A on chciał mieć je wszystkie...

-Ale tu twardo - myślę wręcz rzucając się po ławce w WS. Już zaraz jedziemy do domów... Ron, Hermiona i Ginny się do mnie nie odzywają... Bo oczywiście mój 'ukochany' 'braciszek' musiał wszystko wypaplać Ginny. No słuchaj Ginny mam świeże ploteczki! Tak to on zawsze mówi... Może dobrze że nie jestem taka jak Tom? Chyba... Co do Dracona... Nie miałam już do niego siły, po prostu z nim zerwałam, od razu mopsica się do niego przyssała... Kto by się spodziewał..?

Z zamyślenia wyrwał mi głos Dropsa który oznajmiał iż mamy się już zbierać. Wybiegłam jak strzała z WS i pobiegłam do swojego dormitorium które dzielę z Mioną, wzięłam wszystkie swoje rzeczy i pobiegłam do pociągu Hogwart Express.

Znalazłam wolny przedział i w nim usiadłam, słyszałam jak pociąg rusza do mnie się nikt nie dosiadł... Tia... Nie dziwię się, mój 'brat' potrafi tak kłamać że praktycznie żaden Gryfon ( prócz Harrego ), Puchon ( prócz Ceda ) oraz Krukon się do mnie nie odzywa. Ślizgoni to Ślizgoni.... Tego nie ogarniesz... ( napisała Ślizgonka ).

Nie wiedząc co mam zrobić wyciągnęłam swój notes i zaczęłam rysować.

Po skończeniu rysunku zauważyłam że narysowałam Siebie, Remusa, Syriusza, Jamesa, Petera, a nad nami były nasze animagiczne formy, ale nad Lunatykiem był wilkołak. Jak ja bym chciała aby James znów tu był, aby Huncwoci byli razem ( ekhem... ekhem... może się ziści. * kaszel kaszel *)! No prócz Glizdy...

Po chwili zorientowałam się iż już jesteśmy na miejscu, wzięłam swoje rzeczy po czym wyszłam z Pociągu. ' Moi rodzice ' już na mnie i na moje ' rodzeństwo' czekali, przytuliłam ich po czym się teleportowałam do domu. Nie wspominałam wam? Nie? To teraz mówię. Hehe...

** POV.RON **

Patrzyłem z niedowierzaniem w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała Tiff. Kiedy ona się tego nauczyła!?

** POV.TIFFANY **

Siedzę w swoim pokoju, nad łóżkiem powiesiłam zdjęcie które narysowałam w drodze do domu... Zaczęłam mu się przyglądać, w pewnej chwili poczułam jak by ktoś mnie przytulał. Obróciłam się, gdy zauważyłam kto mnie przytula myślałam że jeszcze bardziej się rozpłaczę.

- James.. - powiedziałam już prawie łkając. Tak, tam był James no prawie... Był duchem...

- Uszasta - powiedział z uśmiechem, nadal nie wierzyłam własnym oczom.

- J-jak ty t-tu? - mówiłam łkając jak małe dziecko.

- Jestem tu bo ty tego chciałaś. To co masz w pierścionku na palcu - wskazał dłonią na moją dłoń - to jeden z insygniów śmierci, dokładnie Kamień Wskrzeszenia, Dumbledore ma Czarą Różdżkę a mój syn Pelerynę niewidkę - powiedział uśmiechając się do mnie ciepło.

-t-ten pierścień, a-ale dał mi go Tom... A on chciał mieć je wszystkie... - powiedziałam nie dowierzając, mój brat? Mój brat Voldemort? Dał mi coś czego sam pragnie? To się kupy nie trzyma!

============

Hejj, to znowu ja! Czy ktoś się spodziewał że historia się tak potoczy? Bo ja sama nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc. Pisałam to co przyszło mi namyśl w moim bezmózgowiu. No patrzcie jak ja z Tomem to idealna rodzina! On nie ma nosa a ja mózgu! Widzicie? Z daleka widać że jesteśmy rodzeństwem :'D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top