27
- Idę - wyjąkał od razu i powoli szedł za nim do piwnic. Raz spadł z kilku stopni przez kręcenie się w głowie ale wampir się tylko zaśmiał
- Wiesz na czym będzie wyglądała zabawa? - uśmiechnął się gdy weszli do pomieszczenia
- Nie panie - wyjąkał i zacisnął zęby znów czujac pieczenie na całej ręcę
Ten otowrzył drzwi piwnicy na co Mike wstrzymał oddech widząc przywiązanego za ręce zupełnie nagiego jednego z chłopców
- P-panie - wyjakał cicho i spojrzał na niego błagalnie - on nic nie zrobił... Oszczędź go błagam...
- Ale ja mu nic nie zrobię - powiedział słodko - Tylko ty
- J-ja? - wyjąkał niepewnie - n-nic mu nie zrobiłem...
Ten usmicnal się jedynie po czym wszedł do pomieszczenia gdzie klęczeli również inny chłopcy - Chodź Mikey
- M-mikey? - wyjąkał cicho i poszedł za nim niepewnie
Wampir uśmiechnął się - Powiedz mi numer od jednego do dziesięciu
- P-po co? - wyjąkał cicho i spojrzał na niego niepewnie jednak gdy ten przestał się uśmiechaç od razu wybrał numer - może siedem?
- Siedem - uśmiechnął się i podszedł do stojaka z batami rożnego rodzaju - No proszę, mój ulubiony - wziął w ręce jeden z nich zakończony metalowymi chaczykami
- N-nie - wyjakał cicho - mogę zmienić? - od razu zakręciło mu się w głowie widząc jak jest zakończony oraz jakie rany po nim pozostaną
- To twój wybór. Podejdź tu - warknął
- Dobrze - wyjąkał i zrobił to po czym zacisnął oczy czekając na uderzenia
Ten jednak nie uderzył go tylko mu go podał - Proszę
- P-po co? - wyjąkał cicho i wziął go do ręki
- Myślicie że sto uderzeń wystarczy? - uniols głos tym razem patrząc na chłopców
- T-to bardzo dużo - wyjąkał cicho
- To wystarczająco by oduczyć tego niewolnika przerywania mi w wymierzaniu kary. - powiedział po czym do niego podszedł - Michael - zawołał
- T-tak panie? - wyjakał cicho gdy stanął obok niego. Skulił się drugą ręką niepewnie trzymając bat
- Zaczynaj - uśmiechnął się wskazując na chłopaka
- J-ja? - szepnął cicho i spojrzał na bat w swojej ręce - ale j-jak to?
- Nie wyraziłem się dość jasno? - uniósł bbrrw - Ty go ukarzesz, masz to zrobić mocno czy to jasne?
- A-a jeśli n-nie? - wyjakał cicho
- Jeśli nie - zbliżył się do jego ucha - Twój przyjaciel mówiąc konkretnie straci życie
- M-miał... Miał wrócić do d-domu - wyjakał tylko cicho
- Wróci jeśli zrobisz to co każe
- D-dobrze - wyjąkał i podszedł do uwiązanego chłopaka - wybacz mi
Ten tylko załkał i pokiwał głową spinając mięśnie
Michael uderzył ręką jednak bardzo nie pewnie mimo tego na plecach nastolatka powstała pręga
- Mocniej - warknął wampir
- D-dobrze - szepnął i uderzył kolejny raz tylko że mocniej
Chłopak krzyknął i zapłakał przy kolejnym uderzeniu a Luke uśmiechnął się
- P-panie - wyjakał chłopak - a jeśli ci się o-odam dasz mniej b-batów?
- Nie - powiedział krótko - Kontynuj Mike - spojrzał na niego
- O-oczywiście - wyjąkał i z bólem uderzył po raz kolejny i następne dwa razy
- Mocniej - prychnął wampir po czym bez ostrzeżenia zabrał mu bicz z ręki i kilka razy mocno uderzył nim chłopaka. Ten wydarł się i zapłakał spazmatycznie - Widzisz różnice?! - syknął patrząc na Michaela
- T-tak - wyjąkał cicho i nie pewnie chwycił narzędzie
- Mocno - prychnął - Albo zamieni się z twoim kolegą
- N-nie rób mu krzywdy błagam - wymamrotał cicho - nic nie zawinił
- W takim razie się przyłóż. Jeszcze siedemdziesiąt cztery razy - wskazał na rozdygotanego chłopaka
- D-dobrze panie - wyjąkał tylko i uderzył w plecy chłopaka z większą siłą
Ten wrzasnął jeszcze głośniej niż wcześniej a sale przeszył jego skowyt
- Przepraszam - wyjąkał cicho Michael
- Mocniej - uśmiechnął się Luke - Nie karz mi podejmować drastycznych kroków
Michael uderzył dwa razy używając większej siły po czym zapłakał - nie chcę tego robić...
- Nie przypominam sobie żebym cię pytał o zdanie
- Go to boli - zapłakał cicho patrząc na wampira
- Taki był zamysł - zaśmiał się
- Błagam odpuść mu - wyjąkał tylko i złapał się za głowę. Teraz odczuł braki krwi a cały posiłek cofnął się do gardła
- Albo on albo... Jak mu tam? Calum? - uniósł brew
- Nie krzywdź go - wymamrotał cicho - to mój przyjaciel
- Dlatego decyduj - uśmiechnął się
- Czym sobie na to zasłużyłem? - wyjąkał z płaczem po czym uderzył w plecy w chłopaka
Luke na to oblizał się i przybliżył do niego - Niczym, to nagroda... Mógłbyś być na jego miejscu a wtedy... Nie miałbym skrupułów by się powstrzymać
- Przestań błagam - wyszeptał cicho gdy ten chwycił za jego biodra - nie rób mu krzywdy
- Sam mu ją robisz - powiedział muskając jego policzek
- Zrobię wszystko by oni nie cierpieli... Może jest coś innego co mogę zrobić...
- Jest wiele rzeczy. Ale czy korzystniejszych dla ciebie? - uniósł brew
- Może masaż ak jak ostatnio? Na pewno jakoś się dogadamy - wymamrotał chodź nawet nie wiedział skąd ma tyle pewności w sobie
- Cóż, jeszcze dwadzieścia razy i sam zdecyduje co zrobisz a jeśli nie... - uśmiechnął się i spojrzał na związanego chłopaka - On straci życie
- Dobrze - wymamrotał i uderzył kolejne kilka razy licząc że to piekło dla niego zaraz się skończy
________________________________________
Hejka!
Co tam u was?
Miłej niedzieli ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top