Bo w ich oczach był ocean
Kochałem ją. Była najpiękniejszą istotą stąpającą po ziemi, jej rude loki podskakiwały z każdym krokiem, jaki robiła, a jej oczy były nieziemskie. Oceaniczna głębia zamknięta w tęczówkach ludzkiej kobiety.
Kochałem go. Był moim pierworodnym, zrodzonym z kobiety moich marzeń. Tak ja był brunetem, ale nie miał moich zielonych oczu. Miał identyczne ślepia jak matka. Błękit oceanu z zawsze pogodnie świecącymi ognikami. Tafla spokoju w oczach pięcioletniego chłopca.
Pamiętam, jak dziś, jak wyglądali tamtego feralnego dnia. Zwiewna biała sukienka przed kolano, sandałki na skórzanym rzemieniu i słomkowy kapelusz. Wyglądała jak bogini. Mój syn za to miał na sobie moje stare ogrodniczki, czerwoną koszulkę z logo Spider-Man'a i swoje ukochane trampki w pajęczą sieć. Pamiętam nasz wspólny piknik, na którym wskoczył na nią nasz synek. Ich piękny śmiech nadal rozbrzmiewa mi w uszach, mamiąc mnie wizją ponownego ujrzenia ich twarzy.
Trzymam ich zdjęcie zrobione sekundy przed tragedią. Stałą na klifie oparta o barierkę, gdzie, dodatkowo, matczynym ramieniem otaczała rozbrykanego brunecika. Oboje się szeroko uśmiechali do obiektywu, szczerząc swoje białe zęby. Obok ich nóg kwitły piękne kwiaty, których nazw do tej pory nie znam. Moja żona by się pewnie zaśmiała i odpowiedziała na to pytanie, a nasz syn wbiegłby na nas, z impetem przytulając.
Łzy cisną mi się do oczu, gdy tylko o tym myślę. Ze słabym uśmiechem przypominam sobie naszą grę. Co by było gdyby. Zawsze stwarzaliśmy niesłychane historie. "Co by było gdyby dinozaury przeżyły? To proste tatusiu! Mielibyśmy jednego jako zwierzątko!" to wspomnienie wiele razy mi poprawiało humor.
Co by było gdyby jeszcze żyli? Pewnie Arthur poszedłby do pierwszej klasy, a ja i Elizabeth znów prowadzili naszą kwiaciarnię. Chodzilibyśmy razem na lody, pomagałbym Archie'mu w zadaniach domowych, szedłbym na wywiadówki z męczeńskim wyrazem twarzy w akompaniamencie śmiechu Beth.
Zaciskam pięści, miąc przy tym zdjęcie. Stoję dokładnie w tym samym miejscu co rok temu. Zaciskam oczy, kiedy w głowie jak film widzę te okropne wspomnienia. Słyszę ich krzyk i trzask osuwającej się ziemi. Widzę ich zaklęte w przerażeniu twarze, ich dłonie wyciągnięte w moim kierunku. Czuję ten sam paraliż jak wtedy, tę bezradność, kiedy z wrzaskiem lecieli ku zabójczej toni. Czuję identyczny, palący ból gardła, jak bym znów wykrzykiwał panicznie ich imiona.
Przed oczami widzę, jak wyławiają ich ciała. Widzę pogrzeb, na którym teście i szwagier obwiniają mnie za ich śmierć. Pamiętam te samotne wieczory spędzone z butelką whiskey. Pamiętam też, jak spałem w pokoju Arthura, płacząc i tuląc do siebie jego ulubionego misia. Pamiętam zaciąganie się zapachem ubrań Beth, chcąc poczuć jej obecność.
Robię parę kroków w przód, stając nad krawędzią. Spoglądam w mroczną toń, która zabrała mi coś więcej niżeli dobytek. Błękit tej wody przypominał mi o ich pięknych oczach, tak podobnych, a jednak różniących się od siebie. Zdołowany patrzę na wzburzone fale, obijające się o podnóże klifu.
Jak kruche jest życie ludzkie. Wystarczyłby teraz jeden nieostrożny krok i dołączyłbym do mojej rodziny. Cofam się jednak, machając głową na boki. Nie mógłbym im tego zrobić. Wiem, że nie chcieliby, bym umierał dla nich. Jeszcze raz spoglądam smętnie na krawędź i wolnym krokiem ruszam do auta.
Jazda do mieszkania była katorgą. Czekałem na znak od sygnalizacji, bym mógł znów zamknąć się w gabinecie z flaszką. Po zmianie świateł wjechałem na główną, po sekundzie usłyszałem trąbienie, pisk opon i mój krzyk. Poczułem ostry ból w nogach i klatce piersiowej, gdy tylko auto przestało dachować. Spojrzałem na nogi, obie wykrzywione pod dziwnym kątem i kośćmi wychodzącymi z jednej z nich. Swój wzrok przeniosłem na mój tors, w który wbite były kawałki przedniej szyby.
Przymknąłem oczy. Czyli tak umrę? Uśmiechnąłem się sennie, wyciągając z kieszeni zdjęcie. Spojrzałem na nie:
- Jednak was zobaczę.- Zamknąłem oczy i pogrążyłem się w ciemności.
***
-Z ostatniej chwili! Na drodze XXXX miał miejsce wypadek ze skutkiem śmiertelnym! Niejaki Thomas G. zginął w wyniku krwotoku i przerwania rdzenia kręgowego! Z relacji świadków wiemy, że przepisowo włączał się w ruch, nim doszło do tragedii. Pijany kierowca wjechał w niego z prędkością ponad 115 km/h! Prowodyr śmierci Thomas'a G. został zatrzymany przez policję i odstawiony do aresztu! Rozprawa w sprawie tego wypadku ma się odbyć za tydzień w obecności sędziego XXX. Będziemy potrzebować relacji bliskich Thomas'a, by móc zrobić mu upamiętniający ołtarzyk przy drodze. Teraz okażmy szacunek zmarłemu poprzez minutę ciszy.
***
Bo utrata życia nie jest wcale najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. Najgorsza jest utrata tego, po co się żyje.
Jo Nesbø - Trzeci klucz
***
Pisałam to od jakiegoś miesiąca i chciałam się tym z wami podzielić. Miałam głębokie przemyślenia à propos straty i natrafiłam na ten piękny cytat. Dzięki wsparciu moich przyjaciół, zdecydowałam się to opublikować. Jeśli znaleźliście błędy, proszę, dajcie znać w komentarzu.
Kc Paprotki<3
Galaxy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top