Tom Voldemort

- Tiffany! Zaczekaj! - cały czas krzyczał za mną - proszę cię! Zaczekaj! - nie słuchałam go, dalej biegłam przed siebie.

Wbiegłam na błonie, chwilę się porozglądałam, ale i tak zdecydowałam wbiec do Lasu. W lesie tak jak by włączyły mi się moje zwierzęce zmysły, słyszałam, czułam, widziałam o wiele więcej niż normalnie, czułam się taka... taka... Wolna, odcięta od rzeczywistości,  tak jak bym była we własnym świecie, nie było nic innego tylko ja i natura. Wsłuchując się w wszystkie piękne odgłosy lasu usiadłam pod drzewem. Mogła bym tak siedzieć wieki, ale nie było mi to dane, poczułam jak ktoś bądź coś łapie mnie w pasie i gdzieś się teleportuje.

Po chwili znalazłam się w jakimś ciemnym, małym pokoiku w którym był jedynie kominek, stolik i fotel przy którym stało parę ludzi i coś na nim leżało. Poczułam jak coś mnie zaczyna pięć na lewym przedramieniu, zmieniłam się w Riddl'ówne i zobaczyłam jak mroczny znak zaczyna się ruszać.

- Tiffany - usłyszałam cichy zachrypnięty  głos wydobywający się z tego czegoś, ale chwila moment... ja znam ten głos.

- Tom..?- zapytałam niepewnie spoglądając w jego stronę.

- nie mów do mnie tak! Wiesz jak ja nie lubię tego imienia! Jestem Lord... - zaczął mówić

- tak to ty... nikt ciebie nie podmienił... a szkoda... - to ostatnie powiedziałam troszkę ciszej, ale nadal tak aby mógł mnie usłyszeć.

- Ja ci dam podmienienie mnie! Tylko spróbuj!!- wrzasnął co było słychać jak Pisk pięciolatka...

- I stary tom wraca - powiedziałam zawiedziona.

- Dobra powyzywamy się późnej - powiedział na co ją cicho się zaśmiałam - ale teraz nie o tym! - krzyknął 'oburzony ' - jak widzisz ja Wielki Tom Voldemort

- Tom Voldemort powiadasz? - powiedziałam ze śmiechem.

- Lord Voldemort! - szybko się poprawił - Jestem tu i żyje! Żaden mały kiepski dzieciaki mnie nie zabił! - powiedział oburzony - Mam plan ale o nim dowiesz się później! A teraz możesz iść chciałem tylko sprawdzić czy jeszcze żyjesz - tia tia. .. wmawiają sobie wiem że za mną tęskniłeś...

Jakiś Śmieciojad mnie złapał pod ramię i odteleportował do ZL.

- pff... łaski bez... nikt mnie nie odprowadzi... idę się zgubić w zamku... - po tych słowach zmieniłam się w Lisa i pobiegłam do Hogwartu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top