13.
- Proszę nie! Co chcesz zrobić ty... - załkał - Jesteś wam-wampirem?
- W całej swojej szlachetnej osobie - obnarzył kły i spojrzał w jego oczy z wyższością. Później wszystko działo się szybko gdy przebił jego skórę a krew zaczęła spływać do naczynia. Mike widząc to najpierw płakał przerażony a potem zasłabł. Tak było w zasadzie lepiej. Krew z jego żyła była o wiele lepsza niż z szyi
Luke korzystał i zlewał jego krew, musiał uważać żeby nie zlać jej za dużo jednak na razie korzystał ile może Patrzył na jego bladą jak ściana twarz. Nie sądził że może być jeszcze bledsza niż wcześniej jednak...
- Wystarczy - wymamrotał gdy jego słudzy trzymali naczynie z krwią - odstawcie je na blat i ocućcie go - wymamrotał i wyjął igłę z jego organizmu
- Nie wiemy czy nam się uda Sir - powiedział cicho jeden z chłopców
- Postarajcie się - wymamrotał patrząc jak nieporadnie próbują dobudzić nastolatka. Prychnął na ich zachowanie i pstryknął palcami a oczy nastolatka się otwarły. Ten zaczął momentalnie kaszląc nie mogąc złapać oddechu. Widocznie był w szoku
Po chwili dopiero usiadł sam na krześle jednak trzymał się za głowę i kaszlał co chwilę - słabo mi...
- Zdziwiłbym się gdyby było inaczej - bezceremonialnie wytarł twarz chusteczka
- J-ja...potrzebuje wody - wydusił po chwili - i tego jedzenia - przyciągnął do siebie talerz
- Proszę - zrzucił mu talerz na podłogę który się stłukł a naleśniki spadły na ziemie - Smacznego
- C-co? - wydusił patrząc na swój posiłek. Zsunął się z krzesła i usiadł obok wpatrując się w to - jak ja? Miałem...- wydusił
- Jedz! - warknął
- Nie chcę - wydusił cicho jednak zaczął zbierać kawałki szkła do ręki
- Nie? - uniósł brew - Nie zjesz nic przez najbliższe trzy dni
- Nie błagam - wydusił cicho i złapał za kawałek naleśnika po czym ugryzł go
- Więc jedz - jego głos znów stał się spokojny
Miał ochotę zwymiotować wszystko tym samym patrząc jak wampir pije przez kolorową słomkę jego krew i stoi nad nim patrząc na niego, blondynek nie pewnie złapał za kawałek placka i zaczął strzepywać z niego szkło
- Coś ci nie odpowiada? - prychnął
- Nie - wymamrotał gdy miał w buzi kolejny kawałem naleśnika i mielił go powoli czując jak szkło rani jego podniebienie o gardło
- Wspaniale - uśmiechnął się - Pyszna - delektując tym pysznym smakiem
- W-wody - wysapał po chwili gdy z jego ust sączyły się dwie stróżki krwi
Ten uśmiechnął się i podał mu jego własną krew - Niestety wody nie posiadamy
- Nie wypiję tego - pokręcił głową i wytarł wierzchem dłoni brodę po której spływała ciemnoczerwona ciecz - słabo mi - wydusił tylko i upadł na podłogę całym ciałem
Ten zaśmiał się dźwięcznie - Zabierzcie go do pokoju, dajcie coś zjadliwego do jedzenia i picia. Żeby mój gość nie zszedł za szybko
- Oczywiście panie - podnieśli go we dwójkę a trzeci zabrał coś do jedzenia i wodę idąc zaraz za nimi
- pięknie - uśmiechnął się szeroko
Ruszył za nimi patrząc jak nastolatek ledwo przytomny leży już na swoim łóżku a oni go karmią i dają wody
- P-proszę zostawcie mnie - załkał czując ból w ustach
- Zjedz chodź trochę - wymruczał jeden - musisz dojść do siebie
- To tak boli - zapłakał
- Wiemy, tylko troszkę. I pójdziesz spać - wymamrotał jeden i pomógł mu się napić wody
- Dlaczego to robicie? W-was też k-krzywdzi czemu nie uciekniecie? - wyszeptał
- Stąd nie ma ucieczki - pokręcił głową jeden - wielu próbowało, wziął nas wszystkich z burdelu. Za pewne inaczej byśmy już nie żyli
- Ale on was krzywdzi. Bije was i... Trzeba zadzwonić po policje
- Bądź mu posłuszny a nic ci nie zrobi. Tu nie ma telefonów czy nawet internetu, mimo że nas bije mamy dach nad głową, posiłki. Tak mieszkaliśmy na ulicy
- C-czyli... Wy nie chcecie stąd uciec? N-nawet po tym co zrobił waszemu koledze? - przypomniał sobie zdarzenie w sali
- Stąd nie ma ucieczki, ty jesteś jeszcze bardzo młody. Może się nad tobą zlituję - westchnął jeden - wiesz czasem wystarczy być dla niego miły a on odpłaca się tym samym
- On jest... Wampirem! - wypłakał
- Jest, pije naszą krew - westchnął - twoja musiała mu zasmakować skoro wziął jej aż tyle
- To b-było obrzydliwe, okropne i - zaszlochał - Ja już tak nie chce
- Nie masz wyboru. Niektórzy z nas nawet chcieli się zabić ale nawet nie da się zrobić - pokręcił głową - jeśli chcesz się wykrwawić on od razu cię znajdzie a tabletek czy czegoś takiego tu nie ma
- A ucieczka? P-pomoglibyście mi? - wyszeptał
- Pomożemy - wymamrotał jeden - ale...nikomu to się jeszcze nie udało. Odpuść lepiej
- Mi się uda... - złapał chłopaka za rękę - Ja nie mogę tu zostać. Proszę
- Pomożemy ci - westchnął od razu - Prześpij się trochę
- N-naprawdę to zrobicie? - wyszeptał
- Jak tylko będziemy umieli - wymamrotał - musimy wracać do pracy, odpoczywaj
- Dziękuje - uśmiechnął się lekko - Bardzo
- Odpoczywaj, postaramy się by wampir dał ci chwilę odpoczynku - westchnął jeden - dobranoc
- Nie skrzywdzi was? - zapytał jeszcze ściszonym głosem?
- Nie powinien - westchnął jeden i złapał resztę za ręcę ciągnąc do wyjścia
_________________________________________
Hejo!
Co tam u was?
Czy tylko u mnie pada i każdy chce się zabić?
Jedyny plus jest taki że kupiłam wczoraj śliczne ramki na zdjęcia a w przyszłym tygodniu wywołam jakieś i powiesze ☺
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top