10 minut
Drzwi zamknęły się. Nie spojrzałem kto wszedł, ale byłem pewny, że to Lila. Rozpoznałem stukot jej obcasów, mogłem również stwierdzić, że była zamyślona albo coś niosła, bo powoli szła.
Byłem zajęty papierologią, którą sprawdzałem w komputerze. Nie chciałem się rozproszyć, dlatego nawet nie spojrzałem w jej kierunku. Spędzaliśmy razem całe dnie przez to, że była moją asystentką. Jej obecność w pobliżu była mi dobrze znana.
- Jeszcze nie skończyłeś? - zapytała z drugiego końca pomieszczenia.
Nie mogliśmy mieć obok siebie biurek, bo żadno z nas nie byłoby w stanie pracować.
- Jest tego więcej niż przypuszczałem - wytłumaczyłem.
Powolnym krokiem podeszła do mojego biurka. Wiedziałem, że moja odpowiedź nie jest jej na rękę. Nie mogłem się powstrzymać i gdy już zacząłem sprawdzać niektóre dokumenty to musiałem sprawdzić wszystko.
- Ale to czas na przerwę - usiadła na biurku przede mną.
Jej nagie udo ocierało się o moją rękę, gdy operowałem myszką. Starałem się tam nie patrzeć, by zachować skupienie.
- Znowu sprawdzasz rachunki? - pochyliła się by spojrzeć na ekran komputera przez co odsłoniła swój dekolt.
- Ktoś musi to zrobić - przygryzłem wargę, gdy zmierzyła mnie wzrokiem.
- Masz od tego księgową, sekretarkę i w dodatku asystentkę. Zajmę się tym - chwyciła moją rękę, która była wcześniej na myszce.
- Daj mi dziesięć minut - zaproponowałem.
- Za dziesięć minut twoja kawa będzie kompletnie zimna - zeskoczyła z biurka i stanęła pomiędzy moimi nogami nadal trzymając moją rękę.
Spojrzałem na nią by się jej przyjrzeć. Nie mogłem dłużej tego odciągać. Przez wiele godzin pozostawaliśmy z dala od siebie, ciągle czymś zajęci, ale nie mogła się powstrzymać by to zmienić.
- Masz szczęście, że to ty. Nie toleruję takiego zachowania - uśmiechnęła się wymownie na moje słowa.
Spojrzałem na jej kształtne, smukłe nogi znajdujące się przed moją twarzą. Jej czarna sukienka była na tyle krótka, że odsłaniała połowę jej ud. Jednak wszystko wyglądało schludnie przez to, że miała na górze marynarkę, która zakrywał jej odkryte ramiona.
- Przepraszam szefie, ale to jedyny sposób byś oderwał się od pracy - udawała dyplomatkę, ale brzmiało to seksownie z jej ust.
- Przynieś mi kawę - rozkazałem by zyskać trochę czasu.
Poszła w przeciwnym kierunku poruszając zmysłownie biodrami. Śmieszyło mnie to, bo wiedziałem, że robi to specjalnie. Wstałem z fotela zanim zdążyła wrócić i zabrałem od niej kawę tylko po to by odstawić ją daleko na biurku.
- Panienko Kang niestety, ale Pani kawa jest zbyt gorąca. Powinna odrobinkę przestygnąć - oznajmiłem, gdy wsunąłem rękę pod jej marynarkę.
Pchnąłem ją na biurko. Jej plecy wygięły się w łuk dopasowując się do mojej dłoni. Jej dłoń mocno trzymała się mojego lewego bicepsa obawiając się upadku. Jej zaskoczona twarz była najsłodszą rzeczą jaką teraz widziałem.
- Swoją drogą jest tutaj trochę gorąco - dodałem i chwyciłem za rękaw jej jasnej marynarki by z jej pomocą się jej pozbyć.
- Panie Park, nie tylko mi jest gorąco - zarzuciła oba ramiona na moją szyję.
Przybliżyliśmy się do siebie na każdy możliwy milimetr. Czułem każdy centymetr jej ciała tuż przy moim. To prawda, że było gorąco, ale jeszcze bardziej uderzało we mnie pragnienie, które tylko ona mogła ugasić. Przyglądałem się jej twarzy, na której zmieszały się dwa odcienie różu. Jej usta z barwą delikatnego różu błyszczyka mieniły się mi w oczach. Wyglądały teraz jak najdojrzalsze winogrona, którym nie mogłem się oprzeć.
- Jest bardzo gorąco - wyznałem opierając moje czoło o jej.
Oddech w oddech. Jej serce bijące równo z moim. Czułem to wszystko nie mogąc się doczekać, aż złamiemy tą figlarną rozmowę.
- Pomogę Panu - uśmiechnęła się zadziornie i chwyciła za guziki od mojej koszuli.
Chciałem powiedzieć jeszcze kilka ładnych słów, ale zamknąłem nasze usta. Chwyciła się za kołnierz mojej koszuli, gdy podniosłem ją. Ułożona na moim biurku nadal walczyła z moją koszulą. Jej zimne dłonie napierały na mój tors powodując ciarki na całym moim ciele. Byłem szczęśliwy czując jej piękne ciało pomiędzy moimi rękami.
*Puk puk*
Oderwałem się od niej w sekundzie. Zdenerwowałem się tym, że ktoś może zaraz tu wejść.
- Proszę zaczekać! - krzyknąłem i zacząłem się ogarniać.
- Zaczekaj - szybko zapięła moją koszule.
Przeczesałem włosy, mając nadzieję, że oprócz nich niczego nie będzie się dało zauważyć. Szybko poszedłem otworzyć.
- Co się stało? - zapytałem zanim rozpoznałem z kim rozmawiam. Gadałem przez szparę w drzwiach, bo nie chciałem żeby ktokolwiek nam przeszkadzał.
- Pan Kim zwołał pilne spotkanie - oznajmiła sekretarka. Wyglądała tak jakby biegła tu z drugiego końca korytarza.
- Dobrze, zaraz przyjdę - zamknąłem drzwi by sobie szybciej poszła.
- Jesteś cały czerwony - od razu się do mnie zbliżyła - powinniśmy wywiesić szyld "nie przeszkadzać" albo coś w ten deseń - zażartowała - Co chciała sekretarka?
- Muszę iść na pilne spotkanie - odchrząknąłem i kolejny raz poprawiłem włosy próbując wrócić do normalnego wyglądu.
- Teraz? - była zawiedziona.
- Niestety - podszedłem do biurka by zabrać mojego pendrive - i tak chciałem porozmawiać z Joonem, nadażyła się okazja - stwierdziłem.
- Nigdzie cię nie puszczę - stanęła mi na drodze. Była uparta, ale i słodka.
- Niedługo wrócę - zapewniłem ją i pocałowałem.
- Daj mi tylko dziesięć minut - pociągnęła za pasek od moich spodni zaciskając go. Co racja nadal nie pozbyłem się problemu na dole, a jej propozycja była kusząca.
- I co zamierzasz zrobić w przeciągu tych dziesięciu minut? - droczyłem się z nią. Nie mogłem się przestać uśmiechać widząc to jak kombinuje bym został.
- Zobaczysz - przechyliła głowę na lewe ramię i się uśmiechnęła patrząc mi w oczy.
Przez dłuższą chwilę pozostała w bezruchu. Mrugała oczami czekając na moją odpowiedź. Była przeurocza, gdy to robiła. Nie mogłem się długo opierać.
- Zamknij drzwi - machnąłem ręką i sam poszedłem do biurka, z którego wyciągnąłem opakowanie gumek.
Światło zgasło, czułem jak na moje ciało wdzierają się dreszcze i ekscytacja, którą poczułem, gdy tylko zaczęła iść w moim kierunku. Błyszczące usta, spojrzenie uważnie śledzące każdy mój ruch. Nie mogłem się doczekać, aż znajdzie się w moich ramionach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top