ZADANIE 1

Na dziedzińcu zobaczyłam dość... niecodzienną akcję... Ponieważ Draco był zamieniony w fretkę, okey... nie wtrącam się.


- Cedrik! - krzyknęłam widząc starszego Puchona, chłopak się zatrzymał i spojrzał w moją stronę, złapałam go za rękaw i zaczęłam prowadzić do zamku.

- O co chodzi? - zapytał nie wiedząc kompletnie o co chodzi.

- Pierwszym zadaniem są smoki - oznajmiłam, chłopak popatrzył na mnie z kompletnym zdziwieniem wypisanym na  twarzy.

- c-co? -zająkał się - to potwierdzone?

- tak, Hagrid nam pokazał, widziałam je na własne oczy, tak samo jak Harry - powiedziałam przypominając sobie te piękne bursztynowe oczy.

- dzięki.. i przepraszam za te plakietki - powiedział, ale te plakietki nie obrażają mnie tylko Pottera.

- okey.. przekaże Potter'owi - powiedziałam z uśmiechem.

-- dzień 1 zadania --

Wszyscy zawodnicy czyli ja, Harry, Ced, Fleru i Viktor czekaliśmy na Bartiego który miał nam powiedzieć co jest 1 zadaniem. Każdy z nas był w swoim stroju, składającym się ze spodni i bluzy z napisem na przykład: Cedrik miał czarno żółty z napisem Diggory na plecach, Harry czarno-czerwony z napisem Potter, Viktor czerwony z napisem Krum, Fleru niebieski z napisem Delacur a ja miałam czerwono-zielone z napisem Uszasta a na rękach miałam poobwijane bandaż bo taki dostałam od Mcgonagall.

Zapewne dlatego że wie że to ja jestem jedną z Hunców.

Zielony- Podczas gdy byłam huncwotką chodziłam do Slytherinu

Czerwony - teraz chodzę do Gryffindoru

Uszasta - Moje przezwisko zza czasów Hunców.

----

Do pomieszczenia wszedł Crouch który powiedział co będziemy robić, kazał wyciągnąć figurki smoków przedstawiające zmniejszoną wersję tych na dworze.

- No to najpierw Pan Kurum - oznajmił starzec, Viktor włożył rękę do woreczka i coś go tam chyba ugryzło - Chiński Ogniomiot

- Fleru - Panna Delacur zrobiła to samo lecz nic jej nie ugryzło - walijski zielony

- Pan Diggory - Tego też coś capnęło! - szwedzki krótkopyski

- Harry - a jego już nic nie capnęło! głupi to ma szczęście - uuu... Rogogon węgierski.-

- i panna Tiffany- ja tak na harda dałam rękę i wyciągnęłam smoka, który przytulił się do mojej ręki i objął ją swoimi skrzydłami - widocznie figurka panią polubiła - powiedział gdy chciał mi zabrać figurkę smoka a ta go dziabnęła -Opalooki antypidzik - oznajmił ze... współczuciem? okey...

- Więc pierwszy idzie Viktor gdy usłysz- i wtedy było słychać chyba flarę.

---

Teraz moja kolej... dam radę, usłyszałam flarę wyszłam i od razu zobaczyłam te bursztynowe oczy a one zobaczyły mnie. Spojrzałam się na smoka i usiadłam po turecku na ziemi, patrzył w moją stronę i na moją różdżkę którą odłożyłam koło siebie smok podszedł do mnie i 'usiadł' wyciągnęłam w jego stronę rękę i przyłożyłam do pyska, po czym wstałam i wspięłam mu się po głowie na grzbiet a z grzbietu zjechałam po ogonie i wzięłam jajo z gniazda. Podeszłam do niego i dałam mu je powąchać co zrobił i skinął głową wzięłam różdżkę, pogłaskałam smoka i wyszłam.

====

Heloł wiem że dzisiejszy rozdział jest taki sobie, ale nigdy nie umiałam opisywać tego zadanie -_-.


~ Życzę udanego sylwestra! i mam nadzieje że cieszycie się z prezentów które dostaliście, bo ja dostaje zawsze chajs ;/

~ miłego wieczoru, nocy, rano, południa, popołudnia! ( zależy kiedy czytacie )


~ _FUCK_OFF_13


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top