18.
Jungwon wstał z łóżka, czując, jakby jego życie, dzisiaj miało się skończyć. Był totalnie osłabiony, ale wstał z krótkiej drzemki, idąc do komputera.
Usiadł przy monitorze, skupiając na nim, całą swoją uwagę. Szukał jeszcze więcej informacji, których potrzebowali Yuna i Jake do śledztwa.
Od razu odpalił program surwiwalowy, w którym występował zmarły chłopak. Nie żeby lubił tego typu shit, ale czego nie robi się dla pracy.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu, biorąc przygotowaną wcześniej paczkę czipsów, o smaku papryczki chili. Wpatrywał się w ekran monitora, oglądając część zapoznawczą z trainee's występujących w tym programie.
Wszyscy w tym programie, byli chłopakami, ponieważ miał z nich powstać nowy boysband. Sam Jungwon, nie wiedział, jaki finał miał ten program, ponieważ nigdy ich nie oglądał.
Po chwili, przyszła kolej prezentacji zmarłego chłopaka.
- Witajcie, nazywam się Han Sangjun, mam szesnaście lat, jestem trainee od dwóch miesięcy. - powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko do ekranu.
W sumie to by się zgadzało, skoro Sangjun wyprowadził się z domu, rok temu, to najprawdopodobniej wyprowadził się z domu, aby zostać idolem.
- Moją pasją jest taniec. Trenuję taniec towarzyski, balet oraz taniec nowoczesny. - powiedział chłopak, po czym zostały pokazane fragmenty jego nagrań z wytwórni.
Jungwonowi ten chłopak wydawał się szczęśliwy, nie wyglądał na osobę, która wkrótce zostanie zamordowana.
- Malarstwo jest również moją mocną stroną, jedna z moich prac pt. Strings, znajduje się w lokalnym muzeum, w moim miasteczku. - powiedział Sangjun, po czym na ekranie pokazała się wyżej wspomniana praca.
Sam Jungwon, po jego mimice i gestach, stwierdził że był szczęśliwszy, niż na nagraniach ze swoimi rodzicami. Był żywszy, a w jego oczach błyszczały iskierki. Trochę przypominał mu nastoletniego Rikiego, tylko z tą różnicą, że Riki był bardziej nieśmiały.
Wziął do ręki szklaną butelkę, stojącą na jego biurku, po czym upił łyk napoju, palącego go w przełyk. Jak sam wiedział, miał dość wysoką odporność na alkohol, więc po wypiciu całej, takiej butelki, nic by mu się nie stało.
Zanotował na kartce, kilka ważnych dla niego szczegółów, aby móc stworzyć profil psychologiczny, zmarłego licealisty.
Mimo, że zbyt wiele osób tego nie wiedziało, studiował również psychologię, którą ukończył po krótszym czasie studiowania, ze względu na swój wysoki iloraz inteligencji. Więc mógł, nawet zostać psychologiem, nie żeby sam nie potrzebował, leczenia psychiatrycznego.
Usłyszał dźwięk przychodzącego powiadomienia z kakao talk.
Pojeb:
Jungwon, słońce moje...
Jungwon:
Czego ode mnie chcesz?
Pojeb:
You're my habibi
Jungwon:
???
Co ty pierdolisz?
Pojeb:
Wybacz mi, come with me to Dubai
Jungwon:
Ty chyba serio się schlałeś.
Pojeb:
Cierpię
Z miłości do ciebie.
Jungwon:
Bywa
Pojeb:
Co mam zrobić, abyś mi przebaczył?
Jungwon:
Odjebać się?
Pojeb:
Habibi pls nie
Jungwon:
Czy ty serio myślisz że to, co zrobiłeś, naprawią jakieś żenujące teksty?!
Jeśli tak, to mylisz się.
Odwal się ode mnie
Jungwon wyłączył urządzenie, nie chcąc, aby powiadomienia go rozpraszały. Miał pracę i chciał się skupić na tym w pełni.
Po skończeniu ośmiu odcinków, tych tortur, poszedł do kuchni, wyciągając jakieś paluszki rybne, do odsmażenia. Wlał olej do rondla, po czym włączył gaz, czekając aż olej się rozgrzeje.
Kiedy to już nastąpiło, włożył kilka paluszków rybnych, za pomocą czegoś w rodzaju, łyżki czy innej chochelki do frytek. Kiedy były już gorące, wyjął je, tą samą chochelką, wykładając na talerz. W międzyczasie włożył do oleju kolejną porcję.
Kiedy skończył, zaczął się zażerać paluszkami rybnymi, po czym pewnie będzie mu śmierdzieć z ust, jak z kutra rybackiego. Nie obchodziło go to szczerze, w sumie kto go będzie wąchał.
Sam nie wiedział, co ze sobą zrobić. Trochę znudziło mu się oglądanie, tego programu surwiwalowego, więc raczej nie miał zamiaru do niego wracać.
Wrócił z powrotem do pomieszczenia, zwanego jego pokojem. Wyjął z komody, kartonowe pudełko, wyjmując ostrożnie jego zawartość. Tą zawartością, oczywiście był wazon, który ostatnio zbił.
Teraz były widoczne tylko kolory, w jakich był. Będąc jeszcze w całości, był biały, w niebieskie, gotyckie wzory. Może z wyglądu, przypominał wiele porcelanowych naczyń, lecz był on wyjątkowy. Ponieważ należał, do wyjątkowej osoby.
Zaczął dopasowywać do siebie, fragmenty podstawki wazonu, układając je we na podłodze. Wyciągnął z komody klej, typowo do stłuczonych naczyń, co było zasługą Jake'a, który zawsze tłukł mu kilka rzeczy, kiedy tylko przychodził, do jego domu.
Mimo że nigdy nie był zbyt dobry, w sklejaniu modelów samolotów, klejeniu drewna, czy innych rzeczy z tym związanych, starał się używać, jak najmniejszej siły, oraz dużej ilości kleju.
Kiedy skleił podstawę, zaczął doklejać do nich, pojedyncze kawałki porcelany. Po chwili, przez przypadek przewrócił ręką, to co udało mu się skleić. Przeklnął pod nosem, od nowa zaczynając zabawę z klejem.
Znów przykleił do siebie, poszczególne części, zauważając, że brakuje mu jednego, minimalnego kawałka porcelany. Przetrzepał cały karton, w poszukiwaniu małego fragmentu, z gotyckim wzorem. Kiedy już go znalazł, cała jego budowla, znów się rozpadła.
Jungwon przeklnął, zaczynając coraz agresywniej, przyklejać kawałki wazonu, które nie chciały się połączyć. Oczywiście, cały efekt jego pracy, znów się rozleciał.
Drżącymi rękami, po raz kolejny złapał jedyny kawałek, który trzymał się kleju, po czym wypadł on mu z rąk, roztrzaskując się na jeszcze mniejsze części.
Z oczu Jungwona, popłynęły łzy, tworząc coś w rodzaju strumienia, płynącego nieprzerwanie, po jego policzkach. Ledwo będąc w stanie, cokolwiek utrzymać w dłoniach, powkładał roztrzaskaną porcelanę, z powrotem do pudełka, kalecząc swoje dłonie.
Nawet nie odczuł bólu skaleczenia, dopiero kiedy zobaczył krew, na swoich dłoniach, się o tym dowiedział. Przez to, że był chory, jego krew była bardzo jasna, praktycznie nie była nawet koloru czerwonego.
Kiedy skończył zbierać resztki porcelany z podłogi, odłożył pudełko z powrotem do komody, drżącymi dłońmi, zamykając szufladę. Udał się do łazienki, aby przemyć pokaleczone dłonie.
Nawet polewając je środkiem dezynfekującym, nie czuł bólu. Czyżby się na niego uodpornił? Czy było to spowodowane aż tak złym stanem jego zdrowia?
Jungwon żałował, że nie mógł pozbyć się swojego bólu psychicznego. Wszystko by było, wtedy łatwiejsze. Tak przynajmniej przypuszczał.
Poszedł z powrotem do pokoju, zabierając butelkę wódki z biurka, po czym udał się z powrotem do kuchni. Wyjął z lodówki, jeszcze dwie butelki, wiedząc że, dzisiaj nadszedł dzień, w którym chce się upić do nieprzytomności, lub przynajmniej, braku świadomości.
Wiedział że alkohol, nie był mu wskazany, ponieważ mógł pogorszyć jego stan zdrowia, co było mu tylko na rękę. Nie obchodziło go, jego zdrowie, ponieważ stracił już wszystko.
Wypił jednym duszkiem, pół butelki z biurka, doprawiając to ćwiartką drugiej, litrowej butelki.
Wyszedł do ogrodu, wpadając na pomysł tak durny, na jaki wpadają tylko pijani ludzie. Wszedł ostrożnie, po drabinie na dach, wkładając jedną z butelek pod pachę, a drugą trzymając w ustach.
Z niemałym trudem, prawie krztusząc się alkoholem z butelki, wszedł na dach. Usiadł na jego krawędzi, stawiając obok siebie, swoich towarzyszy.
Wziął jedną z butelek, pijąc gorzki napój. Przyjemne uczucie gorąca, rozlało się w jego ciele, krążąc w jego układzie krwionośnym. Jungwon spojrzał w stronę zachodzącego słońca. Był to piękny widok, lecz jednocześnie tak bolesny.
Chciał, żeby to w końcu, było zwiastunem odejścia, jego odejścia z tego świata.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!
Przepraszam za te kilka dni, w których nie dodałam rozdziału. Po prostu celebrowałam ostatnie dni wakacji, z moimi znajomymi.
We wtorek spotkałam się z moją przyjaciółką, z którą nie widziałam się od mojego zakończenia szkoły, za to wczoraj wieczorem, byłam na ognisku z moim przyjacielem.
Dobrze spędziłam z nimi czas, chciałabym, aby takie chwile zdarzały się częściej w moim życiu.
Za to dzisiaj nadchodzi ten dzień, którego nadejścia nie chciałam. Widzę się z moją nową klasą i ze stresu nie mogę spać (PS: Jest druga w nocy).
A jak wam minęły te dni?
Jakie macie odczucia związane, ze swoim powrotem do szkoły?
~ Kocham was, 🍄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top