14.

Michael jedynie podciągnął nogi pod klatkę piersiową i bardziej się skulił przełykając ślinę

Z początku nie chciał spać ale jego powieki po chwili się zamknęły a on opadł na poduszkę. Dopiero po kilkunastu minutach pojawił się tam Luke i wezwał do siebie jednego z swoich sług

- Dlaczego nie jest przebrany w piżamę?

- P-panie, był słaby i zasnął od razu. Gdybyśmy go chcieli przebrać na pewno by się obudził

- Dobrze, pilnuj go. Jak się obudzi macie go umyć, przebrać i pilnować. Nakarmcie czymkolwiek i przyprowadźcie do mojego gabinetu

- Oczywiście Sir - pokiwał głową i zwiesił głowę

- Ja muszę gdzieś wyjść - wymamrotał i wyszedł z pokoju. Wziął swój samochód by pojechać do miasta na małe zakupy

- Tak panie - wyjąkał chłopak i wyjrzał przez okno widząc jak wampir opuszcza posesje

To mogła być szansa na ucieczkę Michaela jednak...jeśli się nie uda on może go zabić, pewnie też włączył wszelakie alarmy. Mimo to wyjechał bardzo szybko. Może nie zdarzył tego zrobić. Odetchnął głęboko po czym ruszył biegiem do pokoju Michała

Wpadł tam i od razu zaczął go budzić - wyjechał, masz szansę ucieć. Wstawaj Michael - prychnął

- Nie dam rady - wymamrotał sennie - czuje skutki braku krwi - wydusił - słabo mi

- Musisz - pomógł mu się podnieść - to twoja jedyna szansa. Jedyna! - znów wyjrzał przez okno

- Okej - wymamrotał słabo i wstał. Zarzucił na siebie bluzę i podparł się jego gdy szli na parter

- Mogę iść z tobą najdalej na ogród o ile jakieś drzwi są otwarte

- A co potem? J-ja nie wiem gdzie jestem. - wyjąkał zlękniony

- Wiesz, my sami do końca nie wiemy - wymamrotał - jeśli uda ci się wyjść idź przed siebie ale nie centralnie drogą. Trzymaj się ubocza żeby cię nigdzie nie zobaczył. W końcu trafisz na jakieś miasto

- Dziękuje - Clifford się do niego mocno przytulił a łzy napełniły jego ozy

- Musimy...wyjdziesz oknem z kuchni. Jest jedno na tył domu ale jest wąskie. Później jeśli uda ci się minąć płot będziesz wolny.
Mike pokiwał jedynie głową i ruszył w tamtą stronę zwinnie przeciskając się przez małe okienko

- Trzymaj się stary - wydusił tylko - uciekaj jak najdalej od tego domu

Nastolatek pomachał mu jedynie i ruszył biegiem przez ogromny plac

Biegł przed siebie widząc bramę. Zaczął za nią szarpać ale za żadne skarby nie umiał jej otworzyć

- Proszę nie teraz - pokręcił głową i zaczął mocniej za nią szarpać.

Szarpnął mocno ostatni raz po czym spojrzał w górę. Chwycił metalowe drążki z bramy i zaczął się wspinać

Po chwili znalazł się na szczycie i przełknął ślinę przeskakując na drugą stronę

Upadł na kolana przodem do domu z którego właśnie uciekł i powoli wstał otrzepując swoje ubrania. Obrócił się i wpadł na czyjąś klatkę piersiową przez co złapał się za czoło i nos wypuszczając wiązankę przekleństw

- Gdzieś się wybierasz? - usłyszał nagle mocny melodyjny głos

Uniósł głowę i sam nie wierzył własnym oczom widząc Luke'a, wampir obnarzył kły patrząc na leżącego przy jego nogach nastolatka

Ten szybkim ruchem go podniósł za szyje i przygwoździł do muru - Nie zrozumiałeś?!

- P-puść błagam - wydusił cicho złapał za jego rękę od razu czując zimno. On cały był zimny

Ten po chwili zrobił to co chłopak upadł na trawę - Wracamy

- d-dobrze - wymamrotał i powolnym krokiem szedł za nim do dworku

- Na dół natychmiast! - warknął mężczyzna zaraz po wejściu do domu trzymając Michaela mocno za włosy

Wszyscy zeszli na parter i ustawili się w równym rządku patrząc jak Clifford klęczy obok nóg ich pana a on ciągnie go za włosy

- Chyba mieliście pilnować naszego gościa tak?! - wydarł się

- Tak panie - powiedzieli chórem jednak cicho i nikt nie odwarzył się na niego spojrzeć

- Czego więc nie zrozumieliście w moim poleceniu?!

- Nie wiedzieliśmy panie. Spał, kiedy tam byliśmy - wydusił jeden - pilnowaliśmy go, przysięgam

- Ktoś mu pomógł - wycedził - Który?!

- Panie - wydusił Michael - nikt mi nie pomagał, słowo - pisnął z łzami w oczach

Ten podciągnął go jeszcze wyżej - Który z nich?! Inaczej zabije wszystkich

- Nie błagam - wyszeptał - zrobię co zechcę, błagam - wymamrotał przez łzy i wygiął głowę czując ogromny ból

- Masz ostatnią szanse - wyszeptał mu do ucha

- Panie - wydusił cicho - weź mnie, ukarał mnie za ucieczkę a nie ich. Nie są winni błagam - wyszeptał - będę dobrym pieskiem dla swojego pana

Ten uniósł brew po czym puścił go na co z łoskotem upadł na ziemie - Wiem że będziesz dobry. I oczywiście ukarze cię... Ale najpierw - przeniósł wzrok na trzęsacych się chłopców - Każdy z nich dostanie sto batów

- Nie błagam - pokręcił głową nastolatek - nie każ ich błagam - klęknął przed nim i pochylił się - proszę...

- Sam ich na to skazałeś - wymruczał - Wszyscy na dół

Wszyscy zeszli a w pomieszczeniu został tylko Michael i Luke. Starszy chciał zejść na dół jednak młodszy w przypływie odwagi złapał go za nogawkę spodni. Ten od razu na niego spojrzał - Panie? Bo...chciałbym, proszę byś ukarał mnie a nie ich - zacisnął powieki - weź moje prawidztwo ale oszczędź ich błagam

Ten zatrzymał się i uniósł na niego wzrok - To proponujesz?

- Nie chcę by cierpieli - pokręcił głową od razu i przyłożył dłonie do twarzy łkając w nie

- Dobrze, skoro tak się prosisz. - uśmiechnął się

Chwycił go za kark jak to zawsze podczas teleportacji i już po chwili byli w pokoju nastolatka. Luke rzucił go na łóżko i rozszarpał jego koszulkę

- Nie sądziłem że będziesz taki chętny - uśmiechnął się do siebie rozpinając spodnie

- Nie krzywdź ich błagam - wyszeptał tylko gdy Luke zdjął swoje spodnie a teraz rozbierał nastolatka który już po chwili leżał nagi na łóżku

Ten bez żadnego rozciągania w niego wszedł sprawiając że ten wrzasnął z bólem

Zaczął się w nim boleśnie poruszać, mocno i bez żadnych skrupułów wchodził w niego rżnąc go jak ostatnią dziwkę

Clifford płakał krzycząc tak głośno że słyszano go w całym budynku. Dopiero po kilku minutach poczuł jak blondyn dochodzi głęboko w nim. Wyszedł z niego boleśnie a Michael zaskomlał na uczucie rozerwania

- Ciasna z ciebie dziwka piesku. Chyba będę częściej korzystał

Mike jedynie szlochał ze łzami w oczach

- A teraz wstawaj, muszę ukarać tych gówniarzy - uśmiechnął się drapieżnie

- Nie błagam - wyszeptał cicho, czuł jakby zaraz miał odpłynąć. Kręciło mu się w głowie a on patrzył na niego z pod przymrużonych powiek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top