13.
Jungwon nie pamiętał momentu, w którym wrócił do domu. Nie pamiętał, jak się do niego dostał, bo przecież samochód, którym jechał z Jayem, rozpadł się na kawałki.
Drżącymi rękami otwierał drzwi, wciąż czując ten strach, który ściskał jego serce od momentu spadania. Jego serce biło, niczym u małego przestraszonego gryzonia.
Jedyne co potrafiło go w tej chwili uspokoić, to gorąca czekolada i chwila beztroskiego snu. Wiedział jednak, że nie może sobie pozwolić na odpoczynek.
Nałożył Lilly karmę, obserwując jak je. Wiedział że zaniedbał ją ostatnimi czasy, ponieważ wiecznie znikał z domu.
Z jego nosa znowu pociekła krew, na co Jungwon wstał, kierując się do łazienki. Stanął przed lustrem, tamując krwotok. Był on jeszcze silniejszy niż ostatnio.
Nie wiedział co ma zrobić ze sobą. W końcu, ciężko pogodzić chorobę z jego pracą. Musiałby siedzieć całe dnie za biurkiem, co nie budziło w nim powodów do radości.
Jego twarz wyglądała jeszcze gorzej. Była teraz lekko poobijana, w wyniku upadku, o objawach białaczki nie wspominając.
Przebrał się w piżamę, kładąc do łóżka. Czuł że zapowiada się kolejna nieprzespana noc. Nie mogąc znieść tej ciszy, włożył słuchawki do uszu, włączając jedną ze swoich playlist. Puścił Sharp Objects od Sorn, po czym odpłynął w nicość.
Leżał tak kilka godzin, nie mogąc zmrużyć oka. W tym czasie zdążył zastanowić się nad wieloma rzeczami, mimo że jego umysł był jednym, wielkim, rozwodnionym kiślem.
Skoro Jay, był w stanie posunąć się do próby zabójstwa, to Jungwon zastanawiał się, do czego jeszcze był zdolny. Bał się, co dalej wyniknie z ich relacji, skoro ledwo po jej nawiązaniu odpierdalały się takie rzeczy.
To wszystko z pewnością odbiegało od normalności. Jego życie zdecydowanie nie było normalne, o czym już wszyscy zdążyli się przekonać.
Usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości, była ona od Sunghoona.
Sunghoon:
Nie martw się, żyję.
Dzwoniłem do Hyunjina, więc nie musisz się trudzić szukaniem mnie.
Jungwon:
Nic ci się nie stało?
Sunghoon:
A coś miało mi się stać?
Jungwon:
Po prostu ominąłeś rodzinny obiad, a to do ciebie niepodobne.
Sunghoon:
Po prostu rodzice trochę spanikowali, pomylili dni w kalendarzu, mam ją dopiero w przyszłym tygodniu.
Jungwon:
To dobrze.
Sunghoon:
Wszystko w porządku?
Przychodzące połączenie od użytkownika Sunghoon.
Odbierz/ Odrzuć
- Co się dzieje Jungwon? - spytał zmartwionym tonem Park.
Jungwon tęsknił za wampirem, zdążył się do niego przywiązać, mimo że przez długi czas, ich relacje miały charakter biznesowy.
Poznali się, kiedy Jungwon zaczął wkraczać na niebezpieczną przestępczą drogę. Na początku Sunghoon, tylko pomagał zdobywać mu informacje, lecz potem chodzili razem na różnego rodzaju imprezy, podczas kiedy na co dzień, zachowywali się, jakby byli sobie obcy.
- Wszystko w porządku. - powiedział łamliwym głosem Jungwon.
- Nie okłamuj mnie, przecież słyszę. - powiedział. - Zapominasz chyba czasem, że mam też wyostrzony słuch.
- Masz rację, jest źle. - odpowiedział Jungwon, zmieniając pozycję na siedzącą.
- Opowiedz mi co się stało. - powiedział Sunghoon, włączając tryb na głośnomówiący.
- Spotkałem się z Jongseongiem. - zaczął Jungwon.
- Mówiłem ci że z tym idiotą będą same problemy. - powiedział Hoon, ubierając kurtkę. - Zrobił ci coś?!
Jungwon nic się nie odezwał, zastanawiając się, co ma powiedzieć. W końcu, kto by uwierzył w to, że jeszcze kilka godzin temu spadł z jakiegoś randomowego urwiska.
- Jungwon, co on ci zrobił?! - spytał, z jeszcze większym naciskiem na odpowiedź.
- Uznasz to za absurd. - powiedział Jungwon, starając się uniknąć odpowiedzi. - Nie znam nikogo, kto by wyszedł cało, z czegoś takiego.
- Poczekaj chwilę, zaraz u ciebie będę. - powiedział Park, przerywając połączenie.
Jungwon wstał z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Szybko wyrzucił brudne od krwi chusteczki, po czym opłukał lekko twarz. Mimo że Sunghoon, widywał go w o wiele gorszym stanie, Jungwon starał się zawsze wyglądem pokazywać, że czuje się lepiej, niż było tak naprawdę.
Poszedł do kuchni, wyciągając z lodówki jakieś jedzenie. Zrobił sobie kilka kanapek, po czym zaczął je jeść. Nie były one jakieś wybitne, ale zabijały głód. W międzyczasie nastawił wodę na herbatę, oraz wyciągnął ulubioną herbatę, swoją i Sunghoona.
Po chwili, usłyszał dźwięk otwierającego się zamka. Nie raczył nawet wstać z miejsca, w końcu, tylko Sunghoon miał klucze do jego mieszkania. W mniej niż sekundę wampir pojawił się w kuchni, zamykając go w mocnym uścisku.
- Jezus maria, czy on cię pobił?! - spytał, oglądając jego poranioną, od upadku spowodowanego nie zapiętymi pasami, twarz.
Jungwon wtulił się tylko w Hoona, momentalnie się uspokajając. Opowiedział mu o całej sytuacji ze szczegółami, nie pomijając żadnej rzeczy, ponieważ okłamywanie Parka, nie miało sensu.
- To że chciał cię zmusić do leczenia, jest plusem tej sytuacji, ale są na to inne sposoby, a nie wywieranie presji psychicznej i szantaż. - powiedział blondyn, zaparzając im herbatki. - Ale jedno mnie w tym wszystkim dziwi, dlaczego chciał cię zmusić do leczenia, przecież w każdej sytuacji miałby to w dupie.
- Nie wiem. - powiedział Jungwon, biorąc od Sunghoona herbatę wiśniową z kostkami lodu.
Upił łyk naparu, rozkoszując się jego smakiem. Co jak co, ale Sunghoon był mistrzem parzenia wszelkiego rodzaju herbat i kaw, nic nie mogło się z nimi równać.
- Siadaj tutaj, zaraz coś na to zaradzimy, hm? - spytał Park, jakby mówił do małego dziecka, roztrzepując dłonią jego włoski.
Zmusił Jungwona, aby usiadł, wtedy sam w tym czasie zajął się gotowaniem. Jedzenie, w większości przypadków, jest lekarstwem na wszystko. Oczywiście, pomijając anorektyków i bulimików.
S
twierdził że chyba odpowiednim pomysłem jest czekolada w każdej postaci. Zrobił z niej pralinki, przerobił na ciasteczka z nadzieniem z nutellą, stopił na czekoladę do picia.
Normalnie to każdy by umarł po takiej ilości, lecz nie był to problem, bo Jungwon, nie miał limitu cukru, który by mu tego zabraniał.
- Pomóc ci jakoś? - spytał Jungwon, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
- Lepiej idź zatamuj krwotok z nosa. - powiedział Sunghoon, na co Jungwon zrobił zdziwioną minę, lecz po chwili poczuł ciepłą krew, wypływającą kroplami z jego nosa.
- Skąd? - spytał Jungwon, biorąc papierowy ręcznik w dinozaury, aby przyłożyć jeden do nosa.
- Zapomniałeś chyba o czymś, takim jak "wyostrzone wszystkie zmysły". - zaśmiał się Sunghoon, mieszając składniki w misce. - Po prostu, już cały ten dom pachnie krwią, więc sądzę że powinieneś wyrzucić śmieci.
Jungwon odwrócił głowę zawstydzony, po czym wyszedł z pomieszczenia, kierując się do łazienki. Kiedy krwawienie ustało, udał się z powrotem do kuchni, gdzie powitała go tona słodyczy.
Mimo że nie rozmawiali zbyt dużo, tego dnia, to miło spędzili czas, starając się zapomnieć o codziennych problemach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie moje halucyny !
Nie no, to był żart. Ten rozdział w sumie też był jednym wielkim żartem. Ale taki luźniejszy rozdział nikomu nie zaszkodzi, prawda? Mam nadzieję że jeszcze żyjecie i macie energię na wszystko.
Co tam u was?
U mnie tak średnio, ale nie chcę zbytnio mówić o tym, bo wiele ludzi może mnie uznać za wariatkę, lecz jeśli to się sprawdzi, to wam powiem.
~ Kocham was, 🍄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top