O kinie

O, popcorn? Czy ja czuję popcorn z masłem? I zapach tych wszystkich napojów gazowanych? Byłeś w kinie! Wiesz, szczerze to ja nie odwiedzałam kina od ponad dwóch lat. Nie, wróć, trzech! A  zaraz ci opowiem, dlaczego.

Po raz pierwszy wybrałam się do kina na którąś z Barbie (ekhem, na moją obronę miałam tylko siedem lat, albo nawet sześć). Pamiętam, że wtedy przeraziła mnie wielkość ekranu. I ta ogromna sala. Za to zachęcił mnie zapach popcornu z masłem. No bo kto nie lubi popcornu z masłem? Szczególnie jeśli nie trzeba robić go samodzielnie. Ani za niego płacić.

Film był zachwycający. Znaczy się, z naciskiem na BYŁ. Teraz zapewne uznałabym go za kiczowaty, banalny i ogółem beznadziejny. Bez urazy dla entuzjastów Barbie. Po prostu... zwróćcie czasem uwagę na scenariusze, bo naprawdę są powtarzalne! Ale ja nie o tym. Czemu mnie rozpraszasz i przez ciebie odchodzę od tematu? No już. O czym to ja...

Potem parokrotnie odwiedzałam kino wraz z przyjaciółmi, z klasą, a raz nawet z moim chłopakiem (nie, żadnych szczegółów nie wyjawię. ŻADNYCH. Nawet jak będziecie mnie błagać i próbować przekupywać mnie paczkami żelków. Chociaż może wtedy się złamię...). Za każdym razem po wyjściu bolały mnie oczy. Ja nie mówię, że kino to jest jakiś koszmar. Po prostu nieco mi niewygodnie, obejmować spojrzeniem cały gigantyczny ekran.

Uderzają horrendalnie wysokie ceny czegokolwiek. No proszę państwa, kiedy pół litra sprite'a kosztuje dziesięć złotych, to coś jest nie halo. Poza tym najczęściej kino jest umiejscowione w jakieś galerii, gdzie jest tłok, hałas, mieszają się zapachy każdej kuchni i nieustannie panują tłumy ludzi.

Okej, moje poglądy mogą brać się z tego, że koty z natury NIE są ekstrawertykami. Racja. Jak mówiłam, to tylko moje spojrzenie na świat. Ja oglądam głównie filmy poważne, klimatyczne, trochę straszne, a już naprawdę uwielbiam fantastykę. Po takim seansie w domu lubię sobie posiedzieć w ciszy i chłonąć klimat filmu, a potem żyć nim jeszcze przez parę dni. Natomiast w kinie ten moment refleksji i rozmarzenia po obejrzeniu czegoś znika niemal natychmiast, bo w galerii jest HAŁAAAS.

Poza tym widzowie. Czasem są nietaktowni. Migdalące się pary, śmiejący się z nieśmiesznych rzeczy ludzie, kichacze i kaszlacze, głośni podjadacze... oj, stereotypów jest dużo, ale ja sama spotkałam się z wieloma z nich. To po prostu przeszkadza. Odrywa mnie od klimatu. Wyobraźcie  sobie, że oglądacie dramatyczną scenę z "Hobbita", a ktoś ryczy ze śmiechu, bo dostaje niemiłosiernej głupawki za każdym razem, gdy widzi Golluma. No błagam.

Cieszę się, że zechciałeś wysłuchać moich marudzeń. Pozdrawiam cię serdecznie z Cheshire i do zobaczenia na następnej herbatce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top