Rozdział jedenasty. 🔞
Siedziałam zupełnie zaskoczona nagłym i niespodziewanym pojawieniem się Jungkooka w pokoju, skoro nie tak dawno oburzył się, tym samym odwołując nasze spotkanie. Moja przyjaciółka wraz z chłopakami, patrzyli na niego z wymalowanym na twarzy niezrozumieniem, zastanawiając się co on robi akurat tutaj.
Jungkook rzucał spojrzenia każdemu z nas rozglądając się po pokoju, aż ostatecznie parsknął lekkim śmiechem, zatrzymując się na mnie.
- Powiesz, co tutaj robisz? - wykrztusiłam po chwili.
- Właśnie Jungkook, co robisz w tym pokoju? - odezwał się Hoseok marszcząc brwi.
Chłopak przeczesał dłonią swoje bujne włosy, wzdychając głośno. Zmusiło mnie to do natychmiastowego zamknięcia laptopa i wstania z łóżka.
- Cóż, przyszedłem po Ciebie, byliśmy umówieni - zwrócił się do mojej osoby i wzruszył ramionami.
- Umówieni? - powiedziałam wraz z Hoseokiem, a chłopak przytaknął ruchem głową.
- Powiedziałeś, że nie chcesz ze mną nigdzie wychodzić - wypomniałam.
- Tak? Widać zmieniłem zdanie, więc możesz zacząć się ubierać - mruknął, chowając ręce do kieszeni.
- Nie mogę iść, byłam pewna że odwołałeś nasze spotkanie i ułożyłam sobie inne plany - odpowiedziałam stanowczo.
- Widzisz jak bardzo mnie to interesuje? - pokazał na swoją niewzruszoną twarz - nasze spotkanie jest aktualne, inaczej bym tutaj nie przyszedł.
- Nie możesz wpadać do tego pokoju od tak i żądać, że z Tobą pójdę! - podniosłam lekko głos.
- Naprawdę? Będziesz się teraz ze mną kłócić, gdy wszyscy patrzą? - zapytał. Widziałam jak jego oczy śmieją się wprost w moje, ponieważ doskonale znał odpowiedź.
- Dobrze, pójdę z Tobą - poddałam się i chwyciłam leżące pod drzwiami buty, by móc je ubrać.
Dostrzegłam kątem oka zdziwioną minę ChaeRyun oraz Hoseoka, który nie był zadowolony z przebiegu zdarzeń równie mocno jak ja, choć nie mogłam tego przyznać na głos. Yoongi uśmiechał się szeroko, żując w buzi gumę i wydawał się być całkowicie rozbawiony postawą Jungkooka oraz tym, że tak łatwo mu się poddałam. Ale zrobiłam to tylko po to, aby oszczędzić sobie niepotrzebnych kłótni, zwłaszcza że Jungkook nigdy nie potrafi odpuścić.
- Możemy iść? - zapytał chłopak, gdy skończyłam wiązać sznurówki.
Nie miałam zamiaru się do niego odzywać, więc wzięłam ze stołu mój telefon i wyszłam z pomieszczenia. Słyszałam jak drzwi od pokoju się zamykają, a on idzie tuż za mną, lecz dalej stawiałam szybkie i rozgniewane kroki idąc prosto do wyjścia.
Byłam zła na niego, głównie dlatego że po raz kolejny zachował się jak dupek. Nie rozumiałam jego zachowania, ponieważ posiadał on zbyt wiele osobowości, aby ostatecznie znać jego zamiary czy myśli. Najpierw obraził się i odwołał spotkanie, a następnie pojawił się w moim pokoju pod pretekstem wspólnego wyjścia. Ale ja nie byłam głupia i doskonale wiedziałam, że powód jego przyjścia był zupełnie inny.
W ciszy dotarliśmy na parking, gdzie stał jego samochód. Doskonale znałam już markę, więc szybko odnalazłam go wśród reszty pojazdów i stanęłam przed nim czekając, aż Jungkook otworzy drzwi. Chłopak odblokował samochód, patrząc na mnie przez roześmianą twarz, na co zmrużyłam oczy i następnie wsiadłam do środka, a on chwilę później zajął miejsce za kierownicą, wcześniej ściągając swoją skurzaną kurtkę, gdyż temperatura dopisywała dzisiaj zbyt mocno. Zapięłam swój pas bezpieczeństwa, podczas gdy odpalał samochód, a jednocześnie z przekręceniem kluczyka w stacyjce, z radia rozbrzmiała się głośna, ciężka muzyka, która przyprawiła mnie o ból głowy, więc niemalże natychmiast rzuciłam się, aby ją ściszyć.
- Trzecia zasada przyjaźni ze mną, nigdy nie dotykaj mojego radia - odezwał się ostrzegawczym tonem.
- Ta muzyka jest okropna, jak możesz tego słuchać? - fuknęłam.
- Chyba nie będziesz mi prawić morałów na temat muzyki - spojrzał na mnie - czego ty możesz słuchać? Mozarta?
- Nie słucham muzyki klasycznej, wolę zwykły pop - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
- Jasne, że pop - parsknął śmiechem, po czym ruszył z miejsca, aby wyjechać z parkingu.
- Co złego jest w pop'ie? To muzyka, której słuchają wszyscy.
- To słaba muzyka, bez głębszego znaczenia, a melodia przyprawia o nudności - mówił z pogardą.
- Chcesz powiedzieć, że to czego słuchasz jest o niebo lepsze? Ciemni i pomalowani idzie, śpiewający o tym jak fatalne mają życie - tym razem to ja zaśmiałam się pod nosem.
- Taki mają styl, po za tym tworzą muzyką z pasją i szczerością. Nie pieprzą bzdur o kolorowych kwiatach, pokazują prawdziwość dzisiejszego świata - wymądrzał się.
- Rodzą agresję i bunt wśród młodzieży, ta muzyka powinna być zakazana - burknęłam, skupiając się na mijanych przez nas widokach.
Jungkook potrząsnął tylko głową, uśmiechając się mrawo. Wiedziałam, że w żadnym stopniu nie zgadza się z tym, co mówię i w ogóle mnie to nie dziwiło. Taki ktoś jak on, mógł słuchać tylko muzyki zesłanej z samego piekła.
- Powiesz mi, dokąd jedziemy? - zapytałam po chwili, widząc nie znane mi tereny.
- Gdybyś się nie obrażała to znałabyś cel naszej podróży - zakpił.
- Przypominam, że to ty pierwszy okazałeś swoją niedojrzałość, a teraz odpowiedź na moje pytanie - zażądałam.
- Tam, gdzie poniesie nas samochód - wzruszył ramionami. Świetnie sobie ze mną pogrywał.
- Chyba nie planujesz mnie wywieźć do lasu i tam żywcem zakopać? - zadałam ironiczne pytanie.
- Oh zdradziłaś moje niecne zamiary - powiedział z pretensją, a wyraz jego twarz ukazywał niezadowolenie i złość, przez co wydawał się być stuprocentowo szczery.
- Natychmiast wypuść mnie z tego samochodu! - krzyknęła ciągnąć za klamkę.
- Uspokój się, przecież tylko żartowałem - wybuchł śmiechem, a ja widocznie odętchnęłam z ulgą.
- Serio myślałaś, że byłbym zdolny Cię zabić? - zerknął na mnie.
- Dziwisz mi się? Od początku wysyłasz mi mordercze znaki - odpowiedziałam, a on ponownie się zaśmiał.
- W takim razie, jaki jest prawdziwy cel tej wyprawy? - męczyłam go - raczej nic nielegalnego i szatańskiego, prawda?
- Cóż, miałem w planach rozwalanie paru domów i zabicie kilku kotów, by oddać je w ofierze - przyznał z powagą, ale tym razem wiedziałam, że to jego kolejny głupi żart.
- Bardzo zabawne - prychnęłam.
- Tak naprawdę jedziemy w moje ulubione miejsce, zaczęłam tam przychodzić gdy... - przerwał, jakby nie chciał aby wyszło to na światło dzienne.
- Gdy? - nalegałam.
- Gdy moi rodzice się rozwiedli - odpowiedział cicho.
Poczułam lekkie ukłucie w sercu, gdy przypomniałam sobie rozmowę z Jiminem podczas imprezy na temat sytuacji rodzinnej Jungkooka. Pomimo tego, jakim dupkiem on był, nie mogłam mu nie współczuć.
- Przykro mi, że musiałeś przez to przechodzić - zacisnęłam usta.
- Nie potrzebuję współczucia, już do tego przywykłem i mam to głęboko w dupie - burknął.
- To dlatego taki jesteś? - zapytałam niepewnie.
- Jaki? - zmarszczył brwi.
- Zimny, wciąż wszystkich odtrącasz - stwierdziłam fakty.
- Nikogo nie odtrącam, ponieważ nikogo nie obchodzę tak jak oni nie obchodzą mnie.
- Sa ludzie, których obchodzisz, na przykład twoja rodzina - powiedziałam, a on kolejny raz dzisiaj zaśmiał się.
- Rodzina? Jaka rodzina? - mówił przez śmiech - ja nie mam rodziny.
- Oczywiście, że masz. Twojego ojca, matkę, a nawet MinHyuka i jego mamę - przypomniałam mu.
Widziałam jak zaciska dłonie na kierowcy, powodując że jego kłykcie zaczęły blednąć. Idealna szczęka niespokojnie się poruszała, a oczy zaszły niepokojącą mgłą.
- Mieliśmy nie rozmawiać o mnie, a tym bardziej o moim życiu prywatnym, to pierwsza zasada - powiedział grobowo.
- Wybacz, byłam ciekawa - potrząsnęłam głową - aż tak się tego wstydzisz?
- Po prostu to nie jest twoja sprawa, tak trudno jest Ci to zrozumieć? - podniósł lekko głos, przez co się wzdrygnęłam.
- Rozumiem, nie powinnam pytać - wymamrotałam i odwróciłam od niego wzrok przenosząc go na szybę.
Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo nie chce mówić o sobie i rzeczach, które są częścią jego życia. Myślałam, że bardziej lubi być w centrum uwagi, gdy wszystko kręci się wokół niego, ale ten chłopak był bardzie skryty niż mogłam podejrzewać.
Przez resztę drogi oboje milczeliśmy, jadąc w nieznanym mi kierunku.
*
Jungkook wjechał w głąb lasu, który po godzinie czasu zaczął nas pochłaniać. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na krajobraz, ponieważ teoria na temat wywozu do lasu właśnie w tym momencie była prawdziwa. Chociaż wiedziałam, że nie zabrał mnie tutaj, aby zabić czułam niepokój i jednocześnie ciekawość, co do miejsca które uważa za swoje ulubione.
- Czemu wjechaliśmy akurat do lasu? - zapytałam.
- Za moment zobaczysz, spodoba Ci się - odpowiedział przez lekki uśmiech.
Kiwnęłam tylko głową na zgodę i ponownie wróciłam do oglądania mijanych przez nas drzew. Las był piękny, nadzwyczaj zielony i zdrowy, jakby nikt nie wiedział o jego istnieniu, dlatego nie miał prawa go zniszczyć. Byłam zaskoczona, że Jungkook zna takie miejsce, ale mogłam się spodziewać że lubi on przebywać gdzieś, gdzie ma gwarancję że nie spotka żadnego długiego człowieka.
Po paru minutach wyjechał z głębi zielonej puszczy, aby zaparkować swój samochód tuż przy małym wodospadzie, który lekko spływał do jeziorka. Wydałam z siebie dźwięk zachwytu, widząc coś tak pięknego jak delikatnie fale odbijają się o brzeg pod wpływem uderzeń wody wodospadu. To miejsce było niczym z najjaśniejszych bajek.
- Możemy wysiadać - powiedział i od razu opuścił pojazd, a ja postąpiłam tak samo.
- Tutaj jest cudownie - wzdychałam idąc ku wodzie, która błyszczała.
- Nie jest to jakiś szał, ale lubię tu przychodzić - wzruszył ramionami.
- Skąd znasz takie miejsce? - byłam ciekawa.
- Chociaż raz skończ zadawać tyle pytań, nie po Cię tutaj zabrałem - burknął i zaczął ściągać z siebie koszulkę.
- Oh, co ty wyprawiasz?! - zakryłam oczy dłońmi, spanikowana jego nagłym czynem.
- Rozbieram się, woda nie będzie dłużej czekać - odpowiedział od niechcenia.
- Masz zamiar w tym wpływać? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, zawsze to robię gdy tutaj jestem - pozbył się swoich spodni, zostając w samych bokserkach.
Nie mogłam nie spojrzeć chociaż raz na jego dobrze wyrzeźbione i wytatuowane ciało, którego mięśnie cudownie pracowały z każdym jego ruchem. Gdyby nie to, że zbytnio za sobą nie przepadamy, rzekłabym że jest wręcz idealny.
- Też powinnaś się rozebrać - dodał, szukając się do skoku.
- Zwariowałeś, nie będę tutaj pływać! - niemalże zaprzeczyłam.
- Dlaczego? Woda jest świetna - powiedział i wskoczył do wody.
Po chwili wynurzył się na zewnątrz, przeczesując swoje opadające włosy do tyłu, tym samym odsłaniając swoje czoło. Uśmiechał się do mnie i ruchem głowy namawiał, abym również wskoczyła.
- W cale nie jest zimna, możesz śmiało wejść.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, po za tym to krępujące abym się przy tobie rozebrała - zarumieniłam się.
- Nie zobaczę nic o czym nie miałbym pojęcia - powiedział, na końcu lekko się śmiejąc, przez co przewróciłam oczami.
- Woda wygląda na niezbyt czystą - próbowałam się wykręcić.
- Daj spokój, nikogo oprócz nas tutaj nie ma, chociaż raz przestań być taka sztywna.
- Nie jestem sztywna, po prostu trochę się wstydzę - przyznałam cicho.
- Czego? Masz idealne ciało, więc nie masz czego się wstydzić - komplementował mnie. Na te słowa moje serce zabiło mocniej.
- Jestem przeciętna, a mówisz tak tylko po to, żebym weszła do tej wody - skrzyżowałam ręce, chcąc tym samym odwrócić uwagę od moich czerwonych policzków.
- Może i tak, ale jestem osobą szczerą do bólu - przekonywał mnie.
- Przecież ja nawet nie mam kostiumu kąpielowego - zauważyłam.
- Nie nosisz bielizny? Możesz się w niej kąpać - skwitował.
- Nie będę kąpać się w samej bieliźnie - odparłam stanowczo.
- Ah, w takim razie weź moją koszulkę i ubierz ją na bieliznę, w ten sposób nie będziesz musiała się wstydzić - zaproponował pokazując na swoje leżące przy brzegu ubrania.
- W dalszym ciągu nie jestem przekonana - pokręciłam głową.
- No przestań, jeśli wejdziesz do wody odpowiem na jedno z twoich pytań - jęknął.
- Tylko na jedno?
- To i tak dużo, ale pod warunkiem że wejdziesz - odpowiedział.
Jego propozycja była naprawdę przekonująca, zwłaszcza że mogłam zapytać go o co tylko chciałam, a on musiał mi na to odpowiedzieć, bez żadnej wymówki.
- Dobrze, wejdę do tej wody - zgodziłam się.
- Świetnie, weź moją koszulę i przebierz się.
- Najpierw się odwróć, nie chcę żebyś patrzył jak się przebieram - rozkazałam.
- Żartujesz, prawda? - zapytał ze śmiechem, ale widząc mój poważny wyraz twarzy westchnął pod nosem i odwrócił się tyłem.
Szybko zaczęłam ściągać z siebie ubrania chwytając koszulkę chłopaka. Zerkając, czy aby napewno nie podgląda ubrałam ją na siebie i złożyłam swoje ciuchy kładąc je tuż obok jego.
- Już skończyłaś? - zapytał zaczynając się odwracać.
- Tak, skończyłam - odpowiedziałam, naciagając koszulkę niżej ud, starając się zasłonić jak najwięcej swojego ciała.
Jungkook przejechał po mnie swoim wzrokiem, lekko się uśmiechając, przez co moje policzki stały się jeszcze bardziej czerowne niż na początku. Nie uważałam, że jestem atrakcyjna, ale jego reakcja pozwalała mi się tak czuć. W końcu widział on wiele pół nagich lub całkowicie nagich dziewczyn, a jednak wywołałam w nim takie odczucia.
- Wchodzisz? - wyksztusił po chwili.
- Mam wskoczyć?
- Rozpędz się i wykonaj skok przy brzegu - nakierował mnie.
- Okej, uda mi się - wzięłam głęboki wdech.
Stanęłam kilka metrów od brzegu i licząc w myślach do trzech rzuciłam się do biegu, ale w ostatniej chwili zatrzymałam się nie skacząc.
- No nie, a tak dobrze Ci szło! - krzyknął zawiedziony.
- Nie dam rady, nie skończę - poddałam się.
- No dobrze, usiądź na brzegu, pomogę Ci wejść - powiedział płynąc ku mnie.
Wykonałam jego polecenie i usiadłam, nogi wsadzając do wody na wysokości kolan. Jungkook podszedł do mnie, przez co mogłam podziwiać jak woda spływa po jego nagiej klatce piersiowej, przez co jego tatuaże wręcz błyszczały w świetle promieni słonecznych. Spuściłam zawstydzony wzrok, gdy znalazł się wystarczająco blisko mnie. Delikatnie rozchylił moje uda, by stanąć między nimi. Miałam wrażenie że moje serce wychodzi na wiechrz, gdy dotykał dłońmi moich pleców.
- Obejmij mnie, żebym mógł Cię podnieść - mruknął do mojego ucha, wywołując u mnie falę dreszczy.
Zarzuciłam ręce na jego szyi, a on objął mnie w pasie i uniósł lekko do góry. Owinęłam go nogami wokół bioder, podczas gdy on prowadził nas w głąb jeziora, zatapiając nasze ciała.
- Czy woda jest aż tak zła jak myślałaś? - zapytał odsuwając mnie od siebie, jednak jego ręce wciąż spoczywały na moich plecach.
- Nie, jest całkiem znośna - odpowiedziałam przez uśmiech.
- Do twarzy Ci w tej mokrej koszulce - powiedział unosząc kąciki ust.
- Ponieważ prześwituje mi bust? - podniosłam brwi.
- Masz świetny biust - zaśmiał się.
- Czas na moje obiecane pytanie - nie pozwoliłam mu zapomnieć.
- Miałem nadzieję, że wypadnie Ci to z głowy - jęknął.
- Nie tak łatwo mój drogi - poruszyłam brwiami.
- Okej, więc pytaj - westchnął.
Zacisnęłam usta, myśląc o co tak naprawdę chcę go zapytać. Mam w głowę pełno spraw, na które chce znać odpowiedź, ale musiałam wybrać tylko jedną rzecz.
- Co stało się, że przestałeś pić? - zapytałam po namyśle.
- Czemu zadajesz akurat takie pytanie? - zdziwił się.
- Wiem, że miałeś kiedyś problem z alkoholem, ponieważ twoi rodzice się rozwiedli - przyznałam.
- Skąd o tym wiesz? Jimin Ci powiedział? - był tym zdenerwowany.
- Byłam ciekawa, dlatego mi powiedział.
- Czemu on musi być takim chujem? - mruknął pod nosem.
- Odpowiedź mi na pytanie - powiedziałam rozkazująco.
- Moja mama po rozwodzie wpadła alkoholizm i trafiła do szpitala, ponieważ któregoś dnia przecholowała w barze. Jej stan był krytyczny i miesiącami musiała walczyć, aby wrócić do zdrowia. Patrząc na nią, na to do czego się doprowadziła przez ojca i jego nową laskę, postanowiłam skończyć z piciem, aby udowodnić coś ojcu - odpowiedział.
- Co udowodnić? - dopytywałam.
- Miało być tylko jedno pytanie - przypomniał.
- Racja, jednakże mógłbyś odpowiedź - nalegałam.
- Nie mógłbym, nie lubię o tym mówić - jego twarz pochmurniała, więc stwierdziłam że nie będę go bardziej męczyć.
- Nie potrzebujesz mojego współczucia, ale przykro mi - powiedziałam.
- Mi nie, mój ojciec od zawsze był dupkiem, nawet nie zdziwiło mnie gdy znalazł sobie inną - prychnął.
- Byłeś wtedy taki młody, musiałeś źle to przeżyć.
- Nie pamiętam, co wtedy czułem - wzruszył ramionami - skończmy ten temat.
- Okej - przystałam - co będziemy teraz robić?
- Cóż, planowałem Cię utopić - zażartował, dlatego spojrzałam na niego z oburzeniem.
- Nie zrobiłbyś tego - stwierdziłam.
- Jesteś tego taka pewna? - podniósł brwi do góry.
Niestety nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, przecisnął mnie do siebie i zanurzył wraz ze sobą w wodzie. Po kilku sekundach wypłynął, a ja zaczęłam łapczywie łapać powietrze.
- Oszalałeś?! - krzyknęłam mocno oddychając.
- Trzeba było mnie nie podpuszczać - śmiał się.
- Mam nauczkę na przyszłość - burknęłam i przetarłam twarz dłonią.
Jungkook przybliżył się do mnie i dłonią odgarnął włosy przyklejone do mojego policzka. Spojrzałam w jego oczy, które błądziły po mojej twarzy, aby ostatecznie nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Był tak blisko mnie, że mogłam usłyszeć jak silnie bije moje serce.
- Masz bardzo ładne oczy, takie głębokie - powiedział półszeptem.
Nie potrafiłam nic z siebie wydusić, jak tylko spuścić wzrok, czując się coraz bardziej zawstydzona. Jungkook objął mój podbródek i uniósł głowę do góry, żebym ponownie spojrzała w jego oczy.
- Urocze jest to tak szybko się przy mnie zawstydzasz. Szczerze mówiąc jest to wręcz pociągające - wyznał zagryzając swoją dolną wargę, gdzie znajdował się jego kolczyk.
- Jungkook, przystań - poprosiłam, jednak nie było to zbytnio przekonujące.
- Nie chcesz, żebym przestał. Podoba Ci się kiedy mówię do Ciebie w taki sposób - mruczał do mojego ucha.
Miał rację, czemu nie mogłam zaprzeczyć. To, co ze mną robił mówiąc takie rzeczy było czymś nieopisywalnym i zupełnie mi obcym, chociaż doświadczyłam to już kilka razy. Po raz kolejny wytwarzał silne napięcie, które nie dawało mi spokoju między nogami, a ja wiedziałam że pragnę tego coraz więcej.
W końcu złączył ze sobą nasze usta, unosząc mnie do góry. Zarzuciłam mu ręce na ramiona, by móc być bliżej niego, a nogi owinęłam wokół bioder. Czułam jak jego krocze ociera się o moje, co jeszcze bardziej pobudzało mnie do działań. Dłońmi krążył po moich placach, a językiem muskał mój, całując namiętnie. Wariowałam pod wpływem jego dotyku i warg, czego nie mogłam zrozumieć i nie chciałam rozumieć. W ułamku sekundy zapomniałam o JungWoo i o tym, jak bardzo go kocham, czerpiąc przyjemność z chwili. Cała moja odpowiedzialność zniknęła wraz z każdym ruchem naszych ust. Czując jak jego krocze staje się coraz bardziej odczuwalne, mój mózg szalał, a żądza jaka mnie omamiła była silniejsza niż mogłam się spodziewać.
Jungkook usadowił mnie na brzegu, nie przerywając pocałunku, który stawał się silniejszy, nawet jeśli brakowało nam tchu.
- Powiedz jak bardzo mnie pragniesz - zarządzał, mówiąc w moje wargi - powiedz to, chcę móc to usłyszeć.
- Pragnę Cię, bardzo - odpowiedziałam natychmiast, nie zdając sobie żadnej sprawy z tego, co właśnie robiliśmy.
- Przyznał, że chcesz abym Cię dotykał właśnie tam - mruknął, delikatnie przykładając palce w miejsce między moimi udami.
Wydałam z siebie ciche westchnięcie, a on uznał to za moją odpowiedź i po chwili mogłam poczuć jak zatapia we mnie swój palec. Krzyknęłam w jego wargi, pozwalając aby mógł mnie uciszyć, jednak nie przerwał swojej manipulacji, gdy coraz bardziej zagłębiał się we mnie, poruszając palcem szybciej. Nie mogłam opanować błogiego stanu, który mnie zalewał, tuż po tym gdy wylądował we mnie jego drugi palec. Doskonale wiedział, co robić, aby zdobyć nade mną całkowitą kontrolę, a ja nie miałam zamiaru mu się sprzeciwiać. W tym momencie należałam do niego i jego woli.
- Czujesz się dobrze, prawda? - szepnął, a ja kiwnęłam głową.
- Powiedz to na głos, powiedz jak dobrze się dzięki mnie czujesz - błagał.
- Czuję się cudownie, jak nigdy dotąd - wydusiłam, czując jak opętuje mnie spełnienie.
- Udowodnij mi to, dojdź dla mnie - ucałował moją szyję, dodając trzeci palec.
Chciałam krzyczeć z rozkoszy, ale uniemożliwiał mi to swoimi wargami, gdy mocno mnie całował, szybciej się we mnie ruszając. Drażnił się ze mną, raz zwalniając a raz przyśpieszając, jednak było to tak samo cudowne. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach, gdy muskał ustami moją szyję, miejscami zagryzając jej skórę, aby w końcu doprowadzić mnie do ostatniej fazy, w której zalewa mnie fala gorąca. Oczy zaszły mi mgłą, podczas gdy moje ciało drżało, a całe dotychczasowe napięcie zaczęło schodzić.
- Bardzo dobrze się spisałaś - powiedział wyciągając ze mnie swoje palce i całując lekko moje usta.
Mruknęłam coś niezrozumiałego, dając sobie czas na odzyskanie jakiejkolwiek kontroli nad umysłem i ciałem po tym, co właśnie się stało. Jungkook uśmiechał się do mnie zadowolony, odganiając włosy z mojej twarzy.
- Powinnyśmy już wracać - dodał po chwili, lecz nie byłam w stanie nic mu odpowiedź.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top