Rozdział 19

Zostawałam z tyłu. Kiedyś byłam w tym lepsza. Ale parkour kiedy jesteś w ciąży i po wielu tygodniach bez prawie żadnej aktywności, nie jest prosty.

Ale nieważne. W końcu było nawet zabawnie.

- Prawda, że tak jest szybciej?- krzyknął ktoś z przodu.

A potem coś się chyba stało. Byłam za bardzo z tyłu, żeby zobaczyć co, ale z dźwięków jakie słyszałam, wynikało, że na kogoś wpadli.

I najwyraźniej temu komuś stała się krzywda.

Dotarłam na dół jako ostatnia. Z tego co zrozumiałam, ci z początku wpadli na jakiegoś staruszka. Pojechał do szpitala.

A my za nim.

Okazało się, że złamał nogę. Złamanie włosowate. Poleży ze dwa tygodnie.

Staliśmy tak przed szpitalem i było nam trochę głupio.

Wtedy poczułam na twarzy uderzenie. Uderzenie macki. Zabolało.

Jak... jak on śmiał.

Nagisa P.O.V

Koro-sensei pojawił się znikąd. Był wściekły. Nie dziwiłem się mu. Zachowaliśmy się jak bahory. Nie myśleliśmy o innych.

Zachowaliśmy się jak uczniowie z głównego kampusu.

Jednocześnie z tyłu poczułem coś wielkiego. Jakby aurę.

Ktoś się na serio wkurzył.

Odwróciłem się do tyłu. Nie tylko ja. Większość klasy zauważyła to co się działo.

- Jak... JAK ŚMIAŁEŚ!?

Już dawno nie widziałem [Nazwisko] tak wkurzonej. Wyglądała, jakby miała wybuchnąć.

- Ty...

Oczy ciskały błyskawice. Usta zaciśnięte były w wąską kreskę.

Tak. Wyglądała jak w pierwszej klasie. Tuż przed tym jak prawie zabiła całą klasę.

- Jak śmiesz nazywać się nauczycielem? Ktoś kto bije swoich uczniów to śmieć, a nie nauczyciel! Nie jesteś lepszy od Takaoki!

Odwróciła się.

- Do widzenia, Koro.

Nie dodanie końcówki sensei było wypowiedzeniem wojny. Nie uznawała go juz za nauczyciele.

Your P.O.V

Czemu? Czemu jestem tak wściekła? Przecież wiem, że zasłużyłam. Więc czemu odchodzę?

Nagle poczułam ból. Jakby coś rozsadzało mi czaszkę. Co się dzieje?

Wtedy do mnie dotarło. Od czasu wycieczki nie wypuszczałam Jej. Więc teraz sama się uwolniła.

Szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy coś takiego ostatnio się zdarzyło. Całe życie myślałam właściwie tylko o tym, kiedy będzie jej czas.

Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tego co teraz.

Wisiałam zawieszona w próżni. Nic nie widziałam. Nic nie czułam.

Tak to zawsze wygląda? Dla niej?

Tak.

Dlaczego to zrobiłaś? Spróbowałam się ruszyć.

Nie walcz. Po co? Po prostu pozwól mi działać. Wiem, że tego chcesz. Nadal nie masz ochoty na nic. Jesteś śpiąca, prawda? Śpij. Zajmę się wszystkim.

Dlaczego nie? Przecież nic się nie stanie.

Rób co chcesz.

To była z pewnością najgorsza decyzja w moim życiu.

Second you P.O.V

Wyprostowałam się. Nareszcie. Zrobię porządek.

Odwróciłam się w stronę mojej klasy.

Nie.

Moich wrogów.

Karma P.O.V

[Nazwisko] odwróciła się w naszą stronę. Coś się zmieniło w jej postawie. Miała taki niebezpieczny błysk w oku.

Podszedłem do niej.

- [Nazwisko]? Coś się stało?

Uśmiechnęła się do mnie, jednak nie był to zwykły, przyjazny uśmiech.

- Witaj, Karma.

Poczułem mocne kopnięcie w brzuch. Odrzuciło mnie do tyłu, tak że uderzyłem w ścianę. Co do cholery?

- A teraz... czas chyba na zapoznanie się z całą klasą, prawda?

Second you P.O.V

Patrzyli na mnie przerażeni. Tak, bójcie się.

Obronię cię [Imię]. Bez względu na wszystko.

Nagisa P.O.V

Cofnęliśmy się wszyscy. Co się z nią stało?

Podeszła do nas spokojnym krokiem.

- Jesteście nieuprzejmi. Chciałam tylko porozmawiać...

Nie wiem czemu, ale jakoś nikt jej nie uwierzył.

- ... dopiero potem was pozabijam.

Nagle zmienił się jej wyraz twarzy.

- Jesteście problemem. Czemu nie moglibyście po prostu zdechnąć w jakimś rowie? Zabójcy.- Prychnęła- Jacy z was zabójcy. Jesteście tylko dzieciakami, które dostały broń do ręki i myślą, że mają zdolności zabójców. Jesteście zabójcami? Nie pierdolcie! Wyjęliście kiedyś jeszcze bijące serce z piersi swojej ofiary? Patrzyliście jak człowiek wije się w konwulsjach? Wlaliście komuś do gardła kwas? A może przeprowadziliście na kimś lobotomię?- Spojrzała na nas jak na śmieci.- Czy wy w ogóle kogoś zabiliście?

Koło mnie Kayano zwymiotowała. Nakamura wyglądała, jakby miała ochotę zrobić to samo.

- Oprócz ciebie Nagisa. Zdziwiłam się, gdy usłyszałam, że zabiłeś Takaoke. Ale tak naprawdę, to ty też jesteś nikim. Nie wiesz jakie konsekwencje niesie zabicie kogoś prawda? Nie czujesz tego? Że zakończyłeś czyjś żywot? Że ta osoba już nigdy się nie uśmiechnie, nie zasmuci, nie powie ani słowa? Że ktoś nadal rozpacza, że tej osoby już nie ma. Nie czujesz, że zabiłeś. Że ktoś mógłby zrobić to samo mi, mojej rodzinie, przyjaciołom... nie czujesz, prawda? Ty też jesteś nikim.

- O co ci chodzi!? Mówisz, że jesteśmy problemem, jakbyś...- zaczął Terasaka.

- Mógłbyś zamknąć ryj, z łaski swojej?! Nienawidzę takich ludzi. Zaopatrzeni w siebie, nie widzicie nikogo poza sobą. Takie śmieci zasługują, żeby zdychać i żeby wszyscy o nich zapomnieli. Nikt z was nie zauważył, co działo się z [Imię], prawda? Byliście zbyt zajęci swoim zasranym życiem. Brzydzę się wami. Jesteście gorsi niż świnie. Takich się nie zabija. Takich jak wy zarzyna się bez litości! Skończę to, czego wy nie potrafiliście. Koro-sensei... co powiesz na małe zabójstwo?

Second you P.O.V

- Co powiesz na małe zabójstwo?

Wyciągnęłam z torby pistolet i wycelowałam w najbliższą dziewczynę.

- Zagrajmy w ruską ruletkę. Mam tu kulki zwyczajne i antynauczycielskie. Możesz ratować swoich uczniów ryzykując, że to kulka BB, albo pozwolić im przyjąć kulkę, z zagrożeniem, że jest ona zdolna zabić człowieka. Więc co wybierasz Koro-sensei?

Strzeliłam.

Nagisa P.O.V

Rozległ się huk wystrzału.

- Okuda!

Nic jej nie było. Czego nie można powiedzieć o Koro-senseiu. Stracił jedną mackę.

[Nazwisko] zaczęła się śmiać.

- Jesteś taki przewidywalny! No to co? Następna?

Strzeliła. I znów Koro-sensei zasłonił pocisk własnym ciałem.

- Naprawdę wszyscy w tej klasie są tępi. Nikt, oprócz Karmy, nie zauważył, że dla niego najważniejsi na świecie są jego uczniowie. A nawet on nie potrafił tego wykorzystać. Idioci. Bawmy się dalej, Koro-sensei! Daj mi rozrywkę! A może zaczniesz ich przenosić? Nie... boisz się, że nie zdążysz po następnego. A nawet jeśli...- Przyłożyła lufę pistoletu do skroni- ...wtedy strzelę sobie w łeb. Przegrasz, Koro-sensei! Nie ma opcji, żebyś wygrał!

Spojrzałem na naszego wychowawcę. I już wiedziałem. Nie zostawi nas. Nawet na chwilę. Tym razem nie ma już wyjścia.

Tym razem przegra.

Karma P.O.V

Boże jedyny, moja głowa! Co tu się odwala, do jasnej cholery? Otwieram powoli oczy. "Jak znam życie pewnie dostałem wstrząsu mózgu."

- Więc co zrobisz, Koro-sensei? Możesz dać mi się zabić, albo walczyć. Ale nie masz szans.- Słyszę śmiech.- Pewnie myślisz, że wszystkie kulki są antynauczycielskie. Ale i tak nie odpuścisz, prawda? Nie... jesteś na to za słaby. Poświęcisz się dla nich.

Czy to [Nazwisko]? We łbie mi łomocze, nie mogę się skupić.

- Dobrzy ludzie są tacy słabi. Chyba czas umierać, Ko-ro-sen-sei.

Podnoszę się z trudem. Muszę coś zrobić. Po prostu muszę ją powstrzymać.

- [Imię]!- krzyczę. Znaczy chciałbym, żeby było to trochę głośniejsze, ale tyle musi wystarczyć.

Usłyszała mnie. Odwróciła się w moją stronę.

- Mało ci? Obiecuję ci, że będziesz pierwszym, którego zabiję po naszym kochanym wychowawcy. Trochę cierpliwości.

Nie słucham jej.

- Jesteś mi winna przysługę! Obiecałaś mi!

Krzywi się, lecz to trwa tylko chwilę.

- Błąd. Ona ci coś obiecała. Nie jestem ci nic winna.

- Nie mówiłem do ciebie. [Imię]!

Your P.O.V

- [Imię]!

Ktoś mnie woła.

Powinnam odpowiedzieć?

Nie. Odpoczywaj. Daj mi się prowadzić. Zaufaj mi.

Dobrze.

- Obiecałaś!

Obiecałam? Co?

Nic nie obiecałaś. Śpij.

Ale...

Śpij!

Second you P.O.V

- Zamknij się!

- [Imię]! Przypomnij sobie! Przysługa!

Jaka przysługa?

Mówiłam, żebyś spała.

Ale, ja... obiecałam.

Złapałam się za głowę.

Śpij, do kurwy nędzy!

Your P.O.V

Obiecałam. Obiecałam.

Muszę odzyskać kontrolę.

Nie! Śpij!

Nie... nie mogę zasnąć. Muszę walczyć.

Skupiłam wszystkie siły, co nie było łatwe w tych ciemnościach. Skupiłam się na własnym ciele.

Nie rób tego!

Odzyskałam kontrolę nad jedną ręką.

Przestań!

Nie miałam więcej siły. Była znacznie silniejsza ode mnie.

Mimo to, miałam władzę nad jedną ręką.

Nie.

Miałam władzę nad Nią.

Second you P.O.V

- Kurwa! Oddaj ją! Nic nie rozumiesz!

Walczyła. Wiedziała, że nie ma szans, ale walczyła.

Chwyciła mnie za rękę.

-Puszczaj!

Nie mogę jej na to pozwolić.

Karma P.O.V

To wyglądało co najmniej dziwnie. Jakby [Nazwisko] walczyła sama ze sobą.

W sumie, chyba właśnie to robiła.

- Karma!

To była ona. Udało jej się wygrać. Przynajmniej na razie.

- [Nazwisko]!

- Uciekajcie wszyscy! Szybko! Nie! Szybciej! Zamknij się!

Uciekliśmy. Czułem na plecach palący wzrok mojej przyjaciółki, gdy biegłem z dala od niej. Koro-sensei, przenosił nas w bezpieczne miejsce. W końcu jedyną osobą, która została w niebezpieczeństwie była [Imię].

"Mam nadzieję, że przeżyjesz na tyle długo, że zdążysz mi to wytłumaczyć."

Your P.O.V

- Czemu, do cholery, jesteś taka uparta?! Mogłam wszystko załatwić! Ale ty musiałaś się wtrącić!

Utrzymanie koncentracji było kurewsko trudne w takich warunkach.

- Jesteś taka głupia! Byłam szczęśliwa w tej klasie! A ty jak zawsze musisz wszystko zepsuć!

- Próbowałam ci pomóc! Byłaś szczęśliwa, tak? Zapewne najbardziej przez ostatnie miesiące, prawda?

- Ty to jednak jesteś tępa. Myślisz, że co powstrzymywało mnie od stoczenia się na samo dno? Nie tylko on. To była ta klasa! Ci ludzie, którzy przyjęli mnie, przy których czułam się swobodnie! Te kilka miesięcy, które z nimi spędziłam były warte cierpienia!

- Ach tak? Co ty w ogóle wiesz o życiu? Cały czas zwalasz na mnie wszystko, co ci nie odpowiada! Jak myślisz, dlaczego nie myślisz ciągle, o tym dniu? Albo o rodzicach? Albo o incydencie w jaskini? Jak myślisz, dlaczego możesz się cieszyć? Bo ja robię to za ciebie! Potrzebujesz mnie! Więc pozwól mi działać!

- Może cię potrzebuję. Może robisz to za mnie. Może zawsze się za tobą chowam. Ale! To ja cię stworzyłam, a nie na odwrót. To ja jestem prawdziwa! Więc teraz odejdź!

Przestała się szamotać.

- Więc nie jestem prawdziwa? Mylisz się. Jestem bardzo prawdziwa.

Poczułam, że znów panuję nad całym ciałem.

Jeszcze tu wrócę. Ale z tego co wiedzę, na razie sobie poradzisz. Pamiętaj tylko. Zawsze jestem z tobą. Bo jestem przecież tobą.

Dziękuję. I tak. Poradzę sobie. Śpij.

Słyszałam jeszcze jak cicho się śmieje.

A potem zapadła ciemność.

***

I oto kolejny rozdział. Mam nadzieję jak zwykle, że wam się podobał.

Poza tym mam do was pytanie. Jesteśmy już właściwie w połowie drugiego sezonu. Więc chciałam się zapytać, czy po końcu fabuły anime, chcielibyście drugą część. Opowiadałaby ona o dalszych losach twoich i Karma. Liceum, studia, praca i tak dalej.

Piszcie, bo jeśli tak, to muszę zacząć to planować.

Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top