I

Ludzie, wraz z rozwojem internetu, stają się coraz głupsi, nie wszyscy, ale większość, a im liczniejsza ona jest tym głupsza. Dzisiejszy człowiek dzieli się z innymi własnym życiem za pomocą globalnej sieci coraz częściej. Gdyby nie facebook tajne służby miałyby więcej pracy z kontrolowaniem obywateli. To co teraz robię jest złamaniem mojej pierwszej zasady mianowicie "Nie mów o swoim życiu w internecie", jednak teraz i tak jest mi to obojętne, jakie konsekwencje poniesie podzielenie się z wami moją historią. Nie będę ujawniał jednak za dużo. Nie powiem wam swojego imienia, nie podam miejsca zamieszkania oraz zameldowania. Chociaż może ktoś mądrzejszy znajdzie te informacje w tym teksie. Na potrzeby masy (czyli ogółu ludzi czytających) nazywam się Blue Wolf. Czemu tak? Sam do końca nie wiem.
Wszystko zaczęło się gdy przeczytałem artykuł w gazecie o słabych punktach zabezpieczeń w internecie. Wypowiadali się w nim najwybitniejsi eksperci, hakerzy oraz specjaliści w ich zatrzymywaniu. Tekst kończył się słowami "wystarczy jedno kliknięcie". Wtedy nie miałem zamiaru bawić się w bycie hakerem, ale późniejsze wydarzenia skłoniły mnie, by pójść w tym kierunku.
W mojej szkole są różne środowiska uczniowskie. Dresy, czyli mistrzowie w rozwiązywaniu problemów, osoby które myślą, że mogą wszystko, bo mają bogatych rodziców, znawczynie mody, ci mądrzy (z tymi to można pogadać przynajmniej), kujony, imprezowicze i inni których nie da się jednoznacznie określić. Sam dystansuje się od rówieśników, ale oczywiście nie zamykam się na nich całkowicie. Rzadko można mnie spotkać samotnego na przerwie. Poza uczniami w szkole są też nauczyciele (wiem, że dla was to nowość), którzy spełnią ważną rolę w mej historii, szczególnie pan od matematyki. Pan Janusz... albo nie, o nim powiem później.
Przenieśmy się w końcu do ów dnia, kiedy to postanowiłem wykorzystać swoje umiejętności. Dziesiątego listopada pani od angielskiego zapowiedziała na 12.11 kartkówkę z słówek. Chociaż bardziej pasowałoby słowo "przypomniała", ponieważ mówiła o niej już przed tygodniem. Jednak ten fakt nie został przeze mnie zapamiętany. Zawsze miałem problem z angielskim, była to moja achillesowa pięta. Dlatego wątpiłem, iż nauczę się około stu dwudziestu słówek po angielsku. Szczerze nie miałem zamiaru się uczyć angielskiego w święto niepodległości. Pierwsze co zrobiłem to wyliczyłem sobie średnią po otrzymaniu jedynki, "2,55 nie jest źle" pomyślałem. Z resztą na angolu można było spokojnie ściągać, chociaż byłem w tym najsłabszy z całej klasy, co tłumaczy czemu moja średnia jest niższa od tej klasowej. Po lekcji podeszła do mnie Ola, koleżanka z klasy i to nie byle jaka koleżanka. Ola uważana jest za jedną z najpiękniejszych dziewczyn w klasie, jednak albo o tym nie wie albo nie zwraca na to uwagi, bo zachowuje się naturalnie i jest miła. Długie jasnobrązowe włosy, piękne niebieskie oczy, szczupła, lecz nie wychudzona jak modelki, ubrana schludnie. Ktoś by rzekł ideał. Jednak nie ja, należę do realistów i nie chce tracić czasu na romanse, nawet z taką dziewczyną. Poza tym nie byłem w jej guście, więc nie było nawet sensu próbować.
-Cześć K. - uśmiechnęła się szeroko.
- Witam. - zaśmiałem się - W czym mogę pomóc?
-Mógłbyś mi pomóc z tym angielskim? Bo sama tego nie ogarnę.
-Oczywiście! A czego dokładnie chcesz? - Moja twarz była pełna nieufności.
To było pewne, bez powodu ze mną nie rozmawia. Mając do wyboru wielu dobrych lingwistów klasowych wybrała mnie, to było dziwne. Co prawda nasza klasa była podzielona na angielskim i niemieckim na dwie grupy, a Ola przeszła do naszej grupy dopiero w III klasie. Więc biorąc pod uwagę moje dobre wyniki z innych przedmiotów mogła założyć, że i z angola jestem dobry. Chociaż z drugiej strony mogła mnie tylko prosić o wydrukowanie jej ściągi na kartkówkę. Jednak ona chciała czego innego.
- Mógłbyś jutro do mnie wpaść? I pomóc mi w nauce? - mówiąc to czuła się niepewnie, bojąc się odmowy.
- No w sumie... - Zawahałem się nie mając ochoty na spotkanie z nią - No dobra, chociaż nie wiem czy dam radę, sam mam trudności z nauką słówek.
- Damy radę - rzekła zadowolona - To jutro o szesnastej- spytała i stwierdziła jednocześnie - Tylko pamiętaj to tylko wspólna nauka!
- No mam nadzieję! - zażartowałem - Nie mógłbym się z tobą umówić, nigdy.
Wiedziałem, że dba o reputacje, dlatego musi unikać plotek na swój temat. A randka ze mną byłaby sensacją. Ola i tak nie była lubiana przez modnisie klasowe, które zazdrościły jej wyglądu i inteligencji. Nastawiały one niektórych chłopaków przeciw niej z dużą skutecznością. Jednak ogólnie była szanowana wśród innych.
Randka?! Nigdy o tym bym nie pomyślał. Przyznaje Ola jest mądra i ładna, ale to o niczym nie świadczy. Lubimy się, ale nie aż tak. Chociaż poprosiła mnie. MNIE, a mogła kogokolwiek. Będę musiał to wybadać. Głupotą chyba byłoby odrzucić zaloty takiej dziewczyny. Rozmowę przerwał nam Mateusz, jeden z najgłupszych z klasy. Mimo to był przewodniczącym samorządu uczniowskiego, był też bardzo napakowany i lubiany wśród ludzi, co przeszkadzało mi w wypomnieniu mu głupoty.
- Co tam Ola? Jak tam K? - Zapytał tylko po to, by przerwać konwersację.
-Rozmawiamy o angolu, K. zgodził się pomóc mi w nauce. - Ola próbowała ukryć irytację.
- Słabego pomocnika sobie wybrałaś. Aż tak jesteś zdesperowana w szukaniu chłopaka? Czy może nikt inny nie chce ci pomóc? Nie spotykałbym się z nim na twoim miejscu, ludzie i tak sporo o tobie mówią- Mati mówił jakby mnie nie było obok niego, a na dodatek obrażał kobietę w bardzo podły sposób, musiałem odpowiedzieć
- I kto to mówi? Chłopak, którego dziewczyna rzuciła po pierwszym razie w łóżku. Człowiek który znajomych zawdzięcza pieniądzom rodziców. Osoba tak tępa, iż musi zawsze ściągać, a i tak ledwie dostaje 2. Uczeń, który błaga nauczycieli o lepszą ocenę, a za ich plecami obraża ich ponad wszelką normę. Wieczny chłopiec , który złości się gdy nie ma tego czego chce. O tobie też ludzie gadają!
Mati wyglądał jakby miał mnie zabić, a Ola była zdziwiona moją odwagą, która nie do końca była mądra. Chcąc uniknąć swojej 'śmierci' musiałem jakoś zakończyć przemowę, tak aby Mateusz wziął to za żart. "Osoba która nic mi nie zrobi, ponieważ patrzą na nas dwie kamery, a ty i tak masz napiętą sytuację z dyrektorem, a za zaatakowanie kolegi możesz wylecieć ze szkoły, trafić do kartoteki policyjnej, przez co nie dostaniesz wymarzonej pracy w policji. " No.. nie udało się obrócić tego w żart. Po mojej przemowie odwróciłem się i wszedłem do klasy, bo akurat zadzwonił dzwonek na lekcje, a pani z polskiego była już w sali. Ostatnie co usłyszałem przed wejściem do sali to słowa Mateusza skierowane do Oli "Prędzej księdzem zostanę, niż ten debil cię czegoś nauczy".

Okazało się, iż Ola jest naprawdę opornym uczniem jeśli chodzi o angielskie słówka. Dowiedziałem się tego, gdy pomagałem nauczycielce z angola po lekcjach. Dzięki elektrycznemu dziennikowi mogłem zerknąć w jej oceny. Ola była w podobnej sytuacji co ja, z innych przedmiotów miała 4 tylko z angielskiego jej nie szło. W porównaniu do mnie była nawet zagrożona z tego przedmiotu. Musiałem coś z tym zrobić. W razie niepowodzenia ona może nie zdać, a ja stracę reputacje i dam Mateuszowi pretekst do wyśmiania mnie. Wychodząc ze szkoły zauważyłem jak Mati uderza Olkę, chciałem zareagować, ale tu nie byłem chroniony, dostałbym ostry wycisk, a nic bym nie wskórał. Lecz nie mogłem odpuścić, więc postanowiłem zemścić się w inny sposób.































Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top