11. Festiwal sportu cz.3
Rozdział specjalnie dla MoonWilczyca! Miłego czytania dla wszystkich co jeszcze tutaj są i wytrwali❣️
Kiedy tylko Mic ogłosił przerwę na lunch czyli godzinę wolnego, na początku chciałam od razu pogratulować Izuku jednak gdzieś zniknął i nie mogłam drania znaleźć. Ale za to zdążyłam wyłapać wśród tłumu Urarake i Lide bo stali na zewnątrz przy wyjściu.
- Uraraka! Lidl! - krzyknęłam machając im.
- Ach! Misa-chan! - krzyknęła Uraraka chyba szczęśliwa z mojego widoku bo podbiegła do mnie i rzuciła się na mnie ściskając mnie mocno. A może chciała mnie udusić bo miałam drugie miejsce a ona czwarte?
- Gratulację przejścia do finału! Wam obu - powiedziałam spoglądając na Lide.
- Ty też podobno nieźle sobie radziłaś! Słuchałam trochę komentowania Presenta Mica. Jakim cudem wylądowałaś w drużynie Bakugo? - pyta się mnie Uraraka w końcu odklejając się ode mnie.
- Zadaję sobie to pytanie przez cały ten czas... - mówię wzdychając - W sumie nie było tak źle. Może trochę... Ale tak minimalnie! Zdążyłam w tym czasie połapać się w zachowaniu Bakugo - powiedziałam dumna ze swojego osiągnięcia - Jest uparty jak duże dziecko, ale chyba nawet przyznał się, że bez nas by sobie nie poradził - mówię drapiąc się po policzku - No nie ważne! Kto jest głodny? - pytam się z uśmiechem na co dwójka przyjaciół od razu odpowiada na co ma teraz ochotę.
Dołączam się oczywiście do tej spokojnej rozmowy, żeby się trochę rozluźnić chociaż przed finałem. Kiedy dotarliśmy na stołówkę wyjątkowo usiedliśmy razem z większością z naszej klasy. Rozmawialiśmy o nadchodzącym finale, pysznym jedzeniu i o różnych pierdołach aż do naszego stolika przyszedł Denki i Mineta z ciekawymi informacjami.
- Yaoyorozu, Jiro - zaczyna Denki dziwnie poważnie.
- O co chodzi? - pyta się Momo.
- Jesteście w Radzie klasowej więc pewnie wiecie, że wszystkie mają założyć to i wystąpić jako cheerleaderki - mówi Mineta wskazując na dziewczyny w pomarańczowych ubraniach dla Cheerlederek.
- Ha? Nikt nas nie poinformował, czemu akurat my? - mówię cicho do siebie a siedząca akurat obok mnie Jiro spaliła buraka.
- Nie słyszałyśmy o tym... - mówi Yaoyorozu.
- Możecie wierzyć albo nie, ale Aizawa sensei poprosił nas aby wam przypomnieć bo może zapomniałyście - mówi Mineta wzruszając ramionami i już od pierwszego jego zdania wiedziałam, że coś tu nie gra.
Po pierwsze, Aizawie zawsze się włącza tryb opiekuńczego tatuśka kiedy założę coś za bardzo odkrywającego a ten strój był bardzo odkrywający... A po drugie na pewno bym pamiętała jakby coś o tym powiedział. Już mam zgasić te wygłupy Minety i Denkiego, ale Momo z błyskiem a oku kiwa głową i odzywa się.
- Dobrze! Przygotuję dla nas stroje! - mówi i nawet nie daję mi dojść do słowa więc macham na to ręką i szybko zjadam swój lanch, żeby potem się przebrać w pomarańczowy strój i wyjść na arenę razem z innymi dziewczynami. Zrobiłam to głównie dlatego, żeby zobaczyć reakcję Aizawy i Yamady, ale też dlatego, że może nie byłam pewna swoich własnych myśli i faktycznie Aizawa nas o to prosił? Teraz wszystko mi pomieszali!
- Koniec przerwy na lunch! - odzywa się Yamada - Ogłoszę finałową konkurencję! Ale najpierw dobre wieści dla tych, którzy odpadli z zawodów! Na festiwalu sportu przewidziano występ pozakonkursowy dla wszystkich zawodników! Są nawet amerykańskie Cheerleaderki, żeby rozruszać publiczność... Co? - pyta sam siebie Mic kiedy w końcu nas zauważa.
- Co one robią? - pyta się Aizawa i mimo, że był daleko czułam na sobie jego przenikliwy wzrok. Czyli jednak to była pułapka.
- Co się stało Klaso A? Co to za obsługa? - pyta się zdziwiony Present Mic.
- Mineta-san, Kaminari-san! Oszukaliście nas! - krzyczy na nich Momo widząc z daleka jak oboje pokazują do siebie kciuki zarumienieni. Brunetka upada na kolana zawiedziona - Czemu zawsze nabieram się na sztuczki Minety? - pyta sama siebie. Uraraka kuca przy Yaoyorozu i zaczyna ją klepać po plecach - Nawet użyłam kreacji, żeby mieć stroje...
- A to idioci! - mówi zawstydzona Jiro rzucając pomponami i zakrywając swój brzuch.
- Nie przejmuj się nimi, mamy jeszcze czas do finału a samo czekanie mogło być denerwujące. Powinniśmy to zrobić - mówię z pełną powagą machając pomponami.
- Coo?! - krzyczy Jiro zarumieniona.
- Żartuje... Zaraz wracam, idę ich zabić - powiedziałam dalej się uśmiechając przez co wygladałam jak psychopatka. Po cichu jednak liczyłam, że naprawdę miałyśmy wyjść w tych strojach nie dla własnej sadysfakcji Minety i Denkiego. Jako przykładna przyjaciółka, teraz powinnam wymierzyć karę dla nich obu.
- Nie dobrze, zdenerwowowali Misaki - mówi Uraraka zakrywając usta dłonią. Odwracam się w stronę Minety i Kaminariego i zaczynam na nich biec jak wściekły byk.
- Ładnie to tak kłamać Kaminari-kun, Mineta-kun? - pytam się, łapiąc za ich ramiona i mocno ściskając. Wcześniej oczywiście upuszczając pompony po drodze. Złapanie ich, nie było wcale trudne.
- Ano... Wiesz... Nie uderzysz przyjaciela, prawda? - pyta się głupio Denki. Po chwili oboje leżeli na ziemi, a ja otrzepywałam ręce z niewidzialnego kurzu dokładnie tak jakbym przed chwilą zrobiła jakąś ciężką robotę.
- Od razu lżej na sercu - mamroczę cicho pod nosem. Od razu chciałam iść się przebrać jednak Yamada znowu się odezwał. Chyba będę musiała jeszcze trochę pobyć w tym stroju.
- Czas na konkurencję rozrywkową! - krzyczy Yamada kiedy ja dobiegam do reszty grupy zbierając po drodze pompony - Po niej szesnastu zawodników z czterech drużyn weźmie udział w rundzie finałowej, walcząc jeden na jednego!
- W finale będziemy walczyć jeden na jednego? - pyta się cicho Kirishima patrząc z podekscytowaniem na tablicę. Spoglądam na niego i uśmiecham się delikatnie - Stanę na scenie, którą co roku widziałem w TV!
- W zeszłym roku było tak samo? - pyta się Mina.
- Szczegóły podobno mają się zmienić, ale walka jeden na jednego jest co roku. Z tego co pamiętam, rok temu była szermierka - odpowiadam jej machając pomponami.
- Czas na dobranie was losowo w pary - odzywa się Midnight trzymając w rękach pudełko - Walka rozpocznie się po części rozrywkowej. Dla 16 finalistów udział w części rozrywkowej nie jest obowiązkowy. Magą wybrać odpoczynek i regenerowanie siły. Zacznijmy od pierwszej drużyny - mówi Midnight, jednak zanim zdarzyła podejść do drużyny Todorokiego Ojiro, który stał kawałek przede mną uniósł rękę w górę.
- Przepraszam..? - odzywa się niepewnie - Chcę się wycofać - mówi poważnie. Otwieram delikatnie buzię w szoku.
- Ojiro... - szepcze cicho nie rozumiejąc.
- Dlaczego? - pyta się Deku, którego teraz dopiero zauważyłam.
- Superbohaterowie bedą to oglądać - mówi Lida. Podchodzę trochę bliżej, żeby usłyszeć co Ojiro ma do powiedzenia.
- Prawie w ogóle nie pamiętam bitwy kawaleryjskiej... To pewnie przez jego dar - mówi i spogląda na tego samego chłopaka o fioletowych włosach z którym miałam delikatny spór ostatnio. Więc to on jest ten cały Shinso? - Wiem, że to wielka szansa, wiem, że głupio ją odrzucać, ale każdy dawał z siebie wszystko... Nie mogę tam stać i nie wiedzieć co się dzieję.
- Oi Ojiro, za bardzo się tym przejmujesz. Po prostu zadbaj o dobry wynik w finale - powiedziałam zdejmując jeden pompon i kładąc dłoń na jego ramieniu.
- To co mówisz dotyczy także mnie - mówi nagle Mina. Z tego co mówiła na stołówce to strasznie jej głupio bo wykonywała tylko rozkazy Bakugo i nic by nie zrobiła gdyby nie on.
- Tu chodzi o moją dumę... Nie mogę tego zrobić - mówi zakrywając twarz - I... Czemu wszystkie wyglądacie jak Cheerleaderki? - dodaję również bardzo zawstydzony. Wszystkie odwróciłyśmy wzrok zmieszne.
- Długa historia... - odchrząkuje i wyginam usta w niezadowoleniu.
- Jestem Shoda Nirengeki z klasy B. Chcę się wycofać z tego samego powodu... - zaczyna jakiś niski chłopak zwracając się do Midnight - Mimo naszych umiejętności, jeśli przechodzi ktoś, kto niczego nie dokonał czy to nie obala sensu festiwalu sportowego? - pyta się wyglądając naprawdę uroczo. Jest taki niziutki i puszysty jak piłka... Lubię się bawić puszystymi piłkami. Walnęłam się po policzkach. Instynkty kota mi się włączyły. Ojiro podskakuje w miejscu i spogląda na mnie zdziwony moim ruchem, ale macham do niego reką aby nie zwracał na mnie uwagi.
- Co z nimi? Są tacy odważni! - mówi Kirishima mając łzy w oczach. Spoglądam na niego kiwając głową
- Ta młodzieńcza gadanina... Mi się podoba! - mówi Midnight machając swoim biczem - Przyjmuję rezygnację Shody i Ojiro!
- Ja to zrobię - mówi Aoyama klepiąc po ramieniu Ojiro.
- Zastąpi ich dwóch zawodników z drużyny Kendy która zdjeła piąte miejsce... - mamroczę Midnight pod nosem.
- Skoro tak... Niech nas którzy ledwo ruszyli w bitwie kawalerii zastąpili oni... Prawda? - zaczyna rudowłosa dziewczyna a osoby z jej drużyny pokiwały głowami - Proponuję zawodników z drużyny Tetsutetsu, którzy walczyli do końca - dodaję dziewczyna.
Poznany już wcześniej Tetsutetsu głośny chłopak, który był również przed naszą salą w tamtym pamiętnym dniu jak i zielono włosa dziewczyna zastąpili Ojiro i chłopaka o imieniu Shoda.
- A więc! Losowanie par wyglada... O tak! - krzyczy i wskazuję na ekran wielkiego telewizora gdzie jest pokazany schemat walk. Szybko wyszukałam swoje imię obok imienia Todorokiego.
- Znowu? - pytam się samej siebie drapiąc się po głowie. Rozgladam się po arenie i widząc Shoto wpatrzonego w telewizor podchodzę do niego i mocno klepie go w plecy - Yo! Dwukolorowy! Znowu musimy walczyć - powiedziałam z uśmiechem.
Zazwyczaj kiedy z nim rozmawiałam odpowiadał mi uprzejmie albo po prostu poważne tak jak zawsze, ale tym razem zrzucił moją rękę ze swoich pleców i spojrzał na mnie zirytowany.
- Nawet nie musisz się pojawiać na arenie, wygram - powiedział i ominął mnie.
- Ha? Co ci się stało? Chciałam dodać i powiedzieć udanej walki a ty odchodzisz... - mówię niezadowolona.
- Mój przeklęty ojciec to ogląda... Wiedz, że nie dam ci fory - mówi i odchodzi ode mnie.
- Co jest z nim? - pytam się samej siebie zdenerwowana, że tak mnie potraktował.
- Yooo! Odłożmy zawody na potem teraz czas na rozrywkę! - mówi Yamada. Odwracam się do dziewczyn, które machają swoimi pomponami dopingując osoby, które biorą udział w rozrywce. Śmieje się z ich wyginania, ale nie na długo bo Mina i Uraraka złapały mnie za ramiona i przyprowadziły do siebie - Czas na polowanie na przedmioty! - krzyczy Yamada podekscytowany. Wszyscy wystartowali i zaczęli szukać danych przedmiotów kiedy my z dziewczynami wymyśliłyśmy jakieś akrobatyczne ruchy.
- Misaki! Jesteś mi potrzebna! - nagle podbiegł do nas Sato i pokazał mi na szybko swoją kartę na której było napisane dużymi literami "kot".
- Ha?! - krzyknęłam, ale zanim zdążyłam zaprotestować Sato złapał mnie za talie i przerzucił przez ramię - Nie jestem prawdziwym kotem! - krzyknęłam machając nogami. W tle mogłam usłyszeć śmiechy dziewczyn kiedy chłopak odbiegał w stronę Midnight. Aż w końcu Sato postawił mnie przed kobietą pokazując swoją kartę.
- Ach, naprawdę śliczny kociak - mówi kobieta z diabelskim uśmiechem - Zaliczone! - dodaję a Sato wyciąga w moją stronę ręke więc przybijam z nim piątkę. Nagle po plecach przebiegł mi dreszcz więc spojrzałam na pokój gdzie siedzą komentatorzy, Yamada i Aizawa. Jednak jednego tam nie było... Mam przewalone.
- O cholerka, spadam stąd - mamroczę do siebie i uciekam szybko z areny prosto do szatni aby przebrać się z tego stroju zanim Aizawa do mnie dojdzie. Już dotykałam klamki kiedy tuż nad moją głową pojawiła się ręką przez którą nie mogłam uciec. Odwrociłam się w stronę Aizawy unikając jego wzroku.
- Co ty masz na sobie? - westchnął z powrotem wkładając rękę w chustę.
- Kostium Cheerleaderki... Nie widzisz? - pytam się, ale od razu zamykam jadaczkę kiedy widzę jego wzrok.
- Dobrze wiedziałaś, że nie musisz tego zakładać cokolwiek powiedzieli ci tamci "koledzy" Z twojej klasy, prawda? - pyta się mnie, a ja uśmiecham się niewinnie.
- Chciałam tylko zobaczyć twoją reakcję - powiedziałam robiąc jak najbardziej uroczą minę na jaką było mnie stać w tamtym momencie. Aizawa znowu wzdycha kręcąc głową.
- Nie mam do ciebie siły... - powiedział to tak jakby nie widział już dla mnie żadnej nadziei.
- Taki żarcik, po za tym stroje są ładne! No dobra no, zmieńmy temat - powiedziałam widząc jego krytyczny wzrok - Jak sobie poradziłam? - pytam się go z uśmiechem.
- Bakugo jest silny, ale nie spodziewałem się, że do niego dołączysz, byłem pewny, że dołączysz do Midoriyi - powiedział odsuwając się o krok.
- Bo tego chciałam, ale to Bakugo mnie przytargał do swojej drużyny nie pytając mnie o zdanie - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Osobiście uważam, że w drużynie Bakugo więcej się nauczyłaś niż jakbyś była w drużynie z Midoriyą. Szybko byś się rozpraszała będąc z zielono włosym, a ciagłe zdenerwowanie obecnością Bakugo napędzało cię jak diabli - powiedział mrużąc oczy. Znowu wzruszyłam ramionami. Być może ma rację. Co ja gadam... On zawsze trafia w punkt.
- Czy...? Możemy tutaj tak sobie rozmawiać? Co jak ktoś nas zobaczy? - powiedziałam niepewnie.
- Słuszna uwaga, gratulację dotarcia do finału Misaki. Wszystkie błędy i pochwały będę ci wytykał w domu - mówi i już zaczyna odchodzić, ale zatrzymuję się i znowu się odwraca - I przebierz się z tego, ta spodniczka jest za krótka - powiedział zabijając mnie wzrokiem.
- Tak, tak... - mruknęłam a brunet zniknął za rogiem.
Śmieje się pod nosem i wślizgam się do szatni aby szybko się przebrać w poprzedni strój. Wychodząc z szatni przywaliłam o coś wysokiego przez co musiałam się złapać za nos. Zaraz... Czemu coś stoi mi na wejściu do szatni? Spojrzałam w górę i pomrugałam parę razy.
- Bakugo? - pytam się zdziwiona - Co robisz przed damską szatnią? - prycham śmiechem - Aaach nie wiedziałam, że jesteś zboczeńcem... - zaśmiałam się i zaczęłam się z nim drażnić, ale o dziwo nie otrzymałam żadnej reakcji. Znowu na niego spojrzałam nie rozumiejąc o co mu chodzi - Czy coś...? - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Kim jest dla ciebie Aizawa Sensei? - pyta nagle przez co z moich ust od razu schodzi uśmiech. Przez chwilę siedzimy w ciszy, ale szybko się ogarniam i znowu się uśmiecham.
- Jak to kim? To nasz wychowawca młocie - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Słyszałem waszą rozmowę - powiedział prostując się przez co wyglądał na jeszcze wyższego niż przed chwilą - Dokładniej od momentu kiedy pytasz go jak sobie poradziłaś - dodał mrużąc oczy.
- Noo, tak, wpadłam na naszego nauczyciela i spytałam go jak mi poszło, żeby znać jego opinię. To normalne racja? - spytałam się go ściskając dłonie, które splotłam za plecami.
- Na pierwszy rzut oka tak, tylko jedno zdanie mnie wciąż zastanawia. Pozwól, że zacytuję "wszystkie błędy i pochwały będę ci wytykał w domu". Mieszkasz z naszym nauczycielem? - pyta się unosząc brew. Przełknęłam ślinę i nieumyślnie odwróciłam wzrok.
- Może ci się przesłyszało? - szepcze nie mając pomysłu jak z tego wybrnąć.
- Mam jedno pytanie - mówi i zbliża się do mojej twarzy przez co znowu na niego spoglądam - Czy ty umawiasz się ze swoim wychowawcą? - pyta się mnie, a ja aż otwieram buzię w szoku. Po chwili zaczynam się się głośno śmiać.
- Zwariowałeś? - pytam się przez śmiech - Oczywiście, że się z nim nie umawiam! Jestem pewna, że ci się przesłyszało - mówię ocierając łze z kącika oka.
- To jak wyjaśnisz swoje wcześniejsze słowa "co jak nas ktoś zobaczy?" - znowu pyta, a ja się czuję jak na przesłuchaniu. Wzdycham i znowu na niego patrzę.
- Bakugo... - zaczynam poważnie - Jeśli naprawdę cię to tak bardzo interesuję to ci powiem, ale musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. Czy mogę ci zaufać? - pytam się go ściskając pięści.
- Nie - od razu odpowiada co mnie zbija z tropu.
- Ha? - wydaję z siebie zaskoczony dźwięk nie mogąc nic z siebie wydobyć sensownego.
- Nie mów, jednak mnie to nie interesuję - mówi i zaczyna odchodzić. Mrugam parę razy i odwracam się w stronę w która idzie.
- Oi Bombowcu! Nikomu masz o tym nie mówić! - krzyczę za nim, ale on nie wykazuje żadnej reakcji. Zmuszona do ostatecznego mojego ruchu zginam się w pół i krzyczę ponownie, żeby dobrze usłyszał - Błagam cię! To co dziś usłyszałeś nie może wyjść na jaw! Błagam!
Kroki przez chwilę ustały, ale dalej nie odrywałam wzroku od podłogi. Kiedy ponownie usłyszałam przyśpieszony chód aż zamknęłam oczy obawiając się jego reakcji. Jakie było moje zaskoczenie kiedy blondyn położył swoją dłoń na mojej głowie i klepnął ją dwa razy. Dość mocno, ale nie mogłam teraz narzekać. Poczułam się trochę jak pies i w końcu uniosłam pytający wzrok na Bakugo.
- Wyluzuj ogoniasta. Jeśli coś mnie nie interesuję to mam w zwyczaju o tym nie rozmawiać, to chyba logiczne? Nie interesują mnie twoje romanse z naszym wychowawcą - powiedział i prychnął pod nosem.
- To nie jest romans! On... Się mną opiekuję - mówię opuszczając wzrok. Czy popełniłam błąd wyjawiając mu rąbek prawdy? Przed chwilą odpowiedział, że nie mogę mu ufać.
- Ach tak? To wszystko wyjaśnia. Powiedzmy - mówi zdejmując swoją dłoń z mojej głowy - Udawaj, że mnie tu nie było, a ja będę robić to samo. Naprawdę mało mnie obchodzi twoje życie - dodaję i znowu zaczyna odchodzić. Uśmiecham się szeroko i kiwam głową.
- Hai! - krzyczę szczęśliwa, że nie drąży tematu - Dziękuję! - dodaję kiedy on znika już za rogiem.
Kto by pomyślał, że z Bakugo da się dogadać? Chociaż co ja mówię... Na pewno kiedy znowu się spotkamy to będzie taki jak zawsze, ale tym razem może nie będzie mi to aż tak przeszkadzać. Wzdycham i słysząc ponownie głos Yamady włączam szybki bieg i chwilę po tym jestem już na arenie.
- Hejka zawodnicy! Jesteście gotowi? - pyta się oczywiście krzycząc - Po wielu konkurencjach czas na bitwę finałową! Będziecie liczyć tylko na siebie! Takie sytuację zdarzają się nawet nie bohaterom, wiecie o tym prawda? Serce, technika, ciało, mądrość i wiedza! Wykorzystujcie to wszystko pnąc się na szczyt!
- Oooi! Misaki-chan! - krzyczy Uraraka machając mi. Uśmiecham się do niej i podobiegam do brunetki i Lidy siadając obok nich na trybunach w miejscu przygotowanym specialnie dla zawodników.
- Uwaga! Finał zaraz się zacznie! Pierwsza runda, uzyskał świetny wynik więc skąd ta mina? - pyta się Yamada kiedy na telewizorze pokazują się postacie Midoriyi i Shinso. Izuku wygladał jakby był kompletnie przerażony - Midoriya Izuku z kursu dla bohaterów! Kontraaa! Przykro mi, ale bez wybitnych wyników... Shinso Hitoshi z kursu ogólnego! Proste zasady, rywal ma znaleźć się poza linią lub zostać unieruchomiony! Zwycięstwo zapewni wam także, skłonienie przeciwnika do poddania się! Nie przejmujcie się ranami, nasza Recovery girl jest tuż obok. Porzućcie na chwilę swoje zasady etyczne! Ale pamiętajcie, że ataki zagrażające życiu są dla kanalii! Takie ataki prowadzą do dyskwalifikacji! - mówi Yamada tłumacząc zasady - Bohater używa pięści do walki ze złoczyńcami!
- Powstrzymam wszelkie łajdackie techniki - mówi Cementoss siedzący naprzeciw stworzonej przez niego areny do walki.
- Zaczynam się denerwować! - mówię zściskając dłonie na fotelu.
- Deku wygra! - mówi pewna swego Uraraka.
- Gotowi? Start! - krzyczy Mic jednak oboje na razie się nie ruszyli. Wyglądało na to, że Shinso coś mówi do zielono włosego. Nagle Izuku zacisnął mocno szczękę krzyknął coś i zaczął podbiegać do Shinso, ale szybko przystanął.
- He? Co się dzieję? - pytam samej siebie.
- Oi no co jest? To pierwsza runda, wykrzeszcie coś z siebie! - mówi Yamada. Aż wstałam z fotela razem z Uraraką i Lidą, żeby móc lepiej zobaczyć.
- Midoriya już na samym początku został unieruchomiony! - krzyczy Yamada - Zamroziło go i ani drgnie! Czy to przez dar Shinso? Niczym się nie wyróżniał, ale może to jego trzeba się obawiać? - pyta się Yamada chyba sam nieźle zaskoczony - Shinso Hitoshi z kursu ogólnego ma Midoriye Izuku pod kontrolą! Co za niespodziewana sytuacja! Czy Izuku zostanie obalony?!
- Odwróć się i zejdź z areny - mówi Shinso donośnym głosem, przez co mogliśmy go usłyszeć, a Izuku odwraca się i idzie w stronę zejścia z areny tak jak mu kazał Shinso.
- Cooo?! Midoriya jest posłuszny! - mówi Yamada zaskoczony.
- Deku... - mówię zestresowana zaciskając dłonie w pięści.
- Czemu, Deku? - pyta się Uraraka tak samo jak ja zestresowana przegraną chłopaka.
- Jeśli zejdziesz, przegrasz - podsumował Lida machając dłonią.
Deku zbliżał się coraz bliżej do lini przez co zaczęłam delikatnie panikować i złapałam za ramię Lidy.
- On zaraz przegraaa! - wydarłam się trzęsąc całym Lida, żeby wyładować na czymś emocje.
- Misaki-san! Zacznie mi się krecić w głoswie! - mówi Lidl łapiąc mnie za ramiona, żebym przestała nim trząść. Zakryłam usta dłońmi kiedy już Izuku miał wyjść za linię, jednak nagle na arenie pojawił się ciąg wiatru a Izuku zatrzymał się przy samej lini. Pisnęłam i znowu wstałam z miejsca nawet nie pamiętając kiedy wcześniej usiadłam.
- Patrzcie! Midoriya się zatrzymał! - krzyczy Yamada. Uararaka również wstała i ze szczęścia aż mnie przytuliła więc też ją przytuliłam i obie zaczęłyśmy skakać ze szczęścia.
- Tak się cieszę! - mówi Uraraka łapiąc się za swoje kołoczące pewnie serce z emocji. Kiwam jej głową.
- Midoriya-kun! - krzyczy Lida unosząc ręce w góre.
- Załatw go! - dodaję wyrzucając swoje ręce w górę.
Midoriya oszołomiony szybko zerknął na nas, ale potem równie szybko zakrył sobie usta kiedy Shinso coś do niego powiedział. Zaczął coś do niego mówić kiedy zielono włosy ruszył na chłopaka. Izuku złapał fioletowo włosego za ramiona i zaczął go wypychać tak aby wyszedł za linię jednak oberwał od Shinso i w twarz a następnie w złamane pewnie już palce przez co Midoriya musiał go puścić i zamienili się miejscami. Teraz do Shinso starał się wypchnąć poza linię Izuku. Jednak ten się nie poddał i złapał chłopaka za rękę przerzucając go za siebie i uderzając jego ciałem o beton poza linią. Otworzyłam usta w szoku. Cóż za zwrot akcji.
- Shinso-kun jest poza linią! Midoriya przechodzi do drugiej rundy! - obwieszcza Midnight na co się uśmiecham i tak jak większość ludzi na trybunach zaczęłam ponownie skakać w miejscu ze szczęścia.
- W finale festiwalu do drugiej rundy przechodzi Midoriya Izuku z Klasy A! - mówi Yamada z głośników.
- Ach... Ależ to był stres - mówi Uraraka na co przestaję skakać i oglądam się za siebie.
- Zwrot akcji w ostatniej chwili - mówi Lida zaciskając pięci - Zgodnie z planem Midoriyo-kun! - pokiwałam głową i usiadłam na swoim miejscu.
- Yohooou! To było dość nijakie jak na pierwszą rundę! Ale pochwalmy ich za walkę, Brawo! - mówi Yamada a na arenie każdy zaczyna klaskać więc dołączam się do nich.
- Misaki-chan? Czy teraz nie twoja kolei? - pyta Uraraka.
- Ach, masz rację - mówię i wstaje z miejsca.
- Stresujesz się? - pyta Lida machając ręką. Kiwam głową z niepewnym uśmiechem.
- Todoroki jest silny, ale... Dam z siebie wszystko - mówię zaciskając dłonie w pięści.
- Trzymamy kciuki! - mówi Uraraka.
- Dziękuję! - macham im na pożegnanie i kieruję się do zejścia w dół.
Są marne szanse, że dam radę wygrać. Jestem od niego szybsza i pewnie sprytniejsza no i oczywiście bardzo skromna, ale on ma ten swój cholerny lód. No i ogień, którego w zasadzie nie używa. Wzdycham i przystaje przy pokoju pielęgniarskim. Czemu tutaj przyszłam? Zanim zdążę uciec z pokoju wychodzi Midoriya żegnając się z pielęgniarką...
C.D.N
****************
Boże, przepraszam za taki Polsat... Jestem okrutna 💀
Ale mam nadzieję, że rozdział się podoba!
3582 słów!
Juliette_10
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top