"jestem siostrą..."

Rano pierwsze co zrobiłam po otwarciu oczu to... Zjebanie się z łóżka! Tak... Brawo ja!

- co się...- zapytała zaspana Hermiona- O mój boże Tiff nic ci nie jest? -zapytała schodząc ze swojego łóżka i pomagając mi wstać.

-Nie... Nic mi nie jest... Żyję... Jeszcze...- powiedziałam podchodząc do szafy, wyjęłam z niej czarną bluzkę, czarne getry oraz jakąś długą granatową bluzę. Wzięłam wszystko i poszłam do łazienki, ubrałam się, umyłam zęby i zrobiłam wysokiego kucyka  po wyjściu z łazienki ubrałam jeszcze moje czarne koturny i poszłam na śniadanie. W WS było dość dużo osób ja usiadłam koło Bliźniaków i Wood'a.

- E, Wood - szturchnęłam go w ramię a on odwrócił głowę w moją stronę.

- Słucham moją ulubioną ścigającą- powiedział z uśmiechem, a no tak chyba wam nie mówiłam lecz od drugiego roku jestem ścigającą.

- Ooo bo się zarumienię- powiedziałam i machnęłam ręką po czym zaczęłam się śmiać a on razem ze mną. -Dobra, wracając... kiedy następny mecz? -zapytałam pochłaniając jajecznicę.

- Zaaaa... tydzień -powiedział ze stoickim spokojem co było dziwne - gramy z Hufflepuffem - dopowiedział również jedząc.

- cooo?! i dopiero teraz to mówisz?! A taktyka?! A Treningi?!-krzyknęłam w jego stronę a on się zaśmiał a moi bracia popatrzyli na mnie ze strachem.

- Spokojna głowa Tiffuś. -zawsze tak do mnie mówi... - taktykę już mam, a co do treningów to za godzinę na boisku - zanim skończył mówić mnie już nie było w WS, pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam się przebierać. Gdy miałam już iść na boisko zaczepił mnie Prof. Lupin.

-Weasley podejdź tu-wykonałam jego rozkaz- Pewna osoba się dowiedziała że grasz w Quiditha i to jest prezent od tej osoby- po czym podał mi jakiś pakunek, spojrzałam na to i go rozpakowałam, moim oczom ukazał się Nimbus 2001 oczy mi rozbłysły po chwili zauważyłam że na rączce jest coś napisane.

- Foxy- Uszasta - przeczytałam i od razu się uśmiechnęłam- Syriusz-powiedziałam może troszkę za głośno po ktoś się na mnie spojrzał a mianowicie Malfoy lecz go zignorowałam i poszłam na boisko.

* Tydzień Później *

-kolejne 10 punków dla Gryfonów zdobytych przez naszą piękną ścigającą Tiffany Weasley! - wrzasnął Jordan  którego upomniała McCnotka. A no tak właśnie teraz trwa mecz Gryffindor-Hufflepuff, pogoda nam nie dopisuje, jednym słowem... Piździ w Chuj.

Widzę jak Harry leci w górę wraz z Cedrikiem. Ja w tym czasie znów zdobyłam parę bramek.

- Nasza ulubiona ścigająca nie wychodzi z formy!-krzyknął Lee

-JORDAN!- wydarła się McGonagall.

-przepraszam psze pani...-powiedział cicho lecz do mikrofonu komentator. W jednej chwili było słuchać jak wszyscy wstrzymują oddech. Spojrzałam w stronę gdzie patrzyli i aż mi serce stanęło. Potter leciał z góry podajże zemndlał. Nagle mi się zrobiło słabo nie wiem od czego i ostatnie co poczułam to jak zderzam się z podłożem.

~☆~

Otwieram oczy. Ała.... to zły pomysł, jestem nadal na boisku a koło mnie siedzi czarny pies. Ostrożnie usiadłam, najdziwniejsze jest to że nic mnie nie boli.

-Hej Syriusz- powiedziałam do psa a ten z radością zamerdał ogonem. Wstałam podczymując się na Łapie i poszłam z nim w stronę Hogwartu.

~☆~

Od tamtego zdarzenia minął tydzień, mogła bym powiedzieć ze wszystko jest tak jak zawsze ale nie... Nikt się do mnie nie odzywa, nikt mnie nie widzi ani nie słyszy... czuję się tak jak bym... Nie istniała... jedynie "pamiętają o moim istnieniu" Drops, Remus, Syriusz, Snape, Malfoy oraz co jest najdziwniejsze zawsze, ale to zawsze gdy jestem w pobliżu parszywka on się dziwnie zachowuje oraz ucieka. Co się właśnie stało? Czemu praktycznie nikt mnie nie widzi...

~☆~

Właśnie siedzę w bibliotece i czytam sobie książkę o rolach czarodziejskich, nic ciekawego. W pewnym momencie widzę coś co mnie szokuje i potwierdza to co mówiła McGonagall w Pubie Pod Świńskim Łbem....

" W ten sam dzień co Syriusz Black został wysłany do Azkabanu zaginęła Tiffany Riddle, podejrzewamy ze została "umieszczona" w ciele jakiegoś dziecka"

Czyli to prawda... jestem siostrą...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top