ROZDZIAŁ 18


WIELKI SKANADAL RODZINY MICHELLE!

Brzmiał nagłówek, który wyświetlił mi się po wpisaniu w pasku wyszukiwania moje nazwisko. Przeglądarka zwiesiła mi się na moment, tyle było wyników wyszukiwania. Musiałam aż przetrzeć oczy. Podtytułów było masę: Poważna awantura na weselu Elizabeth Michelle, Rodzinna Michelle publicznie wyrzuca swoje brudy z przeszłości, Zamachowcy robią coraz większe zamieszanie, Czy rodzina Michelle jest taka idealna, jak nam to pokazują? , Lea.Michelle nie może już znieść swojego ojca. I podobne do tego, a są to tylko te ładniejsze epitety. Krótko mówiąc, wybuchł jeden wielki skandal.

Trzeba było trzymać język za zębami!

Zerkam na Emanuela, który także zerkał na tekst na moim komputerze. Był moim jedynym sojusznikiem w walce. I nie wydaje się taki zły jak mi się na początku wydawało. Nawet jeśli ma dziewczynę lub byłą, ale nie zmienia to faktu, że poprzedniego dnia obiecał mi trzymać moją stronę. Nie powiem, zrobiło mi się cholernie miło.

Kolejny raz rodzina Michelle jest na pierwszych stronach
gazet i tabloidów
głównie za sprawą tajemniczego
zamachowca,który na nich poluje.
Zacznijmy może od tego, że
pierwszy razy od 2002 roku znowu są na językach
całego kraju!
Po śmierci Samanthy Michelle i narodzinach
Leii, byli na prawie wszystkich
stronach gazet, a teraz sytuacja się powtarza.
Na weselu Elizabeth Michelle,
teraz już Morton,
po kolejnej strzelaninie,
Lea zarzuciła ojcu
„wiązanie jej oczu
przepaską i prowadzenie
na ślepo" ,
jak mówią świadkowie kłótni.
Biznesmen był nie mniej wzburzony co jego córka!
Anthony próbował jej to
subtelnie tłumaczyć, jego córka
jednak nie chciała go
słuchać, rzucając kolejne
raniące słowa
prosto w twarz. Słowa ślubnych
gości mówiły, że „Anthony
pierwszy raz aż tak bardzo był zdenerwowany, a
jednocześnie zdruzgotany" .
Po stronie ojca wstawiła się starsza
córka biznesmena, Cora.
Po publicznym Show, Lea uciekła razem ze
swoim ochroniarzem, Cora także ulotniła się
po swojej siostrze,
nie wsiadały jednak
do tego samego
samochodu.Czy coś
wisi w powietrzu?
Całą kłótnie można zobaczyć na
naszej stronie, którą
sfilmował jeden z gości! Postaramy się, państwa
informować o kolejnych nowościach z życia
rodziny Michelle, u której ostatnio
jest naprawdę gorąco!

CZYTAJ WIĘCEJ: AMERYKAŃSKA PIOSENKARKA MA ROMANS Z 67 – LETNIM FOTOGRAFEM!

Przeczytałam to jeszcze raz, potem jeszcze raz. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś ma prawo i czelność wypisywać takie rzeczy. A Plotki Świata to jedna z najsłynniejszych platform plotkarskich jakie istnieją w całym internecie. Jeśli skądś chcesz znać wszelkie plotki z całego świata to Plotki Świata są idealne dla ciebie. Nie znam osoby, która by nie znała tej strony, a każda napalona nastolatka odświeża ich stronę co dziesięć minut.

Problem tylko w tym, że ich historię są mocno podkręcane i opisywane w artykułach jako coś wielkiego, niesamowitego i wartego uwagi każdej osoby. Nasza kłótnia nie mogła wyglądać, aż tak dramatycznie, jak opisują to w tym szmatławcu!

Chcę kliknąć w kolejny wyświetlony link, ale w tym samym momencie klapa mojego laptopa zatrzaskuję się z cichym trzaskiem, a mój ochroniarz o mało nie przygniata mi palców.

– Nie będziesz się bardziej dołować. - oświadcza ostrym tonem, po czym energicznie wstaje z mojego łóżka.

Mój telefon brzęczy, więc spoglądam na nawał wiadomości od mojej kuzynki, przyjaciółki i jeden od siostry. Nie, moja siostra nie wyjechała, jest w jednym z pokoi gościnnych, ponieważ jej dawny pokój jest za mały na nią i jej chłopaka.

Lucy: KOBIETO, COŚ TY ZNOWU ODWALIŁA!

Tak brzmi jej pierwsza wiadomość. Trudno dziwić się jej reakcji. Lucy pomimo, że jest moją najlepszą przyjaciółką nigdy nie była na widoku w moim życiu. I życzę jej tego by nie była, jest to straszne. W dodatku jeśli jest to niecierpiąca zwłoki drama, opisana w Plotki Świata.

Lucy: Sorry, zapomniałam.

Lucy: jeśli potrzebujesz pomocy jestem do twojej dyspozycji

Lucy: wiem, że nie mogę wiele zrobić, ale jak coś by się działo to dzwoń, pisz, krzycz lub wyślij mi gołębia ♡

Lucy:Wiem, że jesteś OGROMNIE zajęta swoim ochroniarzem, ale mogła byś do cholery dać znać, że żyjesz!

Lucy:I że te piranie cię nie pożarły!

Lucy:Chyba, że pożera cię kto inny ; D

Lucy: Wtedy wybaczam

Lucy:LEA!

Odpisuję jej, że u mnie wszystko gra i czuję się okej. Zaprzeczam też na informację o pożarciu mnie, ani przez plotki, ani przez tego kogo miała na myśli.

Czasem mam jej dość, ale kocham ją jak rodzoną siostrę. Może nawet byłaby lepsza od Cory, ale niestety rodziny się nie wybiera. Lucy doskonale wie jak mnie pocieszyć i jak sprawić bym nie myślała o tym, co ludzie o mnie myślą. Sądzę, że Goldberg byłaby doskonałą przedszkolanką lub panią pedagog w szkole podstawowej. Jest tylko jeden minus, nie lubi wrzeszczących i biegających dzieci.

Kolejny napływ sms'ów są od mojej kuzynki. No tak, pewnie też się martwi.

El:Lea, twój ojciec jest zdruzgotany.

El:Coś ty zrobiła.....

El:Lea, gdzie ty do cholery jesteś?!

El:Boże, dziennikarze zaraz staranują te drzwi

El:Rozumiem cię, ale pogadaj z nim. Proszę.

Jest ich zdecydowanie mniej, ale i tak wzbudzają poczucie winy w środku mnie. Moja kuzynka za to umie trafić w punkt, by kopnąć mnie do działania. Piszę długie przeprosiny za zrujnowane wesele i proszę, by przekazała to Carterowi – jej nowemu, świeżo upieczonemu mężowi. W kolejnej wiadomości proszę, by nie martwiła się o mnie i obiecuję, że porozmawiam z ojcem. Nie powiedziałam tylko kiedy.

Ostania wiadomość w skrzynce jest krótka i zwięzła. Przyjdź i ze mną pogadaj, jak tylko wstaniesz. Mój stary pokój

Wygaszam ekran komórki i staję naprzeciw Emanuela, który do tej pory kręcił się po pokoju, jakby mrówki go oblazły. Kładę ręce na jego ramionach i patrzę mu prosto w oczy w niemym pytaniu: co teraz? Bo ja kompletnie nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Cały ten burdel, był mi nie potrzebny i nic by się nie stało, gdybym nic nie mówiła, ale stało się. Ojciec jest na mnie zły, cały plotkarski świat jest przeciwko nam, grozi mojej rodzinie niebezpieczeństwo, a Cora prawdopodobnie trzyma stronę ojca.

Oprócz Lucy i Emanuela nie mam nikogo, kto mógłby powiedzieć mi co teraz mam zrobić. Nikt nie strzeli mi zaraz w twarz, bym miała wziąć się w garść. Ani nikt nie powie mi zaraz, że jest to tylko sen, a może bardziej koszmar.

– Muszę iść do siostry, poczekasz przed drzwiami? - pytam, zamiast całej panicznej mantry, którą miałam na końcu języka.

– Dobrze. - szepcze cicho.

Prowadzę nas przez długi korytarz, na końcu jest stary pokój mojej siostry. Prawdopodobnie nadal pomalowany na różowo, z białą kołdrą i nadrukiem księżniczek z bajek Disneya i masą pluszaków na półkach, łóżku i podłodze. Zawsze to u Cory trzymaliśmy wszystkie zabawki, może dlatego jej pokój wydaje się taki mikroskopijny. Mogę się założyć, że osoba z klaustrofobią uciekłaby po minucie tam z głośnym krzykiem.

Posyłam spojrzenie zawodnikowi walk w klatkach, a on w zamian kiwa tylko raz głową. Pukam i od razu wchodzę do środka. Moja siostra leży na łóżku z szarym miśkiem w rękach, a jej partner znalazł miejsce na obrotowym, różowym krześle, które moim zdaniem jest strasznie nie wygodne.

Wzrok tej dwójki zatrzymuję się na mnie. Daje mojej siostrze znać oczami, że raczej jej chłopaka przy tej rozmowie nie powinno być.

– Kochanie, poczekasz na zewnątrz? - pyta słodkim głosem, całując go w policzek.

– Jasne. - nie opiera się. Wychodzi zamykając za sobą drzwi.

– To o czym chcesz rozmawiać? - pytam, wyobrażając sobie minę Olivera po zobaczeniu mojego ochroniarza. Cóż, mam nadzieję, że się polubią.

– Naprawdę, Lea? - prycha i wstaje z łóżka, stając na wprost mnie.

Cora jest ode mnie wyższa o parę centymetrów i zdecydowanie może podchodzić pod idealną córkę rodziców i ulubienicę rówieśników. Każdy ją lubi głównie za jej taktowny charakter, kojący głos, ciemne lśniące włosy i dusze anioła. Od niepamiętnych czasów zazdrościłam jej tego jak łatwo było jej chować wszelkie emocje pod maską i wyrażać się jak księżniczka z dworu albo inna szlachcianka. Miała do tego wrodzony dar. Nie dziwię się, że tak szybko się ustatkowała.

– Co chcesz ode mnie usłyszeć? - pytam spokojnie, chociaż emocje chcą wziąć nade mną górę. - Że żałuje powiedzenia prawdy. Czy tego, że chętnie będę żyć w klatce, pławiąc się w forsie ojca. - kpię. Moja siostra przewraca zirytowana oczami.

– Nie zauważasz tego, że zraniłaś tym tatę. Stara się, zapewnić ci bezpieczeństwo. Haruję jak wół, byś żyła jeszcze jeden dzień. Myślisz, że on chcę cię trzymać w domu? Nie, nie chce! Zachowujesz się, jak dziecko oskarżając go o to. - wytyka mi.

– Ach, tak? Ty się wyrwałaś do innego miasta razem z swoim chłopakiem. To mnie ojciec trzyma w złotej klatce, popadając w paranoję. A doskonale wiesz, że złota klatka, na zawsze zostanie klatką. Nie ważne czy jest miedziana, diamentowa czy drewniana. - syczę, prostując całą sylwetkę.

– Ale przynajmniej jesteś bezpieczna! - warczy głośno.

– Ale nie jestem wolna! - odkrzykuję z mocą. - A wiesz lepiej niż kto inny, że dla mnie wolność to coś świętego.

Cora ciężko dyszy, próbując się uspokoić. Ja też biorę kilka głębszych wdechów, by szalejące we mnie emocje opadły. Z kolejnej kłótni nic dobrego nie wyniknie.

– Cora, rozumiem to, że tata chce mnie chronić. Że się boi. Ale przydzielił mi już jednego z najlepszych ochroniarzy, staram się ograniczyć wychodzenie z posiadłości, a z Lucy mam kontakt tylko telefoniczny. Nie chce, nie mogę ograniczyć się jeszcze bardziej. Wtedy poczuję się jak samobójca. - mówię spokojniej.

– Wiem, Lea. - podchodzi do mnie i przytula mnie mocno do siebie. Wtulam się w jej pachnące truskawkami ciało. Tak powinno być od początku. - Jesteś taka sama jak mama, wiesz? Może to dlatego ojciec, nie chce by coś ci się stało. Boi się, że znowu straci kopię kobiety, którą kochał ponad własne życie.

Może tak jest. Nie patrzyłam na to z tej perspektywy.

– Postaram się mniej wybuchać. Przynajmniej przy dużej publiczności i miejscach publicznych. - informuję.

– Coś czuję, że długo tej obietnicy nie dotrzymasz. - żartuję, na co wystawiam jej środkowy palec. - A tak odbiegając od tematu waszej kłótni. Czy ten wysoki brunet o czarnym, elektryzującym spojrzeniu utkwionym w tobie to jest twój ochroniarz, którego tak bardzo nienawidzisz?

Moja siostra jak nikt była zaznajomiona z sprawami rodziny, pomimo że mieszkała gdzie indziej. A szczegółowy opis jaki przed chwilą przedstawiła wprawił mnie w oszołomienie. Na jej wargach wykwitł przebiegły uśmieszek, który mówił mi, że nie muszę odpowiadać na jej pytanie.

Cora znała moje pierwsze wrażenie co do niego. Jesteśmy z nią w stałym kontakcie, ojciec by chyba oszalał jeśli nie dzwoniłaby dwa razy na miesiąc. Tak więc, ma na mnie haka.

– Podoba ci się? - szepcze, zapewne by panowie za drzwiami nas nie usłyszeli.

– Oszalałaś! - krzyczę zmieszanym szeptem. Brzmi to bardziej jak duszący się kurczak po wykluciu. - To mój ochroniarz, nie mogę mu się podobać.

– Nie pytam o to czy ty podobasz się jemu. Co o nim sądzisz? - zdaję sobie sprawę, że zapędziła mnie w kozi róg i nie spocznie dopóki nie wyjawię jej wszystkich szczegółów.

– Może i jest przystojny na swój gorylowski sposób. - wzruszam ramionami.

– O Jezu! Zakochałaś się! - piszczy. Przytykam jej dłoń do ust, zanim chlapnie coś jeszcze.

– A to ja jestem uważana za tą głośną. - prycham i puszczam ją, gdy jej spazmy szczęścia się uspokoiły.

– To nie moja wina, że zimna i wystarczająca sama sobie Lea Michelle znalazła kogoś, kto sprostał jej wymaganiom.

– Po prostu go lubię. - syczę.

– Mhm. - robi swoją wszystkowiedzącą minę. Przewracam zirytowana oczami.

– Gdy pierwszy raz go zobaczyłam jednocześnie obraziłam jego mamę, siostrę i wyzwałam jego imię. - mówię, by się usprawiedliwić.

Tego co nas łączy za żadne skarby nie nazwałabym miłością. W dodatku ma eks / nieeksdziewczynę. Dopóki nie będzie wszystko jasne, nawet nie biorę go za kandydata do mojego chłopaka

– Ty to umiesz robić pierwsze wrażenie. - przyśmiewa się.

Uderzam ją w ramię, broni się poduszką, którą wzięła z łóżka. Śmieję się, a w tym czasie do drzwi oklejonech różnorodnymi plakatami wokalistów ktoś puka. Odwracamy głowy w kierunku dźwięku, przerywając to co zaczęłyśmy.

W szparze pojawia się głowa Olivera. Wygląda jakby miał zaraz zejść z tego świata.

– Wszystko gra, dziewczyny? - pyta, lustrując wzrokiem pomieszczenie i nas.

– Jak w najlepszym. - odpowiada swobodnie jego dziewczyna, rzucając mnie z niej. Nieoczekiwanie spadam z łóżka, posyłając siostrze mordercze spojrzenie. - A czemu pytasz, Kochanie?

– Wiesz, odgłosy przywodziły na myśl średniowieczne tortury. Woleliśmy sprawdzić. - tłumaczy się, odsłaniając swoją pełną sylwetkę.

– Skończyłyśmy. - oświadcza. - Ale obiecaj, że pogadasz z ojcem, okej? – zwraca się do mnie. Kiwam głową, wiedząc że może mieć rację.

W szparze widzę sylwetkę mojego ochroniarza, który przygląda mi się z niemałym rozbawieniem. No cóż, musimy wyglądać śmiesznie. Całe czerwone, rozczochrane. Cora leży na łóżku, za to ja rozłożona na podłodze jak rozgwiazda. Nie dziwię się, że pomyśleli, że zabijemy się nawzajem. Do tego nawet żaden terrorysta nie byłby potrzebny.

Nagle i niespodziewanie wybucham niekontrolowanym śmiechem. Wiję się na podłodze, skręcając ze śmiechu. Moja siostra dołącza do mnie, chowając twarz w poduszkę, którą nadal trzymała jako swoją obronę. Głośne rechoty roznoszą się po całym pokoju, a ja nie mogę znieść absurdu tej sytuacji. Czuję na sobie i mojej siostrze zaniepokojone spojrzenia obojgu mężczyzn, ale nie przejmuję się tym. Skręcam się w dalszych konwulsjach śmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top