Sztuka opanowania.

Ty laska ty chyba sobie żartujesz? Dwóch chłopaków na raz?

Wzięłam głęboki wdech i zmierzyłam Emme wzrokiem.
- My się jeszcze nie mieliśmy okazji poznać. - Dziewczyna wciągnęła do mnie rękę.
- No tak. - Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas.
- James, słonko zostaw nas na chwile same - Szatynka uśmiechnęła się do chłopaka i pogłaskała go po policzku.
Po chwili, byłyśmy już same.
- Widzę, że masz duże serce. - Rzuciłam złośliwie.
- No i? Robię co mi się podoba. - Wzruszyła ramionami.
- Uuu.. Buntowniczka. - zaśmiałam się. - Pewnie córka Eris.
- Wcale nie, bo córka Afrodyty! Najpiękniejszej bogini! - Szatynka lekko podniosła głos.
- Jaka matka taka córka. No nic - Westchnęłam - Przyszłam tu w innej sprawie.
- O co chodzi? - Odpowiedziała z oburzeniem w głosie.
- Chciałam pożyczyć jakieś ubrania od ciebie, bo nie mam w co aktualnie się ubrać. - Spojrzałam na dziewczynę.
- Pożyczę ci, jeśli nie powiesz Mike'owi o tym co tu zobaczyłaś. - Emma przyglądała mi się z uśmiechem.
- W takim razie, do zobaczenia. - machnęłam ręką i wyszłam z jej domu.

Nie lubię takich ludzi, tylko szkoda mi Mike'a. Powinnam mu powiedzieć?

Westchnęłam i miałam wejść do mieszkania przyjaciela, gdy zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Stwierdziłam, że to idealna okazja by poznać tego kogoś.
- Hej! - krzyknęłam w stronę nie znajomej osoby, która stała za jednym z domków. Jednak nie usłyszałam odwiedzi, albo w ogóle jej nie dostałam. Postanowiłam podejść bliżej, wtedy zobaczyłam dziewczynę o kręconych, rudych włosach, wlepionych we mnie piwnych oczach i słodkich piegach na policzkach, i trochę krzywym nosie. Gdy chciałam podejść bliżej, dziewczyna zaczęła uciekać.
- Nie bój się, chciałam się tylko przywitać - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Jesteś nowa? - Nieznajoma odwróciła się a ja usłyszałam delikatny głos.
- Tak, jestem Sara. A Ty? - Przyglądałam się uważnie nowo poznanej osobie.
- Jestem Charlotte. - Odpowiedziała mi cicho.
- Spokojnie nie musisz się mnie bać. - Cicho się za śmiałam. - Nie chce ci nic zrobić, tylko cie poznać.
Dziewczyna wyszła z ukrycia i stanęła na przeciw mnie. Po chwili na twarzy Charlotte pojawił się uśmiech i zaprosiła mnie do swojego domu. Po drodze do kuchni dowiedziałam się, że Charlotte jest córką bogini młodości i wdzięku.
- A więc, jesteś córką Hebe i człowieka. - Delikatnie się uśmiechnęłam.
- A Ty? - Popatrzyła na mnie, tymi swoimi dużymi oczami.
- Nie znam swoich rodziców. - Wzruszyłam ramionami.
- Na pewno poznasz, nie martw się. Chcesz coś do picia? - dziewczyna nagle zmieniła temat.
- Nie dziękuję, w sumie poszłam do Emmy pożyczyć ubrania.. No i wyszło na to, że będę musiała zostać w rzeczach Mike'a - westchnęłam i pomachałam rękami.
- Jeśli chcesz mogę ci coś pożyczyć - Charlotte uśmiechnęła się radośnie.
- Serio? Dobrze by było - Ucieszyłam się.
- Tak, jasne - Dziewczyna poszła do innego pomieszczenia, zostawiając mnie samą w kuchni. Po chwili pojawiła się z powrotem i podała mi kilka ubrań w tym dwie bluzki z krótkim rękawem, dwie z długim i czarne spodnie, rurki.
- Dzięki wielkie! Jak dostane swoje rzeczy to od razu ci je oddam.
- Spokojnie, mam dużo niepotrzebnych ubrań. - Zaśmiała się. - Będziesz dzisiaj na treningu?
- Tak, Mike mnie namawiał. W sumie to bardziej kazał. - Oparłam głowę o rękę.
- Coś się stało? - dziewczyna zapytała po chwili.
- No, bo jak byłam u Emmy to widziałam ją, gdy się miziała z innym. I nie wiem czy powiedzieć o tym Mike'owi. - Westchnęłam.
- Wiesz, każdy dobrze wie, że Emma zdradza Mike'a, jednak nikt nic mu nie powiedział, bo każdy boi się Królowej. - Rudowłosa usiadła obok mnie.
- Szkoda mi Mike'a. Powinien wiedzieć. - Spojrzałam na koleżankę.
- No tak... Ale gdy się Emma dowie się, że ktoś ją wydał, wpadnie w szał i będzie się mściła.
- Szczerze mówiąc to ona mnie nie interesuje. Mike to mój przyjaciel i powinien wiedzieć. - Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie u Charlotte. - Uh, już późno. Będę się zbierać. Widzimy się na treningu? - Zabrałam ubrania i zaczęłam iść do wyjścia.
- Jasne ! Do zobaczenia - Dziewczyna pomachała mi na pożegnanie.
Po chwili byłam już w domku mojego przyjaciela.
Weszłam do środka i zauważyłam, że Mike śpi na kanapie. Po cichu odłożyłam ubrania, po czym podeszłam do blondyna, nie chcąc go obudzić i miałam go wystraszyć. Jednak przyjaciel chwycił mnie za nadgarstek i po ciągnął. Przeleciałam przez oparcie kanapy i wylądowałam na chłopaku. Nasze twarze, były tak blisko siebie, że czułam jego oddech na swoich ustach.
- Mike ty durniu. - Wrzasnęłam.
- Przynajmniej na uczysz się, że mnie się nie straszy. - Warknął.
Już miałam wstać, gdy poczułam, że jego ręce, są na moich biodrach i nie pozwalają mi na żaden ruch.
- Puść.. - Spojrzałam na niego.
- Gdzie byłaś? - Spytał. - Martwiłem się.
- Najpierw u Emmy, bo jak wiesz chciałam pożyczyć od niej ubrania, jednak gdy zobaczyłam ją jak się obściskuje z Jasonem, powiedziała, że pożyczy mi jeśli jej nie wydam. No ale ja się nie zgodziłam i po drodze poznałam Charlotte. Sympatyczna dziewczyna ci powiem. - Uśmiechnęłam się delikatnie. Bałam się jak Mike zareaguje na moje słowa i czy w ogóle mi uwierzy. Może głupio zrobiłam, że tak mu o tym powiedziałam jednak, chciałam jak na szybciej  go o tym poinformować.
- Wiedziałem. - Westchnął. - Już od dawna domyślałem się tego. Jednak nie miałam dowodów, więc postanowiłem milczeć - Chłopak położył rękę na czoło, przez co nie trzymał mnie już tak mocno.
- Musicie porozmawiać Mike. - Popatrzyłam w smutne oczy chłopaka. - Przepraszam. Nie powinnam ci tego tak powiedzieć. - Nic się nie stało. Tak nawet lepiej. - Poczułam jak dłoń chłopaka ląduję na moich włosach, blondyn zaczął mnie delikatnie głaskać. Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na twarz przyjaciela.

Mogłaś powiedzieć to delikatniej a nie tak z mostu. Co z ciebie za przyjaciółka. Wrrr... Głupia.

Warczałam na siebie w myślach.
- Pasują ci moje ubrania - Skomentował Mike.
Zarumieniłam się i wtuliłam w przyjaciela.
- Zimna jesteś wiesz? - blondyn dotknął mojej dłoni. - Sara czy my ...
Słowa Mike'a przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Szybko podniosłam głowę.
- Eros. - Westchnęłam.
- Sara. Też się cieszę, że Cię widzę ślicznotko. - Uśmiechnął się, pewnie myśląc, że to doda mu uroku. Zdecydowanie się mylił, dalej był okropny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top