- Tiffany i Syriusz uroczo razem wyglądają
— Hogwart! Hogwart! — krzyknął Syriusz wychodząc z Hogwart ekspressu.
— Jak ja tęskniłam! — Zaraz za nim wyszła czarnowłosa, która od razu zaciągnęła się zapachem lasu — Tego mi było trzeba, no może jeszcze wybitnego z wróżbiciarstwa i eliksirów, ale to szczegół — stwierdziła przeciągając się, po czym wzięła swoją torbę na ramię z rysunkiem lisa skaczącego do śniegu i poczekała na resztę.
Zaraz po nich wyszedł Remus, mamrocząc coś pod nosem o bolących kościach, Peter już zastanawiał się co zje na kolację, ponieważ jest tak głodny, że czuje jak jego żołądek zjada sam siebie. Natomiast James z Lili? Oni od razu po wyjściu poszli w swoją stronę, nie czekając na nikogo.
— I co? Teraz będziesz się tak zachowywał!? — krzyknęła Tiffany, zirytowana zachowaniem chłopaka — zaraz mu amrotencje z Severusem zrobię żeby przestał traktować ją jak księżniczkę.
— Tiffany! Amortencja! Jesteś geniuszem! — krzyknął cicho Remus, tak aby tylko oni ich usłyszeli — Może to to było w tej butelce, że nagle zmienił zachowanie, jak dała mu się napić? — zaczął rozmyślać na głos.
- Nie no Luniek, ty to czasem przechodzisz sam siebie - stwierdził Syriusz, odchodzący w stronę powozów, ciągnących przez Testrale - Madam - czarnowłosy wyciągnął dłoń w stronę Tiffany, pomagając jej wejść do powozu.
- Jaki z ciebie gentelmen Syriuszu - przyjęła jego pomoc - Jak bym mogła nie przyjąć pomocy od takiego cudownego młodzieńca jak ty - posłała mu buziaka w powietrzu.
Chłopak widząc jej czyn, udał że go złapał po czym przyłożył go sobie do serca i udał omdlenie z zachwytu.
- Ja się czasem naprawdę zastanawiam czemu oni nie są razem, tylko Tiffany ugania się za Potterem - powiedział cicho Peter do Remusa, tak aby tylko Remus go usłyszał.
- Bo przeciwieństwa się przyciągają - odpowiedział mu miodooki, uśmiechając się delikatnie.
- To powinna być z tobą.
- Nie myśl tyle bo ci się mózg przegrzeje.
---
Wielka sala jak co roku była zapełniona wieloma uczniami, każdy z pięciu stołów był już zapełniony jedzeniem. Oczywiście cztery z nich należały do uczniów poszczególnych domów, a piąty do kadry nauczycielskiej. Jak co roku, Tiffany siedziała przy stole Slytherinu tylko do czasu przydzielenia pierwszorocznych, potem szła usiąść z Huncwotami, co nie podobało się Lily.
— A ta poczwara z Jamesem gdzie? — zapytała czarnowłosa, siadając między Remusem a Syriuszem.
— Usiadła z nim obok swojej psiapsi — stwierdził Łapa patrząc w tamtą stronę — Już całkowicie nam go za... EJ, TO BYŁA MOJA BABECZKA — krzyknął widząc jak dziewczyna je jego babeczkę.
Tiffany od zawsze miała słabość do babeczek czekoladowych, jak i wielu rzeczy które miały w sobie czekoladę, miała obsesję na jej punkcie bardziej niż Lunatyk. Często gdy mieli razem lekcje, dostawali upominano za jedzenie na lekcji, jednak jako że byli jednym z lepiej uczących się uczniów zawsze uchodziło im to płazem.
— Luniek chcesz pół? — zapytała, a po zobaczeniu że kiwnął głowa przerwała ją na pół i jednak z połówek dała chłopakowi.
— To nadal była moja babeczka.— oburzył się czarnowłosy, zakładając ręce jak obrażona dziewczynka.
— Masz. — stwierdziła, po czym ugryzła pół z połowy która jej zostawała, a druga część wręcz wbiła chłopakowi do ust.
— Dfienfkuje — powiedział z pełnymi ustami.
- Mamy w tym roku podejrzanie dużo zajęć razem - powiedział Lupin, patrząc na plan zajęć.
- Więcej możliwości na irytowanie Lilianny - stwierdziła czarnowłosa, opierając głowę na ramieniu chłopaka tak aby również widzieć plan - Ulala, mamy razem opiekę nad magicznymi - uśmiechnęła się - Może Scamander się na nich pojawi.
- Kto? - Syriusz spojrzał na dziewczynę, nie wiedząc o kogo jej chodzi - Jaka salamandra?
- Scamander, ten puchon, kurde - przyłożyła dłonie do skroni - Wywalili go chyba na czwartym czy którymś tam jego roku, bo chyba Nundu czy inne coś przyprowadził, czy co to się tam stało
— AA! — Krzyknął Syriusz, jak by dostał olśnienia — Ten co tak dziwnie chodził, już wiem o kogo chodzi
— Tak, dokładnie ten — pokiwał głowa Lupin — Tracę w ciebie wiarę
— Tak jak w Jamesa? — dopytała Tiffany
— Tak jak w Jamesa, to się nie da, ten przegiął pałe
— Bardziej to chyba Evans wina, chociaż nie mi oceniać — odezwał się czarnowłosy.
— Może nie rozmawiajmy już o Evans, bo mi się niedobrze robi, jak tylko o niej myślę — stwierdziła Riddle, kładąc głowę na ramieniu Syriusza — A tak dopiero go nienawidziła — westchnęła po czym wzięła sobie nogę kurczaka którą zaczęła powoli jeść.
— Mnie też zastanawia co jej nagle odbiło, najpierw go nienawidzi, a teraz robi wszytko żeby zatrzymać go dla siebie — odezwał się, do tej pory cichy, Peter.
— Może zobaczyła konkurencję w naszej wspaniałej Tiffany? — stwierdził Syriusz i pogłaskał dziewczynę po głowie — Jak nie być zazdrosnym o taką seks bombę, brudną na twarzy z kurczaka.
— A weź się nie odzywaj Łapa, sam jesteś cały uwalony, ale od tego Puddingu który jadłeś — zaśmiała się chamsko.
Chłopak patrząc na nią z wytarł o jej policzek swój, tak że oboje byli brudni i z Puddingu i z kurczaka.
— Co to za mieszanka wybuchowa? — zaczęła śmiać się dziewczyna.
— Tiffany i Syriusz uroczo razem wyglądają — powiedział cicho Peter.
— Dwa debile — stwierdził Remus ze śmiechem, patrząc na dziewczynę delikatnie świecącymi oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top