XXVIII: Starcie Hakerów

       Zerwany naszyjnik, mający badać moje funkcje życiowe, nie wysyłał sygnału do  laptopa.  Zaraz całe pomieszczenie miało stanąć w ogniu.  Wyobrażałem sobie rozpacz Marka, obserwującego na ekranie  mój zerowy puls.   Szybko się rozejrzałem. Za kilka sekund cały budynek miał zostać zniszczony.  Rzuciłem się na Grzegorza i popchnąłem go w stronę drzwi do piwnicy, wraz z nim stoczyliśmy się ze schodów. Nie mogłem pozwolić mu umrzeć. Najpierw chciałem poznać całą prawdę. Pozostali nie zdążyli nawet pomyśleć o ucieczce.  Rozległ się odgłos eksplozji.  Z budynku nic nie zostało, a nasza dwójka utkwiła w piwnicy.  Nim AS zdążył zorientować się w sytuacji, zabrałem mu broń i wymierzyłem w niego lufę pistoletu.  Zostaliśmy sami. 
— Dobrze wiem, że mnie nie zabijesz — powiedział   Grzegorz.
—  Mam wystarczająco dużo powodów, aby to zrobić.  Teraz odpowiesz mi na parę pytań.  Czemu porwałeś Natalię?
—  Gówno cię to obchodzi — odparł, jednak po chwili odpowiedział normalnie. — Zacząłem tracić kontrolę nad sytuacją, a ty zniknąłeś gdzieś w lesie.  Musiałem cię jakoś z niego wywabić.  Twoja siostra miała posłużyć jako tarcza, w razie kłopotów.  Zapewne już bym nie żył, gdybym  nie kazał jej uprowadzić. 
— Właśnie tym sprowadziłeś na siebie mój gniew.   Mogłeś zostawić moją rodzinę w spokoju. Ukrywałbym się przed policją przez długi czas, a ty miałbyś wolną rękę.  Porwanie tylko wzmocniło moją pozycję. Czemu chciałeś mnie dopaść?
— Policja i tak nie wierzy w twoją niewinność.  Hakerstwo, usiłowanie zabójstwa,  handel narkotykami, to tylko niektóre zarzuty.  Zamknęliby cię już dawno, jednak wiedzą, że tylko ty możesz mnie powstrzymać.  Gdy umrę lub trafię za kratki, zostaniesz zaaresztowany — zaśmiał się AS  —  Musiałem cię znaleźć przed glinami, z powodu twojego programu. To na nim zależało przez długi czas.
— "Argos"?  Myślałem, że sam dysponujesz czymś podobnym lub nawet lepszym! Jesteś w stanie włamać się na każdy komputer.  Po co ci potrzebny taki program?—  Zdziwiłem się.  
— Nie rozumiesz...   Nie chciałem go użyć, lecz zniszczyć.   Gdyby jakiś rząd lub ugrupowanie zdobyło do niego dostęp, rozpoczęłaby się era totalnej inwigilacji.   Dane wszystkich ludzi z dostępem do komputera,  tajne informacje z serwerów państw lub firm. Wszytko znalazłoby się w rękach jednej osoby.  Nie mogłem do tego dopuścić.
— Facebook jest kontrolowany przez amerykańskie służby, Google szpieguje swoich użytkowników.  Inwigilacja i tak jest już obecna, co zmieniłby mój program?
— Głupcze!  Dzięki niemu można też przejąć władze nad danym  urządzeniem.  Wiele firm zapowiada prowadzenie samochodów  z auto-sterowaniem, samoloty też posługują się komputerami, tak samo jak elektrownie jądrowe.   Wyobraź sobie, że terroryści przejęliby kontrolę nad setkami urządzeń. W jednej chwili zginęłoby tysiące ludzi.  Dobrze wiesz, że nawet wymienione strony nie mają takich możliwości. 
— Nikt nie użyłby mojego programu do takich rzeczy, a poza tym nikt nie ma do niego dostępu oprócz mnie.
— Bomby atomowej też miał nikt nie użyć.  Trafisz do więzienia, to nie będziesz miał wpływu na los swojego programu. 
—  I ty w chciałeś chronić świat? — Zapytałem ironicznie.
— Tak.  Gdy ty dążyłeś do kontrolowania wszystkich informacji w sieci, ja starałem się dać ludziom wolność.   Nie oszukujmy się, jesteś równie podły jak ja. W swojej chciwości pozbyłeś się handlarzy prochami, aby samemu móc zarobić. Wystawiałeś ludzi Sytego policji, nie z dobroci, ale z chęci zemsty na mnie.  Naraziłeś swoją rodzinę na niebezpieczeństwo igrając z groźnymi ludźmi.  W porównaniu do mnie, nie miałeś motywu. Ja musiałem pomścić Basię! A ty? Czemu jesteś hakerem? 
—  Przez ciebie!!!  Znalazłem się na tej złej drodze przez ciebie. Chciałem pomagać ludziom, ale ty zmusiłeś mnie do walki.
— Widzisz we mnie czyste złe, a zrobiłem więcej dobrego niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.  Tak naprawdę to ty jesteś zagrożeniem dla innych.  Wszytko, co robiłem, było tylko próbą zatrzymania szaleńca, czyli ciebie.  Nie jestem idealny, jednak czyny motywowałem sprawiedliwością i  miłością do brata lub narzeczonej.  Blue Wolf kierował tylko gniew.
— Co ty mówisz? — Zapytałem, zastanawiając się nad jego słowami.  Może AS miał rację.   To ja byłem  czarnym charakterem.  Kierowałem się chęcią zemsty, a wcześniej sławy i pieniędzy.  W całej mojej karierze hakera nie było miejsca na szlachetność i  wyższe idee.  Nagle poczułem odrazę do własnej osoby, a pragnienie śmierci rywala znikło. 
—  Nic nie jest takie, jak widzimy to z własnej perspektywy.  Egoizm oraz duma każą interpretować  fakty na naszą korzyść.  — AS mówił z pełnym współczucia głosem —  Oczywiście ponosisz odpowiedzialność za  los swoich bliskich. Gdybyś nie uważał mnie za potwora w ludzkiej skórze i poddał się w odpowiednim czasie,  uniknęlibyśmy przykrych konsekwencji.  Twoje ego skazało na cierpienie wiele osób. Sam popełniłem dużo błędów. Może powinienem być bardziej delikatny, spróbować porozmawiać z tobą zamiast rzucać wyzwanie.  Kamil, nie jest jeszcze za późno na zaprzestanie walki.  Odłóż broń. Straż pożarna wyciągnie nas z tej piwnicy i wrócimy do normalnego życia. —  Grzegorz uśmiechnął się do mnie, niczym do starego przyjaciela. 
— Już nic nie będzie normalne!  Obaj trafimy do więzienia.  Policja obiecała złagodzić mi wyrok za schwytanie ciebie, a mój prawnik wybroni mnie najlepiej jak będzie umiał, więc  moja odsiadka nie potrwa długo.  Naprawdę myślisz, że po całej tej batalii będziemy mogli żyć w zgodzie? 
—  Moim zdaniem tak.  Nawet teraz jestem w stanie wybaczyć ci wszystkie krzywdy, które mi wyrządziłeś. —  Mówiąc serdecznie, Grzegorz położył rękę na sercu. —  Razem zdziałamy więcej!  Pomyśl tylko. Dwóch geniuszy pracujących wspólnie nad czymś wyjątkowym.

Czy to rzeczywiście było możliwie? Sojusz między Blue i AS'em.   W głębi duszy chciałem tego, ponieważ miałem dość zabijania.  Wróg okazał się bardziej przyjazny niż się tego spodziewałem.   Grzegorz po prostu  pogubił się w życiu. Śmierć ukochanej spowodowała jakąś chorobę psychiczną,  która popchnęła go do wszystkich czynów. 

Nie.
Nic nie usprawiedliwia AS'a.   Szaleństwo?   Wszelkie intrygi i plany wymagały bardzo sprawnego umysłu. Zemsta?  Przecież nie miał powodu mścić się na mnie.   Strata narzeczonej?  Dużo ludzi traci bliskich, ale prawie nikt nie staje się mordercą.  Chęć powstrzymania rozpowszechnienia się złego programu?    "Argos"   był skutkiem ataku AS'a, a nie jego przyczyną.  Ulepszyłem go po pierwszych atakach przeciwnika. "Nie daj sobie wmówić, że to ty jesteś ten zły",  te słowa Marka znaczyły dla mnie dużo więcej, niż  mowa Grzegorza.   Zanim eksplozja zniszczyła budynek, a ja nie mierzyłem w AS'a bronią, ten był gotów mnie zabić.  Zapewne nawet nie pomyślał o porozumieniu.

—  Sam nie wiem, w co mam wierzyć. — Zacząłem spokojnie przerywając ciszę. —  Są trzy wersje. Moja, twoja i ta prawdziwa.   W  mojej  próbowałeś mnie zabić, co najmniej pięć razy,  porwałeś mi siostrę oraz niemal spowodowałeś śmierć mamy, zraniłeś moją przyjaciółkę, czyli swoją niedoszłą szwagierkę.   Z tego co wiem — mówiłem coraz głośniej. —  Współpracowałeś z Sytym, największym kryminalistą w tym kraju.  Nie zapominajmy o tej radosnej ekipie, która miała mnie zabić, a teraz smaży się w piekle lub walczy o życie w szpitalu.    Wrobiłeś mnie najpierw w pobicie, następnie w morderstwo.  Mordujesz własnych ludzi, a wroga prosisz o rozejm?  Jesteś żałosny! 
— Dlatego mnie zabijesz? — Zapytał objętym głosem.
— Czyż nie po to tu przybyłem?  — Zaśmiałem się.
—  Pójdziesz do więzienia!  Może unikniesz kary za inne zarzuty, ale nie za to.  Wyrzuty  sumienia nie dadzą ci żyć. Po drugie nie umiesz zabijać. Wiem to.  Tamtych zabiłeś broniąc siebie i domu  Oli. Jednak zabójstwo z zimną krwią nadal cię przerasta — stwierdził z pogardą.
—  Gdy cię oszczędzę trafisz do pudła, skąd łatwo uciekniesz lub   wypuszczą dzięki łapówkom.  Znając ciebie przed sądem udasz chorego psychicznie, więc wylądujesz w psychiatryku, stamtąd również  znikniesz.   Jestem za mądry, aby oddać cię w ręce glin.  To unieważni moją umowę z policją, ale trzeba poświęcić coś dla ogólnego dobra.   Wyrzuty sumienia?  Dobrze wiemy, że ani ty ani ja ich nie mamy. — Może ostanie zdanie było kłamstwem, lecz AS nie musiał wiedzieć, że w porównaniu do niego, czasem żałuję swoich czynów.
—   Nienawidzisz mnie, a jesteś dokładnie taki sam — rzekł dumnie. —   Dzięki mnie stałeś się  bezwzględnym bydlakiem.   Blue Wolf  przerósł mistrza, AS'a, w byciu oschłym skur... —  Nie dokończył.  Nacisnąłem spust, broń wypaliła,  a z miejsca, gdzie powinna być dłoń Grzegorza, tryskała krew.  Ryk bólu brzmiał dla mnie słodko, niczym   "What a Wonderfull World"  Louisa Amstronga.   Kałuża krwi zajmowała coraz większą powierzchnię.  Grzegorz czekał na kolejny wystrzał, lecz ja wolałem przedłużyć jego mękę.  Przewinienia wobec mnie wybaczyłem mu, ale musiał cierpieć za krzywdy wyrządzone mamie, Natalii, Oli oraz wszystkim innym.  AS  szybko stracił przytomność, ja dumnie patrzyłem na pokonanego przeciwnika.  Kwadrans później usłyszałem wołanie ludzi oraz szczekanie psów.  Straż pożarna oraz policja z psami przeszukiwały gruzy budynku.   Dzięki czworonogom szybko zrozumieli, że ktoś przeżył eksplozje.  Nie minęła godzina, a już znajdowałem się na świeżym powietrzu. 

Pierwszą osobą, którą rozpoznałem, był Marek.  Stał w oddali uśmiechnięty.   Nie mógł podjeść, ponieważ policja doskonale wiedziała kim jestem i chciała mnie aresztować, zaraz po zbadaniu przez lekarza. Tylko zachowanie znacznej odległości zapewniało mu wolność.  Tysiące myśli, jakimi chciałbym się z nim podzielić, krążyło mi po głowie. Musiało nam wystarczyć tylko przelotne spojrzenie. Właśnie z niego wyczytałem wszytko, co Bielski chciał mi przekazać.   "To jest już koniec, a my dalej żyjemy. Wygraliśmy", wołały jego oczy. 
Przewieziono mnie do szpitala w celu rutynowych badań.  Nie wykazały one żadnych  nieprawidłowości, więc mogłem być oddany w ręce policji.     Funkcjonariusze sprawiali wrażenie niezachwyconych swoim zadaniem.
—   Bohaterów nie powinno się skazywać na więzienie. Kapitana Amerykę lub Batmana nikt nie próbował aresztować — odezwał się pierwszy z nich.
—  Wykonałeś robotę policji, a zamiast nagrody dostajesz wyrok. To ten AS powinien zgnić w pudle — dodał drugi.
—   Miło słyszeć, że ktoś ma o mnie dobre zdanie.  Nie my jednak decydujemy, lecz sąd — odpowiedziałem — Mógłbym porozmawiać z siostrą?  Chcę oszczędzić jej wizyty w areszcie.
— Jasne, ona też prosiła o spotkanie z tobą.

Opowiedziałem siostrze całą historię.  Wątpię, że rozumiała wszystko, ale zasłużyła na prawdę.  Dałem jej dostęp do mojego konta bankowego i udzieliłem paru wskazówek. Teraz musiała radzić sobie sama, chociaż w razie kłopotów mogła liczyć na Marka lub dziadka.   Powierzyłem jej przekazanie mojego listu do Bielskiego.    Rozstanie było bardzo ciężkie. Żadne z nas nie mogło powstrzymać łez. Miałem trafić do więzienia, ale wiedziałem, że zostawiam innym lepszy świat.

Kolejny miesiąc, który spędziłem w areszcie, przyniósł wiele wiadomości.  Po wielu tygodniach walki o życie zmarła  mama.   Nie dość,  że straciłem bardzo blisko mi osobę, to nawet nie mogłem być przy niej w chwili śmierci, ani się pożegnać.  Czułem się okropnie.   Artur Hrost  w wyniku obrażeń, otrzymanych przez Sytego, stracił czucie w nogach.  Pewne jest, że nie wróci do zawodu.  Ola uniknęła powikłań i już po paru dniach mogła normalnie żyć.  Pozostały jej tylko te rany zadawane przez wspomnienia i pamięć o mnie, mimo to odrzuciła pomoc psychologa.   Marek  w końcu wiedzie spokojne życie u boku pięknej żony oraz córeczki, a niebawem i synka.  AS przeżył. Stracił rękę oraz wolność, lecz udało mu się nie zginąć. Za swoje zbrodnie ma odpowiedzieć w najlepiej strzeżonym więzieniu w Europie.  Natalia musiała zmierzyć się z wieloma nieszczęściami, chociaż jak na jej wiek radzi sobie bardzo dobrze. Media zadawały jej mnóstwo pytań na mój temat, tak samo jak Oli lub Arturowi.  Cała trójka stworzyła  pozytywny obraz mojej osoby.   
Patrząc na wszytko z perspektywy czasu, moja przygoda z hakerstwem była cudowna. Przez wiele lat tylko istniałem, a w ciągu ostatnich miesięcy naprawdę żyłem.  Zadałem  wiele bólu innym, ale też przyniosłem dużo dobrego.  Chciałbym cofnąć czas lub mieć okazję na naprawienie błędów.  W południe miałem zostać przewieziony na rozprawę sądową.  Była to ostatnia podróż Kamila Chorąży, zwanego Blue Wolf.

 Następnego dnia w telewizji mówiono tylko o jednym. Oto fragment  wieczornej transmisji.

Siedemnastego kwietnia o dwunastej trzydzieści został zastrzelony osiemnastoletni Kamil Ch.    Podczas wchodzenia nastolatka do budynku sądu, sprawca oddał  w jego kierunku dwa strzały z karabinu wyborowego Typ88.  Policja podejrzewa brata niedawno zatrzymanego  Grzegorza C, czyli AS'a.    Zmarły  doprowadził do schwytania hakera oraz poważnie go zranił.  Mirosław C najprawdopodobniej działał motywowany chęcią zemsty.  Obecnie prowadzone są poszukiwania oskarżonego. Z broni pozostawionej na miejscu zbrodni są już zdejmowane odciski palców.   Przypomnijmy, że Kamil  Ch  był oskarżony o  hakerstwo, nielegalne posiadanie i użycie broni, kierowanie grupą przestępczą,  morderstwo trzech osób i usiłowanie zabójstwa sześciu innych.   Większość świadków jednak usprawiedliwia te najcięższe zarzuty obroną konieczną. Poza tym  zabity pomógł schwytać dużą ilość przestępców, czym przyczynił się do zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców kraju.  "Pan Kamil przyczynił się do zwiększenia bezpieczeństwa w mieście, albo nawet całym kraju.  Pod kontrolą odpowiednich służb mógłby jeszcze bardziej przysłużyć się społeczeństwu. Będzie mi go brakować.", powiedział nam w wywiadzie Artur Hrost, komisarz policji.    Właśnie nadszedł koniec historii Blue Wolf.




                                                                  Ciąg dalszy nastąpi...

https://youtu.be/iFiNlLt8sJw


Nie bójcie się, to jeszcze nie koniec.   Lecz został już tylko jednen rozdział.  Mam nadzieję, że spodobał wam się ten powyższy i że udało mi się was zaskoczyć.   Dajcie znać co myślicie oraz czego spodziewacie się w ostatnim rozdziale. 

                                                                                                  Dziękuję za uwagę, ASreki.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top