Czyli... Mam zostać z tobą..?

- Wy sobie chyba jaja ze mnie robicie- Oznajmił Harry, patrząc na to wszytko z niedowierzaniem.

Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Wiele osób siedziało, bądź stało z otwartymi ustami.

- DIFFANY!- Gdzieś w tłumie szło usłyszeć, czyjś damski głos krzyczący z entuzjazmem.

- Harry? Co się dzieje? - Zapytała Hermiona, patrząc na wybrańca który nagle zrobił się blady. -Harry! No powiedz coś!

- Kocham cię, Draco - Powiedziała cicho, Usia. A na sali było słychać uderzenie, które okazało się tym iż Potter zemdlał.

Podczas gdy Potter zemdlał, rudowłosa zrozumiała co powiedziała. Szybko odsunęła się od Dracona, i wybiegła z Wielkiej Sali.

____

- Nie możesz tam siedzieć do końca roku - Wymamrotała Hermiona, stojąc przed drzwiami do ich łazienki.

- Mogę!- Odezwał sie głos Brązowookiej zza drzwi.

- Wiesz że zaraz 3 zadanie? Bierzesz w nim udział! Musisz iść!

- Nigdzie nie idę!

- Dobra, jak chcesz. Ja już idę.

W pokoju dziewczyn, było słychać stukanie butów Granger. Lecz po chwili całkowicie ucichły.

____

- START!- Po arenie, gdzie odbywało się trzecie zadanie, rozniósł się donośny męski głos.

Wraz z krzykiem "START", dwójka uczestników wystartowała. Zaraz po nich Krum, i Fleru.

W gąszczach, ciemnego labiryntu, gdzie wiało grozą. Czwórka uczestników szukała złotego pucharu, który powinien przenieść ich na linię mety. Każdy zawzięcie go szukał. Natomiast nie każdy miał szczęście, po niedługim czasie reprezentantka Beauxbatons została wciągnięta przez krzaki, inaczej by sobie nie poradziła. Reprezentant Dumstrangu został potraktowany jakimś czarem, gdzie Potter wraz z Diggorym musieli go obezwładnić. Niedługo po odpadnięciu dwóch zawodników, pozostali zauważyli puchar. Na samym początku zaczęli się przepychać, póki zarośla nie chciał wciągnąć Puchona. Gdy Gryffon pomógł koledze, stwierdzili że najbezpieczniej będzie jeżeli obydwaj złapią się go w tym samym czasie. Od razu po dotknięciu złotego przedmiotu, okazał się on Świstoklikiem, który wzniósł sie w górę wraz z chłopakami i zaczął teleportować ich w całkiem inne miejsce...

- Gdzie my jesteśmy? - Zapytał bronzowowłosy, rozglądając się do okoła.

- Ja, ja znam to miejsce - Powiedział Harry, a po chwili jego blizna zaczęła go straszliwie boleć.

Ze starej kostnicy, wyszedł Glizdogon z jakimś zawiniątkiem w dłoniach. A koło nich, pojawił się czarny dym, w którym okazała się zamaskowana Tiffany. Dziewczyna doskonale wiedziała, jeżeli jej brat się odrodzi, ona już nigdy nie będzie wyglądać jak Weasley'ówna.

- Zabij niepotrzebnego!- odezwał się lekko skrzeczący głos. Gdziewczyna podniosła różdżkę.

- Avada - Wystarczyło to jedno słowo, a z jej różdżki wydobył się strumień zielonego światła, trafiający Diggory'iego. Chłopak pad na ziemię, bez życia.

Potter zaczął przeraźliwie wrzeszczeć, wyzywać nas od potworów. Ale dałam sobie z nim radę, przygwoździłam go do posągu, nad grobem naszego ojca (?). Tom z Peterem zaczął odprawiać, jakiś dziwny rytuał. Pettigrew dodał tam kości naszego ojca, swoją rękę i krew Pottera.

- Tiffany, przemień się - Było słychać zachrypnięty głos mojego brata.

- T-Tiffany?!- krzyknął z niedowierzaniem Wybraniec.

Nie zwracając na niego uwagi, zmieniłam w w Riddle'ówne. Wreszcie w swoim, pawdziwym, starszym i seksowniejszym ciele. Nagle obok mnie znalazł się szczurza który wyrwał mi parę czarnych włosów, wrzucając je do kotła.

- Au! Głupi jesteś?!

Nie zważając na mój krzyk, Szczurowa ty wrzucił do kotła mojego brata. W "naczyniu" wszystko zaczęło buzować, parować aż pękł. Było widać jak z kremowej kulki, w kształcie dziecka w łonie matki, kształtuje się człowiek. Gdy mój brat był sobą, otworzyłam szeroko oczy jak i usta. Przede mną stał mój brat, jedz nie był on w swojej wężowej, brzydkiej formie. Był on... Przystojnym młodzieńcem, w tej formie był ode mnie młodszy, o jakiś rok ewentualnie dwa.

____

- Nie możesz tam wrócić - Odezwał się Voldemort, po całym zejściu się śmierciożerców i usunięciu paru ze swoich szeregów.

Spojrzałam na siebie, już nie mogę zmienić się w rudowłosą...

- Czyli... Mam zostać z tobą..? - Zapytałam, patrząc na niego niepewnie.

- Nie masz innego wyjścia

- Mam, zawsze mogę dołączyć do Ministerstwa...

- Ani mi się waż! Jesteś moją siostrą, i zostajesz ze mną! Nie chce cię więcej stracić... - to ostatnie dodał ciszej, myśląc że go nie usłyszę.

- Tom... Zostanę z tobą i w twoich szeregach, rodziny się nie opuszcza. - Przytuliłam czarnowłosego, a on, dość pewnie jak na Lorda, oddał przytulasa.

- To, do Riddle Manor

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top