Chłopak ze snu

Per. Percy

Wszedł po kolana w wodę i westchnąłem, wiedziałem, że to sen prawda? Przecież Gaja została pokonana, przymknąłem oczy teraz pierwszy raz od wojny miałem spokojny sen. Dwa tygodnie od zerwania z Anabeth, a cztery tygodnie temu pokonaliśmy gaje... Na szczęścia nikt nie zginął, Jason jedynie oberwał w bok, ale dzięki Willowi przeżył. Leo wrócił niedawno z Calypso do obozu, każdy był szczęśliwy, oprócz mnie... Anabeth mnie zdradziła, nawet nie chce wiedzieć z kim, jeśli jest szczęśliwa to nie będę im przeszkadzać. Usłyszałem plusk, obróciłem się od razu sięgając do kieszeni po mój długopis. Z wody wynurzył się chłopak, który zaczął kaszleć wodą, widząc ze ma problem pobiegłem przez wode i poklepałem go po plecach by do końca wykaszlał wode. Popatrzył się na mnie z podziękowaniem w oczach.

-Dzięki i przepraszam za wpadnięcie ci do snu, ale mam misje?- Uśmiechnął się przepraszająco, a ja zmarszczyłem nos
-Misje? I jak to się stało, że jesteś w moim śnie?!- Trochę krzyknąłem
-Taaa i przedstawię się, Artur Grim
-Percy Jackson...-Mruknąłem patrząc się na niego
-Wiem! Słyszałem o twoim życiu, jesteś moim idolem- Uśmiechnął się szeroko, a ja zesztywniałem... Ja? Idolem?
-Och opowiesz mi? Wiesz i tak mam spokojny sen
-Jasne! I wiem, bo ja jak jestem w czyiś snach to jest jeszcze spokojniej- Chłopak był jak żywe słońce, chociaż jego białe włosy powinny być blond to wtedy uważałbym że jest bratem Willa
-Może chodźmy na piasek?- Chłopak pokiwał głową i pociągnął mnie na plaże. Usiadł na piasku, a ja obok niego
-Więc jak już mówiłem Artur i nie jestem w żadnym z obozów, bo ojciec woli bym się nie mieszał- Uśmiechnąłem i pokazałem by mówił dalej
-Moja matka nie żyje, ale nie mów, że ci przykro, bo nie uważam, że to jakieś złe przeżycie. Mój ojciec dużo mi o tobie opowiadał, twoje przygody są niesamowite, chociaż nie zazdroszczę ostatniej... Uważam, że jesteś najlepszym herosem i chciałbym być kiedyś tak dobry, jak ty- Uśmiechnął się szeroko, a ja się speszyłem
-Dziękuje... Chyba dałbym cię czegoś nauczyć podczas snu
-Naprawdę?! W sumie to ja dużo się uczyłem w śnie
-Tak z chęcią, wiesz nie mam zbyt do roboty w obozie- Wstałem, a chłopak wstał też.

Zacząłem od rozgrzewki, chłopak słuchał każdego słowa i robił wszystko. Widziałem w nim trochę małego Nico, chłopak miał ten sam błysk w oczach co syn Hadesa, ale jednak miał też coś innego. Nie mogłem stwierdzić co to, ale jednak cieszyłem się, że chłopak taki jest. Po dużej rozgrzewce zacząłem uczyć go prosty ruchów mieczem, gdyż Artur miał swój z niebiańskiego spiżu? Albo z jakiegoś innego materiału podobnego do wcześniejszego materiału. Po zwykłych ruchach zaproponowałem sparing, bo trochę umiał machać mieczem. Po sparingu gdzie wygrałem rozmawialiśmy jeszcze o życiu gdy wszystko zaczęło się rozmazywać i nagle się obudziłem.

-Koniec snu-

Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po domku Posejdona. Czy to się stało naprawdę w śnie? Czy to tylko ja wymyśliłem sobie przyjaciela, słysząc sygnał na śniadanie szybko sie przebrałem i wybiegłem z domku na śniadanie. Musiałem się dowiedzieć kim był ten chłopak i jak bardzo to było prawdziwe.

----

Koniec pierwszego rozdziału

Pozdrawiam wszystkich z TikToka którzy natchnęli mnie do napisania tego.

Na początku miała być inna książka, ale podobne klimaty. Zrobiłem jednak od nowa i strasznie mi się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top