17

- Morro, dobra wystarczy muszę się synkiem zająć – powiedział Lloyd.- Eh ty swoim a ja swoim , no dobra – powiedział Morro i poszedł na dolny pokład żeby zająć się swoim 3 letnim Karo. – Tato co bedziemy robic ?-zapytał się jego synek. – Cóż Lloyd , ja muszę wykonać misje i uratować twoją Mamę- powiedział Lloyd do synka. – Ale wlócisz z mamą calom i zdlowom ?-zapytał Lloyd Junior. Lloyd go mocno przytulił i powiedział : - Tak obiecuję że będzie cała i zdrowa i twoja siostra Eweni też wróci do życia . – Doblze wielze ci tato – powiedział jego synek. – Ale mi coś musisz obiecać – powiedział Lloyd. – a co musze obiecac ?-zapytał . – Że nikomu , ale to nikomu nie powiesz że idę ratować Mamę , obiecujesz ?-zapytał się Lloyd. – Tak , obiecuje – powiedział Lloyd Junior. Lloyd przytulił się do synka , po czym dał mu całusa w policzek . Odszedł od Perły i wywołał smoka , na nim poleciał do Laverny by ratować Diaxy. Lloyd Junior wrócił sam na dolny pokład perły. Od razu zauważył go Morro. – Hej Bratanku a gdzie jest twój tata ?-zapytał się i Uśmiechnął do niego. – Nie moge powiedziec – powiedział Lloyd Junior. – A czemu nie możesz powiedzieć ?-zapytał się Morro. –Bo dalem tacie slowo ze nikomu nie powiem – powiedział Lloyd Junior i uciekł do Babci Misako. Morro poszedł do dużego pokoju . A tam Kai grał z Jay'em na konsoli. – Kai ale nie szczekaj we mnie tylko w te roboty – wydarł się Jay. – Nic nie poradzę wszystkie są niebieskie – zaśmiał się Kai. – Ej no , i się sukłem , Kai nie daruje ci – krzyknął Jay i się na niego rzucił. Zaczęli się bić , akurat weszła Nya i ich widząc powiedziała : - Co za dzieci. Kai i Jay od razu przestali. Cole i Zane się z nich śmiali ,ale też przestali. – Słuchajcie mamy problem – powiedział Morro. – Jaki problem ?-zapytał się Cole. – No , bo Lloyd gdzieś polazł a jego synek mu obiecał że nie powie gdzie – powiedział Morro. – Ale wielki problem , polazł sobie gdzieś bo chciał być sam .. o matko a ,w z tego takie wielkie hallo robicie – powiedział Jay. – Jay on pewnie poszedł ratować Diaxy – powiedział Cole. – No i wielkie mi hallo – powiedział Jay. – Jay!!!!!!!!- wydarli się wszyscy. – No co , taka prawda ...o rany no żartuje , to mamy problem – powiedział Jay. – No co ty nie zauważyłem ...- powiedział Kai. – Lloyd Junior chodź tu – powiedział Morro. – Jestem wujku – powiedział Lloyd Junior. – Gdzie jest Lloyd ?-zapytał Morro. – Nie mogę powiedziec – powiedział. – Lloyd Junior zapytam jeszcze raz gdzie jest Lloyd ?-zapytał trochę zdenerwowany Morro. W oczach Lloyda Juniora pojawiły się łzy. – No pszedl latowac Mamę – powiedział zapłakany. – Tata bedzie na mnie zły , bo obiecalem nie mowic gdzie poszedl – powiedział Lloyd Junior , po czym ze łzami w oczach pobiegł do Babci Misako. W tym samym czasie na górnym pokładzie , Luna stała i parzyła się w niebo .Nagle obok niej pojawił się chłopak o czarnych włosach. – O Max co ty tu robisz ?-zapytała. – No jak to co , chce wam pomóc i być blisko mojej własnej dziewczyny – powiedział Max i już ją miał pocałować gdy nagle usłyszeli hałas. Zaraz też przed perłę wybiegli wszyscy. Kai zobaczył że na dół spada coś zielonego. – O patrzcie to zielona kulka – powiedział Kai. – Yyy Kai to nie kulka to ....Lloyd !!!!!- krzyknął Zane. Lloyd leciał bardzo szybko w dół , a na niebie została tylko Laverna na swoim smoku. – Aaa....- krzyczał Lloyd i nagle ŁUP. Gruchnął o ziemię plecami. Zauważył to jego synek i podbiegł do taty i krzyczał : - Tata, Tata!!!. W jego małych zielonych oczkach były łzy. Lloyd był nie przytomny , Laverna akurat wylądowała. – Coś ty mu zrobiła ?!!- wydarł się Morro. – No skoro musisz wiedzieć , to przyszedł do mojej kryjówki i już by uwolnił Diaxy ale go złapałam i wywlokłam z kryjówki , obiłam go skały z 10 razy i potem poleciałam z nim na smoku i go zrzuciłam – powiedziała Laverna i się podle zaśmiała. – Musiałaś to zrobić nie ?-zapytał się Jay. – Tak , i jeżeli jeszcze raz , On przybędzie ją ratować to ja tu przylecę i na jego ją zabiję- syknęła i zniknęła. – Dobra trzeba się zająć Lloydem – powiedział Cole. W tym momencie zaczął się budzić. – Co gdzie ja jestem ?-zapytał totalnie rozkojarzony. – No obok perły , Laverna ciebie zrzuciła ze smoka i tu wylądowałeś – powiedział Kai. – Aa...tak już pamiętam , już bym prawie uwolnił Diaxy , gdyby nie Laverna , chwyciła mnie od tyłu i wywlokła z celi Diaxy , a Ona płakała i błagała by min nic nie zrobiła , ale nie uderzyła mnie 10 razy w skały i zrzuciła ze smoka – powiedział oburzony Lloyd. – Ty się tak nie denerwuj uratujemy Diaxy – powiedział Morro i klepnął Lloyda po ramieniu . Lloyd od razu wstał i zrzucił rękę Morro. – Uratujemy !!!! tylko jak skoro nic nie robicie , ja się staram ... wy nie wiecie jak to jest spać samemu w łóżku i pół nocy ryczeć, bo tak się za nią tęskni , budzić się rano i myśleć czy ona jeszcze żyję. Kurde ona jest w ciąży ...ale wy nie wiecie jak to jest ....patrzeć jak się całujecie , czy tulicie do swoich drugich połówek , a ja co ..ja tylko ryczę ..a też chce ją przytulić , chce ją pocałować , chcę z nią zrobić wszystko .....a i wy nie wiecie jak to jest stracić jedno dziecko , to pierwsze nie móc mu pomoc , bo się nie da... teraz mam synka...a co jakbym go nie miał ..i tak wy ją ratujecie , ja cierpię i szczerze mówiąc to nie chce już żyć ..a może lepiej by było gdyby umarł zanim się narodziłem ...tak to by teraz tego nie było ..co jest – powiedział wkurzony i pobiegł na dolny pokład perły. – Garmadon czemu on powiedział że lepiej by było żeby on się nie narodził ?-zapytała zapłakana Misako. – Nie wiem kochana , nie wiem – odparł Garmadon i przytulił żonę. Lloyd Junior pobiegł za Ojcem do jego pokoju. Tym czasem Lloyd siedział na łóżku i myślał. – Tato to ja twoj synek moge wejsc ?-zapytał się. – Tak synku wejdź – odparł Lloyd. Jego synek wszedł do pokoju , wgramolił się na łóżko i na nim usiadł. – Tato co sie satlo ?-zapytał. – Nic , synku nic – powiedział Lloyd zalany łzami. – Widze ze placzesz wiec sie pytam co sie stalo ?- zapytał Lloyd Junior. – No , tęsknie za twoją mamą , i jestem zły na siebie że to tak wygarnąłem dla Ninja – powiedział Lloyd. Po czym mocno wtulił się w synka , z jego oczu poleciały łzy. Nagle usłyszał śmiech , w jego pokoju zjawiła się Laverna. – Czego chcesz , masz moją Żonę i zabiłaś mi córkę , więc czego ty jeszcze chcesz ? – zapytał się Lloyd. – Eh niczego , nie wiedziałam że macie synka , ładny jest , i podobny do ciebie , to tyle ja znikam i nie ratuj Diaxy , jeżeli życie synka ci miłe to mnie posłuchaj- syknęła Laverna , po czym jak znikała to rzuciła w ich kierunku sztylet. Lloyd go zauważył i osłonił synka . – Syneczku wtul się we ,mnie – powiedział Lloyd. – Ale tato mielismy się bawic – powiedział Lloyd junior. – Proszę wtul się we mnie – powiedział Lloyd. – No doblze – powiedział jego synek i się w niego wtulił. Sztylet wbił się w plecy Lloyda , a ten od razu padł. – Aaaa tato , tato !!!!!!- krzyknął Lloyd Junior i zaczął płakać. Od razu , do pokoju przybiegli wszyscy. – Bratanku co się stało?- zapytał się Morro. – No bo byla tutaj taka Laverna i Ona sie zasmiala z Taty i potem powiedziala ze jak tata pojdzie latowac mame to ona mnie zabije i potem lzucila tym czyms ostlym w tate i tata mnie olonil przed tym czyms i upadl – pozwiedzał zapłakany synek Lloyda. – Jrix zajmij się moim bratankiem – powiedział Morro. – Już się robi , chodź Lloyd pobawimy się – powiedziała Jrix z uśmiechem na twarzy. – Doblze ciociu – powiedział Lloyd Junior i poszedł z Jrix. W tym czasie Morro wyciągał sztylet z pleców Lloyda i go opatrzył. Gdy tylko Lloyd się obudził to w pokoju pojawiała się Laverna która trzymała w rękach jego synka. – tato latuj !!!!- krzyknął Lloyd Junior. – Laverna czego chcesz !!!-warknął Lloyd. – Dobrze wiesz czego – syknęła. – Mojej i Diaxy śmierci bo w tedy , spełni się przepowiednia królestwa demonów – powiedział Lloyd. – Tak dokładnie- syknęła. – Wytłumacz czemu ci tak bardzo zależy ?-zapytał się Morro. – No cóż bo tylko tak mój mąż a dziadek Diaxy odzyska idealne ciało – syknęła , po czym obok niej pojawił się duch jej męża. – To jest mój mąż Salomon mistrz demonów i mistrz krwi – syknęła.- A to czemu jest duchem ?-zapytał się Kai. – Bo Garmadon go zabił – powiedziała Laverna. – Co !!!! Tato o co tu chodzi ?-zapytał się Lloyd.- No bo go zabiłem , gdym tego nie zrobił to by ciebie tutaj nie było – powiedział Garmadon. – Czyli to znaczy że zaatakował Mamę jak była ze mną w ciąży ?-zapytał się Lloyd. – Tak , i by ciebie zabił w jej brzuchu ,gdyby nie to że ja stworzyłem czarny miecz i mu go wbiłem w serce ...to by ciebie nie było wśród nas- powiedział Garmadon. – I właśnie dla tego drogi Garmadonie , teraz stracisz kogoś tobie bliskiego , żebyś poczuł ból jaki ja poczułam- syknęła Laverna i zniknęła Lloyd Junior był wolny. Pojawiła się za Lloydem , wywlokła go z łóżka i stanęła na środku pokoju , chwyciła go za szyję. – Żegnaj się z synkiem Garmadonie hahahaha – zaśmiała się bardzo podle. Po czym zaczęła dusić Lloyda , z jego oczu leciały łzy. Garmadon upadł na kolana. – Błagam nie obieraj mi synka , błagam !!!!- krzyknął Garmadon. – Za późno , ty mi odebrałeś męża , więc ja tobie twojego ukochanego synka teraz zabiorę na zawszę Hahaha- zaśmiała się Laverna i z całej siły ścisnęła jego szyję. Z oczu Lloyda cały czas leciały łzy. Każdy ronił łzy , Garmadon błagał o litość dla Lloyda . Mały Lloyd Junior cały czas płakał i krzyczał : - Tata , Tata , Tata !!!!!!........CDN......   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: