24.

Hyunjin zdaje się, że ostatnio polubił spanie, ponieważ spędzał na tej czynności naprawdę dużo czasu. Może jak i na wampira, było to wręcz niewykonalne. To mimo iż przez całe swoje życie, gardził tym, co ludzkie, to teraz widział w tym same korzyści.

Śpiąc, można było uciec od rzeczywistości, zatopić się w ciemności, która mogła go uwolnić od jakichkolwiek myśli i ich nadmiaru. Kładąc się do łóżka, można było poczuć jak cały ciężar ciała, opada na materac, nie pozwalając mu się już podnieść.

Może i nie przynosił ukojenia, za co by był zdolny zrobić wszystko, ale dawał poczucie odejścia całego zła, jakie czaiło się na tym świecie. Wiedział, że od tego nie było ucieczki, ale przecież nadzieja umiera ostatnia.

Podniósł się do pozycji siedzącej, czując jak jego głowa, zaczyna pulsować, rozkładając cały ciężar bólu w jednym miejscu. Otarł oczy, rękawem piżamy, po czym zaczesał zielone kosmyki swoich włosów do tyłu, tak aby, nie opadały one na jego twarz.

Spojrzał w lustro, stojące w rogu jego pokoju, w którym praktycznie mieszkał raz na kilkanaście lat. Często wyjeżdżał, aby robić cokolwiek, poszukując czegoś, co go uszczęśliwi.

Niestety zawsze musiał wrócić, ponieważ jego rodzice, jeszcze sprawowali nad nim jakąś opiekę, którą sprawować musieli. Żadna z obu stron nie była szczęśliwa, z tego powodu, ale jedyne co im zostało, to jeszcze dwadzieścia lat, a wtedy Hyunjin będzie już dorosły.

Lustro pokazywało mu to, czego nie powinno. Jego włosy były potargane, co z pewnością było jednym z minusów dostosowywania się do ludzi, a jego oczy były całe czerwone i podkrążone od wiecznego zmęczenia, które jak nigdy, dawało mu się we znaki.

Wstał z wygodnego materaca, zakładając jakieś ciepłe kapcie, aby zimno nie raniło jego stóp. Może i nigdy nie umarłby z odmrożenia, ale nie przepadał za zimnymi drewnianymi panelami.

Ruszył do szafy, cicho szurając bamboszami o drewniany parkiet. Otworzył ją, przeglądając całą jej zawartość. Był na dzisiaj umówiony ze swoimi znajomymi, więc nie mógł wyglądać zbyt domowo, tak jakby czuł się komfortowo.

Porzucił chęć ubrania dresów, po czym wyciągnął jakieś staromodne ubrania, przerobione na trochę bardziej modernistyczne. Hwang, często przerabiał ubrania, aby wyglądem nie odstawać od ludzkiej części świata.

Wyciągnął białą koszulę, czarny gorset oraz swoje ulubione spodnie garniturowe. Do tego wyjął z kartonowego pudełka, swój najnowszy nabytek, czyli czarne botki z białymi plastikowymi perełkami.

Ubrał wszystkie ubrania, ciasno wiążąc gorset, na swojej talii. Nie lubił pokazywać swojego ciała, a jeśli już miał ubrać coś przylegającego, to wolał się przy tym wyszczuplić.

Wybrał jeszcze kilka dodatków, w tym drobny łańcuszek, który zwisał z jego kolczyka w uchu, ciągnąc się do warg, łącząc się z kolczykiem w wardze. Zrobił jeszcze makijaż, aby nie wyglądać jak chodzący trup, którym w pewnym sensie był.

Wyszedł z pokoju, nie chcąc być zauważonym. Co jak co, ale rodzice wciąż traktowali go, jakby chcieli go wychować według własnego dyktanda.

Nienawidził w nich tego. Kochał swoich rodziców, lecz nigdy nie usłyszał z ich ust jakichkolwiek, miłych słów. Nie czuł się kochany, przez praktycznie nikogo. Kochał swojego brata, kochał swoich rodziców, lecz nie czuł aby te uczucia były jakkolwiek odwzajemnione.

Zawsze był porównywany do Sunghoona, głównie przez rodziców, mimo że biologicznie wcale nie byli rodzeństwem. Wiedział, że to raczej dlatego że starszy zawsze spełniał ich wymogi, w stosunku do idealnego syna, których on nie był w stanie spełnić.

Według swoich rodzicieli, w niczym nigdy nie dorównywał swojemu starszemu bratu. Nieważne, co udało mu się osiągnąć, Sunghoon zawsze osiągał coś większego, lepszego, co przyćmiewało wszelkie osiągnięcia Hyunjina.

Kiedy Hyunjin już wyszedł z domu, szybko się od niego oddalił, widząc nadjeżdżający samochód swoich rodziców. Wiedział, że oni i tak nie byliby zainteresowani jego nieobecnością, lecz zawsze kiedy wychodził podczas ich obecności, robili mu tylko niepotrzebne wykłady oraz raniące słowa, które sprawiały, że czuł się winny, nawet temu że się urodził.

Założył słuchawki, które i tak nie ogłaszały jego wyczulonego słuchu, czasem niestety, ponieważ mógłby wtedy uniknąć wielu rzeczy. Uruchomił odtwarzacz muzyczny, puszczając swoje ulubione piosenki IC3PEAK.

Ruszył naprzeciw siebie, idąc głęboko w las. Wiedział, że powolnymi krokami zbliża się godzina spotkania, ale mimo to chciał pobyć chwilę sam, nawet kosztem spóźnienia.

Usiadł na kamieniu, który spoczywał na drobnym wzniesieniu. Miał stąd widok na cały pobliski teren. Rozsiadł się na kamieniu, chowając dłonie do ciepłych kieszeni płaszcza.

Rozpuścił włosy, poprawiając ich wiązanie. Niesforne kosmyki znów opadły na jego twarz, na chwilę zabierając mu możliwość widzenia. W tym samym czasie poczuł mocne szarpnięcie, które przechyliło go do przodu, sprawiając że i on, oraz osoba która go zaatakowała, upadły do przodu, turlając się w kierunku drzew.

Kiedy spadał, czuł jak się turla po ziemii, z drugą osobą na plecach, co było conajmniej dziwne, oraz niekomfortowe. Po chwili poczuł mocny prąd, przechodzący przez jego kręgosłup, kiedy uderzył plecami w jakiś twardy obiekt.

Miał ochotę zawyć z bólu, ale wciąż nie chciał zrobić z siebie ofiary losu. Otworzył oczy i ujrzał Christophera, który po upadku wylądował na nim.

- Złaź ze mnie grubasie. - wymamrotał Hyunjin, po chwili osłupienia, próbując ogarnąć co się właściwie stało.

- Ej, wcale nie jestem gruby. - powiedział Bang Chan, wstając, po czym podał dłoń młodszemu wampirowi. - Jak to się w ogóle stało, że mnie nie zauważyłeś?

- Nie mam pojęcia. - powiedział Hwang, przyjmując pomocną dłoń przyjaciela, po czym zajął się szukaniem swoich słuchawek. - Gdzie one są?

- Czego szukasz? - spytał Chan, idąc za zielonowłosym, w kierunku pobliskich krzaków.

- Wyjebałeś mi słuchawki i telefon. - powiedział Hyu, w pełni skupiając się na terenie zielonym.

- Sądzę że po tym upadku raczej mogą już nie być sprawne. - powiedział z lekkim wahaniem w głosie starszy, nie będąc pewny, czy powiedzenie tego, aby napewno było dobrym pomysłem.

- Módl się, aby telefon działał, bo inaczej nawet rodzona matka cię nie pozna! - zaczął krzyczeć Hyunjin, coraz bardziej chaotycznie, biegając między drzewami.

- Ej, uspokój hormony, zaraz go znajdziemy. - powiedział Chan, próbując zatrzymać Hyunjina w miejscu.

- A co jak dzik mi go zje? - spytał zupełnie poważnym tonem zielonowłosy, grzebiąc rękami w zaroślach.

- Od kiedy ty się zwierząt boisz?! - zapytał Christopher, nie kryjąc zdziwienia. - Poza tym, dziki nie jedzą elektroniki, z tego co wiem.

- Ale jak stanie się coś złego i nie odbiorę telefonu? Co wtedy? - pomyślał głośno Hyunjin, myśląc nad tym, co mogłoby się niby takiego stać.

- Napewno nic się nie stanie, potem go poszukamy, teraz chodź, idziemy do chłopaków. - uspokoił go Chan.

Jednak Hyunjina wciąż dręczyło uczucie, że coś się dzieje. Coś się zaczęło, lecz nim przyjdzie mu się zorientować w całej sytuacji, wszystko co do tej pory znał, rozpadnie się jak domek z kart.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka moje grzybki

Mam do was parę spraw, więc trochę ta notka zajmie. Na początku chciałbym wam podziękować za ponad 1 tyś. wyświetleń pod tą książką. Jestem w szoku, że jest was tak dużo i jestem wam dozgonnie wdzięczna i cieszy mnie to, że zainteresowała was ta książka.

Po drugie, przepraszam za tak długą nieobecność. Głównym powodem była nauka i nadmiar wszystkiego w ostatnich tygodniach. Postaram się, aby to się nie powtarzało.

Co tam u was?

U mnie nawet dobrze, umiem matmę, już gotowałam na kuchni. Pojutrze przebieramy się w szkole na Haloween, więc myślałam nad tym aby przebrać się za Nastyę z IC3PEAK z teledysku do Marsz( tytuł po polsku, ponieważ nie umiem pisać cyrylicą). Mam na myśli ten strój z początku teledysku, jak stoją z karabinami. Co o tym myślicie?

No i jeszcze mam kilka pytań o treść tego rozdziału.

Co sądzicie o Hyunjinie?

Jak myślicie co miałam na myśli w ostatnim zdaniu tego rozdziału?

Co podejrzewacie w stosunku do dalszej części historii?

Kocham was i chcę abyśmy mogli dalej razem kontynuować tę historię.

~Wasza, 🍄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top