30.

Yuna powolnym krokiem, który tak naprawdę maskował jej strach i obawę przed nadchodzącym spotkaniem.

Czy po dostaniu jakiegoś dziwnego telefonu, pójście na miejsce spotkania, które jest jakąś szemraną meliną jest bezpieczne i normalne? No oczywiście że nie. Co za idiota by tak zrobił?

Tylko że, w przypadku Yuny, wiele rzeczy już dawno odbiegało od normy, a całe jej życie już nie opierało się na poczuciu bezpieczeństwa i innych takich rzeczach.

W razie czego, w jej tylnej kieszeni kurtki, za plecami, spoczywała służbowa broń, za której bezpodstawne bądź nielegalne użycie, pewnie wyleciałby z pracy. Jednak, czy w tym obrocie spraw, takie rzeczy miały znaczenie?

Ciemność była niesamowita, przez co musiała wyjąć telefon, aby włączyć w nim latarkę. Spotkanie tutaj, szczególnie w porach największej nocnej przestępczości, z pewnością nie było dobrym pomysłem. Lecz było za późno aby się wycofać.

Ale czy aby napewno Yuna chciała się wycofać? Nikt na co dzień nie proponuje bardzo wysoko płatnej pracy, szczególnie policjantce, więc to chyba musiał być jakiś skończony idiota.

Spojrzała na zegarek. To już była równa godzina spotkania, a sam zainteresowany nie było widać aby się kwapił do pojawienia się.

Po chwili usłyszała szmer, więc odruchowo sięgnęła po broń. Odbezpieczyła ją, wyciągając przed siebie, w miejsce skąd dobiegał dźwięk.

- Jeśli mamy rozmawiać, odłóż broń. - powiedział głos za jej plecami.

Yuna odwróciła się do tyłu, wpatrując się w przestrzeń do której nie dobiegało światło. Po chwili wyszła stamtąd postać, z ciemną maską na głowie.

- Podaj mi broń. - powiedziała postać, której głosu Yuna nie mogła zidentyfikować. Nie potrafiła przypasować postaci do żadnej płci, co mogło być kwestią szczelnie ukrytej twarzy.

- Skąd mam wiedzieć że mnie nie zaatakujesz? - spytała Yuna, ściągając palec ze spustu, zabezpieczając broń przed ewentualnym wystrzałem.

- Nie masz pewności, tak samo jak ja nie mam pewności że nie masz gdzieś podsłuchu i nie zawołasz glin. - powiedziała z przekąsem, ledwo wyczuwalnym.

Yuna zmierzyła nieznajomego wzrokiem, po czym z wahaniem oddała mu broń, którą tamten schował do kurtki.

- Mam pytanie. - zaczęła Yuna, kiedy oboje zaczęli się przechadzać po opuszczonym obiekcie.

- Pytaj o co chcesz. - otrzymała odpowiedź.

- O jaką pracę chodzi? - spytała Yuna, biorąc ciężki oddech. - Wiem że to napewno coś nielegalnego, inaczej nie wylądowała bym tutaj, tylko w jakimś biurze podpisując umowę.

- No cóż, jak widać jesteś bystra, przewidziałaś to, ale ta umiejętność ci się przyda. - powiedział, wskazując na jedno z pomieszczeń z drzwiami. - Pozwól że ci pokażę.

Yuna posłusznie weszła do pomieszczenia, mimo że nie do końca ufała osobie, która weszła tutaj razem z nią. Odebrano jej broń, oraz wszelkie poczucie bezpieczeństwa. Wiedziała że gdyby krzyczała wołając o pomoc, nikt by jej nie usłyszał.

Przed jej oczami rozbłysł ekran, mieniąc się pikselami. Kiedy nabrał ostrości, dostrzegła że jest to transmisja na żywo, trwająca już kilka godzin.

Przyjrzała się pomieszczeniu, przedstawionemu na ekranie. Było ono w szarych barwach, tak samo jak postacie znajdujące się w nim, co dało się wytłumaczyć tym, że odtwarzacz był kiepskiej jakości.

Widziała na nim dwie osoby. Jedna z nich zdawała się być otumaniona, natomiast ta druga jednym szybkim ruchem skręciła jej kark, odrywając głowę od reszty ciała. Na ekran kamery, zainstalowanej w tamtym mieszkaniu, bryznęła krew, przyciemniając, już i tak słabo widoczny obraz.

Po dłuższej chwili, samego widoku na martwe ciało, odtwarzacz się wyłączył. W tym czasie drzwi za Yuną się otworzyły, a do środka wszedł jej rozmówca sprzed kilkunastu minut.

- Czy muszę coś jeszcze dodawać? - spytał, przerywając niezręczną jak na ten moment ciszę.

- Kto to był? - spytała Yuna, po czym kontynuowała, widząc przechyloną w bok, w niemym pytaniu, głowę towarzysza. - W sensie, kto został zamordowany?

- Jeden z wampirów. - odpowiedział prosto z mostu, biorąc ze stolika dokumenty, w tajemniczej teczce.

- Czy morderstwa międzygatunkowe nie są zakazane? - spytała kobieta, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni płaszcza.

- Z jednej strony tak, ale są one zlecone przez przywódców poszczególnych klanów. - powiedział, robiąc kilka kroków. - My mamy po prostu się pozbywać niewygodnych osób, oraz tych którzy dopuścili się jakiejś zbrodni, tak żeby nie pozostawić żadnych śladów, że ktoś na wyższym stołku, maczał w tym palce.

- Trochę to niehumanitarne. - powiedziała Yuna. - Przecież są więzienia, gdzie takie osoby się zamyka.

- Tak, a potem osoby, które nic nie zrobiły, będą na nich zarabiać, aby ich utrzymać. - powiedział, podając Yunie teczki. Po pierwsze nie jesteśmy ludźmi, żeby być humanitarni, po drugie masz tutaj szczegóły twojej pierwszej sprawy. Coś jak taka policja, tylko trochę mniej legalna.

- Nie boicie się, że kogoś złapią? - spytała Shin, ostrożnie otwierając teczkę, z jak to się okazało, aktami jakiegoś wilkołaka. - No wiecie, nawet ludzie nie mający wiedzy, o naszym świecie.

- To kwestia przyzwyczajenia, tutaj po prostu trzeba nie dać się złapać, a jeśli już, to bardzo łatwo można sfingować śmierć. - puścił do niej oko, delikatnie się śmiejąc. - No i tak, zaraz policja ma tu patrol, więc lepiej żeby cię tu nie znaleźli.

Yuna spojrzała na niego z niemym pytaniem na ustach, na co ten wskazał dłonią na jej teczkę, zawierającą dość poufne informacje.

- Dobra, już rozumiem, znikam stąd. - powiedziała, żegnając się z rozmówcą.

Szybko ulotniła się z budynku, przechodząc małymi uliczkami, z powrotem do centrum miasta. Włożyła teczkę do torebki, po czym ruszyła w stronę szpitala.

Weszła na oddział, szukając swojego synka. Podeszła do jego łóżeczka, siadając na krzesełku obok.

- Wyzdrowiejesz skarbie. - powiedziała sama nie do końca dowierzając w swoje słowa. - Mamy szansę, zrobię wszystko żebyś przeżył.

Odłożyła torbę na podłogę, po czym wzięła w dłoń, rączkę Changwoo, nucąc mu kołysankę pod nosem. Czuła że się budzi, lecz nie chciała żeby teraz zobaczył ją w stanie, w którym nawet ona sama nie chciała się w lustrze oglądać.

Po chwili przerwał jej dźwięk wibracji w telefonie. Westchnęła głośno, widząc numer Jake'a na ekranie.

- Czego chcesz o tej porze? - spytała nawet nie wysilając się na przyjazny ton.

- No cóż, widzę że znowu nie jesteś w humorze, ale mam ważną sprawę. - powiedział w połowie poważnie.

- O co chodzi tym razem? - zapytała Yuna, będąc lekko wyprowadzona z równowagi.

- Mamy postępy w sprawie. - powiedział Jake, na co kobieta trochę się ożywiła.

- W której? - spytała.

- W sprawie Sangjuna. - powiedział Sim, szeleszcząc czymś w słuchawce.

- Czy ta sprawa nie jest już zamknięta? - zapytała retorycznie, wstając ze szpitalnego krzesła.

- Jest, ale to nieważne. Pamiętasz jego brata Jisunga? - spytał, na co dostał odpowiedź potwierdzającą. - Kiedy byliśmy w ich domu, wsunął mi karteczkę, długo zastanawiałem się, co dokładnie oznacza ten ciąg cyfr na nich.

- Jakiś konkret? - spytała Yuna, wychodząc ze szpitala.

- Musisz sama przyjechać i to zobaczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!

Dawno mnie tu nie było, ale mój hiatus już raczej się kończy więc miło mi was znowu widzieć, słyszeć czy tam nie wiem co.

Co myślicie, że zawiera ta kartka?

No i ogólnie czy macie jakieś pytania.

Kocham was misie
~🍄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top