Jaki azkaban?

— Panie Potter! Proszę otworzyć te drzwi! — krzyknęła Tiffany, stojąc pod jego domem i pukając w drzwi.

— Magiczne hasło — mruknął uchylając drzwi i ja skanuje wzrokiem.

— Jest zimno, jak mi tyłek odmarznie i będę chora Tomcio cię uśmierci — powiedziała, mrużąc oczy.

— Okej, przekonałaś mnie — powiedział szybko, otwierając drzwi na oścież.

— Jak cieplusio! — czarnowłosa wręcz wpadła do pomieszczenia, gdzie było o wiele ciepłej.

Gdy chłopak zamknął drzwi, dziewczyna ściągnęła swoją kurtkę, szalik, czapkę, rękawiczki i zimowe buty. Praktycznie od razu dostała ciepłe kapcie króliczki, które założyła od razu. Wzięła w rękę prezenty które dla nich przygotowała, po czym poszła do salonu gdzie byli huncwoci jak i rodzice Jamesa.

— To ta jego dziewczyna? — zapytał cicho ojciec Pottera, mówiąc cicho do Remusa

— Jeszcze nie, ale pracujemy nad tym — odpowiedział również cicho.

— TIFFUŚ! — krzyknął Syriusz, gdy tylko dziewczyna odłożyła prezenty pod choinką.

Kolorowooka nawet nie zdążyła się obejrzeć, bo została wręcz napadnięta przez Blacka który się na nią rzucił do przytulasa. Dziewczyna nie dała rady utrzymać równowagi nagłym skokiem chłopaka, przez co oboje runęli na ziemię.

— Już, już Syriusz — poklepała go po głowie — Też się cieszę że cię widzę, ale chce jeszcze oddychać.

— Spokojnie, nad wszystkim panuje — powiedział po czym wstał i pomógł jej wstać.

Po wstaniu, Tiffany rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak zatrzymała wzrok na Syriuszu.

— Jakim cudem ja przed chwilą nie zauważyłam że masz walki na włosach? — spojrzała na niego ze zdziwieniem — I po co ci one?

— Na święta trzeba dobrze wyglądać, tak jak na sylwestra — powiedział, po czym teatralnie zarzucił włosami.

— WAŁUŚ! — krzyknął widząc jak jeden wałek mu się odczepił, po czym od razu za nim pobiegł.

— Leci jak głupi za tym wałkiem — mruknął Peter, patrząc na niego jak na chorego psychicznie.

— No mówie, jego tylko do psychiatryka — mruknął James, który po chwili zobaczył Tiffany biegająca za Syriuszem — No ją też tylko do psychiatryka

— Ale ty jesteś świadomy tego że jak ich dwójkę do jednego psychiateyka by  się dało, to też psychiatryka najpewniej wyleciał by w powietrze? — powiedział Remus, spoglądając na Jamesa to na tamtą dwójkę, sprawdzając czy nic sobie nie zrobią.

— To Azkaban

— Azkaban też rozsadzą.

— Azkaban? Jaki azkaban? Kto rozsadził Azkaban i nie był nami? — spojrzlaa na nich oburzona Tiffany

— Mówiłem — powiedział dumny z siebie Remus

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top