przemyśl zanim zaczniesz kłapać jęzorem

Cały Hogwart żył Turniejem Trójmagicznym, jednak była jedna rzecz która była, częściej, na ustach uczniów i był to Bal Bożonarodzeniowy. Miał on się odbyć tydzień po wyborze reprezentantów trzech szkół magicznych.

-A ten co taki ponury? - Tiffany uniosła brew, patrząc na Blacka wyglądającego jak zbity pies.

-Francuzka go wyśmiała, kiedy zaprosił ją na bal - zaśmiał się Potter.

-Ojoj, nie każdy pragnie iść na bal z naszym cassanową? - prychnęła śmiechem dziewczyna, siadając przy stole Gryffindoru.

-To jeszcze nie wszystko - James musiał wręcz wziąć wdech, aby powiedzieć dalszą część.

-Tak?

-Kiedy wyśmiała naszego Łapę, to na jego oczach, zapytała Remusa czy on z nią pójdzie na bal - James wciąż się śmiał, przypominając sobie scenę która miała przed chwilą miejsce.

-Zgodził się? - zapytała ciekawa.

-Nie, powiedział że zamierza już kogoś zaprosić - prychnął Syriusz, nadal będąc obrażonym.

-Pewnie z tą Puchonką - mruknął cicho Potter, bazgrząc coś na kartce, po czym starał się złożyć ją w gołębia.

-Tonks? - dopytała Riddle, na co reszta kiwnęła głową - Co ty robisz Potter? - dziewczyna uniosła brew, na nieumiejętne ruchy chłopaka.

-Próbuje złożyć gołębia, z zaproszeniem na bal dla Lily - powiedział skupiony.

-Merlinie - czarnowłosa wzięła wdech - Daj mi to tłumoku - warknęła, zabierając mu z rąk kawałek papieru.

Tiffany zaczęła rzucać zaklęcia na kartkę. Jedno z nich ją wyprostowało, aby nie była taka pomięta, przez poczynania chłopaka. Po tym rzuciła parę dodatkowych zaklęć. Bez problemów zwinęła papier w gołębia, i dała go Jamesowi.

Czarnowłosa patrzyła jak papierowy ptak leci w stronę Evans, gdy wzięła go do rąk wyleciały z niego drobne konfetti, które zniknęły w kontakcie z podłożem. Rudowłosa delikatnie go rozłożyła, przez co ujrzała napis:

"Droga Lily Evans, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na Bal Bożonarodzeniowy? James Potter.

Tak Nie"

Przez ostatni czas, a dokładnie ostatnie wakacje, był moment kiedy Lily spotkała się przypadkowo z Tiffany na letnim wydarzeniu w Dolinie Godryka. Dziewczyny, przez wypite procenty, powiedziały sobie nawzajem co leży im na wątrobach. Dla innych ludzi, była to zacięta kłótnia, jednak im pozwoliło to złapać wspólny język i zakopać topór wojenny, który dzierżyły od pierwszej klasy.

Ślizgonka uśmiechnęła się, gdy mugolaczka zaznaczyła opcję "tak", a papierowy ptak zmienił się w kwiat pięknej, białej, lilii.

-Mi też takie zrobisz, jak będę chciał kogoś zaprosić?- zapytał Łapa, zafascynowany umiejętnościami szesnastolatki.

-Spierdalaj psie - prychnęła, na co Syriusz się jedynie zaśmiał.

-Chyba zaproszę Dorcas - stwierdził pewnie - Ciebie ktoś zaprosił?

-Krum z Durmstrangu - oznajmiła znudzona.

-Idziesz z nim?

-A gdzie tam, idę z kimś innym

-Z kim?- zapytał zaciekawiony

-Tajemnica, zobaczysz na balu moją parę specjalną - zaśmiała się cicho, na co Łapa spojrzał na nią niezadowolony.

-Uczniowie! - przy mównicy stanął Dyrektor, chcący zacząć swoją przemowę.

Gdy czarodziej miał zamiar znów się odezwać, do sali wszedł Remus, dumny z siebie usiadł obok Tiffany.

-Już za chwilę, poznamy reprezentantów trzech szkół, na nasz turniej trójmagiczny! - na sali wybuchły okrzyki szczęścia i podekscytowania, które dość szybko zostały zatrzymane ruchem ręki mężczyzny.

Gdy w pomieszczeniu nastała cisza, Dippet podszedł do Czary Ognia, czekając aż z ogromnego pucharu dowiedzą się kto reprezentuje daną szkołę.

Czara Ognia zabłysnęła czerwonym płomieniem, po czym wyleciała z niej jasno niebieska, okrągła karteczka, z małym pomponem przyczepionym do swojego boku.

-Reprezentantka Beauxbatons - brodacz złapał, gorącą, kartkę w dłonie - Lyah Dubois! - cała sala, a szczególnie Francuska szkoła, zaczęła wiwatować gdy drobna blondynka wyszła na środek, kierując się do pokoju dla reprezentantów.

Nie musieli długo czekać, aby Czara znów zabłysnęła czerwonym płomieniem. Tym razem wyleciał z niej ciemny skrawek papieru, o nierównych końcach, palący się delikatnie.

-Reprezentant Durmstrangu - złapał karteczkę dwoma palcami, gasząc płomień na niej - Asen Krum! - cała sala znów zaczęła wiwatować, z tłumu wyszedł przystojny, wysoki i dobrze zbudowany, szatyn. On również pokierował się do pokoju dla reprezentantów.

-Widzisz Tiffany?- zaśmiał się Syriusz, kiedy czara znów rozbłysła - Mogłaś iść na bal z reprezentantem Bułgarii - powiedział wrednie.

-Nie sraj żarem psie - prychnęła, patrząc jak Dippet łapie czarną, równą kartkę z zielonym napisem.

-Reprezentant Hogwartu! - na sali zrobiło się cicho - Regulus Black! - na Wielkiej Sali znów można było usłyszeć wiwaty, szczególnie te od stołu Slytherinu i Tiffany, siedzącej przy stole Lwa.

James i Syriusz, a w szczególności ten drugi, siedzieli obrażeni, a Ślizgonka uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka i pokazała że trzyma za niego kciuki, gdy szedł do pokoju reprezentantów.

-Jak mu się to udało - prychnął obrażony Łapa, jednak został przez wszystkich zignorowany.

— —

-I co? Zaprosiłeś Evans? - zapytał ciekawy Lupin, kiedy stał przed biblioteką wraz z Potterem.

Obydwoje czekali na Ślizgonkę, która szukała w księgach przydatnych, dal Regulusa, zaklęć do turnieju. Dziewczynie udało się podsłuchać, jak nauczyciele mówili coś o Rumunii, więc łatwo jej było dojść do tego że pierwsze zadanie będzie wiązało się ze smokami.

-W sumie, to Tiffany zaprosiła ją w moim imieniu - chłopak wzruszył ramionami, wciąż będąc wdzięczny czarnowłosej, bo tylko dzięki niej się to udało.

-Jak to TIffany ją zaprosiła? - uniósł brew skonfundowany.

-Stworzyła latającego gołębia z kartki, który miał w środku zaproszenie, a gdy Lily się zgodziła to zmienił się w kwiat białej lilii - wyjaśnił, wzdychając cicho.

Niedługo po tej wymianie zdań, dołączył do nich Syriusz, jak i Riddle, która wyszła zadowolona z biblioteki, z paroma spisanymi zaklęciami.

-A ty Remus? Zaprosiłeś kogoś? - zapytała ciekawa dziewczyna, siadając na ławce, a chłopcy poszli w jej ślady.

-A zaprosiłem - uśmiechnął się uroczo.

-Tonks?

-Skąd wiesz..? - zapytał niepewnie, patrząc na nią zdziwiony.

-Remi, to było jasne jak słońce - zaśmiała się, po czym spojrzała na Syriusza - A ty psie?

-Ta, Dorcas się zgodziła - westchnął.

-Nie wyglądasz na zadowolonego - Potter uniósł brew, patrząc na niego.

-Dorcas jest specyficzna.

-Jak ty, dobrze się dobraliście - zaśmiała się wrednie.

Huncwoci mieli wrażenie że, z każdym mijającym rokiem, Riddle coraz bardziej pokazywała że jest prawdziwą Ślizgonką, jak i pochodzi z potężnej rodziny Gauntów.

-A ty nam w końcu zdradzisz z kim idziesz? - zapytał ciekawy Potter.

-To wy nie wiecie? - zapytał zdziwiony Remus, który już poznał parę dziewczyny, gdyż rozmawiali o tym sami.

-Czemu Lunatyk zawsze wie pierwszy - prychnął urażony Syriusz, który był dzisiaj widocznie nie w sosie.

-Idę z Regulusem Blackiem - gdy te słowa opuściły usta czarnowłosej, oczy Łapy zabłysnęły nienawiścią.

-ŻE Z NIM!? JAK BYŚ NIE MOGŁA IŚĆ ZE MNĄ, ALBO REMUSEM!?- krzyknął zirytowany, na co dziewczyna uniosła brwi.

-Nie przypominam sobie żebyś mnie zaprosił. - prychnęła - Co ci tak nie pasuje w twoim starszym bracie?

-Jest zdradziecką szują - warknął, a oczy Tiffany się niebezpiecznie zwęziły.

-Co to za drama..? - zapytała cicho Evans, która przechodziła niedaleko i stanęła obok Pottera.

-Syriusz się dowiedział że Tiff idzie z jego bratem na bal - wyjaśnił cicho.

-No to klops.

-Jaką zdradziecką szują? - czarnowłosa ponownie uniosła brwi ku górze, czując jak gotuje się w niej złość.

-Nie dość że interesuje się czarną magią, to jest Śmierciożercą jak reszta mojej rodziny! - warknął - Jak można zadawać się, w jakikolwiek sposób, z Voldemortem.

-Syriusz... Uspokój się - James próbował załagodzić wybuch przyjaciela, zanim powie za dużo, gdyż widział jak źrenice Ślizgonki się zwęziły.

-Jakie uspokój się!? A tobie o co chodzi Tiffany!? Czemu bronisz kogoś z kultu Voldemorta!?

-Tiffany Riddle - powiedziała Lily, mając nadzieję że czarnowłosy się domyśli o co chodzi.

-Wiem jak Uszasta się nazywa!

-Widocznie nie rozumiesz - kobieta złapała się za nasadę nosa - Jak nazywa się Voldemort?

-A CO MNIE TO OBCHODZI!?- wrzasnął oburzony.

-Tom Riddle - głos Tiffany wręcz ociekał jadem - Lord Voldemort to mój brat cymbale, więc następnym razem przemyśl zanim zaczniesz kłapać jęzorem. - Warknęła po czym odeszła zirytowana. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top