II

Kilka kliknięć i już  zdobyłem dostęp do komputera nauczycielki, a w nim mnóstwo prywatnych zdjęć, konwersacji z innymi nauczycielami,  pomocy dydaktycznych. Za większość z tych rzeczy ludzie w szkole oddaliby fortunę.  Mnie interesowała jednak jedna rzecz, czwartkowa kartkówka. Nauczycielka miała już gotową pracę. Mimo że miałem dużo czasu chciałem jak najszybciej mieć to za sobą, spisałem słówka potrzebne do pracy.  Było ich zaledwie piętnaście, odzyskałem nadzieję  na sukces. Jednak na wykradnięciu nauczycielce słówek nie kończyła się moja rola tego wieczoru.  Długo myślałem nad zemstą na Mateuszu. Wymyśliłem dwie rzeczy, jedna była jednak mało dotkliwa, na drugą z kolei trzeba było dużo czasu i cierpliwości.  Postanowiłem wykorzystać obie. Na tym nie chciałem poprzestać, trzeci pomysł może i był wredny, ale też i zabawny (ale chyba tylko dla mnie).

    Stworzyłem na fb fikcyjne konto byłej dziewczyny Mateusza, z niego napisałem  prośbę o spotkanie w celu powrotu do siebie. Poprosiłem by kupił kwiaty i wpadł do mnie na romantyczną kolację przy świecach.  Podałem mu adres pod który miał przyjechać. Na pytanie czemu to nie jest mój (jego byłej) adres odpowiedziałem, że to mieszkanie siostry. Głupiec wierzył we wszystko. 
 Tak więc Mati przyjechał pod podany adres, wchodząc na klatkę schodową poczuł zapach naleśników z malinowym dżemem, czyli ulubionej potrawy Mateusza i jego dziewczyny. Skąd to wiem? Odpowiedź jest prosta "instagram". Wchodząc na górę chłopak powtarzał wiersz, który przygotował dla ukochanej. Stojąc przy drzwiach swojej "byłej" zawahał się. Gdy już miał pukać dostał sms "otwarte". Wszedł, więc zdjął buty w korytarzu. Wydawało się, że nikogo nie było w mieszkaniu, po chwili jednak usłyszał z kuchni odgłos rozstawianych talerzy. Mateusz odważnie zaczął głośno recytować swój wiersz i dumnie wkroczył do wypełnionego zapachem naleśników  pomieszczenia.  Osoba która powitała go w kuchni nie była jego byłą dziewczyną, lecz naszą kochaną katechetką. Nie wiem kto był w większym szoku, ona czy on.  Bądź co bądź, Mateusz wybiegł z domu, z krzykiem, zapominając o tym, że zdjął buty. Boso, nie patrząc na deszczową pogodę, uciekał z przerażającą szybkością z bloku pani od religii, nie zauważając przechodnia, którego niemal  stratował.  Nie zauważył też czegoś jeszcze. Mianowicie kamery w rękach ów człowieka,  nagrywającego całe zajście.  Tak to byłem ja. "Zanim Mati dojedzie do domu, to nagranie dotrze do wielu osób" pomyślałem.
   Żeby wejść na jego konto na Fb nie trzeba było wielkich starań. E-mail miałem, ponieważ kiedyś mi coś wysłał, a hasło udało mi się strzelić za trzecim razem. "matiboss" to nie jest dobre zabezpieczenie. Już po chwili cała szkoła (i nie tylko) widziała Mateusza wchodzącego do mieszkania naszej katechetki z kwiatami oraz następnie uciekającego  z krzykiem bez butów, a za nim zdenerwowaną nauczycielkę z patelnią.  Nagranie szybko zdobyło ponad dwieście polubień. To jest jeden z minusów posiadania osiemset pięćdziesięciu dwóch  znajomych na facebooku. Filmik zniknął szybko z jego konta, tak jak moje fikcyjne konto.  Usunąłem też e-mail  powiązany z nim oraz inne ślady mojej winy na przykład  konwersację między nim, a jego "byłą".

Kolejnego dnia udałem się do Oli. Wiedziałem, że to nie randka, lecz ubrałem się najlepiej jak mogłem.  Ola mieszkała w jednorodzinnym domu na obrzeżach naszego miasta. Nigdy u niej nie byłem, więc się trochę stresowałem. Ola otworzyła mi z uśmiechem i kazała udać się do swojego pokoju, sama poszła uszykować coś do jedzenia i picia.  Jej pokój  miał coś w sobie tajemniczego. Schludnie posprzątany,  wyczuć można było zapach kwiatów, które rosły w doniczkach. Na ścianach wisiały zdjęcia z wakacji, na których była z przyjaciółką. Moją uwagę zwróciła półka z książkami. Domyślałem się, że Ola czyta, lecz nie wiedziałem, iż ma taką pokaźną biblioteczkę. Hobbit, Gra o tron, Malowany człowiek (obie części),  Lśnienie oraz książka o II wojnie światowej i wiele innych. Ola weszła z herbatą i ciastem domowej roboty, więc mogliśmy wziąć się do roboty. Najpierw jednak poruszyliśmy temat nagrania. Udałem, że nic o nim nie wiem,  okazało się, że zachowało się parę  kopi (#internet nie zapomina), więc mogłem to ujrzeć jeszcze raz. "Autor nagrania ma przewalone" stwierdziłem, "Autor może czuć się martwy" odpowiedziała Olka. Poczułem lęk przed konsekwencjami mojego wybryku, chociaż wiedziałem, że nikt nic mi nie udowodni. Chcąc zmienić temat powiedziałem "Czas do nauki".   Koleżanka dość szybko przyswoiła potrzebne słówka, jednak  wątpiła aby to wystarczyło.
— 15 na 120?! To tylko 12 %.
—12,5 % tak dokładnie, zaufaj mi.
—Czemu niby mam to zrobić? —  Zapytała zdziwiona, sam nie wiedziałem, czemu ma mi zaufać.
— Wyliczyłem to z rachunku prawdopodobieństwa— skłamałem.
— To niemożliwe. Szansa na to jest...
—Bardzo mała, ale zaufaj mi. Do tego posiłkowałem się intuicją — przerwałem jej. — Poza tym nie mówię, że będą tylko te słówka, ale wystarczą one na trójkę.
Widać było, że mi nie ufa. Nic dziwnego, to brzmiało jak bajeczka dla dzieci. Jednak urażony brakiem wiary w moje możliwości, udałem się do domu. Oczywiście kulturalnie się pożegnawszy.

Kolejnego dnia cała szkoła plotkowała o Mateuszu i jego wyczynie.  Chodził zdenerwowany, a kto wspomniał mu o filmie musiał liczyć się z konsekwencjami, dlatego każdy mówił to z wielką ostrożnością.  Na angielskim kartkówka nie zaskoczyła mnie, było to co wykradłem nauczycielce.  Po skończonej pracy poczułem na sobie dwa spojrzenia, Oli i Matiego. Jedno przyjazne i radosne, drugie pełne furii.  Na przerwie musiałem zmierzyć się z wściekłym dinozaurem, którego spotkałem w męskiej ubikacji, gdzie co dziwne nikogo oprócz nas nie było.
-Widziałeś nagranie? - zapytał
— Tak, podły żart —  powiedziałem z udawanym oburzeniem.
—Podłe, będzie to co zrobię winnemu.
—Czyli komu? - czułem, że stoi zbyt blisko mnie.
— Ty mi to powiedz - odrzekł  — W końcu to ty jesteś ten mądry.
— Dziękuję! Chyba - zdziwił mnie ten komplement — Jednak ty wiesz komu ostatnio coś zrobiłeś lub kto cię nie lubi - zawęziłem krąg podejrzanych do połowy szkoły.
— Ostatnio to chyba tylko tobie — zaśmiał się złowrogo.
—Radź sobie sam, ja ci nie pomogę.  — Powiedziawszy to wyszedłem z wc.
Widziałem, że to nierozważne, lecz nie mogłem się przyznać ani  wrobić niewinną osobę. Idąc pod salę,  zauważyłem kogoś z kim miałem nie wyrównane rachunki. Może ów człowiek o tym nie wiedział, lecz przeszkodził mi kiedyś w realizacji pewnego planu.  Ofiara doskonała.  Ostatnią lekcją była religia. Wykład na temat VIII przykazania jednak do mnie nie przemówił, więc dalej chciałem oskarżyć (nie)winnego człowieka.  Złość Matiego zwiększyła się przez panią od reli, która dała mu kwiaty które zostawił u niej dwa dni temu, żartując z niego. Musiałem tylko nadać mojemu zarzutowi sens, chciałem wymyślić dowody i motyw.  Co było łatwiejsze niż myślałem, wystarczyło zapytać Oli co wie o Kubie. Uzyskałem sporo informacji i ciekawych historii o nim.  Po lekcji postanowiłem pogadać z Matim.
—Czego tu chcesz cudaku? - Odezwał się kumpel Mateusza.
—Masz jakiś problem? - Powiedział drugi.
Jedno spojrzenie na szefa grupy wystarczyło, by przekazać mu mój cel.
— Zamknąć ryje. Idźcie ja was dogonię  -warknął na kolegów, a gdy odeszli dodał - Pomożesz mi?
— Powiem to tylko raz. Sprawa jest dość prosta, lecz nie bierz mych słów jako proroctwo. Kojarzysz Kubę? Oczywiście, że kojarzysz. Przecież to były twojej byłej. (to była prawda) i uczy się z nami w klasie.  Pewnie wiesz też, że próbował ci ją nie raz odbić. (prawda) - byłem pewien, że o tym nie wie - Niepotrzebnie zawracam ci tym głowę. Jednak dowiedziałem się dziś, że to on ją namówił na zerwanie z tobą. (kłamstwo) Ostatnio chciał wykorzystać fakt, że  jest singielką i chciał wrócić do niej. (kłamstwo)
— I co? Jaki ma to związek?
— Nie zgodziła się. (kłamstwo, ale tak by pewnie było), dlatego pewnie chciał ją wrobić. Wiesz urażona duma... Kuba mieszka dwie minuty drogi  od pani z reli, więc miał dość czasu by wrzucić film zanim dotrzesz do domu (teoretyczna prawda). Poza tym miał motyw - tu przerwałem wypowiedź, by dodać chwili więcej dramaturgi -  Odbiłeś mu dziewczynę (prawda), wygrałeś z nim wybory do samorządu (prawda) oraz uderzyłeś ostatnio Olę (prawda), a on się w niej zawsze podkochiwał (wielkie kłamstwo) dlatego zerwał z twoją dziewczyną, między innymi (kłamstwo). Musiało to go zdenerwować.
— Byłą dziewczyną! Ja i Ewa nie jesteśmy ze sobą. Jesteś pewien co do niego? Skąd ty to wiesz? Kiedy ja ją uderzyłem?  - był wyraźnie zdezorientowany
—Dwa dni temu ją uderzyłeś! Nie powinienem ci pomagać przez to! Mam swoje źródła. Ludzie nie traktują mnie poważnie, dlatego często słyszę rzeczy, których przy tobie się nie mówi. I umiem łączyć fakty. Kuba siedzi zawsze blisko Oli na lekcjach, w każdy czwartek przychodzi z nią do szkoły nieprzerwanie od dwóch lat,  chodzi na dodatkową matmę, na którą chodzi też ona,  proponował jej ostatnio wspólną naukę, gdy dowiedział się że potrzebuje pomocy. (oprócz ostatniego faktu była to prawda)
— Czyli to on - widać było że go przekonałem —Zabiję gnoja!!
— Spoko, tylko mnie w to nie mieszaj, bo mnie  zabije  — powiedziałem obojętnie.
— Ok, dzięki. Nic mu nie powiem o tobie. Czy ciebie coś łączy z tą Olą? Dużo o niej wiesz i mówisz.
— Nie, nic a nic - byłem zdziwiony tym pytaniem —  Po prostu to ona pomogła mi w zebraniu informacji na jego temat. Nie wie, że je chciałem wykorzystać, więc nic jej nie mów.
— No dobra, dzięki. Mam u ciebie dług wdzięczności i przepraszam za kolegów.
— Nie ma sprawy, narka.

Udało mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Skompromitowałem Mateusza  i zrzuciłem winę na własnego dawnego wroga. Przy okazji zdobyłem sympatię Oli, która nawet przytuliła mnie z radości i wdzięczności. Jednak widok poturbowanego Kuby dwa dni później sprawił, że zacząłem żałować swych czynów. 

To co robiłem w późniejszym czasie było bardziej niemoralne, więc z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że  to był niewinny żart.  To był początek mojej kariery. Z każdym kolejnym dniem stawałem się coraz większym wrogiem dla społeczeństwa.













Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top