XXV: Zmierzając do końca

Szybko zabrałem się do pracy. Nie czekając na wieści od Marka, postanowiłem dowiedzieć się, co chciała przekazać mi siostra. Na efekty długo nie czekałem.

- "...i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani" -przeczytałem głośno -Pierwsza część kodu Natalii wskazuje na ten fragment Biblii. "Ap1, 18,14", Apokalipsa rozdział pierwszy, wers osiemnasty. Myślę, że czternastka oznacza dane w słowo w tym zdaniu, czyli klucze. Reszta jednak pozostaje tajemnicą.
- 53.193, 22.143, 241208 - zaczęła Ewelina, jakby powtórzenie kodu miało dać rozwiązanie - Może to kolejne słowa tej księgi?
- Już to sprawdzałem. Nic logicznego z tego nie wychodzi. Natalia chciała mi coś przekazać, ale musiała jakoś zaszyfrować wiadomość, aby AS nie domyślił się, że jest kierowana do mnie.
- A niby do kogo innego? - zapytała ironicznie Ewelina.
- Mniejsza o to. Nie miała dużo czasu na obmyślanie kodu, więc zagadka musi być łatwa.
- Może te liczby to "klucze" do poznania prawdy - zasugerowała Ewelina - Próbowałeś rozbić to na jakiś kod binarny lub inny szyfr?
- Tak. Nic to nie dało - odpowiedziałem cicho, myśląc nad cyframi - Możesz zostawić mnie na chwile samego?

Potrzebowałem totalnej ciszy, aby móc się skupić. Gdy zostałem sam, doznałem przypływu natchnienia. Czułem, że szybko uda mi się wpaść na rozwiązanie. Zrozumiałem swój błąd w dążeniu do prawdy. Skupiałem się na kodzie i liczbach, a przecież powinienem na nadawcy. Natalia to moja siostra, więc znałem jej techniki kodowania, które były prymitywne jak u normalnych ludzi. Ponad to wiadomość kierowano do mnie, co powinno ułatwić sprawę.
Nagle mnie olśniło. Mój geniusz tylko wszytko utrudniał. Szukałem skompilowanego rozwiązania, gdy ono było banalne. Natalia nie przekazywała mi zakodowanej wiadomości, lecz informację. Ewelina miała dużo racji, te liczby to "klucze" do poznania prawdy. "Co chciałaś mi przekazać siostrzyczko?", pomyślałem. Sądziłem, że musiała usłyszeć rozmowę, osób jej pilnujących i usłyszała gdzie ją przewożą. Byłem już naprawdę blisko przełomowego odkrycia. Na szpitalnym korytarzu właśnie rozpoczęła się jakaś kłótnia. Jednak ja byłem jak w transie, więc nie wiedziałem, czego dotyczyła. Liczby mogły oznaczać adres, ale przecież nie można było wywnioskować nazwy ulicy.
- To jest cholernie ważne!!! Nie mogę zaczekać - głos zza drzwi był coraz bardziej dokuczliwy.

"Skoro nie adres, to może chodzi o co innego. Jak inaczej można podać miejsce pobytu?"
- Czy ja wyglądam na cierpliwą osobę. Nie zmuszaj mnie, abym nie był miły! Gdzie on jest? - teraz krzyk pochodził z bliskiej odległości.

"Współrzędne! Te liczby to współrzędne", powiedziałem cicho, nie mogąc pojąć swojej wcześniejszej głupoty. Już miałem sprawdzić, gdzie położony jest miejsce wskazane przez siostrę, gdy do pomieszczenia wparował jakiś mężczyzna. W pierwszej chwili miałem ochotę go zastrzelić. Wszedł bez pukania, wyglądał jak bezdomny potrącony przez tira, a na dodatek przerwał mi pracę. Poza tym już raz próbowano mnie dziś zabić, więc byłem przewrażliwiony na punkcie nieproszonych gości. Jedyne co go uratowało, to fakt, iż był moją prawą ręką.
- Marek? A co ty tu kurde robisz? - powiedziałem - Co ci się stało?
- Syty, ale nie przejmuj się nim. Spotkała go kara za całe zło i teraz pokutuje w piekle.
- Oglądał cię lekarz? Wyglądasz fatalnie. Co z Arturem?
- Lekarze zajmują się policjantem, gdyby nie on... - przerwał, lecz dodał - Ja dam radę, nie przejmuj się mną. Słyszałem, że ty też oberwałeś. Twój rywal pożałował swojego ataku.
- Dalej do mnie nie dociera, że zabiłem człowieka. To była chwila. Mateusz żył, a tu nagle puf i już go nie ma - mówiłem z wielkim smutkiem, ponieważ miałem wyrzuty sumienia.
-To jeszcze nie koniec. AS postanowił walczyć do upadłego. Patrz, co Mike znalazł na deep web* - Marek wręczył mi tablet i wyjaśniał dalej - Nasz przeciwnik wystawił ogłoszenie, w którym poinformował, że zapłaci za zabicie ciebie pięćset tysięcy złotych, a za schwytanie cały milion. Dużo zawodowych morderców przyjęło wyzwania. Niektórym wystarczy fakt, iż to my załatwiliśmy Sytego. Stracił lwa, więc nasyła stado hien. Miałem przyjść z tym wcześniej, ale najpierw udzielano mi pomocy medycznej, a potem pojawiła się policja z mnóstwem pytań.
- Ktoś tu zaczął się bać! Przynajmniej wiemy, że jesteśmy blisko AS'a. Bierz cały sprzęt jaki mamy. Broń, sprzęty mojego dziadka i jakiś komputer. Chyba wiem, gdzie jest moja siostra -mówiąc to wpisałem w tablet, współrzędne wskazane przez moją siostrę.
- Chcesz ją odbić? Skąd wiesz, że to nie kolejna pułapka?
- Nie wiem, ale przecież muszę działać. Wierzę w zwycięstwo - jednak moje nadzieje zostały rozwiane, gdy okazało się, że współrzędne nie zdradzają niczego. Znacznik ukazał się przy jakimś lesie niedaleko mojego miasta. Znowu napotkałem mur na drodze do odnalezienia siostry.
- A co twoim zdaniem miały oznaczać ostatnie cyfry? - zapytał Marek widząc moje zażenowanie.
- Godzinę, lecz teraz to bez znaczenia. Pojedźmy do mojego wynajmowanego mieszkania. Chyba za długo jestem w tym szpitalu. Siedząc tu nie pomogę nikomu. Mamie, Arturowi, ani Oli. Poza tym muszę spotkać się z jedną osobą.


Swego czasu spędzałem dużo czasu w wynajmowanym mieszkaniu. Pisałem wtedy programy komputerowe, wirusy lub włamywałem się na tajne serwery. Ukryłem tam wiele broni oraz niezbędnych rzeczy na wypadek zalezienia się w tarapatach. Gdy zastrzeliłem Mateusza, jego rodzice kazali zabrać nam cały sprzęt z ich domu. Mike obiecał przewieść wszytko właśnie do mojego prywatnego mieszkania. Szybko wykonał swoją pracę, mimo że miał na to mało czasu. Po przybyciu na miejsce, wraz z Markiem spakowaliśmy wszelką broń oraz najlepszy z moich laptopów do auta. Miałem zamiar wykorzystać moje programy do walki z AS'em. Pierwszym krokiem do przybliżenia się do mojego rywala, było jego namierzenie. Postanowiłem posłużyć się ogłoszeniem, jakie skierował do płatnych morderców. Odnajdując je, dzięki niemałym staraniom, mogłem uzyskać adres IP komputera AS'a oraz osób które odpowiedziały na ten post. Gdy ja walczyłem z zabezpieczeniami serwerów, Marek kierował autem.
Na miejscu już czekała na nas osoba, z którą byłem umówiony. Maria Mentalska miała bardzo smutny wyraz twarzy. Od razu poczułem wyrzuty sumienia, ponieważ to przeze mnie jej córka leżała w szpitalu. Kobieta zaprosiła nas do środka. Nim skorzystaliśmy z propozycji, wzięliśmy broń oraz okulary z wbudowanym komputerem. Marek miał pilnować wejścia do budynku, podczas mojej rozmowy z mamą Oli. W każdej chwili nowi ludzie AS'a mogli próbować mnie załatwić.
-O czym pani chciała ze mną pomówić? -zapytałem ostrożnie.
-Chciałabym, abyś przestał zadawać się z moją córką -odparła chłodno -Nie zrozum mnie źle, ale raz już straciłam córkę. Nie chce przechodzić przez to jeszcze raz.
-Spodziewałem się tego. Mógłbym dać pani tę satysfakcję, ale nie zranię w ten sposób Oli. Jeśli ona będzie chciała się ze mną widywać, nie odmówię jej. Oczywiście postaram się wycofać się z tej znajomości, ponieważ wiem, że tylko niepotrzebnie ją narażam.
-Musisz dać jej spokój! Może na początku będzie cierpiała, ale to jedyna słuszna droga. Tu nawet nie chodzi o jej pobyt w szpitalu. Jesteś kryminalistą! Zabiłeś człowieka!
Ostatnie słowa naprawdę mnie zabolały. Chyba do końca życia miano zabójcy będzie mnie prześladować. Rozmowę przerwał nam Marek. "Mamy towarzystwo", oznajmił. Wiedziałem, że nie uniknę walki z zbirami AS'a, ale chciałem więcej czasu na przygotowania do pojedynku.
-Marek! Zabierz panią w bezpieczne miejsce. Kryminalista musi uporać się z wrogimi sługusami.
-Chcesz iść tam sam na całą zgraję zawodowych morderców? To pewna śmierć! Chyba cię chłopczyku po...
-Zaufaj mi. Im chodzi o mnie. Dostając Blue oszczędzą ciebie. Zadbaj o mamę Oli. Jeśli polegnę, zaopiekuj się moją rodziną - przerwałem mu.
-Nie daj się zabić -powiedział na pożegnanie Marek.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

*Deep Web - (Ukryta sieć) Sieć z treścią, która nie jest częścią zwykłego . Treści te są ukryte na dynamicznie generowanych stronach, których nie można znaleźć przez standardowe wyszukiwarki. Tradycyjne wyszukiwarki nie mogą rejestrować lub pobrać treści znalezionych w Deep Web, te strony dla nich są niewidoczne. Podejrzewa się, że ukryta sieć jest kilkukrotnie większa niż sieć zewnętrzna.


________________________________________________

Czy Kamil umrze? A może przeżyje i rozwiąże zagadkę? Kim jest AS? Jedno jest pewne. Historia dobiega końca, a jej zakończenie napisze zwycięzca pojedynku Blue vs AS.

Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale pt" Śmierć czai się w ciemności"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top