VIII
AS popełnił wielki błąd wysyłając na nasz szkolny laptop swój filmik. Wysyłając zamiast umieścić go tam za pomocą pendrive. Przez ten szczegół łatwo mogłem dotrzeć do komputera, z którego plik został wysłany. Mój rywal na pewno nie był świadomy potęgi mojego programu gromadzącego dane, o ile wiedział o jego istnieniu. Idąc dalej, mając komputer którym posłużył się AS, miałem też jego właściciela. Po nitce do kłębka chciałem zdemaskować przeciwnika. AS nie wiedział, że w naszej grze miałem asa w rękawie. Cóż za ironia. Jednak jak się później okazało mój rywal zachował resztki rozumu. Film wysłał nie z prywatnego komputera, ale z kafejki internetowej. To skomplikowało sprawę. Straciłem nadzieję na zbliżenie się do poznania tożsamości konkurenta. Nie poddałem się jednak i postanowiłem znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Odłożyłem to jednak na potem, bo obiecałem sobie załatwienie sprawy z pozyskaniem asystenta. Już dawno miałem skontaktować się z Panem Markiem. Znalazłem jego dane kontaktowe w jego ogłoszeniu mówiącym o chęci zdobycia pracy. Umówiłem się z nim jeszcze tego dnia. Szczerze to nie miałem wyboru, następnego dnia mieliśmy wigilię. Mama już zaplanowała nawet wyjazd na wieś i to z samego rana. Na miejsce spotkania wybrałem kawiarnie blisko kafejki z której korzystał AS. Liczyłem, że bliskość tego miejsca natchnie mnie jakimś pomysłem.
Na spotkanie z Markiem przyszedłem dobrze przygotowany, mimo że nie miałem wiele czasu. Musiałem go przekonać do pracy dla mnie, co nie wydawało się łatwą rzeczą. Nim mężczyzna przyszedł, przejrzałem wszytko co zgromadziłem na jego temat oraz ewentualne możliwości zachęty do pracy dla mnie. W głowie miałem wszystkie możliwe scenariusze tej rozmowy. W poczekaniu na niego postanowiłem przyjrzeć się światu za oknem, któremu nigdy nie poświęcałem dużo czasu. Pogoda tego dnia była bardzo nietypowa dla nadchodzących świąt. Normalnie powinno być dużo śniegu. Dziś natomiast bardziej czuć było wiosnę niż zimę i nawet mimo późnej pory było ciepło. Nie przepadam za zimą i śniegiem, ale zawsze uważałem, że w święta śnieg musi być. Pan Bieski przyszedł lekko spóźniony, co wytłumaczył moim nagłym telefonem. Zawsze byłem trochę nadwrażliwy na spóźnienia, ale dziś raz jeden nie czułem złości. Na początku mężczyzna nie uwierzył, że to ze mną się umówił. Spodziewał się starszego szefa. Po dłuższej chwili, w której to przekonałem jego, że to ja do niego dzwoniłem, mogliśmy przystąpić do rozmowy. Powiedziałem czym się zajmuję i przedstawiłem mu swoją ofertę, czyli zarobki i jego zakres obowiązków. Proponowałem mu prawie dwa tysiące miesięcznie na początek oraz krótki czas pracy, aby mógł spędzać czas z rodziną. Długo nic nie mówił, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
—To ty jesteś ten Blue Wolf? To ty napadłeś tego chłopaka? — Zapytał.
—Do jasnej... Nie! To nie ja. Ktoś mnie wrabia. Jak chcesz mogę ci to udowodnić. Ja ciebie za usiłowanie zabójstwa nie oskarżam.
—Skąd wiesz, że byłem karany?
—Wiem o tobie dużo. Jestem hakerem.
— Zapomniałem — zaśmiał się. — Twoja oferta jest kusząca, ale dla mnie to powrót do więzienia na długie lata, gdy to się wyda. Muszę ci odmówić.
—To się nie wyda. Dobrze wiemy, że nie dostaniesz nigdzie pracy. Jesteś karany. Poza zarobkami mogę ci też zagwarantować coś jeszcze.
— Niby co?
—Zemstę na agresorze twojej córki.
—Skąd wiesz o...
—Ja wiem wszystko — przewałem mu— Zgódź się na współpracę dla dobra rodziny, przecież musisz ich jakoś utrzymać. Na chwilę obecną tylko ja mogę i chcę ci pomóc. Sam potafię zrobić wszytko, razem możemy zrobić jeszcze więcej.
Gadanie o dbanie o dobro rodziny pomogło. Bielski zgodził się na mój układ. Jeśli chcesz łatwo manipulować człowiekiem poznaj jego pragnienia i słabości. Jeszcze tego samego dnia pokazałem Markowi moją pracownie komputerową w wynajętym mieszkaniu. Zdradziłem część umiejętności mojego programu oraz pokazałem jak go obsłużyć. Opowiedziałem mu o AS'ie. Mężczyzna był bystry, szybko zrozumiał czego od niego wymagam oraz pojął moje (nasze) cele. Ten trzydziestodwuletni człowiek z pewnością był mi bardzo potrzebny. Byłem pod wrażeniem jego wysportowanego ciała oraz miłością jaką czuł do swojej rodziny. Widać było, że więzienie pozostawiło na jego psychice ślad. Mimo że był łysy, wyglądał na sympatycznego oraz godnego zaufania człowieka. Pierwszym zadaniem jakie mu powierzyłem było dowiedzenie się czegoś o moim wrogu. Sądziłem, że ktoś o nim wcześniej słyszał. Po skończonej rozmowie kazałem mu czekać na informacje ode mnie, po świętach naszą dwójkę czekało sporo pracy. Gdy Marek wychodził dałem mu dwieście złotych.
— Z jakiej to okazji? Nie mogę tego wziąć — zdziwił się
—Jutro wigilia. Wesołych świąt. Potraktuj to jako zaliczkę. Kup coś córce lub żonie. I nie dziękuj.
—Dziękuję. Do zobaczenia po świętach. Nie zawiodę cię...
—Mam nadzieję — zaśmiałem się — Do zobaczenia.
Wbrew logice ufałem temu człowiekowi. Zdradziłem przed nim dużą część sekretów. Jednak nie bylem typem łatwowiernej osoby. Zamontowałem w jego telefonie podsłuch. Ustawiłem mój komputer, aby Marek nie mógł poznać informacji jakie są tam o mnie, o nim i jego bliskich oraz jego wrogach. Do jego użytku pozostawiłem bardzo ograniczoną wersję programu. Zawsze trzeba mieć jakieś zabezpieczenie w razie zdrady. Gdyby kiedyś przyszło mu do głowy wydać mnie policji, zapłaciłby za to wysoką cenę. Z łatwością mógłbym spowodować jego powrót do więzienia lub zabranie mu córki do domu dziecka. Miałem nadzieję, że nie będę musiał nigdy tego uczynić.
Świąteczne przygotowania kojarzą się z zakupami, szykowaniem dań na wigilijny stół lub wysyłaniem pocztówek i listów z życzeniami. Jednak w tym roku miałem inne sprawy na głowie. Zatrudnienie Marka, zdobywanie gotówki i próby dopadnięcia AS'a, wypełniły mi niemalże cały przedświąteczny okres. Wielu ludzi rzuciło by to już dawno, ale ja zawsze musiałem robić wszytko na sto procent. Dlatego całą noc z dwudziestego trzeciego na dwudziestego czwartego grudnia spędziłem rozszyfrowując zagadkę od AS'a. Schemat kodowania był taki jak poprzednio, więc szybko uzyskałem wiadomość "Na przeciwko ratusza stoi paczkomat. W jednej z skrytek ukryłem dysk z wszystkimi informacjami jakie mam o tobie. Jeśli zgadniesz hasło oraz numer skrytki, dane trafią w twoje ręce. Jeśli jednak wpiszesz więcej niż dwa razy złe hasło to ukryta w skrzynce bomba wybuchnie. Stanie się tak też wtedy, gdy nie zdążysz przed upływem trzech dni. Wybuch nie zniszczy jednak dysku z informacjami, więc policja przechwyci go i wykorzysta do złapania ciebie. KOCFGCUQPITKPI. To taka mała podpowiedź" Zadanie wydawało się proste. Wystarczyło odkryć hasło. Mogłem też zawiadomić policję o bombie, ale wtedy by odkryli moją tożsamość. Chciałem zagrać w jego małą grę.
"KOCFGCUQPITKPI" czternaście liter, czyli odpada metoda kwadratu cezara. Próba innego przestawienia kolejności liter też nic nie dała. Postawiłem użyć powszechnie dostępnego programu do deszyfracji tekstu w szyfrze cezara. Ten szyfr to jeden z prostszych systemów kodowania teksu. Polega na zamianie każdej litery na inną, oddaloną od niej o stałą liczbę pozycji w alfabecie np tekst "ABC" przesunięty o dwie litery wygląda tak "CDE". Myślałem, że ta metoda doprowadzi mnie do rozwiązania. Trudnością było odkrycie jakiego przesunięcia użył AS. Za pierwszym razem każdą literę przesunąłem o pięć, otrzymany tekst to "FJXABXPLKDOFKD". Pudło. "Może o cztery" pomyślałem, ale i tym razem się pomyliłem. Następnie o trzy "HLZCDZRNMFQHMF", kolejna porażka. Byłem pewny, że kiedyś trafię. Zgodnie z kolejnością przyszła pora na przesunięcie o dwa, "IMADEASONGRING". Z automatu przesunąłem o tekst o jedną literę, ale i to mnie nie zadowoliło. Zacząłem mieć wątpliwości do słuszności moich działań. Zrobiłem sobie małą przerwę, bo mama prosiła mnie bym się spakował i przygotował na wyjazd na święta do dziadka, zamiast siedzieć na komputerze. Krótkie oderwanie się od pracy dobrze mi zrobiło. Gdy wrzucałem aktualnie czytaną książkę do plecaka olśniło mnie. Wtedy to zauważyłem. Przesunięcie o dwa. "I MADE A SONG RING". Jak ja mogłem to przeoczyć?? Jednak to jeszcze nie koniec poszukiwań. Hasła w tym danym paczkomacie nie są dłuższe niż osiem znaków, więc miałem pewność, że to nie jest hasło. Nie wiedziałem co dalej mam zrobić. Wcześniej trzeba był użyć jakiegoś schematu, znanego powszechnie algorytmu. Teraz musiałem wpaść na rozwikłanie zagadki czysto kreatywnymi sposobami. Ring co znaczy pierścień. Pierwszą moją myślą była książka "Władca Pierścieni". Słowo "song" wskazywało, że może chodzić o muzykę z filmu. Całe wyrażenie zdawało wskazywać na autora muzyki do filmu opartego na książce, czyli Howarda Shore. Szybko udałem się do paczkomatu, mówiąc mamie, że muszę coś dać koleżance. Po drodze wywnioskowałem, że numer skrytki to dwadzieścia pięć, ponieważ do tego dnia miałem rozwiązać zagadkę. Na miejscu wpisałem "SHORE" licząc, że mam rację. Błąd. Wtedy dostałem sms o treści "Teraz możesz pomylić się tylko raz". Drugim moim przypuszczeniem był film The Ring, znany horror. Pamiętam piosenkę, którą śpiewała Samara. Szybko wpisałem to imię na klawiaturze paczkomatu. Jednak i to nie było hasło. Ostatnia szansa. Nic mi się nie kojarzyło już z pierścieniem, ani tym bardziej z piosenką o pierścieniu. Jak to powiedział AS w swoim filmiku? Ach tak "Nie chcę ukrywać prawdy, a ta maskarada i tak wyjdzie na jaw". Wiedział, że nie dam rady. Zrezygnowany i bez jakiegokolwiek pomysłu wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu. Moja wyobraźnia zawiodła. Co z tego, że jestem mądry, jeśli nie umiem użyć wyobraźni? I wtedy to odkryłem. Ostro wykręciłem, ponownie kierując się w stronę paczkomatu. "IMADEASONGRING" to nie jest wyrażenie, to anagram. Jak mogłem być aż tak tępy? Wystarczyło poprzestawiać litery w tym zdaniu. I co nam wyszło? "IMAGINE DRAGONS". Nazwa jednego z lepszych zespołów rockowych. Zrobiłem kolejny krok w drodze do rozwiązania zagadki. Czułem, że znam hasło do skrytki. Byłem tego pewien. AS dał mi dużo wskazówek, wystarczyło je znaleźć, czytać między wersami jego wypowiedzi. Dał mi możliwość dwukrotnego popełnienia błędu, użył przesunięcia o dwie litry w kodzie. Dwójka była tu liczbą symboliczną. Hasłem był tytuł piosenki, zapewne drugiej piosenki i najpewniej na ich drugiej płycie. Zaśmiałem się głośno. Wygrałem. Powoli, delektując się chwilą wpisałem na klawiaturze " GOLD". Zawahałem się. Poczułem nagle stres. Jeśli pomyliłbym się, wszytko straciłbym w jednej chwili. Mój palec zatrzymał się od przycisku "enter" tylko o parę centymetrów. Wziąłem kilka głębokich oddechów. Czemu nie mogę zadzwonić do przyjaciela, albo spytać o to publiczności? Tak jak kiedyś w pewnym teleturnieju. Zastanowiłem się co by zrobili inni na moim miejscu. Ola, mama, Pan Marek. Wszystko czego się wcześniej dotknąłem, zamieniało się w złoto, metaforycznie oczywiście. Zegar na ratuszu wybił właśnie dwudziestą drugą, cóż za ironiczne nagromadzenie dwójek. Ostatni wdech i już wiedziałem co zrobię. Nacisnę i albo zdobędę ten dysk albo zginę wysadzony bombą. Dawno nie miałem okazji by dobrze się rozerwać. A co wy byście zrobili?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top