Rozdział pierwszy.
Pokój numer 27A na Seulskim kampusie miał towarzyszyć mi przez najbliższe trzy lata studenckie. Zaczynał się mój pierwszy rok nauki, a ja nie mogłam opanować szczęścia, gdy dostałam się na te studia, które były jedne z najlepszych w kraju. Liceum ukończyłam w wyróżnieniem, co bardzo pomogło mi w tym, aby mnie tutaj przyjęli. Studia zawsze wydawały mi się najważniejszą, zasadniczą częścią tego, co jest miernikiem wartości człowieka i determinuje jego przyszłość. Uwielbiałam się uczyć, a jeszcze bardziej uwielbiałam czytać książki. Zawsze wszystko miałam poukładane i na swoim miejscu, ponieważ porządek był u mnie podstawą. Rozpoczęcie studiów miało być przełomem w moim nastoletnim życiu, abym mogła zacząć być w końcu dorosła.
Do pokoju z walizką w ręku weszła moja przyjaciółka ChaeRyun, z którą znałam się jeszcze z liceum. Byłyśmy szalenie szczęśliwe, gdy okazało się że obydwie będzie razem studiować i mieszkać na tym kampusie w tym samym pokoju. ChaeRyun była świetną przyjaciółką, ale bardzo nierozgarniętą i zazwyczaj robiła wszystko, aby przypodobać się innym. Ja wolałam być sobą, jeśli komuś nie podobało się jaka jestem, ani trochę mi to nie przeszkadzało. Dobrze dobierałam sobie przyjaciół, którzy akceptowali mnie w pełni, a ja akceptowałam ich.
- Nie mogłam znaleźć pokoju, a do Ciebie za nic nie można się dodzwonić - powiedziała rzucając gdzieś walizkę i opadając na łóżko.
- Dzwoniłaś? Wybacz, ale byłam zajęta rozpakowywaniem się i nie słyszałam - uśmiechnęłam się do niej przepraszająco, ale ona prychnęła tylko pod nosem.
- Nie wierzę, że pierwsze zajęcia zaczynają się już jutro, tak się cieszę, że będę mogła zdobywać wiedzę - klasnęłan w dłonie z podekscytowania. Studiowałam filologię koreańską, a ChaeRyun filologię chińską, ponieważ niektórzy z jej rodziny nie byli koreańczykami, a pochodzili właśnie z Chin.
- Myślałam, że dadzą nam chociaż parę dni na zapoznanie się z kampusem i uniwersytetem - jęknęła ChaeRyun.
- Oj przestań, będziemy miały na to czas między zajęciami - próbowałam ją pocieszyć.
- Przez najbliższe dni nie odstępuj mnie na krok, ten uniwersytet jest ogromny i jestem pewna, że się zgubię - podniosła się, aby spojrzeć na mnie rozkazująco.
- Wiesz, że niektóre zajęcia mamy w zupełnie innej części uniwersytetu - przypomniałam jej, a on ponownie jęknęła, opadając na materac.
- Nie będzie tak źle, przecież dostałyśmy mapki, także nie powinno być problemu z odnalezieniem sali - machnęłam jej przed twarzą papierem.
- Początek zawsze jest najgorszy, nie znoszę pierwszego roku nauki - burknęła odbierając ode mnie mapkę.
- Pierwszy rok daje tak wiele możliwości, można nawiązać masę nowych znajomości, odwiedzić zakamarki nowej szkoły, a przede wszystkim zawsze mamy wytłumaczenie, że jesteśmy tutaj nowi w sytuacjach krytycznych - zaśmiałam się delikatnie.
Uwielbiałam zaczynać szkołę, każdego roku działy się zupełnie nowe rzeczy, pojawili się nowi ludzie oraz nowy materiał do nauki. Mogliśmy zdobywać wiedzę i uczyć się rzeczy o których nie mieliśmy pojęcia. Niektórzy mówią, że podczas studiów najlepsze są imprezy, ale ja byłam innego zdania. Nie rozumiałam, po co ktoś miałby spędzać całą noc z masą obcych ludzi, którzy tylko piją alkohol lub robią inne straszne rzeczy. Nie było w tym magi, ani rozumu, takich ludzi zazwyczaj nic nie interesowało, a zwłaszcza ich własna przyszłość.
- Myślisz, że wykładowcy będę w porządku? - zapytała po chwili moja przyjaciółka.
- Z pewnością, to nie liceum, tutaj ludzie traktują się z szacunkiem - byłam pewna swoich słów, w końcu uczęszczali tutaj ludzie dorośli, pełni ambicji i planów.
- Łatwiej będzie mi się podlizać, muszę mieć jakieś zabezpieczenie - zażartowała.
- To zacznij się porządnie uczyć, nic tak nie raduje wykładowców jak dobre oceny - podsunęłam jej lepszy pomysł.
- Już i tak wystarczająco dużo się uczę, nie mogę polegać na samych ocenach - stała przy swoim.
Potrząsnęłam głową z niedowierzania i nie mówiąc nic więcej, wróciłam do wypakowywania książek. Miałam dużo zajęć, a według planu przewyższał u mnie język angielski, którym umiałam posługiwać się już od gimnazjum. Lubiłam uczyć się języków, o wiele łatwiej można było dzięki temu funkcjonować, zwłaszcza jeśli chodzi o język angielski czy nawet japoński. Zdecydowanie nauka języków była moim ulubionym przedmiotem i zamierzałam w tym roku mocno wziąć się do pracy, aby móc postarać się o stypendium.
- Powinnam zadzwonić do JungWoo, powiedzieć że jestem już na miejscu - przypomniałam sobie. Obiecałam, że gdy tylko przydzielą mi pokój poinformuję go tym.
- Pozdrów go ode mnie - powiedziała ChaeRyung.
- Z pewnością się ucieszy - uśmiechnęłam się.
Byłam z JungWoo w związku już od dwóch lat, i oboje znamy się z liceum. Jesteśmy do siebie bardzo podobni pod względem intelektualnym, lubimy prawie te same rzeczy i bardzo się szanujemy. JungWoo jest słodkim chłopakiem oraz bardzo kulturalnym i kocha mnie tak samo mocno jak ja kocham go. Niestety studiujemy na dwóch różnych uniwersytetach, dlatego nie mamy możliwości aby widywać się tak często jak za czasów liceum. Tak, tęsknię za nim, ale jestem dumna że dostał się do swojej wymarzonej szkoły, tak jak on jest dumny ze mnie.
~*~
Wstałam dzisiaj o wiele wcześniej niż ChaeRyun, ponieważ zegar wskazywał szóstą rano. Uniwersytet znajdował się naprawdę blisko mojego kampusu, ale wolałam dać sobie więcej czasu na przygotowanie się do zajęć i odnalezienie sali. Pierwsze zajęcia miałam z gramatyki, czyli coś co lubiłam tak samo mocno jak nauka języka angielskiego. Według planu, byłam podopieczną Procesor TaeYeon, nauczycielką historii Korei. Historia była ciekawym przedmiotem i chętnie się jej uczyłam, choć przychodziła mi z małą trudnością.
Próbując nie obudzić swojej przyjaciółki zaczęłam pakować potrzebne książki do torby. Mimo iż wiedziałam, że powinnam podejść do jej łóżka i uprzedzić ją, że jeśli nie wstanie spóźni się już pierwszego dnia, ale ona nie znosiła kiedy ktoś budził ją wcześniej niż to zaplanowała, więc po prostu zajęłam się sobą.
Po spakowaniu potrzebnych rzeczy, usiadłam przed lustrem, aby zrobić delikatny makijaż. Nie lubiłam się malować, ponieważ nie było mi to potrzebne. Miałam czystą i gładką cerę oraz duże, prawie czarne oczy, jednak lepiej prezentowałam się z podkreślonymi rzęsami i musniętymi błyszczykiem ustami. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, które były lekko falowane, po czym wyjęłam z szafy zwykłe czarne spodnie, do tego uroczą granatową bluzkę i tenisówki. Wszystko ubrałam na siebie i przejrzałam się w lustrze. Nie różniłam się niczym wyjątkowym od reszty studentów, więc miałam pewność że nie będę się wyróżniać.
Gdy wybiła godzina siódma budzik ChaeRyun zaczął wydobywać z siebie dźwięk, co znaczyło że miała ona wstać. Jednak przyjechała tylko ręką po urządzeniu, aby je uciszyć i odwróciła się na drugi bok, dalej pogłębiając się we śnie. Zaśmiałam się, ale nie mogłam pozwolić aby zignorowała budzik i nie poszła na pierwsze zajęcia, więc podeszłam do jej łóżka, sama postanawiając ją obudzić.
- ChaeRyun, jest już siódma, jeśli nie wstaniesz to z pewnością się spoźnisz - powiedziałam, lekko nią potrząsając.
- Zostaw mnie, miałam taki cudowny sen - mruknęła, nie słuchając mnie.
- Wybacz, ale rzeczywistość Cię wzywa, a zajęcia zaczynają się za godzinę - nie przestawałam ją budzić.
- Powiedz coś, co przekona mnie do wstania - poprosiła.
- Masa chłopaków czeka, żebyś mogła ich poznać - wypaliłam, wiedząc że tylko taka wizja do wszystkiego ją przekona.
- Punkt dla Ciebie, moja droga - powiedziała i od razu podniosła się z łóżka, a ja ponownie się zaśmiałam.
Byłam już gotowa do wyjścia, choć miałam jeszcze pełną godzinę do pierwszej lekcji. Nie miałam pewności, czy znalezienie sali przyjdzie z łatwością, więc wolałam zacząć poszukiwania już teraz. ChaeRyun miała zajęcia z drugiej strony uniwersytetu, więc nie mogłam pójść razem z nią, ale wiedziałam, że świetnie sobie poradzi, dlatego opuściłam pokój ze spokojem.
Po korytarzach już krzątało się paru uczniów, którzy szykowali się do zajęć. Postanowiłam nie błąkać się bez powodu po kampusie, więc skierowałam się do wyjścia. Uniwersytet miałam po drugiej stronie boiska, które zajmowała masa studentów, głównie chłopaków. Niektórzy grali w piłkę, inni stali i po prostu rozmawiali. Wyglądało to zwyczajnie, inaczej niż sobie wyobrażałam, wręcz tak jakby liceum się jeszcze nie skończyło.
Przeszłam pewnym krokiem przez boisko uważając na innych, chociaż mogłam przejść na około. Miałabym dwa razy dłuższą drogę, także nie przejmowałam się tym, że być może przeszkadzam chłopakom w grze.
Odwróciłam głowę, gdy doszły do mnie głośne śmiechy z końca boiska. W samym rogu tuż pod drzewem na stolikach od ping-ponga siedziała niewielka grupa chłopaków. Wyglądali dziwnie, byli ubrani zupełnie inaczej niż reszta studentów, a ich ciała pokrywała masa tatuaży, z czego kilku z nich miało na twarzy przynajmniej jeden kolczyk. Nie podobali mi się, znałam ludzi tego pokroju i nigdy nie wróżyli niczego dobrego. Woleli się bawić, spożywać alkohol, bić się z różnymi ludźmi i uwielbiali niebezpieczeństwo. Nie sądziłam, że tacy ludzie mogą chodzić do jednego z najlepszych uniwersytetów, przecież nie obchodziła ich edukacja.
Dostrzegłam wzrok jednego z nich na swojej osobie. Miał czarną, gęstą czuprynę, kolczyka w dolnej wardze i tatuaże na rękach oraz szyi, ponieważ czarne, zapełnione tuszem linie wystawały spód kołnierza jego białej koszulki. Wpatrywał się we mnie mocnym spojrzeniem, jakby sam nie rozumiał dlaczego poświęcam im uwagę. Ja także nie rozumiałam, dlaczego jeszcze na nich patrzę. Spuściłam wzrok i skupiłam się na dojściu do budynku, nie zwracając już uwagi na tych dziwnych i przerażających ludzi.
Znalezienie sali zajęło mi zupełnie mniej czasu niż podejrzewałam. Po kilkunastu minutach byłam już pod salą, jak narazie jako jedyna, ale nie przeszkadzało mi to. Pozwoliłam sobie na dokładniejsze przyjrzenie się budynkowi, rzeczywiście był ogromny, a do tego bardzo piękny. Byłam pod wrażeniem i zdecydowanie trafiał on w moje gusta, tym samym spełniając moje studenckie fantazje.
*
Zajęcia rozpoczęły się z lekkim opóźnieniem, ponieważ profesor miał problem z zaparkowaniem samochodu. Nauczyciel był mężczyzną w średnim wieku o krótkich włosach, a na jego nosie widniały śmieszne okulary. Wyglądał sympatycznie i naprawdę był bardzo miły, widać było że uwielbiał uczyć innych, po pasji jaką wkładał w tłumaczeniu nam tego, co będziemy przerabiać w tym semestrze, a ja nie mogłam się już tego wszystkiego doczekać. Nauka była dla mnie czystą przyjemnością.
Drzwi od sali otworzyły się ze skrzypnięciem przez co nie mogłam powstrzymać się, aby nie spojrzeć w ich kierunku. Profesor nie przerywał jednak swojego monologu, więc wiedziałam, że spóźnianie się nie było tutaj żadnym problemem. Przez drzwi wszedł spóźniony chłopak, który wydawał się nie być przyjęty tym, że już od kilkunastu minuty trwają zajęcia. Student zajął jedyne wolne miejsce w trzecim rzędzie przy rogu, a ja dopiero wtedy dostrzegłam, że jest to ten sam chłopak, który siedział wraz z resztą swoich dziwnych kolegów na boisku, a jego oczy musiały mnie wówczas wyłapać. Miałam na niego idealny widok, ponieważ siedziałam po drugiej stronie w rzędzie numer dwa, dlatego mogłam patrzeć jak siada wygodnie przy ławie, a jego wzrok zdradza, że nie jest ani trochę zainteresowany tym, co mówi wykładowca, co w ogóle mnie nie zdziwiło, patrząc na to jak wygląda. Mimo tego nie mogłam oderwać od niego oczu, głównie przez jego odmienny wygląd. Był nieziemsko przystojny, choć miał te wszystkie tatuaże i kolczyk w wardze, który jednak dodawał mu uroku. Wydawał się być tak arogancki, ale jednocześnie taki pociągający. Od razu zmyłam z siebie te absurdalne myśli, przecież w końcu miałam chłopaka, którego bardzo kochałam. Prawda, uczył się na innym uniwersytecie, więc nasz kontakt był ograniczony, ale był taki sam jak ja, dlatego mieliśmy wiele wspólnego.
Nie mogłam przestać patrzeć jak w dziwny, ale intrygujący sposób zagryza swoją dolną wargę, tym samym bawiąc się swoim kolczykiem. Jego ciemne oczy patrzyły na Profesora, ale byłam pewna że w ogóle go nie słucha. Bawił się palcami u jednej dłoni dziurą w swoich czarnych spodniach, a u drugiej wystukiwał rytm o ławę. Nie wiedziałam, dlaczego wciąż na niego patrzyłam, przecież nie lubiłam takich ludzi. Byli wredni, chamscy, niebezpieczni i bez planów na przyszłość, po za imprezami, a jednak sprawiał, że trudno było oderwać od niego wzrok.
W końcu spojrzał na mnie, jakby wyczuł że od dłuższego czasu intensywnie mu się przyglądam. Wzdrygnęłam się i natychmiast odwróciłam głowę, gdy nasze oczy się spotkały, również czułam jak zalewam się rumieńcem, głównie z zażenowania że musiał nakryć mnie na patrzeniu. Byłam pewna, że miał mnie teraz za idiotkę, która bezkarnie go ocenia. Cóż, miałby wtedy rację co do oceniania, ale nie chciałam w żaden sposób go urazić. Ponownie podniosłam głowę, aby spojrzeć na niego po raz kolejny, lecz tym razem on także patrzył na mnie. Marszczył swoje brwi i głęboko zastanawiał się, dlaczego znowu się na niego gapię. Byłam tego pewna, dlatego oderwałam od niego wzrok, aby skupić się na słowach nauczyciela.
Czułam w środku dziwne uczucie nie pokoju do samego końca zajęć, przez to, że ten przerażający, ale intrygujący chłopak siedział rząd dalej ode mnie i raczej na pewno patrzył na mnie, myśląc o moim bezczelnym zachowaniu wobec niego. Miał świadomość tego jak wygląda, skoro sam doprowadził się do takiego stanu, dlatego wiedział też, że ludzie dziwnie na niego patrzą i oceniają, więc sam jest sobie winien.
Wyszłam z sali, gdy tylko zadzwonił dzwonek, po drodze mijając siedzącego przy ławie chłopaka. Nie patrzyłam na niego, przecież był mi zupełnie obcy i obojętny, po za tym był także inny. Miałam dziesięć minut, aby dojść na następne zajęcia, które okazały się być historią Korei, którą wykładała Profesor TaeYeon. Nie mogłam doczekać się, aż ją poznam skoro będę jej podopieczną przez najbliższy rok, a chciałam żebyśmy nawiązały ze sobą przyjazny kontakt.
Ujrzałam schodzącą po schodach ChaeRyun, która z zamyśleniem patrzyła na mapkę, widocznie próbując znaleźć salę.
- ChaeRyun! - krzyknęłam do niej, a ona natychmiast zwróciła na mnie uwagę. Odetchnęła z ulgą i przestając analizować mapkę, podeszła tam gdzie stałam.
- Dobrze, że Cię znalazłam, mam wielki problem z ogranięciem się tutaj - jęknęła, nerwowo przeczesując swoje włosy z czoła.
- Pokaż, w jakiej sali masz teraz? - zapytałam, odbierając od niej papier.
- Sala numer 119, nie mam pojęcia które to piętro - odpowiedziała.
- Ja mam zajęcia w sali numer 117, więc jest to obok siebie, jesteśmy na dobrym piętrze, tylko musimy poszukać numerka - powiedziałam z radością, i razem zaczełyśmy szukać sal.
Zajęło nam to około pięciu minut, więc miałyśmy jeszcze drugie pięć, aby ze sobą porozmawiać. ChaeRyun powiedziała mi, że poznała fajną dziewczynę o niebieskich włosach, która jest na drugim roku, opowiedziała jej że zawsze pod koniec tygodnia, studencka grupa urządza imprezę w swoim domu i prawie cały uniwersytet się tam pojawia. Od razu przypomniał mi chłopak, z którym miałam dzisiaj zajęcia z gramatyki. Byłam pewna, że to on należy do tej całej grupy studenckiej, albo przynajmniej do ludzi, którzy biorą udział w tych wszystkich imprezach.
- Idziemy? - zapytała wyrywając mnie z zamyśleń o wytatuowanym chłopaku.
- Gdzie idziemy? - zmarszczyłam brwi.
- Na imprezę do domu tej grupy studenckiej - wyjaśniła, śmiejąc ze mnie.
- Nie ma mowy, nie lubię takich miejsc - natychmiast zaprzeczyłam. Nie widziałam siebie, wśród pijanych ludzi, tańcząca do ostrej i głośnej muzyki.
- No przestań, może być naprawdę fajnie, poznamy masę nowych ludzi, przecież o to Ci chodziło - nalegała.
- Tak, ale nie takich ludzi. Wiesz, jacy oni są, jak wyglądają - szeptałam, aby przypadkiem nikt z ludzi tego typu mnie nie usłyszał.
- Od kiedy to ocenia się na podstawie wyglądu? Dziewczyna, którą poznałam, miała kolorowe włosy, kolczyki i tatuaże, a była naprawdę miła, po za tym na takie imprezy nie chodzą tylko tacy ludzie - nie mogła przestać mnie namawiać. Z jednej strony miała rację, ale z drugiej nie miałam ochoty iść na żadną imprezę.
- Nie wiem ChaeRyun, ja chyba nie nadaję się do takich miejsc - miałam wątpliwości.
- Nawet nie wiesz jak tam będzie, co jeśli Ci się spodoba? Nie daj się prosić, jesteśmy w końcu na studiach - ciągnęła mnie za rękę, skacząc jak małe dziecko, przez co nie mogłam przestać się śmiać.
- No dobrze, chociaż ten jeden raz - uległam.
- Jesteś super, impreza jest w piątek o dwudziestej! - powiedziała, dając mi całusa w policzek i wbiegając do sali, gdyż właśnie zadzwonił dzwonek.
W piątek, więc miałam tylko trzy dni, aby przygotować się psychicznie. Niegdy nie byłam na imprezie, po za tymi szkolnymi, ale wiadomym było, że one znacznie różnią się od takiej prawdziwej, studenckiej imprezy. Wolałabym siedzieć w pokoju i uczyć się materiału, ale nie umiałam odmówić ChaeRyun, dlatego zgodziłam się pójść. To miała być tylko jedna impreza, potem będę mogła wsadzić nos w książki i żyć jak normalny student, przecież właśnie po to wybrałam ten uniwersytet, aby móc kształcić się na dobrym poziomie.
*
Do końca lekcji, nie widziałam już chłopaka o czarnych włosach i kolczyku w wardze, za co byłam wdzięczna. Miałam mieszane uczucia co do jego osoby, tak, był przystojny, ale miał też pełno tatuaży i zimny wzrok, a te rzeczy same świadczyły o nim najlepiej.
Po powrocie do mojego pokoju, w środku zastałam ChaeRyun, która skończyła zajęcia godzinę wcześniej niż ja. Leżała na swoim łóżku i zajadała cukierki, od których była zdecydowanie uzależniona.
- Dostaniesz cukrzycy jak będziesz jadła takie ilości słodyczy - zwróciłam jej uwagę, sama biorąc od niej jednego cukierka.
- Na razie nic mi nie dolega, po za tym są zbyt dobre, aby ich nie jeść - powiedziała przez śmiech.
- Podobały Ci się zajęcia? - zmieniłam temat, kładąc się obok niej, na jej łóżku.
- Tak, wykładowcy są naprawdę mili, mamy o wiele mniej materiału niż przypuszczałam - ten fakt bardzo ją cieszył - a Tobie się podobały?
W głowie pojawił mi się obraz siedzącego w trzecim rzędzie chłopaka, który ze skupieniem zagryzał swoją dolną wargę, a jego ciemne oczy patrzyły prosto w moje.
- Tak, były całkiem ciekawe - odpowiedziałam szczerze - mam dużo materiału, ale nauka nie jest dla mnie wyczynem.
- Jeszcze tylko trzy dni i w końcu będziemy mogły się zabawić. Nie zapomnij o tej imprezie - przypomniała mi, a ja tak bardzo cieszyłam się, że wymazałam to z głowy jeszcze parę godzin temu.
- Oczywiście, chociaż dalej nie jestem pewna czy mam ochotę iść.
- Nie możesz mi tego zrobić, przecież się zgodziłaś! - jęknęła zawiedziona.
- Nigdy nie byłam na imprezie, a wiem, że one zazwyczaj nie kończą się dobrze - spojrzałam na nią.
- Daj temu szansę, powinnaś sama się przekonać, a nie brać doświadczenia z filmów i książek - powiedziała z ironią, na co wzięłam poduszkę i z całej siły uderzyła ją w twarz, śmiejąc się mocno.
- Niektóre filmy są oparte na faktach - skwitowałam, zanim pozwoliłam dziewczynie oddać sobie cios.
Zabolał mnie nos, ponieważ użyła zbyt dużo siły, ale przez to zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, niż wtedy gdy to ona dostała. ChaeRyun również się śmiała, widząc jak trzymam się za obolały nos.
- Zresztą ta impreza może okazać się fajną przygodą, skoro bywają takie szalone i niebezpieczne - stwierdziła uśmiechając się znacznie.
Nie poprawiło to mojego samopoczucia odnośnie pójścia na imprezę, ponieważ obawiałam się, że stanie się coś, co potwierdzi moje zdanie na temat takich wydarzeń. Były szalone, były niebezpieczne, a nie tak miało wyglądać moje studenckie życie. Chciałam się uczyć, dzielić się wiedzą lub ją zdobywać. Nie miałam pojęcia, że będzie w tym chodzić o coś znacznie poważniejszego niż tylko nauka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top