Todoroki x Reader "zadanie wbrew sobie"
Zamówienie zrealizowane dla @Arwena2008 mam nadzieję, że ci się podoba.
—A-ale jak to "sprowadź mi tu Todorokiego"? — zapytałaś, zaskoczona otrzymanym zadaniem. — Przecież to syn bohatera numer dwa, jak ja mam do cholery to zrobić?!
—Nie dyskutuj — rzucił Tomura. — Jesteś dziewczyną, wykorzystaj swoje wdzięki czy co tam chcesz.
Machnął na ciebie ręką, dając ci do zrozumienia, że masz już odejść. Spojrzałaś na niego, zła za takie traktowanie, na co on zwyczajnie pokazał ci nastawioną w twoim kierunku dłoń. Więcej ci nie było trzeba, byś ruszyła w stronę U.A. Byłaś jedną z uczennic klasy ogólnej, więc bez problemu dostałaś się do środka. Z powodu wezwania cię przez Shigarakiego do siebie z samego rana, musiałaś opuścić pierwsze zajęcia. Jako, że pierwszą lekcją tego dnia były dodatkowe zajęcia z senseiem Aizawą, musiałaś je odpracować, by mieć 100% obecności. Z tego powodu umówiłaś się z nim, że dołączysz do jego wychowanków po swoich lekcjach. Tomura nawet nie wiedział, jak bardzo tą nieobecnością ułatwił ci zadanie.
—Usiądź w wolnej ławce, [t.i] — powiedział sensei, gdy wraz z nim weszłaś do sali.
—Hai.
Jedyna wolna ławka znajdowała się między ławkami Midoriyi, którego poznałaś na olimpiadzie sportowej i Todorokiego. Uśmiechnęłaś się lekko do swoich sąsiadów, po czym zaczęłaś słuchać wykładu nauczyciela. Po pół godzinie słuchania i patrzenia na usypiającego powoli mężczyznę miałaś już dość, więc ruchem ręki posłałaś w jego stronę trochę energii, by się nieco chociaż obudził. Minimalnie się do ciebie uśmiechnął, po czym żywiej już opowiadał o zagadnieniach.
Ty za to poczułaś na sobie spojrzenia chłopaków siedzących po obu twoich stronach. Siedzącego po prawej Izuku zignorowałaś, gdyż to nie on był twoim celem. Zerknęłaś na biało-czerwonowłosego, na co odwrócił się, jakby speszony.
Kolejne pół godziny spędziłaś na rozbudzaniu Aizawy i powodowaniu speszenia Shoto. Bawiło cię to, że z każdym twoim ruchem ręki, coraz więcej osób patrzy to na ciebie, to na wychowawcę.
—[t.i]-san, co ty robisz? —zapytał w końcu Midoriya.
—Po prostu rozbudzam senseia, żeby nam tu nie zasnął.
—Zaraz osiągniesz swój limit — mruknął czarnowłosy, ziewając. — Twoja moc działa coraz krócej.
—Jest sensei pewny? Może po prostu wysyłam mniej energii? Nie chcę samej zasnąć w środku lekcji.
Tak dla wyjaśnienia (sorki, że w środku rozdziału). Twoja moc polega na tym, że możesz albo kogoś rozbudzić, albo uśpić. Odpowiednio skutki przenoszą się także na ciebie. Usypiając kogoś -> sama się rozbudzasz, gdyż odbierasz mu energię, zaś rozbudzając -> zasypiasz ty, oddając mu swoje siły.
Po lekcji podbiegłaś do Todorokiego, wyrównując z nim krok. Spojrzał na ciebie, zaskoczony, po czym zatrzymał się.
—Coś ci potzreba?
—M-może poszedłbyś ze mną na spacer?
Na początku gotów był odmówić, jednak po chwili zastanowienia, nie miał serca ci odmówić. Miałaś przydatny, według niego, dar i choć nie był jak jego ojciec, chciał cię poznać, by moc cię kiedyś poprosić o pomoc.
Tak więc szliście przez miasto, rozmawiając cicho o jakichś mało znaczących kwestiach. W pewnym momencie mieliście do wyboru. Albo przeciskacie się przez tłum ludzi na głównej ulicy, albo przechodzicie przez spokojną, ale ciemną uliczkę. Wybraliście to drugie, gdyż żadne z was nie miało ochoty na przepychanki. Nie wiedział, że nie błądzicie bez celu, a prowadzisz go tam, gdzie ty chcesz.
—Shoto-kun — zaczęłaś, na co stanął.
Byliście na samym środku ciemnej uliczki, tak że nikt z tych większych przejść nie powinien was zauważyć. Zbliżyłaś się do niego, ruszając mocno biodrami na boki. Zatrzymałaś się, będąc tak blisko niego, że niemal stykaliście się ciałami. Chciał się odsunąć, jednak nie pozwoliłaś na to, łapiąc go za marynarkę od mundurka szkolnego.
—C-co ty robisz, [t.n]-san?
—Ćśś — położyłaś palec na jego ustach.
Wspięłaś się na palce i musnęłaś jego usta, po czym popchnęłaś go lekko w stronę ściany, a gdy się o nią oparł, lekko przycisnęłaś go do niej swoim ciałem. Zarzuciłaś ręce na kark chłopaka, a on, odruchowo lub nie, położył dłonie na twojej talii. Uśmiechnęłaś się lekko, po czym pocałowałaś go najbardziej namiętnie, jak potrafiłaś. Muskałaś jego wargi swoimi, aż w końcu rozchylił usta, wpuszczając twój język, którym błądziłaś, walcząc z jego niepewnymi ruchami. Przesunęłaś ręce na jego talię i błądziłaś palcami po dobrze zarysowanych mięśniach nastolatka. Co chwilę drgał pod twoim dotykiem, a ty nie dawałaś mu chwili wytchnienia. Ta zabawa zaczynała ci się podobać. Zaczęłaś dłońmi schodzić niżej, muskając delikatniejsze partie ciała, aż w końcu...
—Przestań, [t.i] — usłyszałaś za sobą. — Miałaś go przyprowadzić, a nie zaliczyć.
—Tsh — prychnęłaś. — Musiałeś mi przerywać, Tomura?
—Bez dyskusji — położył ci na ramieniu dłoń tak, że mało brakowało, a jego piąty palec by cię dotknął i zbliżył się tak, byś tylko ty usłyszała, co ma do powiedzenia. — Potem ci się odwdzięczę.
—[t.i], jak mogłaś?
—Takie miała zadanie — uciął Shigaraki.
Spojrzałaś z żalem na chłopaka, którego teraz trzymał jasnowłosy, grożąc rozpadem. Powędrowałaś za przywódcą prowadzącym chłopaka do baru, gdzie wszyscy, poza tobą próbowali nakłonić go to wejścia w szeregi Przymierza Złoczyńców.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top