"mogli zacząć podejrzewać kim ona tak naprawdę jest"

- Gryffindor!- Wykrzyczała Tiara Przydziału, gdy znalazła się na głowie Alice Wood.

- Albus Potter!- Głos Minevry McGonagall, która obejmuje stanowisko dyrektora, rozniósł się po Wielkiej Sali echem.

Chłopiec niepewnym krokiem, zmierzał w stronę stołka, na rękach oczywiście trzymał lisa. Uszasta słyszałem każde, pojedyncze bicie jego serca, jego niestabilny oddech. A co jak zawiedzie ojca? Jak trafi do Slytherinu? Dziewczyna trąciła go nosem o zeskoczyła z jego ramion, przecież tiara mogła by usłyszeć jej myśli, co ona czuję i to zadecydowało do którego domu trafi.

Czarnowłosy usiadł niepewnie na stołku, a na jego głowę została nałożona tiara, która zsunęła mu się na oczy. Swój werdykt wydała po dość krótkim czasie.

- SLYTHERIN!!- Wrzasnęła czapka, chłopiec zrobił wielkie oczy i powoli szedł w stronę stołu Ślizgonów. Tiffany wręcz pobiegła do stołu, pamietając dokładnie, gdzie siedziała w czasach Huncwotów. Usiadła na ławce, a po jej prawej Albus, natomiast z drugiej strony zwierzęcia Scorpius.

Wszyscy dokładnie przyglądali się zwierzęciu, nauczyciele uczący dłużej w Instytucie, mogli zacząć podejrzewać kim ona tak naprawdę jest. Jej każdy ruch, nie wa ważne pod jaką postacią była, każdy ruch był taki sam. Ten sam brak gracj.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top