9.
- Dobrze - wymamrotał i ruszył do odpowiedniej sali. Michael zaś zatrząsł czując że został sam z blondynem
- Teraz zobaczysz czego będę od ciebie oczekiwał. Na razie patrzysz. Nie waż się cokolwiek kombinować - warknął
- D-dobrze - wyjąkał i poszedł za nim do zamkniętej sali
Tam otworzył szeroko oczy widząc czwórkę klęczących na ziemi, dotykając niemal czołem ziemi, chłopaków na oko w jego wieku. Wszyscy mieli na sobie jedynie krótkie białe spodnie bez koszulek i butów.
- C-co to? - wyszeptał pod nosem i stanął jak wryty gdy wampir podszedł do niego
- Teraz zobaczysz jak kończy się bycie mi nieposłusznym - warknął po czym sięgnął po szpicrutę zaczynając chodzić w kółko wokół klęczących chłopaków - Dzień rozliczeń... - uśmiechnął się do siebie - Nie mogliście się doczekać prawda?
- Tak panie - wyjąkał jeden i otarł delikatnie swoje łzy
- Zaczynijmy więc - powiedział i zatrzymał się przed pierwszym chłopakiem. W ostatnich dniach zniknęła jedna z moich drogocennych waz. Nie wiecie gdzie się znajduje?
- Nie wiem panie - wyjąkał od razu - na prawdę nie wiem... Błagam o-oszczędź
- Dostaniecie wszyscy jeśli winny się nie przyzna - warknął przelataujsc wzrokiem po nich wszystkich
- T-to nie my - wymamrotał cicho jednen - błagam u-uwierz...
Ten podszedł do chłopaka z niecociemniejszą karnacją i zamachnął się szpicrutą uderzając w jego policzek. - Zapytam jeszcze raz... Kto?
- Ja panie - wyszeptał i złapał się za policzek z bólu. Otarł łzy i zacisnął powieki. Mimo iż był niewinny nie mógł pozwolić by inni oberwali
- Wstań - warknął ostro po czym znów zaczął chodzić w koło nich
- Oczywiście - wstał powoli i stanął obok niego
- Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej i nie przyszedłeś otrzymać zasłużonej kary za to? Myślałeś że... - wyszeptał - Nie zauważę?
- Nie panie - wyjąkał i zaczął płakać - proszę...oszczędź mnie...ja to naprawię
Ten zaśmiał się - Jak myślisz jaką karę powinienem ci wymierzyć?
- Pasy panie - wyjąkał cicho - izolatka? Tylko błagam...nie szpicruta - załkał
- Nie zdecydowanie nie szpicruta - uśmiechnął się kpiąco - Możesz wybrać inny rodzaj bata - wskazał na stojak
Ten powoli podszedł do niego i wziął jeden średniej wielkości, cały w łzach wrócił do wampira i pokazał mu swój wybór
- Rozbierz się - powiedział surowo
- Oczywiście - wymamrotał i zaczął zdejmować swoje spodnie i bokserki, tylko to miał na sobie a następnie przysiadł na udach w pozycji uległych
Ten obszedł go od tyłu - Twoja kara była by dużo łagodniejsza gdybyś przyznał się za pierwszym razem
- Oczywiście panie - wypłakał a już po chwili uderzył pierwszy raz. Chłopak od razu załkał z bólu i zapiszczał
- Już cię boli? - uśmiechnął się kpiąco
- Nie panie - wychrypiał czując jak ten uderza kolejny raz. Nie panował nad łzami czując jak blondyn uderza z całej siły w jego plecy
Wampir zerknął przelotnie na Michaela który patrzył na te sytuacje przerażony. - Powinieneś być mi wdzięczny za to że nie obciąłem ci za to co zrobiłeś języka - uderzył po raz kolejny na chłopaka
- N-nie bł-łagam - wyszeptał, czuł palące uczucie na skórze jednak musiał wytrzymać, nie miał innego wyboru
- Nie zasługujecie na dobroć jaką was obarczam - wymruczał zamachuja się kolejny raz. Robił to ledwie odrobiną swojej siły. W końcu chcąc użyć większej zabiłby chłopaka jednym dotknięciem
- B-błagam - wyszeptał cicho - d-dość - załkał
- Karę należy przyjmować z pokorą. Zwłaszcza słuszną - mruknął niewzruszony ponownie się zamachując się na co chłopak krzyknął nie mogąc już wytrzymać klęcząc na co upadł na twarz
Był bardzo obolały a jego oddechy urwane i szybkie, czuł się fatalnie jednak musiał wytrzymać
- Podnieś się - powiedział ostro
- N-nie umiem - wychrypiał rozłożony płasko na ziemi jednak delikatnie się podniósł
Hemmings wywrócił oczami - Jackob - zwrócił się do jasnowłosego chłopaka klęczącego nieco dalej. - Pomóż mu - dodał na co chłopak powoli się do niego zbliżył podnosząc zapłakanego bruneta tak że ten opierał głowę na jego ramieniu płacząc
- b-błagam panie - wyszeptał i schował twarz w dłoniach. Ciężkie i szybkie uderzenia spadały na jego plecy jednak teraz przynajmniej był wtulony w przyjaciela
Ten delikatnie gładził dłonie jego bok samemu płacząc za każdym razem gdy słyszał wypełniony bólem krzyk przyjaciela. Tak bardzo chciał by mu pomóc
Dopiero gdy chłopak stracił przytomność Luke przestał uderzać i odrzucił bat - posprzątajcie tutaj a ty Michael idziesz ze mną - Clifford nie zrobił nawet kroki patrząc na leżące bezwładnie ciało nastolatka. Łzy płynęły po jego twarzy a on był przerażony
- Czy ja mówię niewyraźnie Clifford?! - warknął - ruszaj się
Chłopak przełknął głośno ślinę - C-co chcesz zrobić
- Idziemy - warknął i wskazał gestem ręki by ten do niego podszedł
Chłopak wciąż trzymający na kolanach ledwie przytomnego pobitego chłopaka spojrzał na niego błagalnie pokiwał lekko głową chcąc by ten wykonał jego polecenie na co Clifford powoli podszedł bliżej
Luke zdenerwowany złapał go za kark i przeniósł do pokoju młodszego. Michael od razu upadł na podłogę nie przyzwyczajony do takiego rodzaju transportu
- Siadaj - wskazał na materac a Clifford od razu to zrobił. Luke zaczął zapinać łańcuch na jego nogi i jeden na rękę, tylko po to by mu nie uciekł
Omiótł spojrzeniem pokój a jego wzrok zatrzymał się dłużej na jedzeniu stojącym na szafce - Dlaczego nie zjadłeś?
- J-ja... Nie chciałem - wyszeptał
- W takim razie nie zjesz nic przez kolejne dwa dni - warknął wkurzony
Mike zacisnął usta. Dobrze, nie zje i tak nie zamierza tu zostać
- A teraz siadaj na łóżku. Pozycja uległych w moją stronę - wywarczał
- C-co? - zapytał nie zrozumiale. Jaka pozycja?
Odetchnął i policzył w myślach do dziesięciu - pozycja uległych - zaczął i podszedł bliżej kładąc ręce na jego nogach - usiądź na udach i połóż ręce na kolana
Ten powoli to zrobił podnosząc na niego wzrok - Czego ode mnie chcesz? Ja chce do domu
- Do domu? Ty nie masz domu, twoja mama cię wyrzuciła a twój tata... Nawet o nim nie rozmawiajmy, dobrze wiesz jaki jest
- Przestań! - krzyknął - Moja mama mnie kocha tylko jest... Chora!
- Jest alkocholiczką! Nie kocha cię. Nawet cię nie szuka - prychnął - u mnie będzie ci lepiej
- Lepiej?! To nazywasz lepszym? - wskazał na swoją kostkę przykutą do łóżka
- Nie podnoś głosu - od razu złapał go za ramię i boleśnie wbił palce w jego skórę - i tak, może być ci tutaj lepiej jeśli będziesz się zachowywać! Zrozumiano? A teraz siedzisz tu cicho i mi nie przeszkadzasz
- Ja chce stąd wyjść - wyjąkał
- Przestań - warknął i zniknął. Tak jak przedtem z Michaelem ten przeniósł się gdzieś. Blondynek tylko zapłakał i ułożył głowę na poduszce
To co zobaczył było straszne. Przecież ten chłopak... Niemal go zabił. Jak on mógł zrobić coś takiego
Nie zdąrzył jednak o tym długo myśleć gdy obok niego pojawił się blondyn. Tym razem jednak miał kupkę białych ubrań w dłoniach i położył je na szafce nocnej po czym zniknął. Dopiero po chwili znów się pojawił z resztą ubrań czyli takich samych kompletów i włożył kilka z nich do szafy
Westchnął słowa jakie usłyszał od mężczyzny bolały jednak... Czy były prawdą?
- Masz dzięsięć minut na przebranie się i doprowadzenie do porządku. Później zaczniemy tresurę
_____________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top