XXIX: Tutaj jest Wilk pogrzebany
Nastolatek. Haker. Bohater. Morderca. Mściciel. Wygrany. Trup. Wszystkie te wyrazy określają, kim dla świata był Blue Wolf. W mediach trwała żarliwa dyskusja na temat zastrzelonego chłopaka. Jedni dostrzegali w nim tylko winnego śmierci wielu osób, inni zaś podkreślali jego wpływ w chwytaniu groźnych przestępców. Przeciwników Kamila było więcej, jednak nawet oni byli zgodni, że AS to człowiek dużo bardziej niebezpieczny od Blue. Teraz pierwszy siedział w specjalnym więzieniu, pozbawiony wszelkiego dopływu informacji. Drugi był martwy. Strzał w serce i brzuch zabiłby każdego. "Śmierć jest tylko przecinkiem w zdaniu twego życia.", głosił napis na nagrobku Kamila Chorąży. Natalia uparła się, aby go tam umieścić. Nikt z rodziny nie potrafił odmówić dziewczynie, która straciła brata i matkę. Obok cytatu ktoś napisał czerwoną farbą "MORDERCA", paskudy, lecz uzasadniony, akt wandalizmu. Starałem się go wytrzeć, gdy przyszła Natalia.
— Nie powinieneś tu przychodzić — powiedziała zła.
— Musiałem. Musiałem to zobaczyć. Grób wielkiego Blue Wolf'a. — Ostatnie słowa zabrzmiały niczym obelga. — Minęły już dwa miesiące, a mi wydaje się jakby to wydarzyło się wczoraj. Śmierć Kamila była niezbędna, abyśmy mogli żyć dalej — kontynuowałem smutno oraz jakbym chciał się usprawiedliwić, ponieważ wiedziałem, że Natalia jest zła. W końcu to ja wpadłem na pomysł zastrzelenia Blue.
—Możliwe. Istniał jednak wybór. Mogłam mieć brata w więzieniu lub na cmentarzu. Ty wybrałeś drugą opcję. Kazałeś też odpowiadać mi na pytania dziennikarzy lub policji. Nawet nie wiesz, jaka czułam się samotna!
— Wybacz. To było konieczne, dobrze o tym wiesz. Naprawdę żałuję, że do tego musiało dojść. Przepraszam. — Miała rację, pozostały mi tylko przeprosiny. Chcąc zmienić temat powiedziałem— Podoba mi się ten cytat, jest w nim dużo prawdy. Umieramy, ale to jeszcze nie koniec zdania, zwanego życiem, ponieważ jest jeszcze część po "przecinku".
— Pomyślałam, że świetnie pasuje do tej sytuacji — powiedziała z uśmiechem. —Jak to jest patrzeć na własny grób, bracie?
—Cudownie, lecz trochę dziwnie - zaśmiałem się, przytulając siostrę.
Dobrze myślicie! Ja żyję! Grób, nad którym staliśmy z siostrą, to tylko element wielkiego oszustwa. Udawana śmierć na oczach dziesiątek ludzi, sztuczny smutek bliskich. Urządziłem przedstawienie, jakiego jeszcze nie było. To oczywista rzecz, że nie chciałem trafić do więzienia. Dowody były przeciw mnie, groziło mi co najmniej piętnaście lat więzienia. Zmarłych nikt nie wsadza za kratki, więc musiałem zginąć.
Wróćmy do siedemnastego kwietnia.
Eskortowało mnie kilka wozów policyjnych. Grupa snajperów umieszczona w okolicy sądu obserwowała całą okolicę. Zatrudniono nawet informatyków, mających odeprzeć ewentualny atak hakerski. Mój plan z łatwością pozwolił ominąć te utrudnienia. Policjant siedzący wraz ze mną w wozie był podstawiony. Markowi już dużo wcześniej udało się namieszać w programach policji i przydzielić sobie "opiekę nade mną" w czasie podróży. Bielski przygotował specjalną kamizelkę wypełnioną moją krwią, którą założyłem. W odpowiednim momencie potrafi ona opróżnić swą zawartość, dając efekt krwawienia. Gdy rozległy się strzały padłem na ziemię i obserwowałem, jak moje ubrania stają się czerwone. Oczywiście Mike strzelał ślepakami. Tak naprawdę nie chciał się mścić za swojego brata. Wezwano karetkę. Ambulans pojawił się już po chwili. Tu do akcji wkroczyły Ola i Ewelina. Przebrane za ratowniczki medyczne, zabrały mnie spod sądu, wioząc do szpitala. W wozie założyłem fartuch lekarski. Po wypisaniu własnego aktu zgonu, byłem wolny i wedle prawa martwy. Policja jednak chciała zobaczyć ciało. Na szczęście przewidzieliśmy to. Kilka dni wcześniej zdobyliśmy jakieś zwłoki osoby w podobnym wieku oraz zadbaliśmy o pojawienie się ran, jakie mnie ponoć zabiły. Na koniec założyliśmy trupowi maskę. Nikt nie zadawał wielu pytań. Natalia udała, że naprawdę straciła brata i dokonała identyfikacji zwłok. Wkrótce potem dokonano kremacji. Spalono ciało wedle ostatniej woli zmarłego, czyli mnie. Jeśli za jakiś czas ktoś chciałby ekshumować "moje" pozostałości mógłby odkryć prawdę. O całej akcji wiedziała garstka osób. Marek, Ola, Ewelina, Natalia, Mike, dziadek oraz lekarz, którego przekupiliśmy, aby pomógł oszukać policję oraz pozostały personel szpitala.
Przez kolejne dwa miesiące przebywałem poza miastem. Wróciłem tylko z ciekawości. Chciałem zobaczyć swój grób i odwiedzić Bielskiego oraz Aleksandrę. Potem porzuciłem stare życie i wyjechałem w Bieszczady. Teraz nazywam się Kazimierz Faro.
Od mojej śmierci minęło już dwa lata. Na początku chciałem porzucić bycie hakerem i zacząć wszytko od nowa. Blue Wolf dał mi jednak możliwość czucia się wolnym człowiekiem oraz decydowania o swoim losie. Siedzenie samemu w nowym domu nie należało do przyjemnych rzeczy. Wkrótce Natalia skończyła gimnazjum i zamieszkała ze mną. Wcześniej jednak wprowadziła się Ewelina. Mówiła coś o wielkim uczuciu i tęsknocie. Przygarnąłem ją nie z miłości, ale ponieważ samemu można było oszaleć. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie, zostaliśmy parą. W tym związku nie było dużo czułości i słodkich słów, ale one nie były nam potrzebne. Byliśmy jak starzy dobrzy przyjaciele, tyle że sypialiśmy ze sobą. Wraz z Natalią i Eweliną dużo podróżowaliśmy. Przez ostatni rok w domu spędziliśmy parę tygodni. Miałem mądrą siostrę i piękną dziewczynę. Rozpocząłem nowy rozdział w życiu.
Pamiętacie plany AS'a? Chciał wyprodukować sztuczne organy wewnętrzne. Postanowiłem ukraść mu ten pomysł. Wiele jego programów i wynalazków wpadło w moje ręce, gdy go zamknęli. Co ciekawsze zdecydowałem się zarobić na tym. Otworzyłem własną firmę zajmującą się informatyką, elektroniką oraz produkcją sztucznych narządów wewnętrznych i protez. Pieniądze na rozkręcenie biznesu wzięliśmy z kont AS'a, o których nikt nie wiedział. Oficjalnie pomysłodawcą i prezesem był Marek, ale to ja decydowałem o wszystkim. Bielski powiedział mediom, że inspirował się moimi pomysłami, a oni uwierzyli. W krótkim czasie staliśmy się milionerami. Wprowadzenie takiej innowacji w medycynie pozwoliło ocalić tysiące istnień. W samej Polsce na przeszczep czeka ponad półtora tysiąca osób.
"Argos" był tylko początkiem. Podczas rozmowy z Grzegorzem usłyszałem, że stwarza on niebezpieczeństwo w rękach nierozważnych osób. Wymyśliłem jednak jego lepszą wersję. W świecie, gdzie wszytko działa na prąd, nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Nie chciałem go wykorzystywać, przecież miałem nie ściągać na siebie kłopotów. Czas na jego użycie jeszcze nie nadszedł, a może nawet nie nadejdzie. Trochę jak z pieniędzmi na "czarną godzinę", mamy je, lecz wolimy, aby ów godzina nie nastała. AS nauczył mnie, że zawsze trzeba być przygotowanym na wojnę.
Nie tylko moje życie zmieniło się. Każdy, kto miał związek z mną lub Grzegorzem, przeżył pewną metamorfozę. Marek stał się milionerem, niebawem nawet miliarderem, a zaczynał jako kryminalista. Teraz uważany jest za nową nadzieję transplantacji, ponieważ potrzebujący nie muszą czekać na śmierć innego człowieka, aby móc przeżyć. Mirek postanowił uciec z kraju. Za wszelką pomoc otrzymał ode mnie siedmiocyfrową zapłatę. Obiecał zapomnieć o bracie oraz Blue Wolf'ie. Zaangażował się w ruch zniechęcający młodzież do brania używek. Gdy ostatni raz go widziałem, wyjeżdżał do Afryki. Chciał zwalczać problem głodu na tym kontynencie. Powiedział, że będzie wiódł życie wędrowca, ponieważ zbyt długo siedział w miejscu. Artur Hrost porzucił pracę w policji. Zamieszkał z rodziną na Mazurach. W wolnym czasie pisze książkę "Hakerski Poker" mówiącą o walce między mną, a AS'em. Ola jako jedyna pozostała w mieście po tym wszystkim. Dalej się przyjaźnimy, jednak teraz utrzymujemy tylko kontakt telefoniczny. Wraz z Eweliną i Natalią stworzyliśmy zgrany zespół. Siostra pomaga mi w pracowni z programami komputerowymi, które dostarczam do firmy Marka, a dziewczyna robi za gospodynię domową. Chciałbym kończąc powiedzieć "Żyli długo i szczęśliwie", ale wiem, że życie jeszcze mnie zaskoczy. Może wygraliśmy walkę z AS'em, lecz wojna nie kończy się dla tych, którzy brali w niej udział. Kiedyś pragnąłem wieść bardzo ciekawe życie, teraz pragnę tylko spokoju i tej szczęśliwej nudy, jaką dają mi moje kochane panie.
Czy się jeszcze zobaczymy? Może kiedyś o mnie usłyszycie lub zobaczycie skutki moich działań. Cała sztuka polega na tym, aby dostrzec malutki ślad, jaki czasem zostawiam po sobie. Ja ciągle obserwuję, słyszę i analizuję wasze poczynania. Żaden ruch nie może zostać niezauważony. Wiem o was wszytko. Może dlatego podzieliłem się z wami swoimi losami, abyście wy też wiedzieli coś o mnie. Może zrobiłem to tylko po to, by się pochwalić i podkreślić swoją wyższość. Może szukałem wśród was osób, które pochwalą moją działalność lub są nawet gotowi mi w niej pomóc. Może miałem inny powód, jakiego wam nie zdradzę. Teraz poznaliście całą moją historię, ale możecie być pewni, że mało o mnie wiecie.
Jestem Blue Wolf. Musiałem zniknąć, ale uwierz mi, jeszcze o mnie usłyszysz. Żaden wilk nie wytrzyma długo bez polowania.
https://youtu.be/FpjixO-Ikn8
TO JEST JUŻ KONIEC!!! Czas na ostatnie podziękowanie za wierne czytanie. DZIĘKUJĘ. Mam szczerą nadzieję, że podobał się wam ostatni rozdział oraz cała ta historia. Liczę na wasze wsparcie w kolejnych pracach, jakie kiedyś może pojawią się na moim profilu.
POZDRAWIAM po raz ostatni ASreki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top