🧡

UWAGA UWAGA
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!!
TO MOŻE ZNISZCZYĆ CI TĘ BAJKĘ!

+Najważniejsza kwestia:

GŁÓWNI BOHATEROWIE SĄ PRZEDSTAWIENI JAKO LUDZIE W ANIME!

ŻEBY NIE BYŁO TAK JAK PEWNĄ OSOBĄ, KTÓRA WYOBRAŻAŁA SE KOTA Z MYSZĄ XDD

I NIE XD

POSTACIE NIE MAJĄ USZÓW ANI OGONÓW xd

OKE!? XD

-----------------------------------------------

Pov. Tom

Było letnie popołudnie. Coś koło 17.00. Leżałem na kanapie i wpatrywałem się w sufit. Było cholernie duszno i gorąco. Ale ja szczerze nie zwracałem na to uwagi. Na nic nie zwracałem uwagi. Mój przyjaciel pojechał do swojej rodziny, a ja dryfowałem w swoich myślach, starając się nie utopić. Jerry miał wrócić już półtorej godziny temu.

Żeby nie było. Ja się o niego nie martwiłem. Kto by się martwił o takie małe wkurwiające coś, co lata od kąta do kąta, wdrapuje się na wszystko co ma pod ręką, i drze się głośniej niż moja matka w niedzielę przed kościołem.

Po prostu on w drodze powrotnej miał wstąpić do spożywczaka, bo w mojej lodówce jedyne co znalazłem to nadgniły pomidor, skisłe mleko i jogurt z przekroczoną datą ważności o ponad pół roku. I ketchup. O, i jeszcze gdzieś znalazłem paczkę sucharów.

W najgorszym wypadku jak moje jedzenie się nie pojawi, to zamiast porządnego obiadu, zadowolę się właśnie tymże sycącym, suchym, bezsmakowym, i obrzydliwym żarciem. Po prostu palce lizać.

Marząc o normalnym jedzeniu, zamknąłem powieki, a przed zamkniętymi oczami pojawił mi się złowieszczy obraz suchego żarcia. Zdając sobie sprawę z tego że prawdopodobnie będę mieć przez to koszmary westchnałem głęboko, i powoli zasnąłem.

\*.✧ Magiczny Skipe Time ✧.*/ (kilka godzin później)

Z mojego koszmaru, w którym byłem goniony przez suchara godzillę, który chciał mnie pożreć, wyrwał mnie dziwny ciężar na brzuchu. Chwilę się pokręcił, a potem zastygł w bezruchu.

Westchnąłem głęboko, bo to znowu prawdopodobnie mój kot, który postanowił usadowić się mi na brzuchu. Zwykle zostawia po sobie dywan sierści, na moich ciuchach. A aktualnie miałem na sobie czarną podkoszulkę. No zajebiście po prostu.

Po kilku minutach delikatnie uchyliłem powieki, by popatrzeć na szarą mordkę mojego kiciusia, ale zaskoczyło mnie to co zobaczyłem. Nie do końca wiedziałem jak mam to zinterpretować.

Na moim brzuchu leżał skulony w kulkę Jerry.

Patrzyłem się zdziwiony na tą małą istotę, która oddychała równo i spokojnie. Najprawdopodobniej spał. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę co tu się właśnie dzieje, i szybko podniosłem się do siadu, zrzucając przy tym Jerrego z kanapy. Jęknął głucho, kiedy uderzył o podłogę.

-Ała! Pojebało cię?!- wrzasnął- Co ci odpierdala?!

-Co mi odpierdala?- próbowałem zachować spokój- Przecież to ty nie dawałeś znaku życia mimo iż powiedziałeś że przyjedziesz wcześniej, potem włamałeś się do mojego domu, a na samym końcu chciałeś mnie udusić przez sen, odcinając mi dopływ powietrza!

-Co ty gadasz?- Jerry wydawał się być zaskoczony. Albo świetnie udawał. W sumie na jedno wychodziło.- Po pierwsze. Od kilku godzin nie umiałem się do ciebie dodzwonić. Chciałem ci powiedzieć, że pociąg miał obsuwkę. Butch mnie podwiózł.- podszedł do stolika, i wziął mój telefon- No któż by się spodziewał- powiedział cierpko- Rozładowany! Byłem w sklepie, i kupiłem ci też zapasy żarcia na rok. Wisisz mi cztery stówy. Po drugie. Drzwi wejściowe były otwarte. A po trzecie, nie miałem zamiaru cię udusić, tylko jak nie umiałem cię obudzić! Przez kilkanaście minut debilu! Koniec świata też byś przespał! Więc powiedziałem ci, że jak zaraz nie wstaniesz to położę się na tobie. Niestety nie zrobiłem tym na tobie wielkiego wrażenia. Poza tym, miękki jesteś.

Kilka minut trwało zanim przyswoiłem ten natłok wiadomości. Najbardziej w głowie utkwiło mi jednak ostatnie zdanie.

-Ja. Nie jestem. Miękki.- wycedziłem- To są mięśnie! -podniosłem delikatnie koszulkę, by pokazać mu efekty siłowni.- Widzisz?

Kiedy tylko podniosłem koszulkę, młodszy odwrócił wzrok. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Pierwszy raz w życiu tak zareagował.
Przecież już mnie takiego widział.

-T-to ja może pójdę się wykąpać. Tobie też radzę.- po chwili dodał- Capisz.

-Osz ty mały-!- chciałem zerwać się na równe nogi, ale zanim wstałem, usłyszałem trzask drzwi górnej łazienki. Westchnąłem, i wolnym krokiem ruszyłem do dolnej łazienki, by wziąć krótki prysznic. Po kilku sekundach, nim zdążyłem się rozebrać zorientowałem się, że nie mam ręcznika.

-No cóż- mruknąłem pod nosem, i szybko wyszedłem z łazienki, i zacząłem kierować się do tej górnej. Stanąłem pod drzwiami, i zastukałem w nie cicho.

-Jerry? Podasz mi ręcznik? Zapomniałem wziąć go wcześniej. -odpowiedział mi jedynie głośny szum wody- Jerry, jak mi nie chcesz podać, to sam go sobie wezmę! Słyszysz?! Okej, twoja wina! Wchodzę!

Delikatnie uchyliłem drzwi, i od razu uderzyła mnie gorąca para. Niegdy nie rozumiałem dlaczego on kapie się prawie we wrzątku.

Pierwsze co zobaczyłem przez gęsta ,,mgłę" było małe ciałko, stojące w kącie pod prysznicem, odwrócone tyłem. Popatrzyłem na nie, i po chwili zapomniałem po co przyszedłem. Śledziłem każdy, nawet jego najmniejszy ruch.

Po chwili zorientowałem się, że podglądanie przyjaciela jest chyba trochę nie na miejscu, więc szybko wziąłem ręcznik z półki i szybko się wycofałem.

\*.✧ Magiczny Skipe Time ✧.*

Siedziałem na kanapie z mokrymi włosami, i ręcznikiem na ramionach, w dalszym ciągu czekając na Jerre'go. W mojej głowie dalej widniała retrospekcja tego co zobaczyłem w górnej łazience. Sam nie wiedziałem dlaczego. Dlaczego?!

Przecież to tylko mój przyjaciel!

I przy okazji najbardziej wkurzająca osoba na świecie!

Z zamyślenia wyrwały mnie kroki na schodach. Szybko dla niepoznaki włączyłem telewizor. Mecz siatkówki akurat leciał. Zacząłem więc udawać, że bardzo mnie on interesuje.

Jerry zszedł ze schodów i stanął między mną a telewizorem. Popatrzyłem na niego z wyrzutem, dając mu do zrozumienia, że swoją dupą zasłania mi widok.

Ale on nie chciał się przesunąć. Wziął pilota ze stolika, i wyłączył telewizor.

-Przecież ty nie lubisz siatkówki..-powiedział, i popatrzył się na mnie podejrzliwie- Mam do ciebie małe pytanko.

Popatrzyłem na niego ze skruchą, bo zacząłem podejrzewać że on już o wszystkim wie.

-Powiem ci jedno Tom. Nie nadawał byś się na kryminalistę, ani detektywa. Nie umiesz zacierać śladów.

Zetknąłem zdezorientowany na jego twarz, która wyrażała wiele emocji. Od mocnego zawstydzenia, przez politowanie i złość. Zacząłem się obawiać o moje zdrowie i życie. Chociaż nie, on nie umiałby mnie zabić. Chyba.

-Bo..?- postanowiłem grać głupa

-Bo jak wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że jak idziesz kogoś podglądać to chyba stajesz się większym debilem niż jesteś na co dzień. -przez te słowa zaintrygowałem się troszkę- Ponieważ popełniłeś jeden karygodny błąd. Zabrałeś mi mój ręcznik. MÓJ.

Mogę postawić co świeczkę dla swojej nieistniejącej inteligencji. Już czułem że spotka mnie kara śmierci, ale Jerry tylko usiadł obok mnie na kanapie, i włączył telewizor na jakiś bajkach.

Zdezorientowany patrzyłem to na niego to na telewizor, ale nie odezwałem się ani słowem, bo jeszcze by się zorientował, że powinien mnie opieprzyć.

Jerry spokojnie wyciągnął z kieszeni dużego lizaka, i zaczął w spokoju go lizać.

Przez chwilę poczułem jak przez moją twarz przepływa kilku sekundowy rumieniec.

Po chwili się opamiętałem i przybrałem swój obojętny wyraz twarzy.

Po kilkudziesięciu minutach patrzenia jak jacyś chińscy goście napierdalają się za pomocą jakichś ,,technik" albo ,,stylów"* poczułem, że mój żołądek potrzebuje czegoś co nie jest sucharami.

Spojrzałem na zasypanego kocami Jerre'go. Mimo iż było lato, chłopak siedział przykryty kilkoma warstwami. Ja za to siedziałem sobie przed wiatrakiem i nie musiałem męczyć się z upałem.

Podniosłem się z kanapy, i wolnym krokiem ruszyłem do lodówki w nadzieji, że znajdę tam coś pożywniejszego od sucharów.

Jerry podobno nakupił żarcia za cztery stówy. Wyobraziłem sobie, jakie jedzenie jest aktualnie w mojej lodówce. Nie będę się chwalić, ale lodówka to jest jedną z największych rzeczy w moim domu. Zaburzało mi w brzuchu, jak przez głowę przeleciał mi obraz jakiegoś mięsa. No cóż, jestem mięsożerny.

Lecz kiedy otworzyłem lodówkę, stanąłem jak wryty. W lodówce nie było niczego oprócz sera. W rozpaczy zacząłem przeszukiwać lodówkę w poszukiwaniu czegoś jeszcze, choćby marnych parówek, albo jakiegoś innego mięsopodobnego czegoś, ale się zawiodłem. Dosłownie próbowałem stłumić łzy, a żołądek zacisnął się boleśnie. Smutek jednak zaraz zamienił się w gniew.

-Jerry posłuchaj mnie proszę...- zacząłem,wciąż próbując nad sobą panować- możesz mi wyjaśnić co jest w lodówce?

Zobaczyłem jak chłopak siedzący na kanapie delikatnie się spina.

-Emm.... Ser, nie widać?- zaśmiał się narwowo

-A dlaczego ser?- zapytałem, bo czułem że nie powie mi wszystkiego tak od razu

-Ano bo... Wiesz przecież że jak widzę ser, to nie mogę mu się oprzeć!- naskoczył na mnie- Nie masz się o co gniewać, teraz masz większy wybór! Na przykład na najwyższej półce jest parmezan! A szwajcarski jest zajebisty! Nic nie pobije goudy! Chociaż nie, najlepszy to ten na drzwiach lodówki, pleśniowy, niby w chuj drogi i w ogóle, ale było warto, bo była ostatnia sztuka, i-

-Jak to w chuj drogi?- te słowa mnie zmroziły, więc szybko przerwałem ten ślinotok- Ileś za niego dał?

-Najpierw ci powiem że był po przecenie, i był wyjątkowo tani.- szepnął cichutko i wyłączył telewizor, bawiąc się przy tym nerwowo patyczkiem po zjedzonym lizaku

-Do rzeczy- zacząłem się obawiać o mój biedny portwel

-Po stówę za pół kilo... -szepnął

-A ty ile kupiłeś..?- zapytałem surowo jednocześnie modląc się w duchu o to by było to max 100 gramów

-J-ja? Nie dużo...- wstał z kanapy, i odwrócił się tak, by oddzielał nas mebel.

-Czyliii...?

-Kilogram...-wyszeptał, ale te słowa i tak odbiły się echem w mojej głowie. Czy ten debil wydał dwie stówy na jakiś przegniły ser z pleśnią mający ze sto lat? Czy ja się przesłyszałem?- Czyli razem wydałeś cztery stówy na ser, tak?- mój głos drżał ze złości.

-No bez przesady, aż tak uzależniony nie jestem!- jego głos wyrażał oburzenie

-Kupiłeś coś jeszcze?- zapytałem z nadzieją, a obraz mięsa wrócił mi przed oczy.

-Lizaki masz w tej małej szafce obok lodówki!- powiedział najwyraźniej z siebie zadowolony, wyciągając przed siebie patyczek po lizaku- Na nie wydałem tylko siedemdziesiąt, więc nie musisz się martwić

Rzuciłem się w jego stronę. Nie wiedziałem co mu zrobię, ale wiedziałem że jak go dorwę to nie będzie mógł siedzieć przez tydzień. Cholera, gdzie na położyłem młot?!

Gdy podbiegłem do kanapy, oberwałem z poduszki tak mocno że się zatoczyłem. Nim się zorientowałem, zostałem opleciony grubym kocem i pchnięty na kanapę.

Zacząłem się miotać na wszystkie strony, próbując znaleźć wyjście z pośród fałdów materiału.

Gdy głowa wyjrzała na ,,powierzchnię", popatrzyłem się Jerre'go który próbował nieskutecznie ukryć śmiech.

,,-Nie no, teraz mu się dostanie"- pomyślałem, i szybko potykając się o koc ruszyłem w jego stronę.

Jerry pobiegł w stronę schodów ciągle zerkając za ramię, i zaczął się śmiać bestrosko. Wyobrazilem sobie jak muszę wyglądać: wysoki nastolatek, zawinięty w różowy koc z jednorożcami i tęczami, z wkurwem wymalowanym na mordzie. 

No bardzo kurde śmieszne.

Wbiegłem za chłopakiem po schodach, ale zanim zorientowałem się w którą stronę pobiegł Jerry usłyszałem głośne trzaskanie drzwiami do mojego pokoju.

Szybko podbiegłem pod zamknięte drzwi na klucz. I mocno w nie zapukałem.

-Jerry otwórz~! Nie zrobię ci nic~!- ,,chyba" dodałem w myślach- stamtąd nie ma ucieczki~!

Odpowiedziała mi głucha cisza.

Jeszcze raz mocno załomotałem w drzwi.

-Jerry, jak nie otworzysz to będę czekał tu tak długo, aż nie wyjdziesz! Nie musisz przypadkiem do toalety~?

Pov. Jerry

Co mu się stało? Przecież ja mu tylko zapas jedzenia na rok. Dla mnie wystarcza! Może chciał więcej? Następnym razem kupię więcej.

Moje rozmyślanie przerwał łoskot do dochodzący zza drzwi.

-JERRY! OTWIERAJ TE JEBANE DRZWI!- usłyszałem głośny, lekko wyczuwał ów wkurwiony głos jak Tomma

Postanowiłem siedzieć cicho, to może sobie odpuści.

-JAK NIE OTWORZYSZ, WYWARZĘ DRZWI!- Tom jest chyba serio wkurwiony- SŁYSZYSZ KURWA!?

Dobra, nie chcę czekać w tym pokoju na śmierć. Gdzie spierdolić, i jak spierdolić?

Wyciągnąłem z ust patyczek po lizaku. Nie wiem co ja mam do tych patyków, ale czasami patyk bywa lepszy od samego lizaka. Po prostu.

Mój wzrok padł nagle na okno, przy którym rosło wielkie drzewo.

No i zajebiście.

Otworzyłem okno, i złapałem grubą gałąź. Chyba wytrzyma.

Zszedłem z drzewa na ziemię i ruszyłem do drzwi wejściowych.

Niektórzy uznają to za głupotę że wracam do miejsca gdzie mój żywot może dobiec końca, ale ja po prostu czułem że muszę tam wrócić i popatrzeć na Toma który koczuje pod drzwiami pustego pokoju.

Nie mógłbym tego przegapić.

Za nic.

Kurde ale tu jest zimno. Moje biedne dzieci zostały zostawione na pastwę losu z tym brutelem. Kocyki mamusia już idzie! Chociaż w sumie bardziej tatuś...

Stanąłem przed drzwiami, i popatrzyłem przez szybkę. Byłem za niski by zobaczyć wszystko dokładnie. Przeklęte 155 cm wzrostu.

Wspiąłem się na palce. Od razu lepiej. Teren na razie czysty. Muszę wejść już do środka bo pani Grażynka z naprzeciwka zaczyna mi się dziwnie przyglądać.

Delikatnie chwyciłem klamkę, i nacisnąłem ją najciszej jak potrafiłem. Bycie cicho to jedna z niewielu umiejętności jakie posiadam.

Uchyliłem drzwi, i rozejrzałem się podejrzliwie. Nic niepokojącego nie zobaczyłem.

Wślizgnąłem się przez szparę w drzwiach, i cicho zamknąłem je za sobą.

Stąpając na palcach podszedłem do schodów.

-JERRY CO SIEDZISZ TAM CICHO JAK MYSZ POD MIOTŁĄ!?- usłyszałem wrzaski Toma. To znaczy że jeszcze się nie zorientował że coś jest nie tak. Dobrze że jest idiotą.

Jak najciszej mogłem przeszedłem kilka stopni. Tom nadal był zajęty sobą i pustym pokojem.

Mocno załomotał w drzwi. On naprawdę zaraz wyrwie je z zawiasami.

Szybkim (ale cichym) krokiem przeszedłem całe schody, i stanąłem u ich szczycie. Widziałem już Toma, stałem w jakiej 10 m odległości od niego. Zmniejszyłem tę odległość do 5.

-CHŁOPIE, JEŚLI MYŚLISZ ŻE SIĘ ZNIECHĘCĘ, TO SIĘ GRUBO MYLISZ! -wrzasnął, i usiadł na podłodze po turecku twarzą do drzwi- JA TAK MOGĘ CAŁY DZIEŃ!!- założył ręce na piersi i wbił w drewno przed sobą piorunujące spojrzenie

Ten widok był tak zabawny, że musiałem się powstrzymać od śmiechu. Szybko wyciągnąłem telefon i pstryknąłem kilka fotek.

Na moje nieszczęście, moja tępa głowa zapomniała wyciszyć telefonu, i odgłos robienia zdjęcia rozległ się w całym domu.

Tom przekręcił głowę niemal wokół całej osi, jak jakaś lalka z horrorów, i spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.

Zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie, i wyłączyłem telefon. Dobra. Teraz zginę. Śmiercią męczeńską.

-T-to... Ja może, już sobie pójdę- szybko odwróciłem się na pięcie, i zerwałem się w stronę schodów.

-O nie, teraz już nigdzie nie pójdziesz!- jego głos brzmiał co najmniej strasznie.

Ruszyłem w stronę mojego wybawienia, ale tuż przy schodach poczułem nagły ścisk na mojej kostce.

Runąłem jak długi ze schodów a mój oprawca poleciała mną.

Sturlaliśmy się razem ze schodów, i wylądowaliśmy u ich podstawy.

O dziwo nie poobijałem się za mocno, i dopiero po chwili zorientowałem się dla czego.

-Tom ty debilu! Czemu mnie osłoniłeś**!? Przecież coś mogło ci się stać!- zacząłem się na niego drzeć, po zorientowaniu się, co się właściwie stało- Mogłeś się uderzyć w głowę! Mózg mógłby ci uchem wylecieć! Chociaż nie, by mógł wylecieć najpierw musiałby tam być.- powiedziałem z przekąsem

Do chwili darcia ryja na jakże nieodpowiedzialnego chłopaka, zorientowałem się, że ten leży na mnie i się nie rusza.

-T-tom? Wszystko dobrze?- zacząłem go bić po głowie- Ej! P-podnieś się! Gnieciesz mnie! Słyszysz!?

Podniosłem jego głowę na wysokość moich oczu.

Ta szuja tylko uśmiechnęła się szyderczo i wtuliła swoją twarz w mój tors.

-Słyszę aż za dobrze honey, więc jeśli możesz, z łaski swojej przestań się tak drzeć.

-Skoro słyszysz to ty z łaski swojej zejdź ze mnie!- nagle poczułem dziwne mrowienie na twarzy- No złaź ze mnie kurwa!!

Ten tylko się zaśmiał.

-Przecież wiesz że nie jest ładnie tak przeklinać, prawda?~

Po chwili podniósł się, i zawisł nade mną, uważnie mi się przypatrując.

Szczypanie na twarzy stało się intensywniejsze.

-T-tom... Zejdź ze mnie...- przygryzłem mocno patyczek po lizaku.- Proszę...

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko dalej mi się przyglądał.

Starając się unikać jego wzroku ukryłem twarz w dłoniach. Poczułem lekką ulgę, bo już nie widział mojej twarzy.***

Moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo poczułem jak czyjeś ręce łapią moje nadgarstki, i przyciskają mi je nad głową. Nie miałem szans się ruszyć.

Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. Jeszcze z nikim nie byłem tak blisko.

Chłopak który aktualnie bardzo naruszał moją prywatność, sięgnął drugą ręką w stronę mojej twarzy, delikatnie przeciągając po niej dwoma palcami.

Ruch zakończył się na ustach, po których przejechał, zabierając mi z nich patyczek po lizaku.

Byłem zbyt oszołomiony, by zareagować.

Tom podniósł patyczek do ust, i przejechał po nim sprośnie językiem.

Przycisnąłem policzek do podłogi, i mocno zacisnąłem powieki.

Poczułem jak Tom mocno łapie mnie za podbródek i podnosi go delikatnie do góry.

-Otwórz oczka Jerry~. Co się stało~? Nagle zabrakło ci języka w mordce~?- zaczął przeciągać głos tak, że nagle zrobiło mi się duszno.

Cholera tu zawsze było tak gorąco?

Oczy dalej miałem zaciśnięte. Niestety, to był mój błąd.

Chłopak górujący nade mną na chwilę zamilkł, więc myślałem, że może sobie odpuścił.

Powolutku uchyliłem delikatnie powieki, ale niestety się przeliczyłem.

W chwili jak poczułem na moich wargach, inne ciepłe usta, szeroko otworzyłem oczy.

Próbowałem wyrwać ręce, by odepchnąć chłopaka od siebie, ale moje nadgarstki dalej były przyszpilone nad moją głową.

W sumie ten pocałunek był nawet przyjemny, więc sam nie wiedząc dlaczego zacząłem odwzajemniać ten gest.

Po kilku chwilach chłopak przygryzł moją wargę prosząc o dostęp. Bezwiednie mu go dałem, dopiero po chwili rozumiejąc, na co się zgodziłem.

Przez chwilę penetrował moją buzię, ale na szczęście Tom przerwał tą czynność, by zaczerpnąć powietrza. Znowu zawisł nade mną.

-Jednak masz język~ wyszeptał mi do ucha, delikatnie je przy tym przygryzając, czym wywołał u mnie delikatny dreszcz.

Cholera co się ze mną dzieje!?

-A lizaczek był malinowy, o ile się nie mylę...- jeszcze raz mnie krótko pocałował- A nie. Przepraszam. Mój błąd. Jednak truskawkowy.

Patrzyłem na niego tylko wyszczerzonymi oczyskami i lekko, prawie niezauważalnie skinąłem głową.

Tom pochylił się nade mną, i popatrzył mi głęboko w oczy, przez co serce zaczęło mi mocniej walić.

Nagle w tej ciszy dobiegły mnie słowa Butch'a, który rozmawiałem zaledwie kilka godzin temu:
__________________________________
,,-Ej, mały, a tak szczerze-zaczął chłopak kierujący samochodem- to coś jest pomiędzy wami? Znaczy tobą, a Tomem? Bo wiesz ja tam nie mam nic przeciwko takim związkom jakby co. Nawet jeśli trzeba to coś nie coś mogę pomóc- poruszył sugestywnie brwiami.

Poczułem jak na moją twarz wpełza rumieniec.

-Co ty gadasz!? Tom to tylko przyjaciel!- założyłem ręce, i zacząłem udawać wielkie zainteresowanie mijającym i domami- W ogóle skąd niby taki pomysł!?

-Weź się nie wściekaj karzełku, ale wy praktycznie wyglądacie jak para. Ty praktycznie u niego mieszkasz. W swoim domu prawie nie przebywasz. On nie ma nic przeciwko temu.
A pamiętasz kiedy jakiś czas temu wparowałem do was rano, a ty razem z Tomem w jednym łóżku spalicie? W sumie, czasem nadal do niego przychodzisz.

-BO. JEST. ZIMNO.- wycedziłem przez zęby, czerwieniąc się niemiłosiernie- Przecież to Tom."
_________________________________

Z zamyślenia wyrwało mnie uczucie zasysania skóry w okolicach szyi****.

Ten debil zrobił malinkę!

Zamrugałem i zorientowałem się, że jestem w jego pokoju, nie mam na sobie koszulki, a nogawki moich i tak krótkich spodenek są podciągnięte.

Po chwili dotarło do mnie w jak złym jestem położeniu, i zacząłem się szamotać, byleby tylko jakimś cudem wyswobodzić się z żelaznego uścisku na nadgarstkach.

-T-tom, puść...-wydukałem przerażony- Puść mnie...

-Ale o co ci chodzi, jeszcze przed chwilą nie stawiałeś oporu~ powiedział to takim tonem, że moje ciało przeszedł kolejny dreszcz.

-P-po prostu to nie jest norma...ach!- chciałem zacząć mocniej protestować, ale kolano Toma niby przypadkiem zahaczyło o moją męskość- P-przestań!

-Ależ o co ci chodzi kochanie, przecież ja nic nie robię- mocniej poruszył kolanem na co moje ciało znowu zareagowało jęknięciem. 

Niekontrolowanym. 

Tak tylko was uświadomię.

Postanowiłem przeczekać tą męczarnię, może da sobie po chwili spokój? Mocno zacisnąłem powieki, i odwróciłem głowę.

-Oho, czyżby ktoś próbował grać wytrwałego~?- chłopak przestał bawić się moim kosztem, i usiadł mi spokojnie na biodrach. Jedną ręką mój podniósł podbródek zmuszając tym samym do spojrzenia na niego- Gramy kogoś nie do złamania powiadasz? Kogoś kto wytrzyma wszystko~?

Postanowiłem nic nie odpowiadać, tylko mocniej zacisnąć oczy i przycisnąć czerwony policzek do materiału kołdry. To było najlepsze wyjście.

-Okej, jak sobie chcesz, tylko potem nie mów, że cię nie ostrzegałem, bo za chwilę może być za późno, i mogę się nie powstrzymać.

-Opcja a) wyrywasz się dalej, a ja może po pewnym czasie ci odpuszczę, opcja b) siedzisz cicho, czym bardziej zachęcasz mnie do działania, i testujesz moje granice wytrzymałości. Więc? Co zrobisz?

Nie wiedziałem jakie cholerstwo mi to podpowiedziało, ale właśnie to coś nakazywało mi przez chwilę testować jego granice.

+Zawsze lubiłem robić mu na przekór, więc bardzo chętnie się z nim podroczę. Zawsze udaje mi się jakoś wymknąć z tarapatów, więc teraz pewnie też się uda.

Gdybym tylko się cholerstwa nie posłuchał.

-A więc wybrałeś. Cóż, zobaczymy czy jesteś taki twardy jak ci się wydaje.- zaśmiał się pod nosem. Jebany sadysta.

Ja w odpowiedzi tylko mocniej zacisnąłem powieki.

Nic nie widziałem ale przez to że chwilowo utraciłem zmysł wzroku, musiałem sobie wszystko wyobrażać. Było to jeszcze gorsze niż wszystko widzieć. Wyobraźnia działa na moją niekorzyść.

Poczułem jak usta Toma znowu delikatnie próbują mniej pocałować, ale ja postanowiłem iść w zaparte. Przynajmniej na razie.

W odpowiedzi na brak reakcji z mojej strony, Tom delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, czym znowu wywołał u mnie dreszcz.

Polizał potem to samo miejsce, i pocałował mnie lekko w rozgrzane czoło.

Po chwili pocałunkami zszedł niżej, na żuchwę i szyję, gdzie nie gdzie zostawiając malinki, wywołując tym u mnie zduszone pojękiwania.

Nie dam mu tej satysfakcji!

Nie poddam się!

Będę siedział cicho, aż mu się znudzi!

Zacisnąłem mocno szczękę, że aż mnie zabolała.

Czemu moje ciało tak debilnie reaguje!?

Pov. Tom (kilka minut wcześniej)

Zawisnąłem nad nim, uważnie go obserwując. Dziwnie się zachowywał.
Już od kilkunastu tygodni dopuszczałem do siebie możliwość tego, że mogę być gejem. Może.

Cycki mnie nie pociągają, a dużo kobiet okazuje się być zwykłymi szmatami. Ciągle ta sama śpiewka.
To po jakimś czasie się robi nudne.

Ale nigdy bym nie dopuszczał do siebie myśli, że może spodobać mi się mój przyjaciel.

Popatrzyłem na niego jeszcze uważniej. Kiedy się nie wydziera, jest całkiem uroczy.

Był od pasa w górę nagi, jego oddech był nie równy, a czerwona mordka była mocno przyciśnięta do pościeli.

Uśmiechnąłem się powściągliwie.

Dla takich widoków czasami warto żyć...

ZNACZY...UHG....

CHWILA OCHŁOŃ...

Ale czemu?

Nie, bo to twój przyjaciel.

No i?

Nie możesz mu tego zrobić.

Bo?

Myśl o przyrodzie.

To podobno zawsze pomaga na uspokojenie.

Las.

Woda.

Rzeczka.

Żabki.

Kumaki podczas okresu godowego ruchają wszystko co popadnie.

Fuck.

Cóż...

Żyje się raz, co nie?

Co nie?

Pov. Wyznawca yaoizmu siedzący na suficie, który zna odczucia bohaterów

Tom pochylił się jeszcze raz nad mniejszym chłopakiem, drażniąc jego ucho językiem, na co ten zacisnął delikatnie ręce w piąstki na pościeli.

Pocałował go jeszcze raz, ale intensywniej, przez co chłopak się poddał ze względu na intensywność pocałunku.

Starał się odwzajemniać każdy ruch warg, ale szaro włosy chłopak nadawał niesamowicie szybkie tępo.

Po chwili zabrakło mu powietrza, co starszy zauważył i zaprzestał czynności, pozostawiając po między nimi cienką wolną przestrzeń.

Jerry, gdy tylko zorientował się, co zrobił, mocniej przycisnął twarz do poduszki.

Tom tylko się uśmiechnął, i ustami zaczął powoli zajmować się wrażliwą szyją chłopaka, a prawą ręką zaczął badać ciało, które widział zaledwie kilka godzin temu pod prysznicem.

Rudawo włosy chłopak na nowo jęknął, po tym jak drugi zostawił na jego śnieżnobiałej skórze mały czerwony ślad. Polizał tę miejsce, na co młodszy znowu sapnął z przyjemności, mimo własnej niechęci.

-Nie rób tak-powiedział Tom, zostawiając na chwilę szyję w spokoju, i zawisnął tuż nad Jerrym, w odległości kilkunastu milimetrów.

-C-co? C-czemu?- zająknął się chłopak, gdy dotarło do niego że z jego ust wydobywały się niepożądane odgłosy.

-Bo nie będę się dłużej powstrzymywać~...-Tom wymruczał mu te słowa przy uchu, przyprawiając młodszego o kolejne dreszcze przyjemności- Dupa będzie cię boleć jeszcze mocniej, a tego chyba nie chcesz-na te słowa młodszy spiął się nieznacznie.

Znowu przyssał się do bladziutkiej szyji.

Po chwili wyższy z delikatnych pocałunków znowu przeszedł do nadgryzania i lizania delikatnej skóry na szyji chłopaka, gdzie nie gdzie pozostawiając po sobie malutkie czarowne ślady.

Starszy chciał go w ten sposób sprowokować do wydawania coraz to głośniejszych, ale niestety zduszonych sapnięć.

Niestety Jerry to był nawet twardy zawodnik, który w siedzenie cicho po raz pierwszy wkładał tyle energii.

No cóż, szybciej się zmęczy-szybciej się podda.

Wyższy chłopak oderwał się na chwilę od jego mocno pozaznaczanej szyji, i przysunął się do twarzy drugiego, oddychającego nie równo nastolatka.

Po raz kolejny korzystając z zamkniętych oczu chłopaka wpił się mocno w jego usta, zmuszając go tym samym do oddania pocałunku.

Teraz nawet sam nie musi prosić o dostęp, bo dostał go niemal od razu, z którego oczywiście jak najszybciej skorzystał.

Całowali się zachłannie, coraz bardzie pragnąc swojej wzajemnej bliskości, ale Jerry dalej nie chciał do siebie dopuścić tej wiadomości. 

On nie był gejem!

Kiedy szaro włosy się podniósł, i spojrzał na rudowłosego z uśmiechem.

Dopiero po chwili młodszy zorientował się gdzie znajdowało się miejsce jego obecnego zainteresowania. A mianowicie jego lekko rozepchane spodenki.

Niezręczną ciszę przerwał starszy nastolatek tymi słowami:

-A więc...aż tak co się podoba całowanie?-mruknął zdziwiony, i delikatnie potarł dane miejsce kciukiem i palcem wskazującym- Cóż, zapamiętam sobie na przyszłość~

Młodszy jęknąl niekontrolowanie, po czym poczerwieniał i popatrzył się w górę tak, by piękne tęczówki starszego nie spotkały się z jego własnymi, mimo usilnych prób zwrócenia na siebie uwagi.

W tym momencie większy zrzucił z siebie opinający podkoszulek i krótkie spodenki, ukazując całkiem spore mięśnie. Mniejszy poczuł jak zalewa go kolejna fala gorąca.

Postanowił jednak nie dać za wygraną, i szarpnął się na znak sprzeciwu.

Poczuł jednak, że wszystko szlag trafił, w momencie kiedy ten wsunął rękę pod materiał jego krótkich spodenek. Przejeżdżał lodowatymi palcami po jego gorącej i delikatnej skórze.
Czuł jak każde miejsce dotknięte przez palce pali go dziwnym uczuciem.

-B-bierz tą łapę zboczeńcu popierdolony!- Jerry próbował się wyrwać, szamocząc się, ale robił to z mniejszym przekonaniem i zapałem niż kilkanaście minut temu.

Tom jeszcze raz mocniej poruszał kolanem przy dolnej partii ciała chłopaka, sprawiając że ten wytrzeszczył oczyska, i stęknął, momentalnie przestając się wyrywać.

Dominujący chłopak widząc że uległy nie jest w stanie się poruszać, a co to bardziej uciec, puścił jego nadgarstki, i zaczął zajmować się jego sutkami.

Pieścił pierwszy początkowo zahaczając o niego wargami, ale już po chwili przerodziło się to w podgryzanie i ssanie, w międzyczasie nie odpuszczając rękoma temu drugiemu.

Drobniejszy chłopak, nie zauważając nawet że ma teraz większą szansę by się  wyrwać, zacisnął delikatnie ręce na pościeli, wydając z siebie zduszone stęknięcia.

Podczas dręczenia sutków jednym zgrabnym ruchem ściągnął z niego spodenki. Widząc bokserki, młodszy zakrył twarz rękoma. 

-Kurwa Jerry ty nie możesz być normalny!?-skarcił się w myślach

-Urocze bokserki dzieciaku~..- powiedział owiewając sutek mniejszego dawką gorącego powietrza, i znowu zassał się na moim wrażliwym miejscu.

Bokserki były całe pokryte nadrukami w kształcie kawałków sera.

,,To się chyba robi niebezpieczne. Chyba serio jestem uzależniony-pomyślał w duchu Jerry"

Kiedy zostawił mocno zaczerwienione sutki w spokoju, schodził coraz niżej mokrymi pocałunkami, muskając jego wątłe ciałko, starając się nie pomijać przy tym ani jednego centymetra.

Dotarłszy do podbrzusza zaczął je drażnić językiem, co chwilę zahaczając zębami o gumkę żółtych bokserek.

Młodszemu coraz ciężej było zapanować nad coraz to dziwniejszymi odgłosami chcącymi wydobywać się z jego gardła.

Starszy jednym zgrabnym ruchem ściągnął bokserki zębami, ukazując erekcję młodszego.

W tym momencie, ich uwagę przykuło coś znacznie innego.

A mianowicie skrzypnięcie otwieranych drzwi.

-Tom, ja wiem że ty możesz mieć obsesję na punkcie tego małego wrzoda na dupie- całe napięcie tak jakby uleciało, bo do pokoju nagle wparował Butch -ale żeby mu tak darmo zapełniać lodówkę zgniłymi serami to już lekka przesa- urawał bo zorientował się, że coś jest chyba nie tak.

Popatrzył oskarżycielskim wzrokiem na Jerre'go, który mówił dosłownie- ,,ty kłamco pieprzony w tej chwili, tyyy!"

-Czyli teraz odbierasz tą całą zapłatę, co?- poruszył sugestywnie brwiami- Pomóc jakoś?

-NIE. Ja w przeciwieństwie do ciebie, jestem zajęty. BARDZO zajęty-powiedział z naciskiem Tom, i spojrzał na niego wymownie- Przeszkadzasz. Idź się jakaś kawę zaparz czy coś. Może zeżresz ten zgniły ser.

-Okej, okej. Ale potem czeka nas rozmowa. Żeby tak mnie oszukiwać...- westchnął ciężko- No dobra, będę na dole jakby co.

-C-co.. NIE, CZEKA- Jerry zaczął się wyrywać z nowego mocniejszego uścisku Toma- Pomóż m- jego krzyk został uciszony przez silny pocałunek.  

Butch popatrzył się tylko na niego z politowaniem w oczach, stojąc już przy drzwiach.

-Dzieciaku. To nic nie da. To Tom. Miłej zabawy- uśmiechnął się złośliwie, i zamknął drzwi za sobą, zostawiając osłupiałego nastolatka na pastwę diabła.

Znaczy na pastwę Toma.

W sumie w tym momencie jedno i to samo.

-No... To na czym skończyliśmy?-popatrzył łakomym wzrokiem na młodszego nastolatka pod sobą, który wyraźnie nie zamierzał się już wyrywać. Był tak wystraszony, że po prostu patrzył się na niego tępym wzrokiem.

-Oj, no nie bój się, nie zrobię ci krzywdy przecież!- Tom przytulił chłopaka z całą swoją siłą, delikatnie całując go w czoło- Nie ufasz mi?

-Nie.- wysyczał przez zaciśnięte zęby- Krzywdzisz mnie teraz, w tym momencie.

-Co? Jak?- zapytał nie do końca rozumiejąc

-Złaź ze mnie natychmiast!- krzyknął szamocząc się pod prawie dwa razy większym ciałem- Dusisz mnie debilu! To boli!

-Ohoho, zaraz to ty się będziesz zdusić z przyjemności~-pochylił się nad coraz bardziej czerwonym nastolatkiem- Odpowiesz na pytanie~? Na czym to myśmy skończyli~?

-B-baka- odpowiedział tylko, i odwrócił wzrok- rób co chcesz. Mam cię w dupie.

-W dupie to ty zaraz będziesz mnie miał, a teraz na razie jeszcze nie masz, więc nie wyprzedzaj faktów skarbie. Ciesz się, że ja pamiętam na czym skończyliśmy~

Powolutku przybliżył swoją twarz do do delikatnych ud chłopaka, i zaczął robić pierwszy czerwony ślad na uroczej i bladziutkiej skórze. 

Jerry który dzięki nagłemu wtargnięciu Butcha odzyskał świadomość, tym razem zaczął się wyrywać na serio. Próbował odepchnąć głowę Toma, który był zdecydowanie za blisko jego czułego, stojącego, obnażonego przyjaciela. 

-N-nie.. P-przestań!- z każdą chwilą czuł, że ma coraz więcej czerwonych śladów. Po raz ostatni włożył całe swoje resztki siły, w ostatnie, nawet już nie tak moce odepchnięcie głowy, która za wszelką cenę chciała dobrać się do jego na nowo zaciśniętych ud- T-tom proszę...

Tom postanowił się już nie odzywać, i po prostu rozchylił jego uda. Po czym wziął do ust jego penisa. Jerry zareagował na to cichym okrzykiem. Polizał go po całości.  Po chwili  zaczął pieścić językiem wędzidełko, a do jego uszu docierały podniecające sapnięcia, które wyrywały się z ust mniejszego chłopaka. Zostawił na chwilę jego przyjaciela w spokoju, i spojrzał na niego z jeszcze większym pożądaniem w oczach. Drobniejszy chłopak nawet się nie zorientował, że ten przestał go drażnić. Po prostu leżał pod nim, i drżał od nadmiaru doznań. 

-Na pewno chcesz, abym przestał~?-powiedział Tom, oczekując odpowiedzi, której jednak się nie doczekał, ponieważ uległy chłopak nie umiał wydać z siebie żadnych sensownych zdań- Już, spokojnie skarbie, po prostu pozwól, że się tobą zajmę~

Tom tylko się uśmiechnął, i gorącym oddechem podmuchał na główkę penisa wywołując tym kolejny mocny podniecający dreszcz.  Po chwili drażnienia oddechem czułej delikatnej skóry, zassał się na niej.  Wziął go do ust jeszcze raz, zaczął delikatnie poruszać głową., i wsłuchiwać się w salwę jęków, wypływających z jego ust. Zaczął ssać jego jądra, ręką przesuwać po stojącym prąciu, i  stymulować główkę. Jerry zaczął nieświadomie wypychać biodra do góry. 

-T-tom, j-ja zaraz- chłopak prawie krzyczał

W tym momencie Tom zaprzestał jakichkolwiek czynności, tylko zawisł  tuż nad nim, i  zaczął lekko drażnić opuszkami palców drżącego, ledwo wytrzymującego penisa. Popatrzył się na Jerrego uważnie zmrużył oczy, i zapytał.

-Powiedz mi... Czy kiedykolwiek ktoś cię już w ten sposób dotykał?- zapytał szaro włosy, odrobinę intensywniej ruszając ręką- Powiedz prawdę~

Niewielki chłopak zamrugał zamglonymi oczyma, starając się zrozumieć, o co mu chodzi. Chociaż na prawdę ciężko mu było się skupić, kiedy ręka dominującego chłopaka cały czas zahaczała o jego męskość.

-N-nie. N-nigdy...-wyszeptał ostatkiem sił, ale czuł, że jego ciało powolutku się uspokaja- Nigdy.

Starszy chłopak przybliżył się jeszcze bardziej, zostawiając między nimi kilkudziesięcio milimetrową wolną przestrzeń, po czym wyszeptał:

-I od teraz nikt nie ma prawa sprawiać ci takiej przyjemności. Rozumiesz?- powiedział władczym tonem z powagą błyszczącą w jego oczach- Nikt.

-Mhm..-mruknął Jerry, któremu serce znowu zaczęło walić jak szalone. Niech on go już pocałuje!

-Co proszę, nie usłyszałem~...- owiał gorącym oddechem jego szyję- Zapytałem, czy rozumiesz?

-R-rozumiem- wyszeptał chłopak, i z własnej inicjatywy pocałował Toma, który kompletnie się tego nie spodziewał, jednak uśmiechnął się, i po chwilowym pocałunku zaczął kończyć to co zaczął, coraz szybciej ruszając ręką. Młodszy już całkowicie stracił kontakt z rzeczywistością, i wił się pod zabiegami starszego, wydając z siebie coraz to głośniejsze pojękiwania i prośby o więcej. Po kilkudziesięciu sekundach chłopak doszedł, brudząc przy tym siebie, i rękę Toma. 

Ten nic nie powiedział, tylko wziął chusteczki, i szybko wyczyścił rękę, oraz dygoczące wątłe ciałko, które dosłownie po chwili zasnęło, pod wpływem dzisiejszych wrażeń.

Tom pocałował go delikatnie w czoło, ubrał mu bokserki i opatulił go kocem. Po założeniu koszulki wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Kiedy zszedł po schodach, zobaczył siedzącego przy stole Butcha, który uśmiechał się do niego uśmiechem, który mógł oznaczać wiele. 

-I czego się tak szczerzysz?- zapytał, ponieważ zaczął się bać, że ten zboczeniec ich podglądał, albo co innego- Co jest?

-Nie nic nie jest- zaśmiał się czarno włosy- są dwie sprawy. Pierwsza jest taka, że nakupiłem ci trochę normalnego żarcia, bo wiem, że na serach i lizakach długo nie pojedziesz, a druga jest taka- wymownie spojrzał na jego spodnie-że ktoś domaga się uwagi.

-Potem- powiedział Tom, w którym znowu odezwał się pradawny głód- Najpierw jedzenie.

-Wiedziałem, że tak powiesz- rzucił Butch, i podał mu kanapkę- Dla Romea kanapka z szynką. Bez sera.

-Wielbię cię kurwa- powiedział Tom, szybko wgryzając się w świeży chleb- Nie no serio cię wielbię.

-Bardziej niż dzieciaka?

-Wybacz Butch- chłopak delikatnie uśmiechnął się pod nosem- Ocena dzieciaka nie podlega dyskusji. Wyjebała poza skalę.


~5566 słów

------------------------------------------------------
*Styl wielkiego penisa-> pisanie o czwartej nad ranem przynosi bardzo dziwne efekty ಠ_ಠ

**Osłonił go- chodziło mi o to że on tak jakby go przytulił i nie pozwolił mu się poobijać XD nw jak to napisać

***JA CIĘ NIE WIDZĘ, TY MNIE NIE WIDZISZ!- to moja logika, oke? XD

****Czemu przed oczami nagle pojawił mi się odkurzacz XDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top