.
Cela, w której przyszło spędzić mi te kilkanaście lat życia, z pewnością nie należała do najobszerniejszych. Przeciwnie, była ciasna. Wiele razy przechadzałem się po niej i liczyłem kroki. Głównie po to, żeby nie zapomnieć, jak się liczy. Dwa kroki w przód, dwa i pół w szerz. Całkiem to proste. Zapach, który wydzielały wilgotne ściany i wszystko, co znajdowało się między nimi, również nie należał do najprzyjemniejszych. W każdym razie tak na pewno ujął by to Remus. Ja wolałem ująć to, mniej poetycko, jako śmierdzący, zdolny doprowadzić do omdlenia fetor. I pomyśleć, że drażnił on moje nozdrza przez ponad dwanaście lat.
Niesamowite jest to, jak szybko człowiek potrafi się przyzwyczaić. Po bliżej dla mnie nieokreślonym czasie, te wszystkie czynniki jakoś przestały zawadzać. Przerażało mnie to trochę, ale stały się przykrą codziennością. Tak, jak obrzydliwe, w normalnych warunkach nie nadające się do spożycia jedzenie. Tak jak bolesne randki z dementorami. Tak, jak przeszywający mnie ból.
Z zewnątrz stałem się zimny jak lód. W końcu, dla otaczających mnie ludzi byłem tym mordercą, Syriuszem Blackiem. Tym, z pokołtonionymi włosami, które opadały bezwiednie na ramiona i groźnie wyglądającymi tatuażami na klatce piersiowej. Tym, który jako jedyny potrafił zaśmiać się dementorom w twarz, Tym, którego śmiech brzmiał, z dnia na dzień, coraz bardziej szaleńczo.
A wewnątrz? Wewnątrz byłem wyniszczonym psychicznie, rozpadającym się na kawałki mężczyzną. Mężczyzną przed którym ,jeszcze niedawno, otworem stał cały świat. Mężczyzna, który miał wszystko co ważne. Wspaniałych przyjaciół, miłość życia.. Mężczyzną, któremu nagle zabrano wszystko.
Przychodziły dni, w których stawałem się bardzo sentymentalny. Usilnie łapałem się każdego wspomnienia. Rozkładałem je na czynniki pierwsze, próbowałem przypomnieć sobie różne, pozornie bzdurne detale. Tajemne przejścia w Hogwarcie, ulubione słodycze James'a, kolor ścian w pokoiku Harrego, krój sukni ślubnej Lily. Wtedy, w tej przeklętej celi, pośród dementorów to wszystko zaczęło nabierać dla mnie całkiem nowego znaczenia.
Przychodziły też dni, podczas których, zbierało mi się na żarty. Autentycznie, na parę godzin, do życia wracał ten stary Łapa. Duchem taki sam jak ta zadbana, szczęśliwa casanova z Hogwartu. Ależ się postarzałeś Łapo. No, nie ma co. Tak tak, morda już zdecydowanie nie ta. Zmarszczki ci się porobiły straszne. Czujesz je, jak dotykasz twarzy ręką, prawda? Trochę wokół oczu i na czole. No i powiem Ci Syriuszku szczerze, że przez pobyt tutaj masz włosy niczym Snape. Na prawdę. Chociaż, jak mogliśmy zaobserwować kiedyś, jemu nie był jakoś specjalnie potrzebny Azkaban. Dawał radę bez. A pamiętasz mój drogi, zawsze tak bardzo o nie dbałeś. Włosy były twoim oczkiem w głowie, prawda? Wcale się nie dziwię. Tak tak, wiem, domyślam się. Kiedy w końcu spojrzysz w lustro na pewno dostaniesz zawału.
Zazwyczaj jednak, nastrój do tak ukochanych przeze mnie żartów znikał tak szybko, jak się pojawiał. Ostatecznie moje położenie nie za bardzo działało na korzyść tak wspaniałemu czemuś, jak radość, dlatego też zazwyczaj kończyłem po prostu gapiąc się w ścianę. I aż dziw, ale potrafiłem godzinami wpatrywać się w sfatygowane cegły.
Z dnia na dzień spałem coraz mniej. Byłem coraz bardziej zmęczony. W pewnym momencie przestałem się bać. Ostatecznie gorzej już być nie mogło. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Czasami dopadały mnie wyrzuty sumienia. Ale nie te, w których obwiniałem się o to, że nie uchroniłem swoich przyjaciół przed śmiercią. To były te, które niszczyły mnie najbardziej. Bo na prawdę były takie. Takie, w których ja zaczynałem wierzyć wszystkim na około. Zaczynałem wierzyć w to, że jestem mordercą.
Na miłość boską Syriuszu! Nie jesteś mordercą. Nie jesteś winny śmierci Potterów. Nie jesteś, słyszysz? Mam Ci to przeliterować?Nie rozśmieszaj mnie! Zawsze wiedziałem, że coś tam jest nie tak, już wiem co! Rozumiesz mnie? Jesteś niewinny. Niewinny. Nie zapomnij o tym nigdy. James przyznałby mi rację. Lily też.
I tak oto, postawiłem sam siebie do pionu. I zrozumiałem. Musiałem się wydostać. Uciec i udowodnić swoją niewinność.
******************
Witam Was serdecznie w kolejnym rozdziale! Cieszę się bardzo że jesteście i dziękuję za przeczytanie. Do następnego!
Buziaki xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top