-- < Wiadomość #34 > --

Kolejny niewiele wnoszący rozdział, ale może dla kogoś z ciekawymi informacjami do tego uniwersum oraz kolejna dawka fun-emoji-time, bo tak, a co! (pun intended)

Już za niedługo rozdziały, które zniszczą wasz światopogląd i ogólnie skrzywdzą Peter'a, ale spokojnie, jeszcze zdążycie mnie pokochać i znienawidzić w jednym momencie~!

Ave~!

- TobiMilobi

★♡★♡★♡★♡★

09 Maja 2022

Patrzył zamyślony na zeszyty ze wszystkimi zadaniami domowymi i znów na ten od Hiszpańskiego. Nie był to jego ulubiony z przedmiotów, ale lubił zagraniczne języki i przychodziło mu niesamowicie łatwo je wkuwać. Jak tak pomyśleć, to jak z mamą uczyli się rosyjskiego, to tata dostawał kociokwiku, bo Peter w pewnym momencie płynniej mówił po rosyjsku niżeli angielsku, a mężczyzna nie bardzo i to go frustrowało. Potem mama zaczęła uczyć również tatę, co było zabawnie obserwować.


Chwila, moment...


Skąd on to właściwie wiedział? Przecież do niedawna nie miał pojęcia o niczym konkretnym od dnia wypadku. Ba! Nie wiedział, że zna kogokolwiek imieniem May, a wyraźnie znał. Uśmiech znów zakwitł na jego wargach. Pamiętał dokładnie jak mieli na imię jego rodzice i, że mama była Rosjanką. To wyjaśniało skąd umiał tak dobrze rosyjski.


- Peter?


Spojrzał na ośmiolatkę, trzymającą jego telefon. Ściągnął brwi. Zerknął na telefon, a następnie na Sally pytająco.


- Pan Norman napisał, czy możesz dziś przyjść na trzy godziny, bo jeden stażysta się pochorował. - Wyciągnęła telefon przed siebie, a Peter go zabrał. - Przepraszam, przypadkiem odczytałam, gdy grałam w CandyCrush...


- W porządku, przecież wiesz, że nic się nie stało. - Potarmosił lekko jej brązowe pukle. - Jakby coś w szafce schowałem kilka kanapek, gdybyś zgłodniała, okej?


- Jasne! - pokiwała gorliwie głową. - Szkoda, że musimy wracać w niedzielę... Fajnie było...


- Wiem, Księżniczko. - Uśmiechnął się blado. - Obiecuję ci, że jeszcze będziemy z dala od nich. Jeszcze tylko dwa lata i jeden dzień i będzie dobrze, tak?


Pokiwała głową z uśmiechem, co odwzajemnił i ucałował ją w czubek głowy. Sięgnął po termiczny kubek, który nadal miał z StarkExpo 2010. Był już mocno przetarty, ale nadal sprawny, a do tego to była jedyna cielesna pamiątka po rodzicach, jaką miał. Chwycił jeszcze na szybko telefon i wyszedł z pokoju. Przypomniał sobie konkretny szczegóły ze swojego życia, więc może odkryje kim była May? Uśmiechnął się na tę myśl i odblokował telefon.



Ultra Spidermejniak:

Hej, Mike
Mam zadanie dla ciebie, bro


Manga Boy of Galudża:

Kogo wykończyć, szefie?

╾━╤デ╦︻(▀̿꒰▀̿ ̿)


Ultra Spidermejniak:

Nikogo?


Manga Boy of Galudża:

Ahh, dammit...

(⌐■_■)

( ಠ_ಠ)>⌐■-■

( ಠ_ಠ)


Ultra Spidermejniak:

Nie zdejmuj okularów, bro


Manga Boy of Galudża:

O!

Jednak poważna misja, widzę!

( ¬‿¬)

( ¬‿¬)>⌐■-■

(⌐■‿■)

Co nieskromny Mike może dla ciebie zrobić, bro?


Ultra Spidermejniak:

Za godzinę mam staż w Oscorp

Pan Norman zapytał, czy mogę wpaść na kilka godzin, bo brakuje ludzi


Manga Boy of Galudża:

Potrzebujesz Dres?


Ultra Spidermejniak:

Czytanie w myślach, to bardzo zły nawyk, bro

( ಠ_ಠ)


Manga Boy of Galudża:

Ale nigdzie nie mówili, że nielegalny, bro

(⌐■‿■)


Ultra Spidermejniak:

...

Masz zbyt dobre argumenty, bro


Manga Boy of Galudża:

A dziękuję, dziękuję, bro

(⌐■‿■)


Ultra Spidermejniak:

Bro


Manga Boy of Galudża:

Bro


Ultra Spidermejniak:

Bro


Manga Boy of Galudża:

Bro


IceQueen:

BRO!


Manga Boy of Galudża:

(⌐⚆_⚆)


Ultra Spidermejniak:

( ⚆_⚆)


IceQueen:

Zagracacie mój kawałek internetu!

Won po dres @Ultra Spidermejniak

A ty zaprzestań swych działań @Manga Boy of Galudża

Bo inaczej przejdę się tam do was i kolorowo nie będzie


Manga Boy of Galudża:

Przepraszam...

(⌐⚆_⚆)


Ultra Spidermejniak:

Tak, przepraszamy MJ...

( ⚆_⚆)


IceQueen:

Przegrywy.


IceQueen jest Offline


Manga Boy of Galudża:

Chyba nie żyjemy, Pete...

(⌐⚆_⚆)


Ultra Spidermejniak:

Chyba na pewno...

Wysłała na końcu słowo z kropką nienawiści...

( ⚆_⚆)


Manga Boy of Galudża:

Yyy, będziesz za ile po dres?

(⌐⚆_⚆)


Ultra Spidermejniak:

Daj mi dziesięć minut, ok?

( ⚆_⚆)


Manga Boy of Galudża:

Spoks

(⌐⚆_⚆)



Peter wypuścił powietrze z płuc. Chyba mógł sobie spokojnie ogarniać wieniec pogrzebowy... Jeżeli MJ jest aż tak zła, żeby zakończyć wiadomość jedną kropką, to znaczyło tylko rychły wpierdol z jej strony. Ahhh, ten dzień naprawdę nie zapowiadał się najlepiej...


🕸


- Nie czujesz się zawiedziony, że Peter najbardziej ufa Nat? - Clint sięgnął po kanapkę. - Wiesz, jest twoim i Bruce'a wielkim fanem, a z Doktorkiem pierwszym pisał i teraz Nat ma u niego większe względy niż ktokolwiek.


- Czułbym się, gdyby nie fakt, że Natasha wygląda jak matka Peter'a. - Tony odparł spokojnie.


- Zabawne. - Nat wywróciła oczami.


- Serio? - Barton uniósł brwi w górę. Zagwizdał krótko i spojrzał wymownie na Natashę. - Przynajmniej wiemy, dlaczego tobie zaufał jako pierwszej.


Rudowłosa spojrzała na niego przeszywająco i na wstępie blondyn zacisnął mocno wargi, jakby próbował powstrzymać jęk bólu po oberwaniu w goleń. Niezaprzeczalnie, tak najpewniej było.


- Nie no, tym razem mówię poważnie. Szukałem ewentualnych informacji o jego rodzinie i potencjalnych krewnych. - Brunet sięgnął po nowy kubek kawy, ignorując dwójkę za plecami. - Krótkie rude włosy, Rosyjskie pochodzenie i perfekt rosyjski. Tylko oczy macie różne, ty masz niebieskie, a Mary miała brązowe, ale to nadal zalicza się jako fakt, że zostałaś nieoficjalnie matką. Jak wam się nudzi i mi nie wierzycie, to zapraszam do laboratorium.


- Czekaj, czekaj, matka Peter'a była Rosjanką? - Ściągnęła niezrozumiale brwi. - Żartujesz, tak?


Stark uśmiechnął się wymownie i wyszedł z kuchni, wymijając się z Peter'em.


- Z czym żartuje, pan Stark? - Peter wszedł do kuchni, porywając ze stolika kanapkę. - Jest jeszcze woda w czajniku? Chciałem zrobić sobie herbatę do termicznego kubka i wyjść na miasto pouczyć się, bo za około godzinkę mam być w Oscorp na stażu. - Ugryzł kawałek kanapki i nastawił wodę w czajniku na herbatę. - Dziś wyjątkowo na kilka godzin tylko idę, ale to zawsze coś.


- Tak, przed sekundą sam sobie zrobiłem. - Steve odparł krótko.


- Okej, dzięki!


Natasha i Clint wymienili ukradkowe spojrzenia, czego Steve nie zauważył. Oni doskonale wiedzieli, że nie chodziło o pouczenie się przed stażem na mieście. Łucznik wydał się nagle bardzo zaintrygowany swoim kubkiem kawy, gdy Peter zerknął na niego przez ramię.


- Твоя мама была Русской? (Twoja mama była Rosjanką?)


Peter spojrzał na nią dziwnie, a potem na pana Steve'a i Clint'a i zaraz znów na Natashę. Przełknął kęs, myśląc intensywnie nad odpowiedzią. Czy była? Tak, zdecydowanie... Właściwie to zaskakujące było, że nagle drobna informacja o rodzicach, a dokładniej jego mamie, stała się przejrzysta i dokładna, mimo że około godziny wstecz nie byłby pewien odpowiedzi tak jak teraz. Ta myśl wywołała delikatny uśmiech na ustach, gdy odpowiedział w końcu na zadane pytanie.


- Да, что? (Tak, a co?)


- Спрашиваю из любопытства. (Pytam z ciekawości) - Nat pokręciła lekko głową.


- Я понимаю. (Rozumiem) - Uśmiechnął się ostrożnie. - Przepraszam, mój akcent jest okropny.


- Jest dobry, Маленький паук. (Mały pająk)


Peter parsknął cicho, kończąc robić sobie herbatę. Zabrał kubek i kolejne dwie kanapki, po czym spojrzał na Natashę z głupim uśmiechem.


- Спасибо, мама паук. (Dziękuję, mama pająk)


I zniknął z kuchni, pozostawiając zaintrygowanego Clint'a i Steve'a oraz uśmiechniętą lekko Natashę, która nie miała zamiaru dzielić się tym, co siedziało obecnie w jej głowie. Wstała niespodziewanie, porzucając swój kubek z herbatą i ruszyła do wyjścia.


- Gdzie idziesz? - Clint ściągnął brwi.


Natasha stanęła w progu, patrząc na obu panów zdawkowo.


- Was nie ciekawi, co Stark znalazł o rodzicach Peter'a? - Uniosła brew w górę. - Skoro matka była Rosjanką, to ciekawi mnie jak wyglądała i czy Stark znalazł coś o jego pozostałych krewnych.


Steve i Clint wymienili spojrzenia i wstali również, idąc za Natashą. Ciekawość była jednak większa niż chcieli to przyznać i teraz stali za Nat, która o dziwo jako jedyna z ich trójki znała kod wejściowy do laboratorium Tony'ego.


- Witajcie w moim nieskromnym królestwie. - Tony machnął na nich ręką, po czym zarzucił w przestrzeń informacje, które zdołał zdobyć. - Peter wychodzi?


- Tak, ma staż za godzinę w Oscorp. - Clint wzruszył ramionami.


Stark wyraźnie skrzywił się, ale nic nie powiedział. Nie było jemu w smak, że Peter dorabia w Oscorp jako stażysta i szczerze, wolał, żeby pracował w Stark Industries, ale niestety los bywa nie fair. Owszem, mógł z hackować system Oscorp i wstawić zwolnienie Peter'a oraz wprowadzenie go do SI, ale chłopak już raz wyraźnie powiedział, co o tym sądzi i niestety, Tony musiał obejść się ze skrzywieniem za każdym razem, gdy słyszał o stażu w Oscorp.


- To Mary i Richard Parker oraz sześcioletni Peter. - Zarzucił większe zdjęcie z folderu. - Jedno z ostatnich, jakie udało mi się zdobyć. O dziwo niewiele jest na ich temat, tak jakby było to utajnione czy coś. Powiem wam, że to zaskakujące i dziwne.


- Życie Peter'a to jedna wielka tajemnica. - Clint mruknął.


Patrzyli dłuższą chwilę na zdjęcie małżeństwa z sześcioletnim chłopcem. Wyglądali na szczęśliwych, bez jakichkolwiek problemów, które mogłyby zwiastować coś złego. Natasha zasłoniła usta dłonią, wycofując się o kilka kroków.


- Мелина... (Melina)


- Nat?


Spojrzała spłoszona i przestraszona na Steve'a, ale zaraz znów na hologram. Natasha milczała, patrząc na niego w szoku, jakby nie potrafiła wydusić słowa z krtani.


- Ona... - Nat odetchnęła głęboko i spojrzała ostrożnie na miliardera. - Mary Parker, wygląda identycznie jak moja adopcyjna matka, Melina, a to niemożliwe.


- Matka Peter'a, to twoja adopcyjna matka? - Steve uniósł brwi w szoku.


- Czekajcie chwilę.


Tony natychmiast otworzył kolejny panel obok i zaczął coś wściekle klikać. Nagle obok Mary pojawiła się druga kobieta, identyczna jak ona. Obraz nałożył się na siebie, a pod nim pokazał się napis „Zgodność".


- Co to znaczy? - Clint spojrzał na każdego kolejno. - Czy ja dobrze rozumiem, że Mary Parker, biologiczna matka Peter'a, to...


- Moja adopcyjna matka, Melina... - Nat wydusiła cicho.


- Mówiłem, że jego matka była Rosjanką, ale szczerze nie spodziewałem się, że jest również twoją, Nat. - Tony przetarł twarz dłonią. - Ale jaja...


- Jak to w ogóle możliwe? Czemu?


- Możliwe, że uciekała przed czymś i postanowiła się ukryć. - Steve przyznał, wzruszając ramionami. - Zmieniła imię, wyszła za mąż, urodziła syna. Świat aż tak duży nie jest widocznie i tyle.


- Steve, to jest niemożliwe. - Kobieta natychmiast zaprzeczyła. - Melina była w projekcie Czarna Wdowa, nas sterylizowano, żebyśmy nie miały szansy na dziecko. Była Czarną Wdową przede mną. Nie mogła mieć dzieci.


Wymienili spojrzenia, nim znów wbili wzrok w zdjęcie. Jeżeli to naprawdę matka Natashy, to jakim cudem urodził się Peter?


- Friday, gdzie jest Peter?


- Pan Parker właśnie zbiera się do wyjścia na swój staż w Oscorp.


- Powiedz mu, że podwiozę go.


🕸


- Naprawdę? - Peter parsknął w telefon, pakując ostatnie rzeczy. - Fizzy?


- Fizzy to dobre imię dla I.A., więc nie wiem, o co ci chodzi. - Gwen wywróciła oczami. - Zresztą, po co nowe robić, jak stary projekt jest dobry i wystarczył udoskonalenia?


- A jaki ma skrót czy tak rzuciłaś z głupa?


Zerknął na kamerkę telefonu. Gwen zagryzła dolną wargę z namysłem. Widać było, że nie ma niczego konkretnego na myśli.


- Fantazyjnie Inteligentna Zaradna Zabawna Yankees?


- Yankees? - Peter parsknął śmiechem. - Czemu akurat Yankees?


- Nie wiem, tak wymyśliłam pierwsze, co mi wpadło do głowy! - Uniosła ręce w górę z wyraźną rezygnacją. - Zresztą, imię nie musi mieć sensu skrótowego, ważne, że jest i tyle. - Machnęła ręką.


- Oczywiście. - Uśmiechnął się pobłażliwie. - Skoczę jeszcze do Mike'a po dres i widzimy się na mieście, ok?


- Pewnie!


- Peter, pan Stark kazał przekazać, że za chwilę odwiezie cię do Oscorp.


Chłopak spojrzał w sufit i w telefon ze skrzywieniem. Gwen uśmiechnęła się słabo, wyraźnie zawiedziona, że nie uda im się jednak wyjść na pierwszy wspólny patrol.


- Czyli widzimy się w Oscorp?


- Najwidoczniej... - Westchnął ciężko. - Wieczorem nie dasz rady, co?


- Niestety nie mogę dziś wieczór, wybacz.


- Mówi się trudno. To, co? Innym razem?


- Pewnie! Odbijemy to sobie jeszcze! - Zapewniła gorliwie.


- Trzymam za słowo.


Ktoś zapukał cicho do drzwi. Zerknął tam i zaprosił do środka, uprzednio żegnając się z dziewczyną. Szkoda było stracić pierwszy naprawdę wspólny patrol, no ale nadal chciał utrzymać to w tajemnicy przed resztą Avengers najdłużej jak było to możliwe.


- Peter?


Mruknął kończąc pakować rzeczy dla plecaka. Dał tym sposobem znać, że słucha. Nat wymieniła spojrzenie z Tony'm. Podsunęła zdjęcie do chłopaka, a on patrzył na nie dłuższą chwilę i podniósł powoli oczy na Natashę.


- ты знаешь кто она? (Wiesz kim ona jest?)


Peter spojrzał na nią uważnie, jakby nie do końca rozumiał, o co pyta i przez chwilę Natasha miała myśl, że Peter nie wiedział, o co chodzi. Chłopak uśmiechnął się nieśmiało.


- это моя мама... (To moja mama) - Szepnął cicho. - Мэри. (Mary)


- выглядит как мой мама, Мелина... (Wygląda jak moja mama, Melina)


- Moglibyście proszę używać angielskiego? - Tony postanowił się wtrącić. - Nie wszyscy potrafią rosyjski, niesamowite, nie? Przyznaję, nie wiedziałem, że umiesz rosyjski, Pete.


- Moja mama była Rosjanką. - Peter wzruszył ramionami. - To ona uczyła mnie rosyjskiego. Zginęła razem z tatą przygnieceni gruzem na StarkExpo w 2010, gdy zaatakowały roboty... - Spojrzał ostrożnie na Nat. - Czy to możliwe, że... My... Ona była...


- Tego próbujemy się dowiedzieć, Peter. Myślałam, że może wiesz coś więcej, co mogłoby nam pomóc? - Uśmiechnęła się niepewnie. - Melina, moja mama, była w projekcie Czarna Wdowa przede mną, ona... Oni nas sterylizowali, żebyśmy nie miały dzieci...


Peter ściągnął brwi i zamrugał krótko, spojrzał kolejno na Natashę i Tony'ego, a następnie na zdjęcie. To oni nie wiedzą?


- Eeee, to wy nie wiecie? To nie tajemnica, że ona nie była moją biologiczną matką. - Peter wzruszył ramionami. - Moja biologiczna mama, Alicja, zmarła przy porodzie, a kiedy miałem pół roku tata ożenił się drugi raz z Mary.


- Wybacz, że zapytaliśmy, Peter. - Tony westchnął ciężko. - Teraz jak o tym pomyśleć, to było jednak głupie.


- Nie no, to nie jest jakaś wielka tajemnica, więc luz. - Uśmiechnął się ostrożnie. - Mary, eee, Melina, może nie urodziła mnie, ale była kiedy potrzebowałem i wychowywała jak swoje własne dziecko. Była naprawdę świetną mamą.


- Rodzina to nie tylko geny. - Natasha również się uśmiechnęła, bardziej przepraszająco. - Wybacz, że wyciągnęliśmy to od ciebie, Pete.


- W porządku, jak mówiłem, to nie jest jakaś wielka tajemnica, ale miło wiedzieć, że jednak mam starszą siostrę, ciocię czy coś... Przyrodnią, ale nadal. - Zaśmiał się lekko, a Nat ucałowała w czubek głowy. - Mogę już iść, мама паук? (Mama pająk) Jak zaraz nie wyjdę, to spóźnię się na staż.


- Oczywiście, Маленький паук. (Malutki pająk)


- Mówiłem, że cię odprowadzę. - Tony mruknął.


- Oh, zapomniałem. - Uśmiechnął się niepewnie. - Dziękuję panie Stark!


- Tony. - Poprawił go.


Peter jedynie wywrócił oczami. Nie miał zamiaru się kłócić, ale też nie czuł się jakoś specjalnie dobrze z mówieniem do pana Stark'a per Tony. Owszem dostał jego zezwolenie, ale to nadal było mocno krępujące. Pożegnał się z Natashą i wraz z mężczyzną ruszyli do wyjścia. Może dzisiejszy dzień nie będzie jednak taki zły?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top