X
GOLD. Ten napis widniał na klawiaturze. Wystarczyło tylko potwierdzić, aby zdobyć dysk ukryty w schowku przez AS'a. Po raz kolejny pokazałem, że zostałem nie doceniony przez niego. Kolejne uderzenia dzwonu kościelnego oznajmiały godzinę dziesiątą. Zastanowiłem się nad celem, którym kieruje się AS, rzucając mi takie wyzwania. Sprawdza mnie, czy próbuje pokazać swoją wyższość? W obecnej chwili to nie istotne. Wygrałem z nim, poznałem hasło. Jak to on powiedział "Nie chcę ukrywać prawdy, a ta maskarada i tak wyjdzie na jaw". Jeśli zawartość skrytki byłaby prawdziwa, nie musiałbym martwić się, że AS ma jakieś dowody na mnie. Policzyłem do trzech i położyłem palec na guziku "enter", jednak za słabo by go nacisnąć. Uśmiechnąłem się wyobrażając sobie minę autora zagadki. Pokonałem dobrego hakera, nawet nie tylko dobrego, bo wręcz wybitnego. AS zdawał się być Bogiem informatyki. Chociaż patrząc na jego działania powinienem nazwać go informatycznym...demonem. W tej chwili wszystko zrozumiałem.
Pomyliłem się. "Maskarada" wiedziałem, że słyszałem gdzieś te słowo. AS nie użył go przypadkowo. Całe to zdanie było cytatem. Nie dostrzegłem tego, ten drobny błąd mógł doprowadzić do mojej śmierci. W całej zagadce, jak już wcześniej powiedziałem, było dużo dwójek. Dwie szansy na błąd i kod przesunięty o dwa miejsca. Tu też chodziło o coś drugiego. Wcześniej sądziłem, że o drugą piosenkę na drugiej płycie, ale to było jeszcze prostsze. "Nie chcę ukrywać prawdy, a ta maskarada i tak wyjdzie na jaw" to niedokładny cytat z piosenki Imagine Dragons. Drugiej najpopularniejszej, sądząc po wyświetleniach na YouTube. Wpisałem na klawiaturze "Demons". Wziąłem głęboki wdech i na chwile oderwałem wzrok od paczkomatu. Zauważyłem, że ktoś szedł w moim kierunku. Teraz musiałem szybko podjąć decyzję. Jeśli hasło jest złe zginą niewinni. Szybko odwróciłem się z powrotem, mimo że się bardzo bałem nacinałem guzik potwierdzenia.
Cisza. Kolejne chwile były ciche. Nic nie wybuchło. Nie pomyliłem się. W pośpiechu otworzyłem skrytkę i wyjąłem z niej zawartość. Oprócz obiecanego dysku była oczywiście bomba. Sądząc po wyglądzie AS musiał ją sam zbudować, co udowadniało jego geniusz. Była zrobiona tak, aby wybuchła dokładnie dwie sekundy po wpisaniu złego hasła, ale szybko znalazłem możliwość zmiany tego. Mój dziadek nauczył mnie jak działają bomby, miny oraz granaty. Był on saperem w wojsku, dlatego posiadał dużą wiedzę na ten temat. Dzięki tej nauce zdołałem dostrzec błędy, jakie popełnił konstruktor bomby. Ktoś zapomniał o starciu odcisków palców oraz tym, że niektóre części użyte do budowy mają napisany numer seryjny, po którym można namierzyć ich kupującego. Gdym zaniósł na policję ten ładunek z pewnością znaleźli by autora bomby. Jednak z oczywistych względów nie mogłem tego zrobić. Pojawiłyby się pytania na które nie chciałem odpowiadać. Po chwili namysłu miałem już plan. Ustawiłem licznik bomby na siedem sekund i z premedytacją wpisałem zły kod na klawiaturze. Gdy policja znajdzie elementy bomby na których są odciski palców lub numery seryjne, wpadnie na trop mojego rywala. Wrzucając bombę do skrytki, zacząłem biec. Licznik odliczał 7..6..5..
Cała akcja od odkrycia dobrego hasła do celowego wpisania złego trwała zaledwie kilkanaście sekund. Adrenalina dodawała mi sił.
4...3..2
Dopiero teraz przypomniałem sobie o osobie, która szła w moim kierunku. Skierowałem wzrok na nią. To była Ola. Właśnie kucała na ziemi podając komórkę jakiemuś facetowi. Nie widziała, że biegnę, ale on wiedział. Zdawało mi się, że stoi tam uśmiechnięty. Co robi tu moja przyjaciółka?
1...0
Takiego huku nigdy jeszcze nie słyszałem. W ostatniej chwili schowałem się za autem, bojąc się fali uderzeniowej, choć nie jestem pewien czy jest ona tak silna jak na filmach. Przez minutę nie ruszałem się z miejsca. Potem wyszedłem sprawdzić skutki wybuchu. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem była stojąca Ola, ślepo wpatrzona w miejsce eksplozji. Podszedłem do niej, domyślając się, że widziała jak stoję przy paczkomacie, a następnie wybuch. Nie wiedziałem co powiedzieć, mimo że byłem parę metrów od niej nie wiedziała mnie.
— Ola? Nic ci się nie stało? — Zapytałem niepewnie.
Spojrzała na mnie najpierw tępym wzrokiem, potem uśmiechała się jak szaleniec i przytuliła mnie mocno. Staliśmy tak dwie minuty. Potem powiedziałem, że odwiozę ją do domu. Długi czas nic nie mówiła. Odezwała się dopiero, gdy dojechaliśmy pod jej dom.
— Przecież ty tam byłeś. Jakim cudem żyjesz?
— Gdy ty byłaś schylona, ja odszedłem. Miałem szczęście— powiedziałem ze spokojem— Uprzedzając twoje pytania powiem ci, że to nie ja podłożyłem tę bombę.
—Nawet cię o to nie oskarżam. Wiesz jak się o ciebie bałam? W jednej chwili tam stałeś, a w drugiej bum! — Była bliska płaczu.
—Ja też się o ciebie bałem. Mam do ciebie prośbę. Policja zacznie szukać sprawcy wybuchu oraz świadków. Nie zgłaszaj się do nich.
— Czemu? —była w szoku.
— Ponieważ według twoich zeznań jestem jedynym podejrzanych. Tylko pomyśl.
— I tak jest tam mnóstwo kamer, znajdą cię.
— AS. To on za tym stoi. On też spowodował wyłączenie kamer podczas całego zajścia.
Nie wiedziałem tego, ale byłem pewien, że to zrobił. W razie konieczności zrobiłbym to ja. Dla mnie to łatwizna.
— A co masz ty z tym wspólnego?
— Bo to ja jestem Blue Wolf — pomyślałem, na głos jednak powiedziałem — Wpadłem na rozwiązanie tego jego filmiku i chciałem sprawdzić czy mówi on prawdę.
— Niech ci będzie, ale zaczynam myśleć, że nie mówisz mi wszystkiego. Pamiętaj, że jesteśmy przyjaciółmi— uśmiechneła się.
— Pamiętam. Może masz rację z tym nie mówieniem wszystkiego. Dziś jednak i tak dużo się wydarzyło. Po świętach opowiem ci wszytko.
—No to wesołych świąt — zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek — Cieszę się, że nie wybuchłeś.
— Wesołych. Pozdrów mamę i pamiętaj nic nie wiedzieliśmy.
Wiedziałem, że mogę liczyć na wierność Oli. Jadąc do mojego wynajmowanego mieszkania dostałem sms, którego autorem był AS "Niezły ruch, jednak nie myśl, że policja nie zobaczy się na monitoringu. Nie licz, że ja się tym zajmę"
Gdy dojechałem na miejsce, szybko zabrałem się do pracy. Wykonałem ją równie szybko. Było mi głupio, że sabotuję policję. Obiecałem sobie w duchu, że się kiedyś im zrewanżuję i im pomogę. Nagrania zostały usunięte, a ja mogłem spokojnie wrócić do domu, gdzie czekała na mnie mama. Dowiedziała się o bombie i myślała, że coś mi się stało. Ach ta matczyna opiekuńczość. Skłamałem, że nawet nic nie wiem o wybuchu.
Rano zgodnie z planem wyruszyliśmy do dziadka na święta. Mama chcąc umilić nam podróż włączyła radio, gdzie leciały wiadomości. Policja nie podała na razie szczegółów. Jednak szybko powiązali to sprawę z filmikiem, który AS wysalał do mojej szkoły. Do połączenia tych faktów skłonił ich na pewno mój atak wykradający nagrania. Ponoć odciski palców powiązano już z konkretnymi ludźmi. Byłem spokojny o dalszy ciąg tej sprawy. Teraz to ja napuściłem organy ścigania na AS'a.
Po świętach miał wejść w życie mój nowy plan, który wam przedstawię przy kolejnej najbliżej okazji. Dziś czułem się jak racjonalista, mogący mieć wszytko czego dusza zapragnie.
Podróż zawsze skłaniała mnie do przemyśleń. Uczono mnie, że edukacja jestem jedynym kluczem do sukcesu, jednak i bez niej udało mi się odnieść wielki sukces. Jak to mówił Marc Twain "Nie pozwól twojej szkole stanąć na drodze edukacji". Nie uważam jednak, że szkoła to zło. Nie mówię tego bez celu. Większość ludzi ulega presji społeczeństwa biorąc udział w wyścigu o lepsze stopnie, albo o sławę i popularność. Dlatego ten świat jest przesiąknięty komercją, a facebook i youtube są tak popularne. Dzięki temu, że ludzie tak chętnie gnają za popularnością i korzystają z internetu, a ja mam zajęcie i pracę. Nawet AS chciał sławy, dlatego popełnił błąd i wdał się w walkę ze mną. Każdy popełnia błędy.
Po południu podano pierwsze nazwiska podejrzanych o podłożenie bomby, w którym jak się okazało zginęła jedna osoba. Na tej liście nie było mnie, z czego się ucieszyłem. Dwóch mężczyzn, których telewizja pokazała jako podejrzanych nie wyglądała jak hakerzy. Jeden wyglądał jak zawodnik MMA, drugi jak rosyjski gangster. Jednak może wśród nich jest AS? Jedno było pewne, teraz to ja miałem przewagę. Zaczął się nowy etap walki z AS'em.
________________________________________________________________
Dziesiąty rozdział dobiegł końca. Dziękuję wszystkim, którzy dalej czytają przygody Blue. Dziękuję za waszą pomoc oraz dobre słowo. Za gwiazdki i komentarze też wam dziękuję, w końcu to one dodają mi motywacji.
POZDRAWIAM
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top