' Dziobek! '
Po śniadaniu pokierowałam się na lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami której uczy Profesor Hagrid. Idąc korytarzem spotkałam identyczne pomarańcze, oczywiście że chodzi tu o Freda I Georga.
- Hej Lisku- powiedzieli razem z uśmiechem.
- Hej cymbały. Co tym razem wykombinowaliście?- zapytałam ze śmiechem.
- Myy...? O co ty..- zaczął mówić Fred
-... Nas osądzasz? przecież jesteśmy... - dalej mówił George
-... istnymi aniołkami- dokończyli razem.
- Więc co zmalowaliście? -zapytałam uśmiechając się.
- Wcale nie podwiesiliśmy... - Fred
-... Ogolonej Pani Norris.. - George
-... Pod sufitem w Wielkiej Sali -znów zakończyli mówić razem.
- Kto się tego spodziewał, dobra ja idę na ONMS.-przytuliłam ich
- Pa lisie!-krzyknęli
- Pa marchewy! -krzyknęłam do nich na odchodne.
* Przed chatką Hagrida *
Pod 'domem' Hagrida byli już wszyscy uczniowie z Slytherinu oraz Griffindoru z mojego roku. Stanęłam między Ron'em a Harry'm. Po chwili z chatki wyszedł Prof. Rubeus Hagrid, kazał nam iść za sobą do Zakazanego lasu. Poszedł w głąb lasu zastawiając nas samych, oczywiście Malfoy musiał coś powiedzieć, ale go nie słuchałam, bardziej skupiłam swoją uwagę na tym co przyprowadził Hagrid.
- Więc to jest.. -zaczął ale ja mu przerwałam.
- Dziobek! -krzyknęłam, hipogryf zaczął się rozglądać. Wyszłam do przodu, chciałam się ukłonić lecz Hardodziub zrobił to pierwszy po chwili do mnie podbiegł. Zaczęłam go głaskać.
- Więc Tiffany skoro przerwałaś moją przemowę, to może sama coś powiesz na temat HIpogryfa? - zapytał z karcącym wzrokiem.
- Z przyjemnością- 'nauczyciel' się zdziwił- więc Hipogryfy to bardzo honorowe zwierzęta, bardzo łatwo je urazić, a gdy już to się zrobi lepiej uciekać jeżeli chce się przeżyć. Aby go tak powiem ' ułaskawić' należy się skołonić i czekać aż on zrobi to samo, jeżeli tego nie zrobi to należy uciekać. Jeżeli jednak się skłoni można do niego podejść i pogłaskać, Hipogryfy dają też się na sobie przelecieć. -oznajmiłam.
- Brawo 20 punktów dla Gryffindoru. Skąd ty to wszystko wiesz? -pytanie skierował do mnie.
- Wyczytałam wszystko w książkach Netwona Scamandera, na którym staram się wzorować- uśmiechnęłam się. Dziobek zaczął mnie trącać łebkiem.
- Dobrze więc kto chce się przywitać z Hardodziobem? Prócz Tiffany - wszyscy się wycofali oprócz Harrego.- Dobrze Harry podejdź- Potter stał w miejscu dopiero Ron go pchnął, chłopak podszedł do Hybrydy po czym się ukłonił na początku Dziobek nie chciał się ukłonić ale po chwili się odkłonił, wybraniec go pogłaskał. - Dobrze chyba pozwoli się wam dosiąść- zanim skończył mówić ja stanęłam koło Hipogryfa który kucnął aby mogła wsiąść, uśmiechnęłam się niewinnie. - Coś ty z nim zrobiła...
- Chodź Harry -powiedziałam wyciągając w jego stronę dłoń, niepewnie za nią chwycił, wskoczył na Hardodzioba i przytulił mnie najmocniej jak umiał, Hagrid klepnął Hipogryfa w zad a ten wystartował. Po rozbiegu zwierzę przeskoczyło mur i wzbiło się w powietrze, lecieliśmy nad jeziorem gdzie Dziobek zanurzył przednie łapy w wodzie, a Potter mnie puścił i zaczął się śmiać, tak samo jak ja. W pewnym momencie, stanęłam na zwierzęciu i wskoczyłam do jeziora.
- Tiffany!- usłyszałam głos Pottera. Zaczęłam płynąć pod Dziobkiem, zagwizdałam a ten zniżył lot i złapał mnie przednimi szponami. Później znów lecieliśmy nad Zakazanym Lasem i wróciliśmy do reszty.
- A ty co tam wyrabiałaś, że jesteś cała mokra?! - krzyknął mój jakże ' kochany' braciszek.
-Pływałam -powiedziałam i odeszłam. Jedyne co słyszałam to krzyk Malfoy'a i że Hagrid zaniósł go do SS.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top