21.

Ten od razu podsunął mu miskę do której zwymiotował chłopak po czym zaraz po tym podał mu szklankę wody - Napij się

- Jak to się stało? - wymamrotał cicho - on mnie pobił a teraz mnie nic nie boli

- Nie wiem jak ci to powiedzieć. - westchnął - Można to określić jako... Uzdrowienie. Dla mnie jest to niewytłumaczalne

- Mhm - kiwnął tylko głową i znów przymknął oczy. Lekarz zdjął jego opatrunki i okrył go kołdrą.
Sam nie wiedział co teraz zrobić, przetrzymać go tu jeszcze i sprawdzić czy nie ma skutków ubocznych czy nie.  końcu wampir chce go widzieć jak najszybciej jednak lepiej jak jego ciało się zregeneruje

- Co jeszcze czujesz? - zapytał zaglądając mu w oczy latarką i przyglądając jego źrenicami

- Takie dziwne uczucie. Czuje się bardzo zmęczony ale też nie czuje bólu

- Prześpij się i odpocznij. Musisz się zregenerować. Chcesz wrócić do swojego pokoju?

- Tutaj czuje się bezpieczniej - zaczął cicho

- Dobrze, w takim razie leż, przynieść ci jakiś koc? Lub kołdrę?

- Jest dobrze - pokiwał głową i zamknął oczy. Po chwili jednak do pokoju wrócił wampir. Clifford od razu mocniej zacisnął oczy chcąc udawać że śpi.

- Kazałem przygotować kolację - zaczął wampir - za dziesięć minut w głównej jadalni

- Czy to aby dobry pomysł aby on już wsta... - zaczął lekarz

- Jest dobry. Nie wygląda już źle - prychnął cicho - wstawaj psie

Mike uchylił jedno oko i wstał z trudem bo zakręciło mu się w głowie - T-tak p-panie

- Chodź - pomógł mu wstać co bardzo zdziwiło Michaela i przeniósł ich do sypialni młodszego

- Jak się czujesz? - zapytał szorstko patrząc na niego

- Lepiej, dziękuję panie - wymamrotał cicho i podszedł do szafy by ubrać kolejny biały komplet ubrań

- Pośpiesz się - ponaglił go obserwując jego ruchy. Chłopak znów był tak piękny... Nieskazitelny

Ten niepewnie zdjął swoje ubrania i powoli ubrał białe spodenki i koszulkę

- Nie masz ani jednego śladu - spojrzał na jego plecy

- Widocznie kremy medyka działają cuda - wyjąkał cicho

- Zdecydowanie - prychnął kpiąco - Przyjdź zaraz do jadalni

- Dobrze panie - wyjąkał i poszedł zaraz za nim. Dotarli do jadalni gdzie znów stał stół pełen jedzenia

- Siadaj - wskazał na jego miejsce

- Dziękuję panie - wyjąkał cicho i usiadł. Spojrzał na niego a ten uśmiechnął się cicho i zaczął sączyć jego krew

Mike patrzył się na kielich z którego mężczyzna pił czerwoną ciecz czując gęsią skórkę. Czy to była... Jego krew?

Wampir ukazał swoje kły i kazał przenieść drugie naczynie. Podobnej wielkości szklanka znalazła się przed Michaelem

- Pij - uśmiechnął się

- P-panie - zaczął cicho - nie błagam... To krew

- Tak, nie chce byś miał niedobór jej w organizmie więc wraca do ciebie - uniósł kąciki ust

- A-ale - zaczął cicho. To tak nie działało jednak wiedział że wampir robi to specjalnie

- Ale co? Jakie masz zastrzeżenia? - spojrzał mu w oczy

- Nie panie - wyjąkał cicho i nie pewnie wziął szklanę do rąk po czym wsadził rurkę do ust

Po jednym łuku jednak zakrztusił się i odsunął ją od siebie z trudem hamując odruch wymiotny

- No już nie jesteś głodny? - zaśmiał się - nic innego nie dostaniesz

- J-jestem - jego oczy się zaszkliły

- W takim razie pij, jest naprawdę smaczna

Clifford znów się nachylił próbując wziąć łyka jednak nie dał rady tego nawet przełknąć. Odsunął do siebie napój i pokręcił głową. Jego oczy się zaszkliły a on sam schował się w fotelu

- Coś nie odpowiada? - uniósł brew

- Nie jestem głodny panie - pokręcił głową nawet na niego nie patrząc

- Szkoda... w takim razie jak zgłodniejesz dostaniesz jej więcej

- P-panie, jestem człowiekiem - wyjąkał - nie potrafie tego jeść

- To już nie mój problem - wzruszył ramionami

- Umrę bez jedzenia - wydusił cicho - tak jak twoi słudzy

- Oni się przyzwyczaili. Możesz do nich iść. Może dadzą ci jakąś... Cenną rade - otarł chusteczką kąciki ust

- P-panie?...- wydusił cicho jednak szybko się rozmyślił i spóścił głowę

- Mów - powiedział jednie patrząc na niego wyczekująco

- To już nieistotne panie. Zapomni że zapytałem

- Powiedziałem mów - powiedział głośniej

- C-chciałem zapytać... C-czy jest coś co mogę zrobić w zamian za... Coś innego. Taka wymiana

- W zamian za co? Mów konkretnie do cholery! - trzasnął pięścią w stół

- Żebym mógł zadzwonić do mamy - wydusił cicho - minuta rozmowy, nic jej nie powiem o tym gdzie jestem

- Chcesz ją usłyszeć? - uniósł brew

- Chciałbym tylko z nią porozmawiać. Powiedzieć że ją kocham - wydusił cicho i otarł mokre oczy - tylko na tym mi zależy

- Chcesz usłyszeć jej głos? - pytał dalej

- T-tak - kiwnął głową delikatnie - lub móc ją zobaczyć... Wiem że jest chora... Jednak to moja mama

- Dobrze, pozwolę ci na to - uśmiechnął się do siebie

- N-naprawdę? - otarł oczy i spojrzał na niego - dziękuję

- A teraz wyjdź stąd - oświadczył - Widzę że już nie jesz

- Dobrze - wyjąkał tylko i wstał po czym poszedł do swojego pokoju

Zastanwiał się, czy Luke naprawde zamierza spełnić jego prośbę. Jeśli tak... Będzie najszczęśliwszy na świecie.
Starczy mu chwila rozmowy jednak wyczuwał w tym jakiś podstęp.
Czuł że nie może być tak pięknie. Jednak mimo to chciał wierzyć

Podekstowany wziął kartkę i zaczął rysować różne serduszka oraz uśmiechy.
Po chwili spojrzał na rysunek mezcyzny. Ten za który został tak pobity. Czy starszy... Zamierza chcieć go dokończyć?

Jeśli tak to lepiej by został jednak... Ten chciał go nigdy więcej nie zobaczyć.
Najchętniej zniszczył by ten obraz i wyrzucił za okno. Wiedział jednak co wtedy mogło by się stać.

Wymamrotał coś pod nosem i okrył się kołdrą. Zamknął oczy i wyobraził sobie swoich ludzkich przyjaciół.
Tęsknił za nimi, za mamą, domem i tatą. Nawet za szkołą i nauczycielką matematyki której tak nie lubił

Kiedy stracił wszystko nagle chciał by to wróciło. Nie obchodziło go że ojciec od nich odszedł i wysyła kartki tylko w jego urodziny a mama jest uzależniona od alkoholu

__________________________________________

Hejo!

Jejku z jakieś pół roku nic tutaj nie było ale wracam!
Do końca ferii będą codziennie jakieś rozdziały na ff. Zapraszam na inne opowiadania!

Oraz wspomne że mam cel wbicia 400 obs do 29 stycznia także kto jeszcze nie obserwuje to zapraszam!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top