19.
- Dlaczego takie eleganckie? Mam się już ubrać go grobu? - zapytał przygnębiony patrząc na ubrania
- No coś ty, ubieraj. On nie cierpi czekania - westchnął cicho i poprawił jego ubrania po czym złapał za ramię - idziemy na dół
Mike wziął głęboki oddech po czym przymknął oczy schodząc po wyściełanych czerwoną wykladzną schodach. Gdy byli już na dole zauważył bogato nakryty stół oraz wampira rozmawiającego z służbą. Gdy jednak go zobaczył podszedł do niego i wskazał jego miejsce
Mike powoli tam podszedł i usiadł prostując się. Wbił wzrok w talerze i przymknął oczy. Był tak bardzo głodny. Wampir usiadł na przeciw niego a Michael zobaczył że zamiast dania ma ładnie ustrojoną szklankę z czymś czerwonym w środku. Jak tylko pokojarzył fakty zrobiło mu się nie dobrze
- P-proszę - Załkał cicho patrząc na niego
- O co prosisz hm? - wziął słomkę i wsadził w swój napój
- Nie dam rady tego... - zacisnął usta. Luka łez spłynęło po jego policzkach
- Och to jest dla ciebie - wskazał na bogato zastawiony stół po czym podsunął bliżej jeden z talerzy - smacznego piesku
- M-mogę? - jego oczy mimowolnie się zaświeciły
- Proszę - wymamrotał i sam zaczął pochłaniać swój napój patrząc jak nastolatek nakłada sobie dań na talerz
- D-dziękuje - wyszeptał i nie pewnie ugryzł kawałek kurczaka
Zaczął jeść jednak spoglądał na wampira jakby ten miał zaraz go zaatakować lub dosypać czegoś do jedzenia
- smakuje ci? - uniósł brew przecierając kąciki ust chusteczką
- Jest pyszne, bardzo dziękuję - wyjąkał cicho
- Cieszę się - uśmiechnął się po czym spojrzał na stojących pod ścianą sług
- Dlaczego to robisz? - prawie wyszeptał pytając
- Co takiego? - zapytał delektując się smakiem napoju ze szklanki
- Dlaczego...dlaczego mnie każesz i poniżasz by potem...robić uczty
- Każdy pies wymaga opieki. - wymruczał ze spokojne
- Rozumem - wymamrotał cicho. Normalnie powiedziałby że nie jest psem czy coś w tym rodzaju ale nie chciał się sprzeciwiać - j-ja, dziękuję za prezent
- Podobał ci się? - uśmiechnął się
- Tak - pokiwał głową delikatnie - dziękuję
Ten uśmiechnął się delikatnie nie odrywając od niego wzroku
- Lubię te cukierki, bardzo dziękuję - wymamrotał i napił się soku
- Wiem o tym - mruknął
- Czy mogę już iść? - wyjąkał gdy posatwił szklankę na stole
- Hmmm nie chcesz mi potowarzyszyć?
- Chcę - wyjąkał cicho wiedząc co może się stać gdy mu się sprzeciwi
- Tak myślałem, mam dla ciebie propozycje - uśmiechnął się pod nosem
- No dobrze - wyjąkał i znów napił się soku
- Tak więc... Ładnie rysujesz - zaczął
- Widziałeś? - wyszeptał
- Tak, to miał być sekret? - uniósł brew
- Nie - pokręcił głową - ale nie rysuję ładnie
-Namalujesz mnie - powiedział w końcu i uśmiechnął się kpiąc
- Nie umiem - od razu pokręcił głową - nie dam rady - wziął drżący oddech a jego oczy się zaszkliłu
- Zrobisz to albo zginiesz - powiedział bezceremonialnie
- Dobrze - wyszeptał cicho i schował twarz w dłonie - a jeśli ci się nie spodoba?
- Wtedy również pozbawie cię życia - z trudem powstrzymał śmiech. Uwielbiał straszyć chłopaka
- Nie błagam - jego oczy się zaszkliły gdy sługi postawili przed nim pudełko bez wieka. Był tam papier, kredki i ołówki oraz mazaki
- Spokojnie nie będziesz musiał się męczyć z rysowaniem mojego ubrania - uśmiechnął się po czym zaczął powoli rozbierać
- Myślałem że tylko twarz - wydusił tylko. Usiadł na fotelu i wziął szkicownik na kolana cały czas ocierając łzy
Ten po chwili stanął przed nim w samych bokserkach. Michael zaczął wręcz prosić w myślach by w nie został jednak ten po chwili siedział już wygodnie całkowicie nagi na fotelu
Przełknął ślinę a jego oczy się zaszkliły. To przypomniało mu ostatni dzień, przypomniał sobie gwałt ale tym razem musiał być silny, nie chciał jeszcze umierać
- Liczę że dokładnie mnie odwzorujesz - uniósł kąciki ust
- Oczywiście - wyszeptał cicho i otarł łzy i powoli zaczął szkicować. Zaczął od kontur twarzy po czym szkicował sylwetkę
Starał się hamować łzy by te nie kąpały na kartkę co nie szczególnie mu się udawało mimo usilnych starań. Mimo wszystko szkicował i na prawdę się starał. Zerkał na blondyna który wpatrywał się w niego a gdy ich spojrzenia się krzyżowały od razu uciekał wzrokiem
Nie umiał utrzymać spojrzenia, nie potrafił. Wzrok blondyna go wręcz rozdzierał wnikając głęboko w niego
Nie patrzył na niego jeśli nie musiał. Zaczął szkicować całe ciało a potem je cieniować. Zmazywał to co mu nie wyszło i poprawiał byle tylko zadowolić swojego pana
Najgorzej było gdy doszedł do części intymnych, ciężko było mu to rysować i na to patrzeć. Postarał się jednak i narysował wszystko po czym zaczął poprawiać. Wtedy też zauważył jak blondyn wstał i zaczął spacerować po pomieszczeniu
- Mam nadzieje że jest ładnie - odparł
- B-bardzo się staram - wyjąkał cicho. Minęły dwie godziny od kiedy zaczął rysować i blondyn zaczął się denerwować
- Nie wiedziałem że jesteś aż tak profesjonalnym malarzem że potrzebujesz tyle czasu - wymamrotał niechętnie
- Ja bardzo się staram - wydusił cicho
- Już mnie to nie interesuje - narzucił na swoje ciało szlafrok i złapał nastolatka za włosy. Dosłownie rzucił na podłogę a wszystkie przybory uderzyły o powierzchnię
- Błagam, zostaw - wyszeptał i zaczął się szamotać
- Mam tego dość - warknął i dosłownie zacisnął palce na jego karku przenosząc do pokoju. Rzucił na łóżko i uderzył w jego brzuch używając bardzo dużo siły
Chłopak skulił się przestraszony i zakrył głowe rękoma. Zaczął płakać próbując się osłonić
Luke zaczął go bić nie przejmując się siniakami na jego ciele czy to że obrywa w twarz. Wyładował na nim emocje i dopiero gdy twarz nastolatka była we krwi zniknął z pokoju i usiadł na fotelu w salonie
Był wściekły, czasami nie panował nad swoimi czynami, lub emocjami. Nigdy tego nie żałował. A teraz? Czuł dziwne mieszane uczucie
Podszedł do rzeczy nastolatka i wziął do ręki kartkę z jego rysunkiem. Była pozaginana przez bójkę ale Luke zaczął przyglądać się rysunkowi i zrobiło mu się żal nastolatka
Widać było staranie w jakie w nią włożyl. Rysunek wyglądał conajmniej jak jego zdięcie niż faktyczny malunek
Widać był starania. Nawet jeśli chodzi o jego włosy czy oczy. Właśnie twarz...wyglądała realistycznie, dobrze narysowany nos i oczy jednak pod nimi nie było ust. To miejsce było puste, całość wykończona poza jego uśmiechem
Odetchnął znów przeniósł się do pokoju nastolatka który z początku go nie zauważył. Leżał skulony płacząc
Wziął rysunek i położył obok niego - masz talent Michael
- Proszę n-nie - zapłakał zasłaniając głowe
Luke stanął obok materaca widząc łzy nastolatka. Jego twarz była cała we krwi tak jak klatka piersiowa. Zdecydowanie przesadził z karaniem chłopak
- P-przepraszam, p-proszę nie bij - wyszlochał chcąc skulić się jeszcze bardziej
- Chodź - podniósł go w stylu panny młodej i zaniósł do medyka. Wiedział że tylko on mu pomoże na tą chwilę
__________________________________________
Hejka!
Co tam u was?
Zdecydowałam że nowe ff postaram się dodawać w poniedziałki i jeśli tytaj będzie z 80 komentarzy to wrzuce wam dzisiaj tam rozdział!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top