15
W kryjówce Laverny. – I co ja mam z tobą zrobić ?-zapytała się Laverna. – Rób co chcesz , Lloyd i tak mnie uratuje- powiedziała Diaxy. – Masz za dużo pewność że to zrobi – syknęła. – A niby czemu miał by tego nie zrobić ?-zapytała się. Laverna się zaśmiała , i uderzyła ją w twarz. – Głupiutka dziewczyno , Lloyd ci nie pomoże , podejrzewam że nie bardzo może chodzić – syknęła. – Dlaczego , co ty mu zrobiłaś ? Gadaj!!- krzyknęła Diaxy ze łzami w oczach. – No jak musisz wiedzieć , to w plecy wbiłam mu czerwoną róże i tak się składa , że krew mu nie przestanie lecieć , no chyba że ciebie nie uderzę , jak to zrobię to poleci- syknęła szczęśliwa Laverna. Diaxy spuściła głowę w dół , w jej niebieściutkich oczętach pojawiły się łzy. – Jak możesz być taka podła , zabiłaś mi córkę , a teraz chcesz zabić mi męża , Laverna żal mi ciebie – powiedziała Diaxy. – Coś ty powiedziała !!!- krzyknęła ze złości Laverna. – Że mi Ciebie żal , rozumiem że w twoim ciele krąży krew demona , ale powinnaś się opamiętać – powiedziała Diaxy. Laverna się wściekła , podeszła do niej , chwyciła ją za szyję i zaczęła dusić . Po policzkach Diaxy spływały łzy. Wściekła Laverna rzuciła Diaxy o ścianę i wyszła z jej celi. Była wściekła i chciała coś zrobić by się uspokoić. W tym samym czasie na pokładzie perły. – Lloyd leży w łóżku , a Perła to teraz nasz dom – powiedziała Misako. Wszyscy się z nią zgodzili. Nagle na całej perle można było usłyszeć czyjś krzyk. – Kto krzyczy ?-zapytał się Jay. Zapadła cisza , po chwili ponownie usłyszeli krzyk. – Już wiem to był Lloyd – powiedziała Rosie. – No ale pewna jesteś ?-zapytała się Amber. – No raczej tak , bo ja tez słyszałam – powiedziała Elena. – Dobra dość tego dziewczyny nie kłócicie się – powiedział Garmadon. – Przepraszamy Sensei – powiedziały w trójkę. Emilia miała jakieś przypuszczenia i poszła to sprawdzić. Poszła do pokoju Lloyda , podniosła kołdrę i krzyknęła z przerażenia. Z pleców Lloyda leciała krew, prześcieradło było poplamione. Wszyscy przybiegli do Emilii. Ona pokazała im co się stało. Nie było wszystkich bo Luna stała nad pokładem i wpatrywała się w niebo , była czymś zajęta , ciągle o czymś myślała. W pokoju Lloyda , Garmadon od razu razem z Morro go opatrzyli. Jak Emilia wychodziła z jego pokoju to dostrzegła że róża która leży na szafce też przestała krwawić. Zdziwiona tym , poszła nad pokład i stanęła przy balustradzie. Nagle poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę , odwróciła się , to był Cole ,a obok niego stał Tinex. – Ej Emi w porządku ?-zapytał się Tinex. – Tak ,ale się domyślam czemu plecy Lloyda ponownie zaczęły krwawić – powiedziała Brunetka.- To czemu ?-zapyta się Cole. – Może to dziwnie zabrzmi ale ma to związek z tą różą ,którą miał wbitą w plecy , tego jestem jak i tego że to ma związek z Diaxy –powiedziała Emilia. – Chcesz powiedzieć że to jest tak , że jak Laverna rani Diaxy to rana Lloyda krwawi i ta róża też ?-zapytał się Cole. – No właśnie tak jest , a skąd to wiesz ?-zapytała się Emilia. – Siostra wiem to bo jak byłem zły to mi mówiła o specjalnej róży która tak może działać , jaka to była nazwa – powiedział Cole i zaczął myśleć. – Chwila , Chwila , czerwona jak krew ..nie to nie to ...chwila już mam Krwawa Czerwona róża – powiedział Cole po chwili namysłu. – To nie ma na co czekać , musimy to powiedzieć dla Garmadona – powiedział Tinex . Po czym pobiegli i to czego się dowiedzieli powiedzieli dla Garmadona. Lloyd wstał z łóżka. – O , Lloyd lepiej się czujesz ?-zapytał się Kai . – Tak dużo lepiej – oparł smutny głosem Lloyd. Nic nie mówiąc , poszedł , na górę Perły i stanął obok balustrady i myślał , z jego zielonych oczu leciały łzy. Popatrzył się w słońce , jego ciepłe promienie oświetlały mu zapłakaną twarz. Ciągle myślał o Diaxy , nagle poczuł ból w plecach , lekko przejechał po nich ręką i poczuł coś mokrego , podniósł rękę i na niej zobaczył czerwony płyn. *Nie no znowu krew co jest *. Nie czekając ani chwili dłużej zszedł z pokładu perły na ziemię , nagle sam nie wiedział czemu stanął i się nie ruszał. Krew leciała mu na ziemię. Każdy to nagle zauważył i podeszli do niego. Krew dalej się lała , ale Lloyd stał i wcale się jakoś źle nie czuł. Kai dostrzegł że krople jego krwi zamieniły się w białą różę. W tym momencie przestały mu krwawić plecy. Róża ta , zaczęła rosnąć i rosnąć. Pojawiło się różowe światło. Lloyd się lekko uśmiechnął , On dobrze wiedział kto to był. – Exia co cię tu sprowadza ?-zapytał Lloyd. – Ej kim ona jest ?-zapytał się Alex . – No właśnie kim jest ?-zapytała się Sabrina. Pixi i Courtney milczały. – Ja jestem duchem Matki Diaxy – powiedziała Exia. –Lloyd podejdź do tego kwiatu , tam jest niespodzianka dla ciebie – powiedziała Exia. – Ale od kogo ?-zapytał . – Od Diaxy , bardzo za nim tęskniła i swoją tęsknotą go wskrzesiła – powiedziała Exia. Lloyd aż się wzruszył ze szczęścia. – Ale nie mówisz o moim synu ?-zapytał się .- O nim mówię – powiedziała szczęśliwa Exia. – Nie wierze , nie wierze – krzyknął Lloyd z radości. Po czym pobiegł do róży , gdy tylko ją dotknął , ta się otworzyła , a z niej wyszedł 5 letni chłopczyk brunet ,ale bardzo podobny do Lloyda. – Synku !!!! ty żyjesz – krzyknął Lloyd. – Tata !!! ja żyję , Tato – powiedział Lloyd Junior. Lloyd nie wytrzymał i się przytulił do synka. – Wiesz nie potrafiłem się pogodzić że mój synek został zabity jako niemowlę – powiedział Lloyd wtulony w synka. – Tato , jak trafiłem tam gdzie jest Babia Exia to myślałem że zawszę będę bobasem , ale się okazało że moja dusza urosła aż do wieku 5 lat – powiedział Lloyd Junior wtulony w swojego Tatę. – Bardzo się cieszę że tutaj jesteś , a powiedz jaki masz żywioł ?-zapytał się Lloyd. – Taki jak ty , czyli Energia – powiedział Lloyd Junior. Cały czas tulili się do siebie. Lloyd nie mógł uwierzyć że jego synek żyję , teraz pozostało mu jedno , uratować żonę. A co tej róży , to zniknęła jak tylko do życia wrócił jego synek. Exia chwilę stała , uśmiechnęła się i zniknęła . Każdy był szczęśliwy , i się cieszył ze szczęścia Lloyda. Jednie Luna cały czas nad czymś myślała , i to jej nie dawało spokoju , wiedziała że ma to związek z Lloydem i Diaxy , ale nie wiedziała dlaczego o tym myśli. Może dlatego że ma taki żywioł , a może dlatego że wiedziała jak można pomóc Diaxy. Wracając do Lloyda i jego synka. To sam Lloyd Junior bardzo się cieszył że żyje. Tyle że Diaxy nie miała pojęcia że właśnie odzyskała swojego synka. Siedziała zamknięta w celi , przykuta łańcuchem do ściany , głowę miała spuszczoną, było tylko widać jak z jej oczu lecą kryształowo czyste łzy.......CDN............
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top