przeleć się

Powędrowali na polskie lotnisko znajdujące się w jakimś mieście którego nazwy nigdy nie umieli i nie mogli zapamiętać.
- Franek, czyli wracamy do Japonii tak? - zapytał zestresowany Kunikida. Bał się, że jego ideały legną w żelkach haribo.
- Oczywiście. Zrobie wszystko co zechcesz. Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę ale o tym dowiesz się później. - powiedział zadowolony Francis. Już nie mógł się doczekać momentu gdy zobaczy Dupposia w sukni ślubnej i loczkach.

Zabrali swoich służących (nie wiem czy pamiętacie ale to ten geng z Lewiatana) i wsiedli do samolotu. Ten oto latający pojazd nie był takim zwykłym latającym pojazdem. Był on po pierwsze bardzo uroczy. Ofc moim zdaniem. W końcu widniał na nim wielki, hentaicowy fanart z naszym ukochanym soukoku. Ostatnio wyciekła do sieci informacja, że nagrywają pornoskowe filmiki dla największych fanek ale tylko za opłatą bo Dazai jest za biedny aby jeden dzień przeżyć. Lecz i tak by przeżył lol. Ano właśnie wracając do naszego shipu. Wsiedli sobie do tego oto samolotu lecz Kunikidzie coś zaczęło przeszkadzać.

- Francis podają tu NIEIDEALNĄ czekoladę. Jest nie równa i jakaś taka. - powiedział pełen pretensji Doppo.
- PSZE PANI TE W TYM CZARNYM! - krzyknął Fitzgerald (idk czy ja to dobrze pisze xd) - PROSZE MNIE TU PODEJŚĆ! - Dokończył wypowiedź a raczej wydzieranie się na cały latający soukoku lot. Jak to głosiła reklama tego sprzętu "Przeleć się ze mną".
- Tak słucham pana makarona. - powiedziała ta kurde to chyba sie stiułardessa nazywało ja nie umiem tego pisać sory.
- Według mojego idealnego partnera do wspólnych zabaw ta czekolada jest zła. - powiedział dumny jak krzesło w biurze prezesa Franio.
- Em ok. - powiedziała i se poszła.
- Gupia pipa. - rzekł Francis.
- Noms. - zgodził się Kuni planując coś w swoim ideale.

*Dawno naszych shiperów nie było więc możemy sobie teraz przejść na chwile do ich perspektywy*

- Kurde. Te turbany są strasznie niewygodne. - narzekał Dazai.
- Cicho siedź gnido. Jeszcze nas usłyszą. - szepnął cicho Chuu.
- Przebieranie się za araby to najgorsze co mogliśmy zrobić. Mówiłem żeby się przebrać za ruskich mafiozów to nie. Dubajscy szejkowie to coś wartego uwagi. 100%, że nikt nie zwróci na nas uwagi. - wygłosił swój dialog z zażaleniem Fyodor.
- Oi Dosiek nie narzekaj. Moje plany są najlepsze. - odpowiedział mu Dazai.
- Zamkij sie makrelo przed chwilą sam na to narzekałeś. - Rzekł Chuuya.
- Cicho siedź Chuuya bez chuja. - pocisnął mu Dazai.
- HA?!!?!??!?&;-$$!??-42-((?77!!6!? Sam masz małego więc się nie odzywaj. - odpowiedział Chuu.
-CYKA BLYAT;;;!)!!( ZAMKNIJCIE SIE BO WAS WYKĄPE W WODZIE ŚWIĘCONEJ! - krzyknął Fyodor.
- Sawar- i tym sposobem Dazai został wraz z Chuuyą przyklejony na skrzydło samolotu przez Fyodora.

*Własnie zapomniałam teraz o Francisidzie xdd*

Przez ten jakże spokojny lot zaczeli się piepszyć na fotelach obok księdza a następnie zasnęli.


Witam. Takim oto sposobem znowu napisałam krótki, nie śmieszny jak zawsze rozdział więc no tak dziękuje za czytanie jeśli ktokolwiek to czyta XDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top