prolog
Mała białowłosa dziewczynka, wracała właśnie ze swoim starszym bratem do willi, a jej białe oczy wręcz emanowały radością. Byli wcześniej w lesie i biegali pod swoją postacią tygrysów.
Drzwi otworzył wysoki szatyn w stroju lokaja.
- Witam z powrotem Panienko, Paniczu.
- Witaj Williamie, gdzie jest nasza matka?
Zapytał jak zwykle grzecznie brunet.
- Pani Weronika jest w bibliotece.
- Dziękuję Williamie.
I skierował się z stronę schodów, podczas gdy jego siostrzyczka już dawno biegła korytarzem w stronę biblioteki. Otworzyła drzwi prawie w nie wpadając i zobaczyła swoją rodzicielkę siedzącą przed kominkiem z książką w rękach. Jej długie bląd włosy były upięte w ala wianek. Granatowe oczy które miały w sobie pewien dziki błysk, kontrastowały z bladą cerą, przez którą wyglądała jak laleczka z Saskiej porcelany, która przez zbyt silny podmuch wiatru, mogłaby się strzaskać. Dziewczynka obiegła fotel 4 razy, zanim wylądowała na kolanach kobiety.
- a co tu robi taki mały urwis?
Zapytała z delikatnym uśmiechem patrząc na swą jedyną córkę.
- Przytulam moją mamę.
Odpowiedziała słodkim głosikiem wtulając się w klatkę piersiową matki.
Jej wiecznie radosne oczy skupione teraz były na dłoni kobiety. Zwykle nosiła rękawiczki, zakrywając swoje znamię na prawej dłoni. Dziewczynka zawsze była ciekawa skąd ona je ma.
- mamusiu.. Co to jest za znamię?
Zapytała, uroczo przechylając główkę w lewą stronę. Kobieta wbiła wzrok w ogień w kominku, odtwarzała historię w głowie, nim ponownie spojrzała na córkę. Była bardzo mądra jak na sześciolatkę i dużo rozumiała. Pomyślała, że jej córka jest gotowa poznać historię ich rodziny.
- Skarbie, znamię które mam ja, ma też tata, lecz inne..
Sama nie wiedziała przez chwilę jak to ująć w słowa. Myślała że jest na to przygotowana, tym czasem było odwrotnie.
- co to znaczy?
Zapytała dziewczynka spokojnie.
- historia naszej rodziny sięga tysiące lat wstecz. Jak już zauważyłaś, osoby które mijasz na ulicy nie są tacy jak my. Nie potrafią zmieniać się w zwierzęta i nie mają żadnych darów. Jesteśmy z gatunku Mikkuri.
- Mikkuri? Opowiadałaś mi kiedyś o nich bajkę.
Przerwała dziewczynka.
- tak skarbie, ale to nie była bajka. Nie chciałam Ci tego mówić aby nie zrazić cię do ludzi, jednak ich przodkowie wybili nasz gatunek. Na ziemi została garstka Mikkuri, która chociaż częściowo od budowała gatunek. Na szczęście w związkach człowiek-Mikkuri to magiczny gen wygrywał i ich potomkowie byli Mikkuri. Inni, którzy ostali się w bitwie odeszli do swojego Świata.
- No dobrze, ale co to ma do rzeczy z twoim znamieniem.
Wskazała czarny znaczek w kształcie serca na ręce matki.
- Każdy Mikkuri ma znamię.
- więc czemu ja go nie mam?
- Jeszcze go nie masz. Znamię otrzymujemy w dniu naszych dziesiątych urodzin,kiedy dołączysz do naszej sfory. Każde znamię jest inne.
- Ale tata i Chris nie noszą rękawiczek.
- Oni używają specjalnego zaklęcia maskującego.
- a ty go nie używasz?
- każdy musi go użyć sam, a ja nigdy nie byłam dobra w tej dziedzinie magii, więc noszę rękawiczki.
- a czy ja będę umiała?
- tego nie wiem skarbie.
- jakie znamiona mają tata i Chris?
- Chris ma znamię w kształcie błyskawicy na szyi, a tata w kształcie miecza na przedramieniu
- co to oznacza?
- miecz oznacza że ktoś jest waleczny i będzie wspaniałym wojownikiem.
Tata ma dar wielkiej siły.
Błyskawica oznacza kogoś kto szybko rozwiązuje problemy w trudnych sytuacjach.
Twój brat ma moc błyskawic.
Serce oznacza że ktoś jest pomocny i troskliwy.
Ja mam bardzo żadki dar, czyli moc uzdrawiania. Taki talent posiadają tylko Alfy.
Zwykle znamiona oznaczają charakter człowieka lub jego dar.
- a można sobie wybrać znamię?
- nie. To ono wybiera ciebie.
- ciocia Veraruca ma znamię w kształcie skrzydeł na plecach, co ono oznacza?
- skrzydła oznaczają kogoś z wolnym duchem który nie boi się mówić własnego zdania. Oznaczają też dar cioci.
- a jaki ona ma dar?
- posiada skrzydła.
- skrzydła?! Naprawdę?!
Zapytała dziewczynka z iskierkami w oczach.
- tak skarbie.
Powiedziała i zaśmiała się.
-Ale.. Dlaczego mi nie powiedziałaś o sworze? Przecież zostało tylko kilka lat, a ja nic nie wiedziałam!
- teoretycznie, o sworze można powiedzieć dziecku w wieku 7 lat, ale ty i tak jesteś gotowa aby to usłyszeć. Zresztą to tylko rok różnicy.
Powiedziała matka z uśmiechem, patrząc na dziewczynkę z troską i dumą jednocześnie. Kiedy ona tak wyrosła? Czuję, jakby dopiero co uczyła się chodzić. - pomyślała.
Jej córka była wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Wiedziała że będzie ona w przyszłości kimś niezwykłym. Czuła jej magię. Wielką magię.
Nawet nie wiedziała, jaką miała rację..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top