12. Festiwal sportu cz.4

Wzdycham i przystaje przy pokoju pielęgniarskim. Czemu tutaj przyszłam? Zanim zdążę uciec, z pokoju wychodzi Midoriya żegnając się z pielęgniarką...

- Ach Misaki-chan? - zielono włosy dość szybko mnie zauważa i do mnie podchodzi.

- Eto... Dobra robota Deku! - mówię pierwsze co przyjdzie mi na myśl.

- Dziękuję! - mówi z uśmiechem. Rumienię się delikatnie i odwracam wzrok.

- Przepraszam, że nie przyszłam do ciebie kiedy mieliśmy przerwę na lunch... Tyle się dzieję, że nie mogłam cię znaleźć w tym tłumie - mówię cicho. Czemu ja się mu tłumacze? Pewnie nawet tego nie zauważył, że mnie nie ma... Głupia.

- Nie przejmuj się tym! Też cię szukałam, ale najpierw Todoroki coś ode mnie chciał, potem Ojiro wytłumaczył mi dar Shinso i jak mam z nim walczyć no i potem nie było czasu... - też się zaczął tłumaczyć gestykulujac rękami. Szukał mnie... To naprawdę coś miłego.

- Jak twoje palce? - pytam się zauważając jego palce zabandażowane.

- Och... Były złamane, ale już nie są dzięki Recovery girl! - mówi z uśmiechem patrząc na swoje palce.

- Ach tak... Rozumiem - mówię i przez chwilę jest uciążliwa cisza.

- A ty? Będziesz teraz walczyć z Todorokim mam rację? - pyta się zielono włosy patrząc na mnie nie pewnie. Kiwam głową.

- Mm... Trochę się stresuję mimo, że już z nim "walczyłam", ale raczej to nie będzie to samo. Wiesz... Chciałabym się zmienić w panterę, ale nie wiem czy to nie utrudni mi zadania, co myślisz? - pytam go z krzywym uśmiechem. Chłopak łapie się za brodę i zaczyna poważnie rozmyślać.

- Zmienianie się w panterę nie kosztuje cię dużo, jedyny minus jest taki, że potem jesteś... - zaczyna, ale nie kończy rumieniąc się strasznie.

- Naga...? - pytam się go drapiąc się po policzku.

- T-Tak... Jednak po zmieniu się mówiłaś, że tracisz szybko siły... Gdybyś się nie zmieniła w panterę zostały by ci tylko pazury i zwinność, ale nie miałabyś ostrych zębów - zaczyna mamrotać do siebie jak to ma w zwyczaju.

- Ostatnio nauczyłam się też zmieniać jedynie poszczególne kończyny - mówię i na dowód zmieniam rękę w łapę.

- Oooch, niesamowite! - mówi podekscytowany.

- Nie widziałeś bo byłeś zajęty walką z Todorokim, ale użyłam tego żeby pomóc Bakugo odebrać nasze punkty - prycham śmiechem i po chwili zakrywam usta dłonią. Głupia! Zabrzmiało to jakbyś mu coś wytykała - Znaczy...

- Poważnie? Szkoda, że tego nie widziałem! Użyjesz tego przeciwko Todorokiemu? - pyta się Izuku z uśmiechem. Oddaję uśmiech i kiwam głową.

- Zrobię specialnie prezentację dla ciebie, więc patrz uważnie! - mówię łączac ręce za plecami i podchodząc do jego boku - Wiem, że chciałbyś się zmierzyć z Todorokim, ale wiedz, że będę walczyć aby wygrać.

- N-Nie! Wcale nie chcę z nim walczyć! Znaczy chcę... Ale... Będę ci dopingować i wierzę, że wygrasz! - powiedział zarumieniony. Uśmiecham się znowu do niego i kiwam głową.

- Dzięki, może tego nie widać, ale twoje słowa zawsze mnie podnoszą na duchu - mówię cicho, ale zielono włosy chyba to usłyszał bo aż otworzył usta w szoku.

Zaśmiałam się z jego miny i ominęłam go machając mu ręką na pożegnanie nie dając mu nawet dojść do słowa. Kiedy w końcu uciekam od jego palącego spojrzenia wypuszczam powietrze, które przez przypadek wstrzymałam. Klepie się dwa razy po policzkach i kieruję się do wyjścia na arenę. Wyszłam na światło słoneczne od razu zakrywający oczy ręką przez rażące słońce. Podeszłam na środek areny i zaczęłam rozciągać swoje nogi jaki i ręce. Przede mną stał już Todoroki, ale nawet na niego nie spojrzałam.

- Dziękuję za cierpliwość! W następnej rundzie zmierzy się ta dwójka! Zwinna, piękna i czasem przerażająca... Watanabe Misaki z kursu dla bohaterów! - prezentuję mnie Yamada na co odwrcam wzrok gdzie jest pokój komentatora i morduje go wzrokiem - Kontra! Drugie i pierwsze miejsce w eliminacjach, jest silny! Rekomendację nie były przesadne! Todoroki Shoto także z kursu dla bohaterów! Druga para w finale! Gotowi?

- Nie znoszę zimna... - mamroczę cicho pod nosem schylając się do biegu.

- Start! - krzyknął Yamada i na znak wystartowałam na Todorokiego zmieniając swoje nogi na łapy - Szybki ruch od strony Watanabe! Bierz go Misaki! - krzyczy Mic przez co mam ochotę się zaśmiać.

- Przepraszam... - mówi cicho Todoroki na co marszczę brwi i szybko zmieniam kierunek biegnąc w lewo kiedy z pod buta Todorokiego wydobywa się lód. Nawet gdybym chciała nie udałoby mi się ucieknąć z moją zwinnością bo po chwili na arenie pojawia się ogromną góra lodowa zamrażając moje ciało do ramion.

- To dość... Surowo... - mówię uderzając o siebie zębami z zimna.

- Misaki-chan...? Możesz się ruszać? - pyta Midnight w połowie również zamrożona.

- Głupie pytanie Kayama... - szepczę imię kobiety - Gdybym chciała mogłabym rozwalić ten lód, ale jeszcze zamroziłby mnie po głowę... - mamrocze cała dygocząc z zimna - N-nie mogę się ruszyć... To boli - mówię głośniej

- Misaki jest unieruchomiona! - mówi Midnight głośno - Todoroki przechodzi do drugiej rundy!

- Nie przejmuj się! - nagle ktoś odezwał się z trybun a za nim cała reszta ludzi. Westchnęłam i zawiesiłam głowę w dół.

- No bez jej... Po prostu mnie stąd wyciągnijcie... Nie czuję kończyn - mamrocze cicho do siebie.

- Przepraszam Watanabe... Przesadziłem... - mówi do mnie Todoroki podchodząc do mnie.

- Z-zły humor? - pytam się go jąkając się.

- Byłem zirytowany... - mówi odwracając wzrok i przykładając mi lewą rękę do mojej klatki piersiowej, żeby pomóc mi się z tego cholerstwa wydostać.

- Czy to przeze mnie? - pytam się go przypominając sobie kiedy nazwałam go dwukolorowcem. Czy to przez to? To było już dawno przecież.

- Nie. Przepraszam, że tak pomyślałaś. To przez mojego ojca - mówi dalej mając odwrócony wzrok. Trochę mu zajmuję wyciągnięcie mnie z tej bryły lodu, ale kiedy w końcu mu się to udaję upadam na niego mając wiotkie kończyny - Wszystko dobrze? - pyta przytrzymując mnie.

- Nie czuje kończyn... - mówię niezadowolona - Zimno mi jak cholera, nieznoszę zimna bo jestem kotem... Taki szok termiczny nie najlepiej na mnie działa - tłumacze mu wzdychając.

- Shoto-kun, pozwól, że zajmę się Misaki-chan i zabiorę ją do pielęgniarki - powiedziała Midnight podchodząc do mnie.

- Nic mi nie jest... Tylko na chwilę nie mogę się ruszać - dodałam ciczej.

- Jestem pewna, że pielęgniarka zadba abyś trochę się rozgrzała - mówi i już ma dotyknąć mojego ramienia, ale nagle Todoroki łapie mnie jak Pannę młodą i odzywa się do kobiety.

- Zaniosę ją - mówi i odchodzi od Midnight nawet nie czekając na jej zgodę.

- Nie musisz... Zaraz mi przejdzie - mówię skwaszona.

- To moja wina - powiedział poważnie.

- A to była walka jeden na jednego, nie powinieneś się opiekować swoim rywalem - mówię układając usta w dzióbek niezadowolona.

- Walka jest już skończona, opiekuję się teraz swoją koleżanką z klasy - mówi nawet na mnie nie patrząc. Odwracam od niego wzrok zarumieniona. Nie wiedziałam, że z Shoto da się normalnie pogadać.

- Czy to nie ty przypadkiem powiedziałeś, że nie jesteś tu by zgrywać kumpla? - pytam się go prychając. Todoroki mi nie odpowiada tylko otwiera łokciem drzwi do pielęgniarki i bez wyjaśniania od razu kładzie mnie na łóżku.

- Proszę ją ogrzać, cała dygocze z zimna - mówi do pielęgniarki i wychodzi nawet się nie żegnając.

- Co się stało Misaki-chan? - pyta się mnie babuszka od razu przykrywając moje ciało kołdrą i zaparzając wodę, na herbatę.

- Kolega trochę przesadził z lodem - mówię krzywiąc się. Zanim uda im się roztopić cały lód to minie z kilka minut. Mam czas, żeby szybko się ogrzać i pójść zobaczyć kolejną walkę. Nagle do sali ktoś zapukał i wszedł za pozwoleniem Recovery girl. Tym ktosiem okazały się trzy znajome mi osoby.

- Misaki-chan żyjesz? - pyta się Uraraka przysiadając przy moim łóżku.

- Nic mi nie jest! Nie popisałam się za bardzo co? - pytam się ich z krzywym uśmiechem.

- To nie tak! Nie dał ci się nawet wykazać! Prawda? - pyta się chłopaków szatynka.

- Prawda, Todoroki-kun naprawdę ostro cię potraktował - powiedział Tenya kiwając głową.

- Podobno zły humor - mówię delikatnie wzruszając ramionami na tyle ile mogłam.

- To go nie tłumaczy! To było bardzo niebezpieczne - mówi Izuku kucając przy moim łóżku i machając rękami.

- Nic z tym już nie zrobimy... - mówię odwracając wzrok - Idzcie już, inaczej nie zobaczycie kolejnej walki - mówię z uśmiechem.

- Nie ruszę się stąd, dopóki nie poczujesz się lepiej albo pielęgniarka mnie nie wygodni! Albo jeśli ty mnie wygonisz - mówi Uraraka a reszta kiwa głową. Śmieje się pod nosem z ich słodkiego zachowania.

- Kto teraz będzie walczyć? - pytam się ich mrużąc oczy.

- Z tego co pamiętam Kaminari-kun i jakaś dziewczyna z Klasy B - odpowiada Lida łapiąc się za brodę.

- W takim razie idźcie na arenę pokibicować naszemu koledze z klasy - mówię poważnie.

- Ale... - zaczyna Midoriya, ale mu przerywam.

- Dołącze do was jak tylko poruszę swoimi nogami, obiecuję - mówię patrząc mu prosto w oczy, żeby zauważył, że nie kłamie.

- Hmm... Dobrze - mówi pierwsza Uraraka nie zadowolona.

- Powiedźcie mi potem kto wygrał! - mówię na pożegnanie i wzdycham kiedy tylko drzwi się zamykają.

- Znalazłaś sobie całkiem uroczych przyjaciół moje dziecko - odzywa się Recovery girl z uśmiechem i daję mi całusa.

- Oi, przecież nic mi nie jest - mówię ze śmiechem.

- Wiem, to był tylko taki odruch - powiedziała i również się zaśmiała. Koniec końców nie zdążyłam na pojedynek Denkiego z tajemniczą dzieczyną, ale kiedy znowu byłam na trybunach akurat wchodził na nie Lida.

- Ach jak dobrze... - mówię wzdychając i opierając się o barierki. Zdążę na pojedynek Lidy, to cudownie móc go dopingować kiedy wcześniej on robił to samo dla mnie.

- Misa-chan! Już wszystko dobrze? - pyta się Uraraka wstając z miejsca.

- Przecież mówiłam, że nic mi nie jest - mówię z uśmiechem i siadam obok niej i Izuku - Bałam się, że nie zdążę na walkę Lidy - dodaję zmieniając temat.

- Dopiero co wszedł - mówi Midoriya.

- Kto wygrał wcześniejszą walkę? - pytam się ich z ciekawości.

- Dziewczyna imieniem Shiozaki - mówi Uraraka drapiąc się po głowie - Niestety nie udało się Kaminariemu ją pokonać.

- Pora na czwarty pojedynek! Nie przerywamy! Walczcie o zwycięstwo, wznoście się ponad innych! - odzywa się nagle Yamada - Twardy jak kręgosłup! Lida Tenya z kursu dla bohaterów! Kontra! Bogato wyposażona w gadżety wspierające, Hatsume Mei z kursu wsparcia! - przedstawia zawodników Mic.

- Co on ma na sobie? - pierwszym co mi wyszło z ust było właśnie to pytanie.

- Lida też ma gadżet wspierający! - mówi Uraraka zaskoczona.

- Gadżety są zabronione na kursie dla bohaterów - odzywa się Midnight - Trzeba o nie poprosić wcześniej.

- Zapomniałem o tym! - mówi Lida łapiąc się za... Jakiś metalowy pasek - Aoyama miał swój pasek więc uznałem, że można mieć gadżety.

- On napisał prośbę - mówi kobieta.

- Przepraszam! Ale poruszyło mnie jej sportowe zachowanie... Powiedziała, że skoro oboje doszliśmy tak daleko to jesteśmy równymi rywalami - mówi Lida zgięty w pół - Chciała walczyć fair więc wręczyła mi ten gadżet. Nie mogłem odmówić takiemu zapałowi!

- Ta młodzieńcza pasja! - krzyknęła Midnight wręcz piszcząc - Daję ci pozwolenie - mówi machając biczem.

- Skoro jest pozwolenie, zacznijmy czwarty pojedynek! - mówi Yamada.

Lida od razu zaczyna biec na dziewczynę a ona się odzywa jakby mówiła conajmniej z głośnika.

- Cudowne przyśpieszenie Lido! - mówi podekscytowana różowo włosa. Dopiero teraz jej się przyglądam i zauważam, że to jest ta dziewczyna co była w drużynie Izuku. To ta lafirynda co zajęła moje miejsce! Znaczy się... Cóż... Nie żebym była jakoś bardzo zła... - Nie czujesz lekkości w nogach? Jasne, że czujesz! To urządzenie wspiera poruszanie się użytkownika! Jeśli chodzi o mnie... - zaczyna i kiedy Lida już ma ją złapać ona wylatuje w górę na jakiś drążkach - To drążek hydrauliczny ułatwi mi ucieczkę! - dokańcza będąc w górze. Hatsume pokolei zaczynała pokazywać coraz to nowsze urządzenia na biednym Lidlu, który przez cały czas starał się ją złapać.

- To twoja znajoma? - pytam się Izuku ze znużeniem słuchając paplaniny różowo włosej.

- Ech cóż... Była w mojej drużynie, żeby pokazać nam swoje urządzenia i je przetestować - mówi ściskając swój notatnik w dłoniach.

Jej paplanina i gadżety nie miały końca a cała walka była jak dotychczas chyba najdłuższa bo naliczyłam w głowie z dziesięć minut nie mogąc znieść jej gadaniny. Koniec końców dziewczyna wyszła sama z siebie poza linię wymęczając przedtem Lide.

- Eto, Hatsume-san przeszłaś za linię, Lido przechodzisz do drugiej rundy - mówi znużonym głosem Midnight.

- Oszukałaś mnie! - mówi Lida machając ręką.

- Lida jest naprawdę niewinny, więc Hatsume pewnie powiedziała coś, żeby go oszukać - mówi Midoriya i zaczyna coś mamrotać pod nosem, ale przestaje go słuchać kiedy po mojej lewej stronię Uraraka wstaję z miejsca bez odzywania się i odchodzi od nas. Odwracam swoje ciało za szatynką i mamroczę do zielono włosego.

- Pilnuj mi miejsca Deku... - szybko wstaje z fotela nie przejmując się tym, że zielono włosy pewnie mnie nie usłyszał zbyt zajęty zapisywaniem czegoś w swoim zeszycie i idę za szatynką chcąc ją dogonić.

- Uraraka-san! - krzyczę za nią a ona się zatrzymuję - Wszystko w porządku? - pytam się jej kładąc dłoń na jej ramieniu. Dziewczyna odwraca się do mnie mając nietęgą minę.

- Ach... Trochę się denerwuję - mówi drapiąc się po głowie.

- Denerwujesz? Ach rozumiem... Będziesz walczyć z Bakugo, prawda? - pytam się ze zmartwieniem.

- Mm... - kiwa głową - Boję się... - dodaje ze smutnym uśmiechem. Bez zastanawienia przyciągam ją do długiego uścisku.

- Czas na walkę piątą! - wydziera się znowu Yamada.

- Mogę cię gdzieś porwać i schować dopóki nie będziesz musiała walczyć? - pytam się jej, delikatnie ją odsuwając.

- Jakbyś mogła... - mówi niepewnie się uśmiechając. Oddaję uśmiech i zaprowadzam ją do wspólnej szatni gdzie byliśmy na początku.

- Chcesz porozmawiać? - pytam się jej opierając głowę o rękę.

- Chcę trochę pomyśleć w ciszy... Nie będzie ci to przeszkadzało? - pyta się mnie szatynka, a ja się znowu uspokajająco uśmiecham.

- Nie... Razem pomyślimy w ciszy nad sytuacją - powiedziałam kiwając głową. Dość długo siedziałyśmy w ciszy, nie było stąd słychać głosu Yamady, ale ominęły nas może z trzy walki. Teraz nie było to najważniejsze. Nie wiem ile tak siedziałyśmy, ale od rozmśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi do szatni.

- Och dobra robota Lidl - mówię od razu kiedy widzę znajomą twarz.

- O Misaki-san, Uraraka... Co z tobą?! Marszczysz brwi! - mówi Lida przestraszony. Racja, Uraraka rzadko kiedy ma taki wyraz twarzy.

- Brwi? Ooo, trochę się denerwuję więc dlatego marszczę brwi. Misaki mnie tu zabrała i razem rozmyślamy nad sytuacją... - mówi szatynka drapiąc się po głowie.

- No tak... Twoim przeciwnikiem jest Bakugo, prawda? - pyta się Lida. Uraraka kiwa głową.

- Tak się boję... - mówi cicho ściskając swoje dłonie w pięści. Po raz kolejny dotykam jej ramienia w geście wsparcia - Ale kiedy zobaczyłam jak walczycie...

- Jak walczymy? - spytałam się marszcząc brwi. Jakby nie patrzeć oboje nic prawie nie zrobiliśmy. Różnica jest taka, że Lida przeszedł dalej, a ja nie. Nagle do pokoju wchodzi Izuku.

- Uraraka-san! - odzywa się od razu na starcie zielono włosy

- Deku-kun! - mówi zdziwiona szatynka.

- Nie oglądasz pojedynków? - pytam się go.

- Większość walk kończyła się szybko, ale teraz Kirishima walczy z uczniem z klasy B. Mają podobne dary - tłumaczy zielono włosy a szatynka zaciska palce na swoim nadgarstku.

- A następny pojedynek... Już niedługo - mówi cicho opuszczając wzrok.

- Ano... Bakugo nie doprowadzi do pełnego wybuchu w walce z dziewczyną, prawdą? - pyta się Lida.

- Doprowadzi - mówię w tym samym momencie co Izuku - Tak samo jak Todoroki zaatakował mnie całą swoją siłą tak samo Bakugo może zaatakować ze swoimi wybuchami Urarakę.

- Każdy chcę wygrać i spełnić marzenia - dodaję Midoriya - Nie tylko Kacchan, ale nikt by się nie cofnął. Tyle razy mnie uratowałaś Urarako... Dlatego chciałem ci pomóc - mówi i pokazuję na swój dziennik - Oto strategia wykorzystania twojego daru, nie jest idealna, ale to mój pomysł.

- Ooo świetnie Uraraka - mówi Lida.

- Dzięki Deku... Ale nie trzeba - odpowiada z uśmiechem - Jesteś niesamowity Deku... Rozwijasz się. W bitwie kawaleryjskiej chciałam być w drużynie z kumplem, ale myślę, że chodziło mi o to by się na tobie wesprzeć... Kiedy Lida cię wyzwał do walki, zaczęło mi być wstyd - mówi wstając od stołu. Teraz to mi jest wstyd, że w zasadzie to ja też chciałam być z tego samego powodu z Izuku...

- Uraraka-san... - mówi cicho Midoriya zszokowany.

- Dlatego... Tego nie przyjmę - mówi szatynka omijając Midoriye i Lide - Wszyscy walczą o jak najlepszą przyszłość dla siebie. A więc każdy jest naszym rywalem. Dlatego... Spotkajmy się w rundzie finałowej - mówi odwracając się do nas z zaciętą miną unosząc kciuk w górę. Z daleko było widać jak się cała trzęsie. Nie potrafiła uspokoić emocji a jednak mówiła to wszystko z delikatnym uśmiechem. Wstaję od stołu i podchodzę do Uraraki.

- Uararaka-chan... Trzymamy kciuki - mówię to samo co szatynka do mnie, kiedy szłam na pojedynek z Todorokim. Dziewczyna kiwa mi głową ściskając pięści. Razem z chłopakami pobiegliśmy szybko na trybuny, żeby nie przegapić walki Uraraki. Przed chwilą ukazał nam się remis Kirishimy i Tetsutetsu z klasy B i wiemy już, że będzie dogrywka z siłowaniem na rękę.

- Mam wrażenie, że boję się bardziej od Uraraki... - mamrocze cicho do siebie i ściskam podłokietnik czerwonego krzesła. Myślałam, że nikt mnie nie usłyszał, ale nagle odzywa się Izuku.

- Nie masz czego się bać - mówi zielono włosy i nie wiem czy specialnie czy nie, ale ściska swoją dłoń na mojej. Jednak nie wykonałam żadnego ruchu, żeby przypadkiem nie strącić jego ręki. Była taka ciepła... - Jestem pewien, że da z siebie tysiąc procent!

Kiwam mu głową i jeszcze mocniej ściskam pięści kiedy widzę jak wychodzi Uraraka na arenę.

- Zyskał sławę już w gimnazjum, prezentuję się dość niedbale, Bakugo Katsuki z kursu dla bohaterów! Kontra! Chcą ją dopingować... Uraraka Ochaco z kursu dla bohaterów! - odzywa się Yamada.

- Midoriya-kun... Co to za strategia walki z Bakugo, którą chciałeś się podzielić z nią? - pyta Lida. Zielono włosy puścił moją dłoń niezauważalnie i złapał za notatnik.

- Nic wielkiego... Kacchan jest silny. W walce bezpośredniej nie pozwala na błąd, a im więcej się rusza tym bardziej pot wzmacnia jego dar - tłumaczy Izuku - Ładunki pozwalają mu się poruszać w powietrzu, ale jeśli Uraraka go dotknie i podniesie może przejąć kontrolę. Dlatego powinna zacząć od... - zaczyna, ale nie kończy bo Yamada mu się wtrynia w słowo.

- Ósmy pojedynek! Start! - wydziera się, a walka się zaczyna.

- Szybkiego ataku! - dokańcza Midoriya podnosząc wzrok z notatnika. Na arenie Uraraka biegła już na Bakugo tak jak powiedział Izuku.

- Dobrze! Chodźby miała go dotknąć przez przypadek, to go uniesie! - mówię składając dłonie jak do modlitwy.

- Bakugo może nie pozwolić jej się zbliżyć - mówi Lida zściskając pięści.

- Będzie chciał ją zranić zamiast jej uniknąć - powiedział Midoriya skawszony.

- O to dupek... Dalej Uraraka! - wydzieram się z zbyt dużych emocji. Bakugo już się zamachnął i wystrzelił chyba trafiając w dziewczynę - Zabiję gnoja! - mówię zdenerwowana podwijając kołnierz kombinezonu i gryząc go z nerwów. Na arenie pojawił się kolejny wybuch, ale prawię nic nie widziałam przez dym.

- Wooh! Uraraka posłała kurtkę na drugą stronę! Zrobiła to błyskawicznie! - komentuję Yamada widząc wszystko z góry. Jak ja bym chciała znowu pojawić się w tamtym pokoju i widzieć więcej niż wszyscy inni! Wybuchy szalały w tą i z powrotem a przez dym słabo było wszystko widać, ale mogłam się domyślać, że jak są wybuchy to wszystkie trafiają w szatynkę. W moim kołnierzu zdążyłam już zrobić dwie dziury przez moje zaciskające się cały czas zęby - Uraraka nadal atakuje bez chwili wetchnienia... Ale to... - mówi Yamada chyba pierwszy raz bez etuzjazmu w głosie.

- Uraraka-san... - mamroczę niewyraźnie dalej miętoląc w buzi swój kołnierz od kombinezonu.

- Oi! Naprawdę chcesz być bohaterem?! - krzyknął jakiś facet z widowni - Jesteś o wiele silniejszy od niej nie możesz wypchnąć ją za linię?! - dodał wskazując na niego oskarżycielsko palec. Jak bardzo bym chciała się z nim zgodzić to to byłaby głupota. To jest pojedynek a Bakugo nie łamie żadnych zasad.

- Nie zabawiaj się kosztem dziewczyny! - mówi jakiś inny koleś.

- Właśnie! - krzyczy tym razem jakaś kobieta. Na trybunach każdy zaczął buczeć od czego zaczęła mnie boleć głowa. Najchętniej to bym wstała i coś im odpowiedziała, ale wolałam się nie wychylać. Jak się okazało potem, wcale nie musiałam interweniować.

- Słychać gwizdy na widowni! - mówi Yamada - Szczerze, zgadzam się z nimi... Łokciem?! Co robisz?! - krzyczy nagle więc zerkam w stronę pokoju komentatorów. Czyżby Aizawa przywalił Yamadzie, a ja tego nie widziałam?

- Superbohater krzyczał, że Bakugo się bawi? Ile lat jesteś bohaterem? - odzywa się o dziwo od dłuższego czasu Aizawa - Jeśli naprawdę tak uważasz, wracaj do domu i dowiedz się jak zmienić zawód - mówi tym swoim uprzejmym, stłumionym przez bandaże głosem - Bakugo ma się na baczności bo docenia siłę przeciwniczki, bardzo stara się wygrać dlatego się nie cofa.

W tej samej chwili kiedy brunet to powiedział zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po arenie. W chwili gdy zrozumiałam Uararaka już uwalniała swoją moc a z nieba zaczęły spadać gruzy.

- Ma tak ryzykowną strategię?! - pyta się Midoriya aż wstając z miejsca.

- Uraraka... Dajesz laska! Wygraj to! - krzyknęłam pełna podziwu jej planu. Jednak Bakugo okazał się bardziej denerwujący niż myślałam bo wystawił dłoń w górę i wytworzył naprawdę potężny wybuch tym samym odpychając Urarake i niszcząc jej deszcz meteorytów. Wybuch był na tyle potężny, że ciepły, silny wiatr skierował się prosto na nas.

- Bakugo wspaniały wybuch! Z dumą niweczy sekretną strategię Uraraki! - mówi Mic. Nie dobijaj nas Yamada. Szatynka w końcu wstała na nogi, ale nie minęła chwila a znowu była na ziemi przewracajac się - Uraraka się przewróciła! - zakryłam swoje oczy nie mogąc patrzeć na jej poobijane ciało.

- Uraraka-san... - zaczął Lida.

- Przekroczyła swój limit... - dodaje Izuku.

Spojrzałam znowu na arenę przez szpary między palcami. Przy Urarace uklęknęła Midnight sprawdzając jaki jest stan szatynki.

- Uraraka jest obezwładniania. Bakugo przechodzi do drugiej rundy! - mówi wskazując na bombowca.

Westchnęłam niby to z ulgi, że nic jej się wielkiego nie stało a niby to z zawodu, że nie udało jej się dobrze przywalić blondynowi. Sama bym to zrobiła gdybym nie miała niewidzialnego długu u niego. Oby szybko jej przeszło, a przede wszystkim oby nie była zawiedziona...

C.D.N

*************

Witam, witam robaczki śliczne 🐞🐞

Długa, dłuuuga przerwa się zdarzyła lecz musicie mi wybaczyć, aby napisać rozdział poszczególne zdania muszę brać z anime póki mamy festiwal sportu więc trochę mi zajęło zabranie się za to 😭

Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze jest i wróci do czytania bo to motywuje jak nigdy 👀💗

3542 słów!

Juliette_10

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top