19
Laverna , cały czas się po cichu śmiała i od środka szalała z radości. – Nareszcie się zemszczę na Garmadonie i pomyśleć że sam Lloyd , jego ukochany syneczek się zgodził – syknęła pod nosem i zniknęła. Lloyd wstał i oparł się o drzewo plecami. Jego wzrok był zatopiony w Księżycu który akurat był w pełni. A że to była noc, Lloyd po cichu dostał się na pokład perły, wszedł do pokoju gdzie spał jego synek. Podszedł do łóżka, opatulił malca kołdrą , po czym lekko przytulił go do siebie. Popatrzył się na niego , po jego policzku spłynęła łza. – Syneczku mój kochany , rośnij silny i zdrowy , mnie już przy tobie nie będzie , ale pamiętaj że masz mamę i rodzeństwo ukochane , ich się słuchaj. Mój czas dobiega końca , sam tak zadecydowałem , ale ty nigdy nie rób tego błędu co ja, bo to się dla ciebie źle skończy. Ja już nie będę mógł się opiekować twoją Mamusią , teraz ty się o nią zatroszcz , i o swoje siostry też...tyle bym ci chciał powiedzieć , chciał bym zobaczyć jak dorastasz , chciał bym być przy tobie , ciebie wesprzeć ,ale to mi dane nie będzie... tak bardzo bym chciał.. ale nie będę mógł.. Pamiętaj słuchaj się mamy , ona wie dobrze co jest złe a co dobre. Opiekuj się swoimi młodszymi siostrami. Nie kłóć się z najstarszą , bo nie warto mieć w rodzinie wroga , ale lepiej przyjaciela. Słuchaj się wujka , on będzie dla ciebie jak Ja. Tyle bym chciał ci jeszcze przekazać ..najbardziej to bym przy tobie chciał być i patrzeć jak się bawisz , trenujesz , osiągasz sukcesy , po prostu być przy tobie ..ale Syneczku nie mogę , zawarłem układ , właśnie po to by ciebie , i wszystkich ochronić, ja się poświęcę i oddam to co mam najcenniejszego , czyli moje życie , nie było ono usłane różami , najpierw Ojciec który był zły , potem lata spędzone w szkolę na niegrzecznych dzieci , potem poznanie Ninja i pierwszo walka z nimi. Jednak później do nich dołączyłem , stałem się zielony Ninja, potem jakże bolesna walka z ojcem , ojcem którego opętał Mroczny Władca. Pokonałem go , odzyskałem ojca. Ale co z tego jak z Mrocznym Władca stoczyłem jeszcze jedną walkę i wtedy Zane umarł , no tak się wydawało. Potem walka z Chenem, to najgorsze poświęcenie Ojca i moje cierpienie , potem opętanie przez Morro , no ale wtedy nie wiedział że jest moim bratem. Próbował mnie zabić , później zemsta Clause , Chena i on się stał dobry, potem kolejna zemsta Clausa ,ale i on teraz jest dobry. Potem walka z Mrocznym Władca , zniszczenie Jessie i jej klątwy śmierci, Kolejna walka z Mrocznym Władcą, Zemsta Gene , ale raczej Silver i to nie jedna aż dwie i prawie mnie zabiła. Potem Skiba i moja śmierć , ale ożyłem. Aż w końcu Laverna 2 razy teraz ten ostatni raz...widzisz Syneczku ciągle walka , o życie mamy , twojej siostry , która wróci i o moje życie... życie takie sobie , bo nie za cudowne i nie za złe...takie sobie życie i jej w ofierze za ciebie obiecałem że złożę- powiedział Lloyd , jak to mówił to z jego oczu lały się łzy. Mówił po cichu by nikt nie słyszał , ale nie wiedział jednego. Mianowicie tego że jego Ojciec to słyszał , bo stał za drzwiami i sam płakał , nie miał pojęcia że Lloyd tak cierpi, że każda walka jest dla niego cierpieniem , że robi to by się to już skończyło. Lloyd nachylił się i pocałował synka w policzek. Po czym wyszedł z pokoju , zobaczył Ojca , nie wiedział sam czemu to robi , ale nic nie mówiąc , do niego podszedł i wtulił się w jego ramiona. Garmadon objął synka i się przytulił. Lloyd jak się wtulił to nie przestawał płakać , powiedział po cichu : - Tato przepraszam. – Lloyd , nie masz mnie za co przepraszać , raczej to ja powinienem ciebie przeprosić- powiedział Garmadon. – Tatusiu a za co ?-zapytał się pieszczotliwie Lloyd. – Wiesz słyszałem co mówiłeś do swojego synka ..wiem że nie byłem super Ojcem .. nie było mnie przy tobie jak dorastałeś , wiem że dużo błędów popełniłem i za to ciebie Syneczku teraz przepraszam –powiedział Garmadon . Wreszcie się przyznał że nie był dobrym ojcem. – Wybaczam Ci tato , ale proszę wybacz mi że podjąłem taką decyzję –powiedział Lloyd wtulony w tatę. – Lloyd właśnie jestem teraz z ciebie dumny , bo zrobiłeś to czego ja nie potrafiłem zrobić , wybaczam , poświęcając siebie ratujesz nas wszystkich i kto wie może cały świat- powiedział Garmadon i przytulił synka. Po czym Lloyd dał tacie buziaka w policzek i poszedł do pokoju. Garmadon też poszedł do siebie. Lloyd wszedł do środka, ściągnął ubranie i rzucił je na krzesełko, ubrał piżamę. Poszedł i stanął przy oknie , wpatrywał się w księżyc. Po czym poszedł w kierunku łóżka, wszedł do łóżka. Wtulił głowę w poduszkę i zaczął płakać. Płakał całą noc , nadszedł ranek. Wstał , przemył twarz i się ubrał. Czekał aż pojawi się Laverna. W tym samym czasie Laverna poszła do Celi w której siedziała Diaxy. – Z czego się tak cieszysz ?-zapytała się Diaxy. – Sama zaraz zobaczysz – syknęła , po czym do niej podeszłą , odkuła ją od ściany. Wyszła z nią z celi , jedynie co Diaxy miała zapięte kajdankami ręce. Laverna wywołała smoka i poleciała do Ninja. Lloyd wyszedł przed i zobaczył Laverne. – Według umowy Diaxy jest wolna – powiedziała Laverna , po czym ją rozkuła i wypuściła. Pobiegła do Lloyda i się w niego wtuliła. Lloyd ją odepchnął. – Wybacz Diaxy ale nie mam na to czasu , bo twoja wolność mnie dużo kosztowała – powiedział ze łzami w oczach. Po czym podszedł do Laverny . – Umowa to umowa , rób co musisz – powiedział Lloyd i popatrzył się na Diaxy.- Zgoda ,więc Lloyd żegnaj się z życiem – syknęła z radości. Po czym chwyciła go za szyję i zaczęła ją ściskać cały czas się śmiejąc. –O nie , czyli że On miał na myśli swoje życie za mnie – powiedziała Diaxy. – Nie tylko za Ciebie ale , za nas wszystkich- powiedział Morro. Laverna co chwilę zaciskała mocniej szyję Lloyda. Nagle plunął krwią i to dosyć mocno , po czym ostatnim tchem odwrócił się w stronę Diaxy i się uśmiechnął, z jego oczu popłynęły łzy. Laverna czuła że Lloyd już prawie umarł , więc wyciągnęła swój miecz i wbiła go w jego serce , po czym wyciągnęła swoje dwa małe sztylety , które ma przy sobie włożone do paska. Wbiła je w jego ciało , po czym poczuła jak jego serce stanęło. Puściła jego martwe ciało i zaczęła się śmiać. Diaxy podbiegła do ciała Lloyda , zaczęła się w nie wtulać , z jej niebieskich oczu poleciały łzy. Każdy płakał , jego synek też upadł na kolana i z jego małych zielonych oczek poleciały łzy. Napisy zniknęły z ich rąk , nagle oczy Laverny z koloru czerwonego ,przybrały barwę niebieską. Jej kryształowe serce , doszło do głosu. Podeszła do Lloyda , lekko go dotknęła , z jej niebieskich oczu poleciały łzy. Po czym się odsunęła i powiedziała : - Diaxy ,moja kochana wnuczko , proszę cię ,abyś razem z Lloydem użyła kła pożeracza światów , wiem że nie będę nigdy do końca dobra , ale jak to zrobisz to umrę jako dobra osoba , i twój dziadek też będzie dobry. Po czym jej oczy ponownie były czerwone , zaśmiała się podle i odeszła ,ale coś jej nie dawało spokoju. W tym czasie Lloyd powoli wracał do życia , ale Diaxy nie ufała Lavernie i wolała mieć pewność że go ożywi. Cały czas się w niego wtulała i płakała........CDN.........
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top