M-Misaki tak? Proszę, zgubiłaś to - odwróciłam głowę w stronę blondyna z którym biegłam na torze. Trzymał mój sportowy strój i buty. Kiedy się zmieniam moje ubrania zostają w danym miejscu. Niestety nie zawsze to działa... Czasem zdarzy mi się rozerwać ubranie i wtedy jestem w dupie.
- Moje ciuchy! Dzięki, blondasie. Jestem Watanabe Misaki - przedstawiłam się wyciągając do niego dłoń.
- Kaminari Denki - złapał za moją dłoń i uroczo się uśmiechnął.
- Wszystko gra Misaki? - zapytał Midoriya stojąc już na torze razem z Bakugo.
- Żyję! Tylko muszę się ubrać... - mruknęłam już do siebie i pobiegłam za budynek. Szybko ubrałam na siebie swój strój nie zwracając uwagi, że Denki musiał zabrać też moją bieliznę. To było miłe z jego strony, że podał mi ubranie. Szybko podbiegłam do reszty ludzi obserwując bieg Izuku i Bakugo. Niestety wygrał ten od wybuchów. Następnie niezauważalnie podeszłam do mojego opiekuna i oddałam mu czarny płaszcz nawet na niego nie zerkając. Rozejrzałam się po ludziach i podeszłam do jakiegoś czerwonowłosego chłopaka, żeby do niego zagadać. Pociągnęłam go dwa razy za koszulkę. Był strasznie wysoki przez co nawet mnie nie zauważył! Spojrzał w dół marszcząc brwi a kiedy jego wzrok spoczął na mnie miło się uśmiechnął.
- O to ty jesteś tą czarną panterą. Coś się stało? - zadał pytanie.
- Biegłeś już? - spytałam ignorując to jak mnie rozpoznał.
- Nie, jeszcze nie - pokręcił głową.
- To chyba nie twoje klimaty co? - zapytałam z delikatnym uśmiechem.
- Zgadłaś! Wolę ćwiczenia na siłę - powiedział zaciskając pięści - Jak masz na imię? - spytał uśmiechając się delikatnie.
- Watanabe Misaki - powiedziałam i wystawiłam rękę.
- Kirishima Eijirou - powiedział przekręcając moją dłoń i całując ją na co delikatnie otworzyłam buzię z zaskoczenia. Chłopak wyprostował się i zaśmiał z mojej miny - Haha, chciałem zobaczyć twoją minę!
- Zaskoczyłeś mnie! - zaśmiałam się drapiąc po głowie. Nasza rozmowa toczyła się dalej. Jeszcze tylko siedem ćwiczeń... Dam radę
***
W końcu nastał ten moment gdzie mogliśmy złapać więcej powietrza do płuc ponieważ teraz było rzucanie piłką w dal. Nic trudnego. Teraz rzucać miała Uraraka więc postanowiłam jej dodać otuchy.
- Dajesz laska! Nie ograniczaj się! - krzyknęłam a ona kiwnęła do mnie głową i rzuciła piłką, która... W ogóle nie wylądowała. Aizawa pokazał nam urządzenie do naliczania metrów i Uraraka wyrzuciła nieskończoność. Trudno by było gdyby piłka która nie ma grawitacji wylądowała.
- Watanabe, teraz ty - powiedziała Aizawa dobrze wiedząc, że jestem w tym gówniana. Chciał mi zrobić na złość.
Niestety jakbym długo nie rozmyślała zdałam sobie sprawę, że żadna z moich umiejętności się nie przyda do rzucenia jak najdalej piłką więc po prostu wzięłam spory zamach i rzuciłam.
- 55 metrów - powiedział wzdychając - Chcesz rzucić jeszcze raz? - zapytał podnosząc brwi w górę.
- Nie dzięki, w tym zawsze byłam kiepska - powiedziałam trochę zapominając, że zwracam się do swojego nauczyciela. Wróciłam do szeregu z którego wychodził właśnie Izuku.
- Następnym razem rzucisz dalej - pocieszył mnie czerwono włosy obejmując mnie ramieniem. Przez te kilka zadań zdążyłam się zakumplować z nim. Jest bardzo miły. I bardzo śmiały przez co zarumieniłam się na jego ruch.
- Na pewno! - przytaknęłam i spojrzałam na zielonowłosego.
- Midoriya kiepsko sobie radzi - wymamrotałam zasmucona.
- Jasne, to nieobdarzony frajer - powiedział Bakugo przez co na niego spojrzałam.
- Nieobdarzony? - spytał Lida, który usłyszał naszą rozmowę - Nie widziałeś co zrobił na egzaminie?
- Hee? - wydał z siebie zdziwiony dźwięk. Nagle zielonowłosy zamachnął się a jego dłoń zaczęła się świecić. Jednak rzucił tylko na 46 metrów. Przecież to gorzej ode mnie jakim cudem to się stało? Spojrzałam na Aizawe który miał czerwone oczy a jego włosy unosiły się w górze tak jak i jego szalik. Czyli to jego sprawka.
- Wymazałem twój dar - powiedział i mogłabym przyrzec, że usłyszałam jak każdy przełyka ślinę z zestresowania - Egzamin wstępny jest niedorzeczny. Dlatego tacy jak ty mogą go przejść.
- Wymazał mój dar... Już rozumiem! Te okulary... Wymazujesz moce innych jednym spojrzeniem. Bohater wymazywania Eraser Head! - powiedział z szeroko otworzonymi oczami zielonowłosy. Jakim cudem on go zna skoro Aizawa unika jak ognia mediów?! Oczywiście, że niektórzy go znają w końcu jest bohaterem, ale tylko ci co ich uratował albo nauczyciele o nim wiedzą. Media mało co mają informacji na jego temat. Midoriya naprawdę zna każdego bohatera.
- Eraser? Nie kojarzę - powiedział jakiś głos za mną.
- Słyszałem o nim to bohater z podziemia - dodał ktoś inny.
- Jest bohaterem który unika mediów bo przeszkadzają mu w pracy - powiedziałam nie odwracając od Aizawy wzroku.
- Skąd to wiesz? - spytał Denki.
- Um... Słyszałam o tym gdzieś - podrapałam się po głowie zakłopotana.
- Widzę, że nie potrafisz używać swojego daru - powiedział mężczyzna mrużąc delikatnie oczy, ale uważając aby ich nie zamknąć - Liczysz, że w razie porażki ktoś przybędzie ci na ratunek?
- Nie, nic z tych rzeczy! - powiedział zaciskając pięści. Aizawa złapał go swoim szalem i przyciągnął go do siebie przez co zrobiłam gwałtowny krok do przodu. Nie mogę do nich podejść! Jakby to wyglądało? Mam podejść i uspokoić swojego nauczyciela na oczach reszty? No nie bardzo.
- Nieważne na co liczysz, wiem, że tak będzie - powiedział schylając się do jego wysokości - Midoriya Izuku... Nie zostaniesz bohaterem ze swoją mocą - dokończył i puścił go jednocześnie mrugając i przywracając jego dar - Rzuć jeszcze raz, twój dar został przywrócony. Kończmy z tym - powiedział patrząc na niego uważnie a potem odszedł na bok.
- Dasz radę Izuku... - wymamrotałam kiedy zielonowłosy chwycił ponownie za piłkę, która mu wypadła z dłoni.
- Na bank wyleci - odezwał się czerwonooki czub.
- Nie doceniasz go - szepnęłam uważnie patrząc na zielonowłosego.
- Co ty tam mamroczesz ogoniasta? - spytał podnosząc głos.
- Że go nie doceniasz - wysyczałam patrząc prosto w jego oczy - Midoriya jest zbyt zawzięty, żeby się poddać i to widać - dodałam odwracając wzrok od zabijających mnie czerwonych oczu.
- Nie ma się czego obawiać - powiedział blondyn z laserowym brzuchem kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
- Kim ty jesteś? - uniosłam brew zakłopotana.
- Yuga Aoyama - powiedział i aż dostałam po oczach tym jego specyficznym blaskiem pewności siebie. Pomrugałam parę razy zdezorientowana i spojrzałam spowrotem na zielonowłosego.
Midoriya w końcu się zamachnął i rzucił piłką tak wysoko, że aż opadła mi szczęka. Chyba nie tylko mi. Podbiegłam do Aizawy i spojrzałam na mały ekran który nalicza metry.
- Ludzie! Midoriya rzucił 705,3 metra! Pobił nawet Bakugo! - krzyknęłam a każdy nagle zaczął bić brawa. Jedynie Bakugo znowu zabijał mnie wzrokiem, ale olałam go i podbiegłam do Izuku - Wszystko gra? - spytałam i spojrzałam na dłoń chłopaka, jedynie uszkodził sobie palec a nie całą rękę. Podniosłam jego dłoń na wysokość swoich oczu i zaczęłam ją oglądać.
- To tylko złamany palec... Udało mi się przekierować całą moc w palcu a nie w całej ręce! - powiedział dość podekscytowany.
- Wiedziałam, że ci się uda! - podskoczyłam w miejscu i przytuliłam go do siebie. Oddał uścisk, ale tylko przez chwilę bo odezwał się do Aizawy.
- Sensei... Nadal jestem cały - powiedział i ścisnął swoją dłoń w pięść. Mimo bólu, który pewnie odczuwał w palcu.
- Cwany dzieciak... - powiedział i delikatnie się uśmiechnął przez co sama się szeroko uśmiechnęłam.
- Wooow! - krzyknęłam a za mną krzyknęła cała reszta - To było niesamowite! - krzyknęłam podekscytowana. Jego głowa jest pełna pomysłów i wyjdzie z każdej sytuacji! To widać, a ja coraz bardziej podziwiam i lubię tego chłopaka.
C.D.N
*************
Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😽
3836 słów!
Juliette_10
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top