1667 r. - Rozejm Andruszowski
Białoruś i Litwa leżeli na płaszczach, gdzieś pośrodku jakiejś łąki w towarzystwie dwóch tępych mieczy treningowych. Już na początku zrzucili cały swój ubiór wierzchni dla wygodny ruchu. Choć z każdej strony opatuleni byli śniegiem, ich rozgrzane ciała nie czuły zimna. Zmęczeni, odczuwali jedynie gorąco bijące z nich samych. Ich oddechy powoli się normowały, a serca nie łomotały już tak szybko. Gdyby Polska ich teraz zobaczyła, zostaliby zbesztani, za nie noszenie płaszczy i za wciągnięcie Białorusi w tak niebezpiecznie zajęcie jak walka, lecz nikt ich nie widział, więc jak po każdym ich potajemnym treningu, mogli w spokoju odpocząć wpatrzeni w niebo, zajmując się własnymi myślami.
Białoruś rozmyślała o dniu w którym spostrzeganie, że w końcu stała się dorosła. W jej ciele zachodziły zmiany, dzięki którym pozwoli zaczynała wyglądać jak kobieta. Polska nie uważała już tak bardzo na swoje słownictwo i czyny, a Ukraina o niektórych sprawach rozmawiała z nią swobodniej niż kiedyś. Obydwie coraz częściej mówiły jej o tym co przystoi jej jako kobiecie, a czego nie powinna robić. Stały się bardziej wymagające i na pewne sprawy jej dotyczące patrzały już zdecydowanie inaczej. Jednak pomimo tego wszystkiego Białoruś dalej pozostawała dzieckiem. Polska zawsze powtarzała jej, że wiek fizyczny państwa jest ściśle powiązany z wiekiem mentalnym. Białoruś często próbowała odgadnąć na ile lat wyglądają znane jej kraje, jednak nigdy nie była w stanie tego jednoznacznie określić. Większość osób wyglądała po prostu młodo, z niektórymi wyjątkami pokroju Litwy, o którym mogła powiedzieć jedynie, że jest nastolatkiem. Nawet jej własny wiek, był dla mniej zagadką.
- Litwa? - zagadnęła podnosząc się do siadu - Jak myślisz, ile mogłabym mieć lat, gdybym była zwykłą dziewczyną?
Relaksujący się z zamkniętymi oczami Litwa, uchylił powieki, słysząc głos towarzyszki. Wyraźnie niezadowolony, że ktoś przerywa jego spokój, westchnął cicho. Podobnie jak ona, podniósł się. Obróciwszy się bardziej w jej stronę, usiadł po turecku i zaczął lustrować Białoruś. Słowianka musiała chwilę poczekać, zanim Litwa skończył przyglądać się każdemu jej szczegółowi.
- Dwanaście. - rzucił krótko.
Chciał wrócić do swojej poprzedniej pozycji, jednak Białoruś zatrzymała go, chwytając delikatnie jego ramię.
- A ty? - dopytywała patrząc na niego wyczekująco.
- Nie wiem... - zaczął zbity z tropu. Zmarszczył w zamyśleniu brwi - Chyba piętnaście.
- A nie powinieneś być starszy? - zdziwiła się - Dużo przeżyłeś. Miałeś już swoje osobne państwo i... w ogóle.
- Gdyby nie moi dowódcy i politycy nie byłby mnie tutaj. - opowiedział szybko wzruszając ramionami.
- A nie chciałbyś już dorosnąć? - dopytywała - Ja bym chciała, ale nie wiem jak. To jest niesprawiedliwe, że niektóre kraje dorastają tak szybko!
Litwa nagle ożywił się, wyczuwając idelaną sposobność, by chwilę podroczyć się z przyjaciółką.
- Rosja kiedyś mi powiedział, że stanę się mężczyzną dopiero gdy kogoś wychędożę.
Białoruś na te słowa skrzywiła się. Litwa widząc jej minę, bezskutecznie próbował ukryć śmiech. Dziewczyna uderzyła go pięścią w ramię, co jedynie wzmogło jego rozbawienie.
- Nie wypowiadaj tego słowa! - zganiła go - Jest brzydkie i opisuje brzydkie rzeczy!
- Nie prawda. - odparł Litwa, gdy napad śmiechu już mu minął - Ty też kiedyś będziesz to robić.
Białoruś nagle oblała się czerwonym rumieńcem. Skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła wzrok.
- Nie! - krzyknęła, nie patrząc na Litwę - Polska mówi, że jeśli nie będę chciała to nie będę musiała.
Litwa w przeciwieństwie do Białorusi był całkowicie spokojny. Rozbawiony przyglądał się dziewczynie, która próbowała jakoś ukryć swoją czerwoną twarz.
- A Rosja mówi, że kobieta i tak zawsze zrobi to czego chce mężczyzna, nawet jeśli ta tego nie chce. - przekomarzał się dalej, ciekaw reakcji Słowianki.
- Od kiedy ty w ogóle jesteś tak blisko z Rosją, co? - zmieniła temat - Myślałam, że się nienawidzicie.
- Czasami zdarza nam się porozmawiać. - odpowiedział obojętnie.
Białoruś już nic nie odpowiedziała. Wyraźnie rozdrażniona, ponownie położyła się na przemokniętym już płaszczu, by nie musieć patrzeć na Litwę, który po chwili poszedł za jej przykładem. Chłopak postanowił jej już dłużej nie zaczepiać. Dziewczyna była już tak czerwona na twarzy, że miał wrażenie, iż głowa zaraz jej pęknie. Jej reakcje na tego typu rzeczy zawsze go bawiły, ale potem często zdarzało się nie odzywała się do niego i musiał stawać na głowie, by ją przeprosić za swoje ,,głupie gadanie".
- Wiesz, - zaczął Litwa by jakoś rozluźnić atmosferę - gdy zgodziłem się na pierwszy sojusz z Polską, byłem chyba trochę młodszy od ciebie i Polska stwierdziła, że nie mogę być już takim dzieciakiem.
Spojrzał ukradkiem w stronę Białorusi, która przewróciła się na bok, tak by móc patrzeć w jego stronę. Minę miała skupioną, a w jej oczach widniało zainteresowanie. Na jej twarzy nie było już śladu po rumieńcu, a ona sama zdawała się puścić w niepamięć rozmowę sprzed chwili.
- I jak to zrobiłeś? - zapytała niewinnie.
- Polska powiedziała, że powinienem odtworzyć trzecie oko. - wyjaśnił, spoglądając w odległe chmury nad nim - Chodzi o to, że musiasz patrzeć na to co nieoczywiste i ukryte.
- Nie rozumiem... - odpowiedziała zbita z tropu Białoruś.
Nastała chwila ciszy. Białoruś zastanawiała się nad sensem słów chłopaka. Litwa tymczasem rozumiejąc, że dziewczyna nie ma pojęcia o co chodzi, zmarszczył brwi w zamyśleniu.
- Dzisiaj po południu Polska i Rosja podpiszą pokój. - zaczął powoli, przerywając ciszę - Wieczorem znowu spotkamy się na treningu w tym miejscu i powiesz mi co zauważyłaś. Nie chodzi mi to jaki kolor sukienki założy Pola, ale o rzeczy o których się nie mówi.
Białoruś nic nie odpowiedziała.
Od tamtego momentu, aż do godziny czternastej dziewczyna chodziła niczym w transie. Nie rozumiała co się do niej mówi i kto do niej mówi. Bezmyślnie wykonywała polecania i stosowała się nawet do tych najbardziej znienawidzonych obowiązków. Odpowiadała krótko, nie znając znaczenia wypowiadanych słów. Pogrążona swoimi myślami, kilka razy wpadała na jakąś służącą, albo uderzyła się o jakiś mebel. Ciągle rozmyślała o słowach Litwy, starając się je zrozumieć. Choć poświęciła temu celowi całe swoje skupienie, dalej nie potrafiła znaleźć sensownego wyjaśnia.
Na miejscu podpisania rozejmu była pierwsza. By dostać się z polskiego obozu do Andruszowa, trzeba było pokonać kilka ładnych kilometrów, jednak jej to nie przeszkadzało. Do miejscowości dotarła razem z kilkoma służącymi, którzy mieli wszytko przygotować. Uroczyste podpisanie rozejmu, miało odbywać się na świeżym powietrzu, gdzie dzień później ten sam dokument mieli podpisać ludzcy przywódcy państw. Choć by doszło do rozejmu, potrzebne były dwa wymiary władzy, to tak naprawdę liczyło się jedynie co stanie się tego dnia. Ludzie byli jedynie marionetkami, jeśli Polska i Rosja oficjalnie zakończą wojnę, oni nie będą mogli nic zrobić, nawet gdyby bardzo tego chcieli.
Na niewielkim, dopiero co odśnieżonym placyku, postawiono stół, a po dwóch jego przeciwnych stronach, dwa pięknie zdobione krzesła. Kawałek dalej, w odległości kilku metrów, poustawiano inne miejsca siedzące, zarezerwowane dla ważniejszych dowódców i kilku bardziej znaczących miast, znajdujących się niedaleko nowej granicy polsko-rosyjskiej. Wśród tych miejsc w pierwszym rzędzie, tradycyjne wyróżnione były trzy, dla niej, Litwy i Ukrainy. Miejsce po środku, jak zawsze miało być dla Litwy, jako drugiego po Polsce, najważniejszego kraju Rzeczypospolitej. Krzesło po jego prawej zajmowała Ukraina, a to po lewej było dla Białorusi. Był to porządek, który pozostawał niezmienny od kilkuset lat. Początkowo Litwa miał jeszcze możliwość zasiadać obok Polski, jednak to szybko się zmieniło. On był za młody, a ludzie, mówiąc o zwycięstwach i porażkach i tak wypowiadali jedynie polskie imię. Nie było złudzeń co do tego, kto miał tutaj prawdziwą władzę.
Wszyscy, których obecność była konieczna, powoli zaczynali się zbierać. Zanim Białoruś zdążyła się obejrzeć, każdy już zajmował swoje miejsce, razem z Litwą i Ukrainą. Nim jeszcze przyszły dwie najważniejsze osoby, dziewczyna chciała jak najlepiej przyjrzeć się otoczeniu. Zatrzymując wzrok, na każdym najdrobniejszym szczególe. Powtarzając w głowie to co powiedział jej Litwa, szukała czegoś nieoczywistego. Nie ważne jednak jak bardzo wytęrzała wzrok, nie mogła zauważyć nic co mogłaby zaliczać się do tej kategorii. Zadania nie ułatwiało jej również to, że nie była pewna czego dokładnie szuka. Wcześniejsze opisy przyjaciela znaczyły dla niej tyle co nic. Nie potrafiła ich zinterpretować lub czegokolwiek z nich wywnioskować, ale nie poddawała się.
Nim Rosja i Polska się zjawili minęło trochę czasu, a wszyscy zdążyli już przybrać znudzone miny, lecz gdy tylko znaleźli się w pobliżu, zebranych wybudził dźwięk trąb. Towarzystwo momentalnie wstało, po czym jak jeden mąż, upadło na kolana. Białoruś, Litwa i Ukraina, jako kraje współtworzące Rzeczpospolitą, byli zwolnieni z tego obowiązku i mogli jedynie stać. Zgodnie z wymogami kultury, Polska szła pierwsza. Jak to miała w zwyczaju, ubrana była w suknię prostą, wręcz nie pasującą do jej stanowiska, ciemnoniebieską, nieprzesadnie rozkloszowaną. Na głowie nosiła chełm husarski, który jej zdaniem lepiej wyrażał jej potęgę, niż jakakolwiek korona. I choć jedyną prawdziwie królewską rzeczą w jej ubiorze był płaszcz, nikt nie mógłby powiedzieć, że wyglądała niestosowanie. Z podobną dumą prezentował się Rosja, który tak samo jak ona, zignorował dworską modę i wybrał odzież bardziej psującą zwykłemu szlachcicowi, niż władcy.
Gdy zasiedli na swoich miejscach, zebrani byli upoważnieni do zrobienia tego samego. Zapadła chwilowa cisza, podczas której każdy z niecierpliwością oczekiwał aż któreś z mocarstw zabierze głos. Polska i Rosja doskonale o tym wiedzieli, jednak zdawali się nie przejmować innymi. Całą swoją uwagę poświęcili jedynie sobie nawzajem, lustrując się spojrzeniami. Wyglądali jakby właśnie prowadzili między sobą jakąś niemą rozmowę. Ich oczy co jakiś czas ukazywały skrawek jakiejś niemożliwej do odgadnięcia emocji. Wydawało się, jakby między nimi istniała pewna nić komunikacji, bądź też dziwny rodzaj więzi pozwalający na przekazywanie swoich myśli.
Białoruś ponownie wykorzystała chwilę spokoju, by tym razem móc przyjrzeć się dwójce przy stole. Ponownie wytęrzyła wzrok, ponownie zbadała każdy najmniejszy szczegół i ponowienie nic nie zauważyła. Powoli zaczynała poddawać w wątpliwość słowa Litwy.
- Możemy już przejść do rzeczy? - odezwała się nagle Polska, zupełnie tak jakby właśnie zmieniała temat jakiejś rozmowy. Gdy Rosja kiwnął głową, ponownie przemówiła - Ukraino.
Wymieniona wstała, a wszystkie oczy zwróciły się ku niej. Ukraina wyprostowała się. Nim zaczęła mówić, przeleciała wzrokiem po wszystkich zebranych. Westchnęła jak najciszej i odwróciła się w stronę, patrzących na nią wyczekująco Polski i Rosji.
- Powstanie Chmielnickiego było jednym z moich najokrutniejszych błędów, który nieszczęśliwie skłócił Cesarstwo Rosyjskie i Rzeczypospolitą Obojga Narodów. - zaczęła recytować wcześniej ustalone słowa. Choć czuła się jak zdrajczyni własnego narodu, nie dawała tego po sobie poznać, ukrywając wszystkie swoje emocje pod warstwą słodkiej uprzejmości - Pomysł buntowania się przeciwko łaskawiej potędze Rzeczypospolitej był odgórnie skazany na porażkę. Mój drogi brat, pomógł mi, by to szalone przedsięwzięcie nie okazało się dla mnie samobójstwem. Później ja sama okryłam się hańbą, pozwalając by kozacy walczyli zarówno po stronie polskiej jak i rosyjskiej. Lawirując pomiędzy jedną, a drugą stroną konfliktu, zasłużyłam sobie na wszytko co mnie spotkało. W ramach rekompensaty przysięgam, że kozacy zaporoscy od dnia dzisiejszego będą służyć zarówno ku chwale Rzeczypospolitej jak i Cesarstwa. Jako że moje ziemie, zostały podzielone pomiędzy jedynych prawdziwych ich władców, chciałabym wyrazić chęć pozostania przy boku Polski, w każdym momencie będę jednak gotowa do stawienia się u Rosji.
Choć słowa Ukrainy wygłoszone zostały niezwykle uroczystym tonem, a cała chwila zdawała się być dość ważnym w całej sytuacji momentem, ani Rosja, ani Polska nie wydawali się poruszeni. Wymienili jedynie swoje zimne spojrzenia.
- Stanie się tak jak tego oczekujesz. - rzekł Rosja, nie poświęcając jej jednak zbyt dużo uwagi.
- Możesz usiąść. - dodała jeszcze Polska.
- Dziękuję. - oparła Ukraina zajmując swoje miejsce z uśmiechem.
Ale ten uśmiech był sztuczny.
Białoruś powoli zaczynała rozumieć.
Jeżeli w ich środowisku było coś, co zawsze ukrytego i nieoczywistego, to były to uczucia. Ukraina, choć skutecznie utrzymywała na swojej twarzy maskę wdzięczności i szczęścia, wcale nie wydawała się radosna. Biło z niej coś negatywnego, co przywodziło na usta smak goryczy. Gdyby Białoruś miała oceniać sytuację jedynie poprzez pryzmat niedawnego przemówienia, powiedziałaby, że cała ta wojna w ostatecznym rozrachunku skończyła się dobrze. Polska skończyła z nienajgorszym wynikiem, patrząc na to jak wiele innych problemów miała podczas tej wojny, Rosja zyskał, a Ukraina pomimo tego co zrobiła dostała jakiś wybór. Jednak teraz Białoruś zaczęła widzieć to, co umykało jej przez tyle lat.
Żadna wojna nigdy nie skończyła się dobrze.
Tak naprawdę, nic nigdy nie było dobrze.
Bo ,,dobrze" było pojęciem względnym. W każdym konflikcie zawsze ktoś musiał przegrać.
Białoruś spojrzała na parę przy stole, aktualnie nanoszącą swojej podpisy na papier. Wojen polsko-rosyjskich było wiele i za każdym razem wygrywał ktoś inny. Tym razem zwycięzcą był Rosja, lecz wbrew temu co podpowiadała logika, największym przegranym nie była Polska, a Ukraina. Jej siostra próbując wyzwolić swoich ludzi spod panów polskich, wpędziła ich pod panów rosyjskich, a na sam koniec podzieliła pomiędzy jednych, a drugich. Coś co miało być dla mniej szansą na wolność, nałożyło na nią jedynie podwójne kajdany.
Tymczasem, pomimo rozgrywającego się przez nich dramatu Ukrainy, Rosja i Polska byli zupełnie niewzruszeni. Na ich twarzach malowało się nawet swego rodzaju znudzenie, tak bardzo nie pasujące do sytuacji. Białoruś wtedy zrozumiała kolejną rzecz. Dla tej dwójki, nie liczyło się nic oprócz ich własnego konfliktu, który jeszcze się nie rozstrzygnął. Każde z nich chciało pełnej władzy nad drugim. Polska chciała dominacji, a Rosja nie mógł dopuścić do siebie myśli, że ktokolwiek mógł równać się potęgą z nim. Dla spełnienia ambicji postanowili porzucić wszytko, łącznie z uczuciem.
Białoruś zrozumiała, że ich wojna nie skończy się dopóki, któreś nie zostanie wymazane z map. Ta myśl sprawiła, że przeszły ją dreszcze. Wychyliwszy się lekko w przód, spojrzała w prawo na siostrę. Widok Ukrainy, robiącej dobrą minę do złej gry, sprawił, że coś w niej pękło. Miała ochotę płakać. Osoby, które uznawała za wzór nagle przestały być takie perfekcyjne.
Najbardziej przerażało ją jednak to, że Polska i Rosja nie byli jedynymi mocarstwami. Czy wszystkie kraje są takie same? Czy ona też się taka stanie?
Litwa spojrzał ukradkiem w bok. Widząc jak jego przyjaciółka, powstrzymuje napływające jej do oczu łzy, wyciągnął powoli swoją lewą dłoń i złapał ją za rękę w geście wsparcia. Choć widok Białorusi na skraju płaczu, nie wywoływał u niego, przyjemnych odczuć, nie przejmował się tym przesadnie. Dziewczyna musiała kiedyś to zrozumieć.
- Oni nie są aż tacy źli, prawda? - zapytała niewinnie szeptem.
- Są gorsi, Rusia. - rzucił cichą dwuznaczną odpowiedź.
Białoruś nie chciała pytać, o które znacznie chodzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No tego to się chyba nikt nie spodziewał.
Napisałam to, bo ostatnio czuję jakbym się wypaliła. Postanowiłam więc zrobić sobie przerwę od II WŚ i napisać coś tutaj. Mam nadzieję, że ta odmiana wyjdzie mi na dobre i znów będę mogła powrócić do jak na razie mojej głównej książki czyli ,,Narkotyku...". Jeżeli nawet po napisaniu tego dalej będę przechodzić swój kryzys twórczy, po prostu zrobię sobie przerwę od pisania, bo jak na razie to mam problem z ułożeniem zdania.
Generalnie rozdział krótki i do tego jakiś taki nijaki, ale pamiętam o tym, że miałam wierzyć w siebie więc powiem, że mógł być gorszy. Już od dawna chciałam napisać coś o dzieciństwie Białorusi i czasach RON. Myślę, że to dość ciekawy temat.
Na koniec mogę napisać, że rozdział na trzeciego maja będzie tutaj na pewno, ale coś w międzyczasie może jeszcze wpaść.
Do kiedyś tam dzieciaczki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top